Wyszukaj w serwisie
Goniec.pl > Wiadomości > Państwo w państwie. Kto naprawdę kontroluje polskich sędziów?
Daria Siemion
Daria Siemion 15.12.2025 11:09

Państwo w państwie. Kto naprawdę kontroluje polskich sędziów?

Państwo w państwie. Kto naprawdę kontroluje polskich sędziów?
Krysiak: „Temida nie jest ślepa”. Anatomia patologii w polskich sądach Fot. Wojciech Olkusnik/East News

Kwestia praworządności i niezależności sędziów od lat znajduje się w centrum polskiej debaty publicznej. Coraz częściej jednak – na podstawie konkretnych spraw i doświadczeń uczestników postępowań – pojawia się pytanie, czy brak realnej kontroli nad władzą sędziowską nie prowadzi do systemowej deprawacji wymiaru sprawiedliwości.

Piotr Krysiak, dziennikarz śledczy i współprowadzący program „Heretycy”, w rozmowie z Radosławem Grucą (Goniec.pl) zmierzył się z tematem polskiego sądownictwa.

Jak podkreśla Krysiak, źródłem problemu jest sama konstrukcja władzy sędziowskiej:

– Władza absolutna deprawuje. A skąd bierze się władza absolutna? Z braku jakiejkolwiek kontroli nad tą władzą – mówi Piotr Krysiak z Gońca.

Niezawisłość ponad kontrolą

Zdaniem Krysiaka w polskim sądownictwie doszło do niebezpiecznego przesunięcia akcentów. Niezawisłość sędziowska, która miała chronić obywatela przed naciskami politycznymi, stała się parawanem dla braku odpowiedzialności.

– Wyżej stawia się niezawisłość sędziowską niż controlling – podkreśla Krysiak.

W praktyce jedyną formą weryfikacji jakości orzeczeń pozostaje instancyjność. Poza nią nie funkcjonują żadne realne mechanizmy oceny pracy sędziów.

– Nie liczymy nawet, ilu sędziów wydało złe wyroki – zauważa dziennikarz Gońca.

Ten brak refleksji nad jakością orzecznictwa prowadzi – zdaniem Krysiaka – do sytuacji absurdalnej, wręcz groteskowej:

– Żyjemy w krainie mlekiem i miodem płynącej. Żadnych wyroków wydanych z naruszeniem prawa nie ma, błędów nie ma. Jesteśmy po prostu Irlandią – pływającą wyspą szczęścia – ironizuje.

Sądownictwo poza reformami po 1989 roku

Krysiak zwraca uwagę, że polskie sądownictwo jest pod tym względem wyjątkiem na tle innych instytucji państwa.

– To właściwie jedyna grupa zawodowa, która po 1989 roku nie została dotknięta żadną realną reformą ani unowocześnieniem – ocenia.

Brak reform idzie w parze z rozbudowanymi przywilejami: wysokimi wynagrodzeniami, immunitetem oraz praktyczną nieusuwalnością. Zdaniem Krysiaka ten układ sprzyja utrwalaniu przekonania o bezkarności.

Iluzja kasacji i nierówność obywateli wobec prawa

Jednym z najbardziej dotkliwych przykładów systemowej niesprawiedliwości jest dostęp do kasacji. Paradoksalnie osoby skazane na karę pozbawienia wolności mają większe możliwości odwoławcze niż ci, którzy otrzymali karę ograniczenia wolności.

– Jeśli tylko sprzątamy liście, grabimy śmieci albo wykonujemy prace w szpitalu, to oczywiście kasacji już złożyć nie możemy – tłumaczy Krysiak.

W takich przypadkach obywatel jest uzależniony od interwencji Rzecznika Praw Obywatelskich, który – przy ograniczonych zasobach – nie jest w stanie skutecznie reagować w każdej sprawie.

Proceduralna dowolność i „ulubieni sędziowie”

Krysiak zwraca również uwagę na problem fikcyjności losowania sędziów. W praktyce – jak twierdzi – system ten bywa omijany.

– Wiemy, że prokuratorzy doskonale wiedzą, kto będzie na dyżurze w weekend. I tak planują czynności, żeby trafić do swojego ulubionego sędziego – mówi.

Do tego dochodzi zjawisko erozji elementarnych standardów zachowania na sali sądowej:

– Dwóch adwokatów powiedziało mi wprost, że oni w ogóle nie respektują zasad. Kiedyś nie wchodziło się na salę, gdy sąd obradował. Dzisiaj po prostu wchodzą, przerywają i nikt na to nie reaguje – relacjonuje Krysiak, dziennikarz Goniec.pl.

„Temida nie jest ślepa” – osobiste doświadczenia

Opierając się na własnych sprawach sądowych, Krysiak podkreśla, że neutralność wymiaru sprawiedliwości bywa iluzoryczna.

– Temida nie jest mimo wszystko ślepa – stwierdza wprost.

Opisywane przez niego przypadki pokazują, że nawet kardynalne błędy proceduralne – uchylane przez sądy wyższej instancji – nie pociągają za sobą żadnych konsekwencji wobec sędziów, którzy je popełnili.

Kulminacją tej diagnozy jest gorzka konkluzja:

– Jeśli sędzia się uprze i będzie chciał – nawet wbrew faktom, prawu i zdrowemu rozsądkowi – wydać taki, a nie inny wyrok, to on to zrobi. I możecie mu naskoczyć. To jest ta przykra puenta – podsumowuje Piotr Krysiak.

Bądź na bieżąco - najważniejsze wiadomości z kraju i zagranicy
Google News Obserwuj w Google News