Wyszukaj w serwisie
Goniec.pl > Fakty > Mieszkańcy boją się leczyć w swojej przychodni. Skandal, co robi lekarz
Eryk Błaszak
Eryk Błaszak 05.03.2023 23:13

Mieszkańcy boją się leczyć w swojej przychodni. Skandal, co robi lekarz

Przychodnia
TOMASZ MATUSZKIEWICZ/AGENCJA SE/East News (zdj. ilustracyjne)

- Lekarz nie odróżnia, czyją ma kartę przed sobą - usłyszeli dziennikarze “Interwencji” Polsatu, którzy przybyli do miejscowości Jeruzal w woj. mazowieckim po tym, gdy zostali powiadomieni o działalności tamtejszej niepublicznej przychodni. Swój głos sprzeciwu wyrażają niezadowoleni pacjenci, którzy opowiedzieli o natywnych doświadczeniach z placówką. Władze gminy podjęły decyzję o zakończeniu współpracy z przychodnią, jednak jej zarządca nie chce opuścić budynku. 

 

Jeruzal. Mieszkańcy mają dość przychodni

Choć Jeruzal położony w woj. mazowieckim liczy zaledwie 300 mieszkańców, to wieś może się pochwalić własnym kościołem, szkołą, czy niepublicznym zakładem opieki zdrowotnej. I to właśnie ten ostatni stał się w mijających tygodniach zarzewiem miejscowego konfliktu.

Mieszkańcy bowiem mają dość sposobu funkcjonowania wspomnianego ośrodka zdrowia, który ich zdaniem nie wywiązuje się ze swoich obowiązków względem pacjentów. Według mieszkańców placówka zatrudnia niekompetentnego lekarza, którego etyka pracy pozostawia wiele do życzenia. 

- Lekarz nie odróżnia, czyją ma kartę przed sobą. Wszedłem do niego, miał innej pani kartę, ze mną rozmawia, pisze wszystko w tej karcie. Dopiero pielęgniarka wpadła, wyrwała mu tę kartę, przyniosła mu moją i podstawiła. I siedzi z taką lupą wielką. Nie wiem, po co mu ta lupa, skoro i tak nie widzi - opowiadał w rozmowie z dziennikarzem “Interwencji” Polsatu jeden z mieszkańców wsi. 

1500zł za każdą złotówkę? Koniecznie przeszukaj portfel, możesz się wzbogacić

Mieszkańcy mają dość przychodni. "Głupich z ludzi robią!"

Podobnymi historiami podzielili się inni mieszkańcy gminy, którzy mieli okazję doświadczyć “opieki” ze strony przychodni. Jak opowiadała jedna z pacjentek, tuż po przebytej operacji biodra, w wyniku której miała ograniczony zakres poruszania się, zadzwoniła do przychodni z prośbą o zdjęcie szwów i wymianę opatrunku. 

Kobieta w słuchawce poleciła pacjentce zadzwonić nazajutrz, ponieważ w tamtej chwili nie było żadnej pielęgniarki. Kiedy zadzwoniła na następny dzień, usłyszała z kolei, iż pielęgniarka była wczoraj. - Normalnie głupich z ludzi robią! Jak tak można? - komentowała pani Bogusława. 

Nie mniej przykrą historią podzieliła się sołtys sąsiedniej wsi Płomieniec, która zwracała uwagę na pozbawione empatii zachowanie tamtejszego lekarza. 

- Kobieta leżała z cewnikiem miesiąc. Moja teściowa przyszła prosić, żeby cewnik został wymieniony albo w ogóle wyjęty (…), to lekarz powiedział, że jeśli miesiąc cewnik jest w osobie, to trzeba szykować kwiaty i kopać grób, bo kobieta po miesiącu umrze – wspominała sołtys.



 

Gmina podejmuje interwencję. Zarządca nie chce opuścić budynku

W ramach swojego protestu placówkę opuściła nawet szanowna przez mieszkańców pani Anna, która przez ponad trzydzieści lat była pielęgniarką przychodni w Jeruzalu. Jak przyznała sama zainteresowana, jej decyzja była spowodowana poczuciem wstydu, jaki jej towarzyszył przy wykonywaniu swoich obowiązków służbowych. 

- Było mi wstyd, jak przyszedł pacjent, jak miałam zmienić opatrunek, a nie miałam czym. Musiałam się tłumaczyć, że nie mam z czego zrobić opatrunku, że nie mam czym szwów zdjąć, to było dla mnie upokarzające - komentowała dla stacji pielęgniarka. 

Na wniosek mieszkańców interwencję w tej sprawie podjęli włodarze gminy, którzy już w ubiegłym roku wypowiedzieli przychodni umowę. Jak przekazał burmistrz gminy Mrozy, Dariusz Jaszczuk, pierwszego sierpnia miejscowe władze udały się do przychodni w celu odbioru lokalu. 

- Na spotkaniu był osobiście obecny właściciel ze swoim radcą prawnym. Złożyli oświadczenie do protokołu, że nie zamierzają nam tego lokalu przekazać. Nie możemy zrobić nic na chwilę obecną z tego względu, że te sprawy są na etapie drogi sądowej - tłumaczył burmistrz. 

Jak ustalili dziennikarze Polsatu, to nie pierwszy raz, kiedy przedstawiciele placówki nie respektują wypowiedzianej umowy. Z podobną historią mierzyli się kilka lat temu mieszkańcy gminy Szulborze Wielkie, którzy pozbyli się kłopotliwego najemcy dopiero po interwencji komornika. 

Śledź najnowsze newsy na Twitterze Gońca: https://twitter.com/GoniecPL

Źródło: polsatnews.pl