Wyszukaj w serwisie
Goniec.pl > Społeczeństwo > Ogromny pożar na Śląsku. Kilkudziesięciu strażaków w akcji
Kacper Jozopowicz
Kacper Jozopowicz 07.12.2025 09:01

Ogromny pożar na Śląsku. Kilkudziesięciu strażaków w akcji

Ogromny pożar na Śląsku. Kilkudziesięciu strażaków w akcji
Fot. Wojciech Olkusnik/East News

Nocny pożar w samym sercu Będzina postawił na nogi służby i mieszkańców. Płomienie objęły dach kamienicy przy al. Hugona Kołłątaja, a ulica w jednej chwili zamieniła się w strefę akcji ratunkowej. Co wiadomo o ewakuacji, skali zniszczeń i utrudnieniach?

Skąd wziął się ogień i jak wyglądały pierwsze minuty akcji

Pożar kamienicy w Będzinie wybuchł w nocy z soboty na niedzielę, około godziny 3:00. Ogień szybko wspiął się na poddasze i dach budynku położonego przy alei Hugona Kołłątaja – w samym centrum miasta. Według wstępnych informacji budynek zamieszkiwały trzy osoby. Dwie zdołały wyjść jeszcze przed przyjazdem ratowników. Trzecią osobę – 70-latkę – strażacy ewakuowali z balkonu przy użyciu drabiny przystawnej. Jedna z ewakuowanych osób, z lekkimi obrażeniami, trafiła do szpitala. 

Na miejscu działało kilkanaście zastępów; łącznie skierowano 18 wozów, a sytuacja była dynamiczna, bo ogień tlił się w konstrukcji dachu. Wstępne komunikaty mówiły też o utrudnieniach: wyłączono pas w kierunku Dąbrowy Górniczej, a w przeciwną stronę kierowcy mieli do dyspozycji tylko jeden pas. Przyczyna pożaru nie była na starcie znana – straż zaznaczała, że najpierw trzeba opanować żywioł, a dopiero potem bezpiecznie przeszukać pogorzelisko. 

Te szczegóły potwierdzają relacje funkcjonariuszy obecnych w nocy przy akcji i korespondują z obrazami ognia widocznymi z ulicy, które obudziły mieszkańców okolicy. Informacje o godzinie zdarzenia, miejscu i ewakuacji potwierdził rzecznik będzińskiej straży pożarnej w rozmowie z mediami, akcentując, że działania gaśnicze były prowadzone w ścisłej zabudowie śródmiejskiej, co zawsze stawia poprzeczkę wyżej – chodzi jednocześnie o ratowanie ludzi, mienia i zatrzymanie ognia, zanim przeskoczy na sąsiednie dachy. W tej nocy liczyła się szybkość, koordynacja i to, by nie dopuścić do rozprzestrzenienia płomieni poza kamienicę.

Kto walczył z żywiołem?Ewakuacja z balkonu, liczby akcji i ruch w centrum – minuta po minucie

Ewakuacja z balkonu, liczby akcji i ruch w centrum – minuta po minucie

Pożar kamienicy w Będzinie to nie tylko płomienie na dachu. To także decyzje podejmowane z sekund na sekundę. Najmocniejszy obraz nocy? Ratownicy podnoszą drabinę przystawną i wyprowadzają z balkonu 70-letnią mieszkankę. To działanie, które wymaga opanowania, bo nad głową strzela ogień, a z góry sypią się gorące drobiny. Według straży, jeszcze przed przyjazdem służb dwie osoby opuściły budynek o własnych siłach. Trzeciej trzeba było pomóc. Jedna osoba, z lekkimi obrażeniami, trafiła do szpitala – to wstępny bilans podawany przez mundurowych. W rejonie alei Hugona Kołłątaja pojawiło się łącznie 18 zastępów. 

Część sił dojechała z sąsiedniej Dąbrowy Górniczej, co od razu pokazuje skalę mobilizacji. Ruch w centrum został ograniczony: zamknięto pas w stronę Dąbrowy Górniczej, a w kierunku przeciwnym kierowcy dostali tylko jedną nitkę jezdni. Dla mieszkańców to oznaczało nocne korki i objazdy, a dla straży – przestrzeń na rozwinięcie linii gaśniczych i bezpieczne manewry podnośników. Ogień zajął znaczną część dachu – podawano wstępnie ok. 30 m², przy czym takie szacunki zmieniają się wraz z postępem działań. Kluczowe, że ratownikom udało się powstrzymać płomienie przed przeskoczeniem na sąsiednie kamienice.

Co dalej z kamienicą?

Co dalej z kamienicą, mieszkańcami i ruchem? Pierwsze deklaracje i śledztwo

Pożar kamienicy w Będzinie to nie koniec historii po odjeździe wozów. Teraz na scenę wchodzi technika pożarnicza, ubezpieczyciele i nadzór budowlany. Pogorzelisko musi zostać sprawdzone centymetr po centymetrze – chodzi o zgliszcza na poddaszu, możliwe zarzewia w krokwiach i ocenę nośności więźby. Mieszkańcy, którzy opuścili budynek w nocy, przez najbliższe dni mogą potrzebować wsparcia lokalnego Ośrodka Pomocy Społecznej i pomocy zastępczego lokalu. Z kolei kierowcy powinni liczyć się z czasowymi wygrodzeniami pasa jezdni, bo uszkodzony dach to ryzyko spadających elementów. 

Strażacy już w nocy sygnalizowali, że przyczyn pożaru nie wskazują na gorąco; to standard – najpierw bezpieczeństwo, potem dochodzenie. Dalej pałeczkę przejmie policja i biegli z zakresu pożarnictwa. Ważne są też dokumenty: protokoły z akcji, ekspertyzy, ewentualne decyzje o wyłączeniu lokali z użytkowania. Jeśli konstrukcja pozwoli, właściciel będzie mógł szybko ruszyć z zabezpieczeniem dachu plandekami i odbudową, by zimowe opady nie pogłębiły strat. W tle pozostaje pytanie, czy miasto wesprze remont w trybie pilnym oraz jak szybko przywrócony zostanie pełny ruch na newralgicznej arterii.

Bądź na bieżąco - najważniejsze wiadomości z kraju i zagranicy
Google News Obserwuj w Google News