Nie żyje Wojciech "Grem" Lulek, słynny krakowski raper. Muzyk odszedł w wieku zaledwie 38 lat. Przyczyną jego śmierci był COVID-19. W krakowskim środowisku raperskim trwa żałoba po zmarłym nieoczekiwanie koledze. - Spoczywaj w pokoju kolego i nauczycielu… Gdyby nie Grem pewnie nigdy nie chwyciłbym za mikrofon - pisał o nim w mediach społecznościowych jego dawny przyjaciel i raper Szymon "Simonu" Ryczko.
Michał Bajor poinformował w mediach społecznościowych, że padł ofiarą złodzieja. W czasie, gdy muzyk występował na koncercie w Krakowie, niezidentyfikowany sprawca zakradł się do jego samochodu. Choć piosenkarz wielokrotnie występował w Krakowie, tym razem nie będzie miał miłych wspomnień z miasta. Chyba że złodziej zdecyduje odpowiedzieć na jego apel.
W sobotę 18 grudnia Jarosław Kaczyński pojechał na Wawel, aby pomodlić się przy grobie zmarłego brata i bratowej. Tym razem przed krakowską katedrą pojawili się demonstranci. Przynieśli ze sobą transparenty z hasłami uderzającymi nie tylko w prezesa Prawa i Sprawiedliwości, lecz także w zmarłego Lecha Kaczyńskiego.Wizyta na Wawelu każdego 18. dnia miesiąca to już tradycja. W ten sposób Jarosław Kaczyński celebruje dzień pogrzebu Lecha i Marii Kaczyńskich. Tym razem pod katedrą czekała go niemiła niespodzianka.
Zmarła Maria Rydlowa, wieloletnia kustoszka Muzeum w Rydlówce i żołnierka Armii Krajowej. Miała 97 lat. Jej mężem był wnuk poety Lucjana Rydla, którego ślub opisał w "Weselu" Stanisław Wyspiański.O śmierci zasłużonej postaci poinformowała Polska Agencja Prasowa (PAP). Zmarłą kustoszkę wspomina również Muzeum w Rydlówce.
Dwaj zamaskowani napastnicy napadli na jednego z krakowskich jubilerów. Mieli przy sobie nóż, który przyłożyli do szyi jednej z ekspedientek oraz narzędzie przypominające broń. Policja rozpoczęła obławę. Służby zabezpieczyły miejsce zdarzenia oraz nagrania z monitoringu. Pościg może być utrudniony ze względu na fakt, że napastnicy mieli zasłonięte twarze.
Nie żyje Wojciech Wilczek. Przez lata był przewodnikiem PTTK i pracownikiem Tatrzańskiego Parku Narodowego. Zmarł w swoim domu w Zakopanem 2 grudnia. Był jednym z najbardziej znanych znawców kwestii słowackiego Podtatrza. Wśród opłakujących śmierć Wilczka było wiele głosów podkreślających jego skromność, ale również wiedzę, którą ten chętnie dzielił się z turystami.
Krakowscy radni dyskutowali nad dalszą obecnością abpa Marka Jędraszewskiego w komisji przyznającej specjalny medal "Cracoviae Merrenti". - Marek Jędraszewski szkodzi nie tylko pewnym grupom społecznym, które wyklucza, ale również samemu Kościołowi katolickiemu - stwierdziła inicjatorka obywatelskiego projektu w sprawie zmiany składu kapituły, Katarzyna Wójtowicz.Kontrowersje wokół abp. Marka Jędraszewskiego sprawiły, iż pojawił się projekt wycofania go z kapituły krakowskiej komisji doceniającej osoby zasłużone dla miasta Krakowa.- Powinniśmy zmienić skład kapituły, aby rozdzielić to, co cesarskie i boskie i aby w składzie kapituły zasiadali przedstawiciele podmiotów świeckich, niezwiązani z żadnym z wyzwań - deklarował stanowczo radny Dominik Jaśkowiec, przedstawiciel Koalicji Obywatelskiej. Nie wszyscy tak krytycznie odnosili się do osoby arcybiskupa Jędraszewskiego.
Zmarł Jerzy Langier, jeden z najbardziej znanych krakowskich dziennikarzy sportowych. Przez lata związany był również z koszykarską Cracovią - grał w zespole. Miłość do koszykówki wybrzmiała jeszcze mocniej podczas jego dziennikarskiej kariery. Miał 86 lat.O śmierci Langiera poinformowała jego rodzina. Dziennikarz zmarł 1 listopada. Przyczyna śmierci nie została podana do informacji publicznej.
W czwartek na demonstracji pod krakowską siedzibą PiS pojawiła się policja. Powodem interwencji były rysunki i napisy w obronie przygranicznych migrantów, które dzieci i rodzice namalowali na chodniku. Policja zarekwirowała kredę, a dwie matki zostały wylegitymowane.Akcja była elementem cyklicznych spotkań pod hasłem “Rodzina bez granic”. Codziennie pod siedzibą PiS w Krakowie zbierają się obywatele, którzy pragną zamanifestować swój sprzeciw wobec działań rządu na granicy polsko-białoruskiej.
Wstrząsająca sprawa z Małopolski. W 2006 roku pod posadzką przydomowego garażu odnaleziono ciało mężczyzny. Denat zaginął 14 lat wcześniej. O zabójstwo oskarżony został członek jego rodziny. Zaginięciem mężczyzny zajęło się na nowo krakowskie Archiwum X. Wyniki śledztwa były przerażające, a do tragedii przyczyniła się kłótnia o pieniądze.Mężczyzna rozpływa się w powietrzu Swoim początkiem sprawa sięga 1992 r. To właśnie wówczas zaginięcie swojego brata zgłosiła w krakowskim komisariacie jego siostra. Zaledwie miesiąc wcześniej przyjechał on do Polski z Austrii, w której pracował. Mężczyzna zatrzymał się u swojej matki w Krakowie. Przywiózł do kraju sporą sumę pieniędzy, którą zamierzał przeznaczyć na zakup pojazdu. Jak się miało wkrótce okazać, nigdy nie będzie mu dane kupić wymarzonego samochodu. Pozostała część artykułu pod materiałem wideo 18 czerwca matka mężczyzny udała się do kościoła na obchody Bożego Ciała. Wychodząc, widziała, że jej syn jeszcze śpi. Po powrocie nie zastała go już w domu. Zamiast niego, w mieszkaniu znajdował się szwagier mężczyzny. Poinformował kobietę, że jej syn zdecydował się wyjechać bez zapowiedzi. Ciało pod posadzką Gdy po miesiącu wciąż nie było kontaktu z zaginionym, jego siostra postanowiła zgłosić sprawę na policję. Opieszałe śledztwo nie doprowadziło do żadnych ustaleń; podejrzewano, że mężczyzna mógł wyjechać do Austrii. Pięć lat po zaginięciu podejrzenia zaczęło budzić zachowanie szwagra mężczyzny. Wyprzedawał cały należący do niego majątek, łącznie z tapczanem. Ojciec zaginionego zgłosił to na policję, jednak również i tym razem śledztwo spaliło na panewce. W 2006 r. sprawę odkurzyło krakowskie Archiwum X. Wykorzystując uzyskane 9 lat wcześniej informacje o tym, że szwagier mężczyzny tuż po jego zaginięciu wylał cementem nową posadzkę garażu, postanowiono dokonać jego inspekcję. Odkrywając ją, tuż pod powierzchnią odnaleziono szczątki zaginionego 14 lat wcześniej mężczyzny. Zatrzymano jego szwagra, który podczas przesłuchania przyznał się, że odpowiada za zabójstwo. Okazało się, że doszło między nimi do kłótni o pieniądze, w wyniku której powstała szamotanina. Denat został odepchnięty i uderzył głową o kaloryfer, co doprowadzić miało do śmierci. Sąd skazał oskarżonego na 24 lata pozbawienia wolności. Skazany poinformował, że w ukryciu zwłok nie towarzyszyła mu żadna osoba postronna. Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:Sondaż: Tusk liderem opozycjiMatka i 5-letnia córka nie żyją. Mogło dojść do rozszerzonego samobójstwaZnaleziono ciało 86-latka. Przed śmiercią wyszedł na grzybyJeżeli chcesz się podzielić informacjami ze swojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres [email protected]Źródło: onet.pl
W nocy z soboty na niedzielę nieznany mężczyzna zaatakował biuro Prawa i Sprawiedliwości w Krakowie. W mediach pojawiło się nagranie z monitoringu, na którym widać, jak agresywny mieszkaniec demoluje drzwi. Policja rozpoczęła już czynności w tej sprawie i gromadzi dowody. Do zdarzenia odniósł się już wiceprzewodniczący Rady Miasta Krakowa Michał Drewnicki.W materiale wideo z Krakowa widać, jak agresywny mężczyzna przy użyciu młotka niszczy drzwi biura Prawa i Sprawiedliwości, które znajduje się przy ulicy Retoryka. Do zdarzenia doszło w sobotę przed północą. Tożsamość sprawcy nadal pozostaje nieznana.Stanowisko w tej sprawie zajął wiceprzewodniczący Rady Miasta Krakowa Michał Drewnicki, który opublikował nagranie z monitoringu na swoim Twitterze. Dodał też, że jest w posiadaniu innych materiałów wideo, na których widać, jak sprawca „roztarł na wejściu nieznane substancje”.
Wczoraj w godzinach popołudniowych nad Krakowem przeszła potężna nawałnica. Burzy towarzyszyły intensywne opady deszczu oraz gradu, a także silne porywy wiatru. Żywioł był nie do zatrzymania i w ciągu zaledwie chwili spowodował ogromne straty.Jak poinformował w rozmowie z Polską Agencją Prasową rzecznik małopolskiej PSP mł. bryg. Sebastian Woźniak, wczoraj po południu straż pożarna interweniowała w tym regionie ponad 700 razy.
Kościół Rektoralny Salezjanów pw. Matki Bożej Wspomożenia Wiernych w Krakowie zdecydował się na - z pozoru sympatyczny - gest wobec kobiet. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, jakie słowa padły. Duchowni odwołali się do równouprawnienia i wolności jednostki, jednak w sposób, jaki nie przypadnie do gustu wielu osobom.
Dorosły mężczyzna korespondował za pośrednictwem internetu z 13-letnią dziewczyną. Tak przynajmniej myślał. Podczas wymiany wiadomości 37-latek wysyłał jej materiały pornograficzne, a także składał propozycje stosunku oraz innych czynności seksualnych.