Wyszukaj w serwisie
Goniec.pl > Wiadomości > Mentzen złapany na gorącym uczynku podczas Marszu Niepodległości. Tak ignoruje zakazy rządu
Anna Guziewska
Anna Guziewska 11.11.2025 15:39

Mentzen złapany na gorącym uczynku podczas Marszu Niepodległości. Tak ignoruje zakazy rządu

Mentzen złapany na gorącym uczynku podczas Marszu Niepodległości. Tak ignoruje zakazy rządu
Fot. Adam Burakowski/East News

Sławomir Mentzen, wziął udział w Marszu Niepodległości 2025 w Warszawie, celowo i jawnie łamiąc surowe ograniczenia wprowadzone przez władze państwowe. Pomimo ostrzeżeń Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji oraz wojewody mazowieckiego, polityk publicznie nawoływał do ignorowania zakazu. Teraz reporterzy przyłapali go na gorącym uczynku.

MSWiA wprowadziło ograniczenia na Marszu Niepodległości. Sławomir Mentzen zdaje się tych nie respektować

W trosce o bezpieczeństwo i porządek publiczny, a także w związku z licznymi incydentami i naruszeniami prawa odnotowanymi w poprzednich latach (takimi jak ataki na policję, akty wandalizmu, czy palenie flag), Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji pod kierownictwem ministra Marcina Kierwińskiego podjęło decyzję o zaostrzeniu środków bezpieczeństwa podczas Marszu Niepodległości w Warszawie.

Kierwiński zwrócił się do służb z prośbą o koordynację działań i rozmieszczenie sił w celu zagwarantowania spokojnego przebiegu uroczystości. Kluczowe ograniczenia, wprowadzone rozporządzeniem wojewody mazowieckiego, koncentrowały się na eliminacji potencjalnych zagrożeń.

Najważniejszymi zakazami, poza ogólnym nakazem zachowania trzeźwości i zakazem użycia substancji odurzających, było wprowadzenie zakazu noszenia broni oraz kluczowego zakazu wnoszenia i odpalania wszelkich materiałów pirotechnicznych, w tym rac i petard. Resort stanowczo ostrzegał, że za złamanie tych przepisów grozi kara pozbawienia wolności do pięciu lat, co podkreślało poważne podejście władz do kwestii bezpieczeństwa. Ograniczenia te były jednak od samego początku postrzegane przez organizatorów Marszu i polityków Konfederacji jako "szykana" i próba stłamszenia patriotycznego charakteru wydarzenia. W całym kraju obowiązywał też drugi stopień alarmowy (BRAVO) oraz drugi stopień alarmowy CRP (BRAVO CRP), co dodatkowo uzasadniało podwyższone środki ostrożności i prewencji w stolicy.

Sławomir Mentzen zapowiedział to już wczoraj. Zignorował zakaz

Jeszcze w przeddzień Marszu Niepodległości, w poniedziałek 10 listopada, Sławomir Mentzen postanowił publicznie zakpić z rządowych zakazów, jawnie nawołując swoich sympatyków do ich zignorowania.

W filmiku opublikowanym na platformie X, mobilizującym do udziału w marszu pod hasłem "Jeden naród, silna Polska", lider Konfederacji w charakterystycznym dla siebie stylu, zdecydował się na niespotykaną dotąd prowokację. Mówiąc o szczegółach zgromadzenia i zachęcając do dołączenia do kolumny Konfederacji, rzucił w kamerę słowa, które natychmiast obiegły sieć:

- Nie mówcie Kierwińskiemu, ale race też będą.

To wezwanie do "pospolitego ruszenia" i zignorowania oficjalnych zarządzeń było w pełni spójne z retoryką jego partii. Poseł Witold Tumanowicz otwarcie poparł to stanowisko, wyrażając nadzieję, że uczestnicy marszu "nie dadzą się zastraszyć tego typu szykanom" i broniąc rac jako elementu "bezpiecznego i efektownego", niezbędnego do uzyskania dobrych zdjęć z wydarzenia. Prowokacyjne zachowanie Sławomira Mentzena nie tylko podważało autorytet władz, ale również stwarzało ryzyko poważnego naruszenia bezpieczeństwa na największej manifestacji patriotycznej w Europie, która miała zgromadzić nawet 100 tysięcy osób, w tym czołowych polityków, jak Jarosław Kaczyński i Karol Nawrocki.

Sławomir Mentzen przyłapany na gorącym uczynku. Odpalił racę

Słowa wypowiedziane przez Sławomira Mentzena 10 listopada stały się faktem już na samym początku Marszu Niepodległości 2025. Jak donoszą media, polityk Konfederacji, ignorując wszelkie oficjalne zakazy i ostrzeżenia o konsekwencjach karnych, przystąpił do ich realizacji.

Fotoreporterzy uwiecznili polityka na zdjęciach, trzymającego w dłoni odpalone race, co stanowiło bezpośrednie i jawne złamanie zakazu wprowadzonego przez wojewodę mazowieckiego. Fakt, że Mentzen złamał zakaz, który sam dzień wcześniej zapowiedział z drwiącym uśmiechem, nie pozostawia wątpliwości co do intencjonalnego charakteru jego działania.

To ewidentne naruszenie porządku publicznego w świetle kamer i aparatów uderza w autorytet państwa i podważa sens wprowadzania restrykcji mających służyć bezpieczeństwu. Incydent ten, będący realizacją wcześniej ogłoszonej prowokacji, z pewnością wywoła falę komentarzy politycznych i prawnych, stawiając pod znakiem zapytania konsekwencje dla lidera Konfederacji, który świadomie złamał prawo na oczach całego kraju.

Bądź na bieżąco - najważniejsze wiadomości z kraju i zagranicy
Google News Obserwuj w Google News