Bytów: W zakładzie pogrzebowym pomylono trumny. Rodzina, która chciała pożegnać się ze zmarłym i poprosiła o otwarcie wieka, przeżyła szok, gdy zobaczyła, że nieboszczyk jest zupełnie obcą osobą. Jarosław Zernek, właściciel zakładu, gdzie doszło do niedopatrzenia, przyznaje się do błędu. Konieczne jest przeprowadzenie ekshumacji, gdyż drugie z pomylonych ciał zostało złożone już do grobu.- Jak mogło do tego dojść? - pyta w rozmowie z lokalnym portalem gp24.pl krewna nieboszczyka. - Chcieliśmy, aby otworzono trumnę, bo chcieliśmy się pożegnać - wyjaśnia.To właśnie wtedy w kościele św. Katarzyny w Bytowie ujawniono makabryczną pomyłkę pracowników zakładu pogrzebowego zajmującego się ciałem zmarłego. Doszło do niefortunnego niedopatrzenia. Jarosław Zernek wyjaśnił, dlaczego w trumnie znalazła się obca dla zrozpaczonej rodziny osoba.
Dzisiaj odbył się pogrzeb Tomasza, który zginął na dyskotece w Lubaniu pobity przez ochroniarza. Tragiczną śmierć opłakiwało wielu żałobników, a pogoda dostosowała się do nastroju - było wietrznie i pochmurnie. Jednak w pewnej chwili po słowach księdza wyszło słońce, a niebywały zbieg okoliczności sprawił, że żałobnicy mieli łzy w oczach.Na cmentarzu w Lubaniu zgromadziło się ok. 200 osób, które postanowiły osobiście pożegnać tragicznie zmarłego mężczyznę. Kolegę z pracy kolejarze pożegnali specjalnym sztandarem, ale był to jedynie początek smutnych scen.
Śmierć ukochanej mamy była dla jej córek ogromnym ciosem. Kobiety dołożyły więc wszelkich starań, by zaplanować dla niej piękną ceremonię pogrzebową. Gdy otwarto trumnę zmarłej, jej bliscy zamarli z przerażenia.Jennetty Archer i Jennifer Taylor pogrążyły się w ogromnej żałobie po śmierci swojej mamy. Siostry z miejscowości Ahoskie w Stanach Zjednoczonych dołożyły wszelkich starań, by spełnić ostatnią wolę kobiety i przygotować jej godny pochówek.
Krystyna Janda poinformowała, że w najbliższy wtorek odbędzie się pogrzeb Krystyny Kołodziejczyk i Wiesława Szyszko. Małżonkowie zmarli w niespełna dwutygodniowym odstępie. Spoczną na warszawskich Powązkach.Krystyna Kołodziejczyk zmarła w poniedziałek 13 września, w jednym ze stołecznych szpitali, po długiej walce z ciężką chorobą. Zaledwie dwanaście dni wcześniej pożegnała ukochanego męża. Spędzili razem ponad cztery dekady.
Niecodzienne wydarzenie miało miejsce na Białorusi. Kobieta uznana za zmarłą nagle ożyła będąc w trumnie. Do zdarzenia doszło podczas mszy pogrzebowej. Mało brakowało, a Aleksandrę pochowano by żywcem. Cudowne uzdrowienie spowodowało jednak atak serca u prowadzącego ceremonię księdza.Śmierć bliskiej osoby to trudny moment dla każdego z nas. Często pogrążeni w żałobie nie potrafimy znaleźć sensu w życiu, które nagle się kończy. Emocje, które nami targają są silne i pragniemy je choć trochę uspokoić. To nie było dane pewnej rodzinie, w której doszło do ogromnej tragedii. Odejście młodej kobiety stanowiło jedynie początek mocnych wrażeń dla jej najbliższych.
W Kielcach odbył się pogrzeb Hani Terleckiej. Dziewczynka zmarła w niedzielę 19 września po długiej walce z ciężką chorobą nowotworową. W walkę o jej życie zaangażowała się cała Polska, gromadząc na leczenie ponad sześć milionów złotych. Niestety nie udało się jej uratować. Trumna z ciałem dziecka została pochowana na cmentarzu w Cedzynie.Pogrzeb Hani Terleckiej rozpoczął się mszą w kościele Błogosławionego Jerzego Matulewicza w Kielcach. Podczas środowego nabożeństwa (22 września) na ostatnim pożegnaniu dziewczynki pojawiły się tłumy żałobników. Słowa księdza poruszyły zgromadzonych.Wyraźnie dotknięty tragedią był kapłan, który uczestniczył w pogrzebie Hani. Duchowny starał się pocieszyć żałobników, dając im iskierkę nadziei i skupiając się na trzech latach życia dziewczynki. Po mszy żałobnej biała trumna z ciałem dziecka została pochowana w Cedzynie.– Niechże więc dzisiejszy udział w tej liturgii będzie podziękowaniem dla Boga za dar życia, za trzy lata życia Hani, za to, że nauczyła, jak przeżywać nawet z największym bólem każdy dzień – powiedział kapłan.Pozostała część artykułu pod materiałem wideo
Mieszkaniec Brzezin w województwie łódzkim pozwał kurię za horrendalne koszty pogrzebu. W poniedziałek sprawa zakończyła się ugodą. Archidiecezja ma oddać mu blisko 2,5 tysiąca złotych. Stanisław Śliwonik wydał na ceremonię niemal dwa razy więcej.Sama opłata za miejsce na cmentarzu kosztowała mieszkańca Brzezin ponad 2 tysiące złotych. Dodatkowo Stanisław Śliwonik musiał zapłacić między innymi za zgodę archidiecezji łódzkiej na postawienie pomnika.
Dokładnie tydzień temu w niedzielę Robert G. zamordował 25-letnią narzeczoną, Paulinę. Zbrodni dokonał na oczach jej dzieci, rocznej Marcysi i 3-letniego Maksia. W sobotę odbył się pogrzeb, podczas którego ksiądz wypowiedział słowa, które oburzyły zarówno żałobników, jak i internautów.Do tragedii doszło w Gdańsku. 25-letnia Paulina została bestialsko zamordowana przez narzeczonego, który wielokrotnie ugodził ją nożem. Według informacji przekazanych przez śledczych, na ciele kobiety było kilkadziesiąt ran kłutych i ciętych. Większość znajdowała się w okolicach twarzy, szyi i głowy. Policja zatrzymała sprawcę, zabezpieczono też wszelkie materiały dowodowe. Według służb mężczyzna najprawdopodobniej znajdował się pod wpływem środków odurzających lub alkoholu.
Do przerażających scen doszło w Meksyku, gdy w wyniku pomyłki w szpitalu rodzice zmarłego noworodka otrzymali trumnę bez ciała swojego dziecka. Co gorsze, w środku znaleźli amputowaną nogę.Rodzice długo czekali na narodziny dziecka, po porodzie okazało się jednak, że cierpi ono na wadę wrodzoną, która okazała się śmiertelna. Dziecko zmarło 11 dni po urodzeniu, a pogrążeni w żałobie rodzice chcieli, by szpital wydał im ciało, żeby w rodzinnej miejscowości Tacache de Mina zorganizować pogrzeb.Dzień po śmierci dziecka ojciec odebrał z kostnicy szpitala małą trumienkę, w której miało znajdować się ciało noworodka. Mężczyzna zawierzył pracownikom szpitala i nie zaglądając do środka zabrał trumnę.Niestety, w szpitalu w miejscowości Huajuapan de León doszło do strasznej pomyłki, którą rodzice odkryli dopiero w domu. Nagle zauważyli, że z trumny kropla po kropli kapie krew. Postanowili więc natychmiast zajrzeć do środka. Nie mogli spodziewać się widoku, który ich czekał.Pozostała część artykułu pod materiałem wideoOkazało się bowiem, że w trumnie zamiast ciała ich zmarłego dziecka, jest amputowana noga. Przerażeni widokiem rodzice od razu skontaktowali się ze szpitalem. Tu czekał ich kolejny cios.Dyrekcja szpitala zamiast przyznać się do błędu, przeprosić i naprawić zaistniałą sytuację, winą obarczyła ojca dziecka. Ich zdaniem powinien był sprawdzić zawartość trumny, a skoro tego nie zrobił, to on ponosi odpowiedzialność za całą sytuację.Ostatecznie jednak błąd został naprawiony i rodzice mogli w końcu pochować swoje tragicznie zmarłe dziecko. Dochodzenie w sprawie wszczęło biuro prokuratora generalnego stanu Oaxaca. Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:"Wyborcza": prokurator, który paradował nago w sklepie, był w przeszłości ukarany dyscyplinarnieNie żyje Wincenty Edmund PawlaczykNowe przepisy od dziś wchodzą w życie. Dotyczą decyzji reprywatyzacyjnychJeżeli chcesz się podzielić informacjami ze swojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres [email protected]Źródło: Parenting
3 września rodzina, przyjaciele oraz mieszkańcy Tarnobrzegu zebrali się, aby pożegnać 39-latkę, która nagle przegrała walkę z chorobą. Podczas wnoszenia trumny do kościoła jeden z pracowników firmy pogrzebowej potknął się, a ta zsunęła się po schodach. Wszystko na oczach żałobników.Dwoje uczestników pogrzebu potwierdza to, co stało się feralnego dnia. Co więcej, jeden z nich dodał, że po wszystkim mężczyźni niosący trumnę mieli wśród żałobników rozdawać ulotki firmy pogrzebowej.
Dziennikarze Super Expressu dotarli do informacji, że Wiesław Gołas nie zostanie pochowany w Alei Zasłużonych na warszawskich Powązkach. Rodzina chce złożyć ciało aktora w rodzinnym grobie. Ceremonia ma odbyć się w najbliższy wtorek.Wiesław Gołas, gwiazdor legendarnego serialu "Czterej pancerni i pies" zmarł wczoraj nad ranem w wieku 90 lat. O jego śmierci poinformowała córka, Agnieszka. Ostatnie dni życia aktor spędził w szpitalu, gdzie trafił po drugim udarze.
W Tarnobrzegu doszło do porażających scen podczas pogrzebu. Gdy pracownicy zakładu pogrzebowego wnosili trumnę do kościoła, upuścili ją. Pogrążona w rozpaczy rodzina dostała kolejny cios, a mąż zmarłej kobiety prawie rzucił się z pięściami na sprawców zdarzenia.Jak podaje portal nowiny24.pl, do przykrej sytuacji doszło w sobotę 4 września w kościele pod wezwaniem Świętej Barbary w Tarnobrzegu. Pogrzeb dla każdej rodziny jest niezwykle emocjonującym i przykrym doświadczeniem, ale tym razem powodów do negatywnych emocji było więcej, niż powinno.Pracownicy zakładu pogrzebowego wnosili trumnę z ciałem 39-latki, gdy nagle ją upuścili. Ta spadła na schody i zsunęła się po nich.Szczęście w nieszczęściu było takie, że trumna wytrzymała. Można sobie jednak wyobrazić, jak towarzyszący uderzeniu huk przestraszył zebranych żałobników. Nie mówiąc już o tym, że takie nieostrożne traktowanie trumny z ciałem zmarłego jest dla bliskich nie do pomyślenia.Pozostała część artykułu pod materiałem wideo- Niewiele brakło, żeby mąż zmarłej doskoczył do tych gości - stwierdził jeden ze świadków zdarzenia, cytowany przez nowiny24.pl.Rodzina nie mogła uwierzyć, że taka sytuacja miała miejsce i nie można się dziwić, że była wstrząśnięta. Nie mamy niestety informacji, czy w jakiś sposób będą chcieli pociągnąć sprawców zdarzenia do jakiejkolwiek odpowiedzialności.Jak przyznał ten sam świadek, wszyscy mają szczęście, że rzecz działa się w tym konkretnym kościele. Wszystko mogło bowiem zakończyć się o wiele gorzej.- Tam jest raptem kilka schodków i nawet nie chcę myśleć co by się stało, gdyby do tego doszło na schodach do kościoła na Serbinowie, bo tam chyba ze trzydzieści stopni jest, więc trumna roztrzaskałaby się na kawałki - powiedział.Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:Polscy kibice wygwizdali reprezentację Anglii. Robert Lewandowski na boisku przypomniał o szacunkuEwa Krawczyk nie kryje żalu. Na mszy za męża nie pojawiły się najważniejsze osobyKardynał Dziwisz jeździ niemiecką limuzyną. Samochód osiąga duże prędkościJeżeli chcesz się podzielić informacjami ze swojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres [email protected]Źródło: RMF
W Indonezji doszło do nieprawdopodobnej historii, która wstrząsnęła lekarzami i rodziną dziewczynki, która nagle ożyła. 12-letnia Siti Masfufah Wardah była przygotowywana do pogrzebu, gdy zaczęła się ruszać. Zawieziono ją do szpitala, ale zmarła godzinę później.Nikt nie był przygotowany na to, co się stało. 12-letnia dziewczynka z Indonezji zmarła wskutek cukrzycy i uszkodzenia organów. Rodzina musiała pogodzić się z jej stratą i szykowała się do pogrzebu, gdy nagle dotarły do niej nieprawdopodobne informacje.
W piątek 3 września Magda Gessler pojawiła się na pogrzebie swojego byłego męża. Podczas uroczystości obecni byli również Lara Gessler i jej partner. Urna z prochami Piotra Gesslera została pochowana na Cmentarzu Bródnowskim w Warszawie. Wśród żałobników można było dostrzec między innymi Ryszarda Kalisza oraz Tadeusza Müllera. Uwagę przyciągnęła nietypowa urna.Magda Gessler pożegnała swojego byłego męża i ojca Larry Gessler. Piotr Gessler odszedł w wieku 63 lat. Wiadomość o jego śmierci pojawiła się w mediach 27 sierpnia. Przyczyną były powikłania pooperacyjne. Ostatnie tygodnie życia spędził w szpitalu. Niestety lekarze nie potrafili mu już pomóc.W trakcie uroczystości pogrzebowej Magda Gessler nie potrafiła powstrzymać łez. W trudnych chwilach mogła liczyć nie tylko na wsparcie córki Lary, ale również pozostałych żałobników. Restauratorkę pocieszał między innymi Ryszard Kalisz, który chwycił w ramiona gwiazdę TVN. Prochy Piotra Gesslera zostały pochowane w pięknej i dużej urnie, która została przeniesiona na eleganckiej podstawce z kwiatami.
Pewna kobieta we Francji postanowiła wzbogacić się na pogrzebach. Bynajmniej jednak nie otworzyła własnego biznesu. Pojawiała się na wielu uroczystościach, by okradać zmarłych. Wreszcie Francuzka została namierzona przez służby. Została przyłapana na gorącym uczynku. Podawała się za przyjaciół osób, które odeszły.Podejrzana Francuzka pojawiła się na pogrzebie, twierdząc, że była przyjaciółką zmarłej. Kobieta mieszkała tuż przy domu pogrzebowym i pojawiała się na ceremoniach ostatniego pożegnania. Jej częsta obecność zaczęła jednak budzić podejrzenia. Wreszcie sprawą zainteresowała się policja.Podczas jednego z pogrzebów Francuzka wykazała się nieostrożnością. Kobieta – jak miała w zwyczaju – podała się za przyjaciółkę zmarłej i przywitała się z rodziną. Później poszła do pomieszczenia, w którym znajdowała się trumna z ciałem. Udając, że żegna się z dawną znajomą, ściągnęła z niej biżuterię. Bliscy zauważyli przestępstwo.
To miał być jeden z najpiękniejszych dni w życiu Kate Quilligan, a zamienił się w prawdziwy koszmar. Zaledwie kilka godzin przed ślubem jej narzeczony zginął w wypadku samochodowym. Pogrążona w żałobie kobieta przyszła na pogrzeb ukochanego ubrana w suknię ślubną.Samochód, którym 20-letni Myles Harty jechał wraz z dwoma kolegami, uderzył w słup. Niedoszły pan młody zginął na miejscu, a policja aresztowała nastolatka, który kierował autem.
Wiele osób traktuje swoich czworonożnych pupili jak członków rodziny, a ich śmierć jest dla nich ogromnym ciosem. W tej trudnej chwili warto jednak pamiętać o obowiązującym prawie, bowiem nawet za pochówek ukochanego zwierzaka na swojej własnej działce można słono zapłacić. Jak tłumaczyli w rozmowie z nami przedstawiciele Głównego Inspektoratu Weterynarii, kontrolerzy mogą odwiedzić naszą posesję nawet w asyście policji.Właściciele czworonogów powinni pamiętać o tym, że pochówek zwierzęcia w glebie jest niedozwolony i może podlegać karze grzywny lub nagany. Za złamanie prawa grozi nawet do 5 tysięcy złotych kary.- Kto w lasach zanieczyszcza glebę lub wodę albo wyrzuca do lasu kamienie, śmieci, złom, padlinę lub inne nieczystości, albo w inny sposób zaśmieca las, podlega karze grzywny albo karze nagany - stanowi art. 162 §1 Kodeksu wykroczeń.
Piątkowym popołudniem w Warszawie rozpoczęły się uroczystości pogrzebowe arcybiskupa Henryka Hosera. Mszę żałobną prowadzi metropolita warszawski kardynał Kazimierz Nycz. Ciało duchownego pochowano w krypcie bazyliki katedralnej św. Michała Archanioła i św. Floriana Męczennika na Pradze. Dla wiernych niecodziennym doświadczeniem mógł być widok strażaków, którzy pojawili się przy trumnie.Wraz z kardynałem Kazimierzem Nyczem uroczystości pogrzebowe koncelebrują między innymi prymas Polski arcybiskup Wojciech Polak, przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski arcybiskup Stanisław Gądecki oraz sekretarz generalny KEP biskup Artur Miziński.Na mszy, która poprzedza pogrzeb, pojawili się także goście z zagranicy – biskup senior Sarajewa Pero Sudar i franciszkanie z parafii w Medjugorie. Do bazyliki św. Michała Archanioła i św. Floriana Męczennika na warszawskiej Pradze dotarli również przedstawiciele władz państwowych, samorządowych oraz środowiska medycznego. Warto przypomnieć, że zmarły był blisko związany z medykami.
Na dziś zaplanowano pogrzeb 34-letniego Bartka z Lubina, który zmarł po interwencji policji przed dwoma tygodniami. W uroczystości biorą udział krewni i przyjaciele zmarłego, ale także nieznajomi, których wzruszył jego los. Ksiądz, który prowadził nabożeństwo żałobne, zaznaczył, że „ten, który śmierć sprawił, również przeżywa rozterki”.Przypominamy, że do tragicznej śmierci Bartka doszło 6 sierpnia 2021 roku. Policjanci wezwani na ulicę Traugutta w Lubinie mieli podjąć interwencję w związku z zachowaniem mężczyzny, który - pod wpływem narkotyków - rzucał kamieniami w okna domów.
Jerzy „Duduś” Matuszkiewicz odszedł 31 lipca 2021 roku, a pogrzeb słynnego muzyka jazzowego i kompozytora odbył się w środę na Cmentarzu Bródnowskim w Warszawie. Podczas ostatniego pożegnania muzyka nie zabrakło niezwykle wzruszających momentów.Artystę pożegnali m.in. Zbigniew Namysłowski, Andrzej Dąbrowski, Ilona Łepkowska, Przemysław Dyakowski oraz Hanna Banaszak, która nad jego grobem zaśpiewała „Kołysankę”.
Pies w czasie pogrzebu swojej właścicielki nie chciał odejść od trumny. Kobieta wychowywała go od szczeniaka, a jej nagła śmierć wstrząsnęła nie tylko bliskimi, ale również ukochanym pupilem.Do niezwykle wzruszających scen doszło w czasie jednego z pogrzebów w brazylijskim mieście Camaçari w Bahia. Ceremonię opisał w mediach społecznościowych właściciel domu pogrzebowego.
Dopiero po 66 latach udało się pochować Lucię Mantione. Dziewczyna w wieku 13 lat została zgwałcona i zamordowana. Od 1955 roku, kiedy doszło do koszmarnych wydarzeń, Kościół nie wyrażał zgody na pochówek w katolickim obrządku. 6 stycznia 1955 roku w Montedoro na Sycylii rozegrała się prawdziwa tragedia. 13-lenia Lucia Mantione miała na chwilę wyjść z domu. Niestety, dziewczynka nigdy do niego nie wróciła. Dopiero 3 dni później odnaleziono jej ciało. Jak wynikało z sekcji zwłok, nastolatka została zgwałcona i uduszona. Na ciele 13-latki odnaleziono ślady walki, z których wynikało, że nastolatka próbowała się bronić.
W trakcie pogrzebu, który odbywał się w jednym z libańskich miast, doszło do szokujących scen. Okazało się, że osoba, którą uznano za zmarłą, zaczęła się ruszać. Po interwencji lekarzy mężczyzna został przetransportowany do szpitala. Specjaliści nadal nie wyjaśnili, dlaczego doszło do tak rażącej pomyłki.Pogrzeb w mieście Hermel w północno-wschodnim Libanie zakończył się w zadziwiający sposób. Trudno wyjaśnić jak doszło do tego wydarzenia. Zgromadzeni żałobnicy zauważyli, że osoba, którą uznano za zmarłą, oddycha. Do mediów trafiło wstrząsające nagranie z ceremonii.Jak tylko stwierdzono, że mężczyzna jednak żyje, pogrzeb został przerwany. Część osób próbowało podjąć się reanimacji człowieka, który leżał w trumnie. Następnie został przetransportowany do szpitala. Tam lekarze potwierdzili, że rzeczywiście nie umarł i zostałby pochowany żywcem.
W piątek 23 lipca odbył się pogrzeb Tomasza D. 31-latek zginął podczas wypadku na ulicy Modlińskiej w Warszawie. Chociaż motocyklista przemieszczał się w kasku, obrażenia głowy, które odniósł, okazały się tak poważne, że ratownicy nie byli w stanie mu pomóc i mężczyzna zmarł. Niespodziewanie na jego grobie pojawił się wieniec ze skandalicznym przesłaniem politycznym. Rodzina natychmiast usunęła szarfę, odcinając się od jej treści.Pogrzeb Tomasza D. rozpoczął się nabożeństwem w warzsawskim Kościele pw. Matki Bożej z Lourdes. Ostatnie pożegnanie wywołało silne emocje wśród bliskich 31-latka, którzy nadal nie mogą pogodzić się ze stratą. Mężczyzna miał przed sobą jeszcze całe życie.Po mszy żałobnej pogrzeb zakończył się na cmentarzu Bródnowskim. Trumna z ciałem Tomasza D. została złożona w grobie rodzinnym. Po chwili na mogile pojawiło się morze kwiatów, które złożyli wzruszeni bliscy. Niestety doszło też do nieprzyjemnego incydentu. Ktoś ze znajomych zmarłego motocyklisty zostawił wieniec z napisem „Je**ć PiS”.
Dziś o godzinie 13:00 rozpoczęły się uroczystości pogrzebowe zamordowanej rodziny z Borowców. Rodzice: Janusz i Justyna oraz ich 17-letni syn Jakub spoczną w jednym grobie na cmentarzu parafialnym w Dąbrowie Zielonej. Mieszkańcy Borowca i okolic tłumnie pojawili się w kościele.Chociaż od tragedii minęło 10 dni, podejrzany o zbrodnię Jacek Jaworek nadal pozostaje na wolności. Policja sprawdziła wiele tropów, jednak żaden wydawał się nie przybliżać do uchwycenia sprawcy. Wyznaczono nagrodę - 20 tys. zł za informacje, które przyczynią się do aresztowania.
W drodze na własny ślub pan Marcin i pani Katarzyna mieli wypadek. On zginął na miejscu, ona została ciężko ranna. Sprawca, który uderzył w nich autem, w zasadzie nie ucierpiał i nie przyznaje się do winy. Obecnie kobieta wymaga kosztownej rehabilitacji, dowiedziała się również o raku szyjki macicy.Do tragicznego zdarzenia doszło 20 kwietnia 2020 roku. 30-letnia Katarzyna jechała do Gdyni wraz z narzeczonym Marcinem na własny ślub, gdy na drodze w okolicach Szczytna jadący z naprzeciwka samochód zjechał na ich pas i czołowo uderzył w nich.
Krzysztof Chromiński, aktor znany m.in. z seriali „Na wspólnej” i „Komisarz Alex”, uległ poważnemu wypadkowi samochodowemu. Niestety lekarze nie zdołali uratować jego życia. W sieci pojawiła się zbiórka mająca pomóc finansowo mamie gwiazdora, która nie ma środków, by pochować syna. Jej organizatorka spotkała się jednak z wielką falą hejtu, a zbiórkę anulowano po dwóch dniach.W serwisie pomagam.pl pojawiła się zbiórka pieniędzy, której celem było pokrycie wszelkich kosztów związanych z pogrzebem 37-letniego aktora. Jej organizatorką była pani Wioleta, która był bliską znajomą zmarłego.Jej zdaniem mama Krzysztofa Chromińskiego nie ma pieniędzy i potrzebowała pilnego wsparcia, żeby móc pochować syna. Cel zbiórki ustalono na 10 tys. zł. W pierwszych dniach na pomoc zdecydowało się ponad 200 osób, którzy łącznie wpłacili ponad 8.200 zł. W tym momencie jednak zbiórka zniknęła.Wiele osób stwierdziło, że organizatorka chciała zarobić na cudzej śmierci i po zebraniu wystarczająco wysokiej kwoty po prostu ulotniła się wraz z pieniędzmi. Okazuje się jednak, że fala hejtu wylała się na nią już wcześniej i to właśnie bardzo negatywne komentarze w jej kierunku sprawiły, że pani Wioleta nie chciała kontynuować pomocy.Pozostała część artykułu pod materiałem wideo- Zdecydowałam się zamknąć ją wczoraj po fali hejtu, jaka się na mnie wylała i próbach zrobienia ze mnie oszustki czy złodziejki chcącej zarobić na czyjejś śmierci. Niestety oczerniono mnie w sposób bezczelny. Już nigdy nikomu nie pomogę - przyznała wyraźnie rozgoryczona kobieta.Część osób zarzucało jej, że wykorzystuje śmierć aktora, by za niej zarobić, a pieniądze nigdy nie trafią do potrzebującej mamy. Inni wypominali kwotę, jaka została ustalona jako cel główny, twierdząc, że to za dużo pieniędzy jak na pogrzeb.Wszystkie te argumenty kobieta jednak obala i tłumaczy, jak wygląda sytuacja w rzeczywistości. Wniosek o wypłatę pieniędzy ze zbiórki jest już w trakcie realizacji i być może nawet dzisiaj mama aktora dostanie te pieniądze do ręki. A co do kosztów, to sprawa jest bardziej skomplikowana niż sam pogrzeb.- Na ten moment mama Krzyśka nie jest nawet w stanie zorganizować pogrzebu syna. Wynika to z czynności śledczych, które prowadzi prokuratura i dopóki one się nie zakończą, nie ma mowy o wydaniu ciała z chłodni, koszty za każdą dobę pokrywa jego mama. Do tego dochodzi chociażby holowanie auta z miejsca wypadku no i oczywiście koszty samego pogrzebu - stwierdziła pani Wioleta.Głos w sprawie zabrał też bratanek Krzysztofa Chromińskiego. Mężczyzna stwierdził, że jest w kontakcie z organizatorką zbiórki, podziękował jej za pomoc i potwierdził, że pieniądze mają wpłynąć do mamy aktora lada dzień w obecności notariusza. Zreszta dowód tego organizatorka ma pokazać, by ostatecznie uciąć wszelkie spekulacje o jej złych zamiarach.Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:Ryszard Terlecki potwierdził. PiS właśnie podjął decyzję ws. kandydata na RPO Zakonnica nawołuje do Polaków. Siostra Michaela ostrzega przed "zwiększonym popędem" Nie żyje Leszek Faliński, były perkusista zespołu "Dżem" Jeżeli chcesz się podzielić informacjami ze swojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres [email protected]Źródło: Dzień Dobry Bełchatów
W trakcie pogrzebu Wojciecha Grzeszka, który odbył się w Krakowie, odczytano list od Andrzeja Dudy. Treść dokumentu napisanego przez prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej podczas ceremonii ostatniego pożegnania działacza „Solidarności” przeczytał Sekretarz Stanu w Kancelarii Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Wojciech Kolarski.Andrzej Duda nie mógł osobiście pojawić się na mszy świętej pogrzebowej za Wojciecha Grzeszka, którą poprowadził w Bazylice Mariackiej arcybiskup Marek Jędraszewski. Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej napisał za to list, którego treść została odczytana podczas uroczystości.Dokument podpisany przez Andrzeja Dudę przeczytał Wojciech Kolarski – Sekretarz Stanu w Kancelarii Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej. Wojciech Grzeszek zmarł w wieku 67 lat po walce z długą i ciężką chorobą. Był samorządowcem i szefem małopolskiej „Solidarności”.