Wyszukaj w serwisie
Goniec.pl > Fakty > Leżał pod szpitalem i krzyczał z bólu. Wcześniej nie chciano go przyjąć
Klaudia Bochenek
Klaudia Bochenek 04.08.2021 15:06

Leżał pod szpitalem i krzyczał z bólu. Wcześniej nie chciano go przyjąć

niebieski tekst goniec.pl na białym tle
Piotr Molecki/East News (zdj. ilustracyjne)

Zaskakująca sytuacja miała miejsce w kołobrzeskim szpitalu. Sprawę nagłośniła pani Agnieszka z Dźwirzyna, która widząc fatalny stan swojego pracownika, zawiozła go do szpitala. Tam musiała rozpocząć walkę z biurokracją.

Jakie było jej zdziwienie, kiedy pielęgniarka poleciła jej wyjść z cierpiącym mężczyzną ze szpitala i spod budynku zadzwonić na 112. Wtedy rzeczywiście pojawili się ratownicy, ale okoliczności tej sprawy nadają się na ironiczną komedię.

Nie otrzymał pomocy

39-letni Giuseppe, Włoch, 30 lipca bardzo źle się poczuł. Okazało się, że miał atak kolki nerkowej. Jego szefowa, pani Agnieszka, od razu zadecydowała, że zawiezie go do szpitala. Pracownik nie wyglądał zbyt dobrze.

Po przyjeździe do szpitala w Kołobrzegu personel namiotu covidowego, widząc stan mężczyzny, zrezygnował nawet z wypełnienia dokumentów covidowych. Pomoc potrzebna była jak najszybciej.

Pozostała część artykułu pod materiałem wideo

Giuseppe został posadzony na wózku inwalidzkim, z bólu nie mógł się poruszać. Zawieziono go na izbę przyjęć, jednak nie otrzymał oczekiwanej pomocy. Pani Agnieszka usłyszała za to uwagę:

- Pielęgniarki powiedziały, że aby mogły mu udzielić pomocy, najpierw muszę im dostarczyć skierowanie od lekarza rodzinnego. W tym czasie Giuseppe z bólu zaczął krzyczeć, że drętwieją mu ręce, i zsuwać się z wózka na podłogę - relacjonuje.

Słowne przepychanki trwały kilkanaście minut. Jeden ze świadków czekających na przyjęcie poradził pani Agnieszce, aby zadzwoniła na 112. Jednak karetka nie może przyjechać do szpitala.

Zabrali ich spod szpitala do... szpitala

Pielęgniarka wytłumaczyła, że jeśli pacjent znajdowałby się poza budynkiem, to wtedy karetka oczywiście pojedzie. Zdezorientowana pani Agnieszka wyszła ze szpitala, ułożyła pracownika pod drzewem i wtedy zadzwoniła na numer ratunkowy.

Jakie było jej zdziwienie, kiedy zgłoszenie przyjęto, a ratownicy, którzy pojawili się na miejscu, bez żadnej dyskusji z powrotem zabrali Giuseppe do szpitala. Dyrekcja podjęła już odpowiednie kroki mające wyjaśnić sytuację i wyciągnąć konsekwencje.

Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:

Jeżeli chcesz się podzielić informacjami ze swojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres [email protected]

Źródło: Onet

Tagi: