Kaczyński i Holecka nie wiedzieli, że są na wizji. Cała Polska słyszała, o czym mówili przed wywiadem
12 października 2024 roku na antenie Telewizji Republika doszło do niecodziennej sytuacji, której bohaterami byli prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński oraz prowadząca wywiad Danuta Holecka. Rozmowa, mająca na celu omówienie bieżących wydarzeń politycznych, rozpoczęła się niefortunnie, co wymagało szybkiej interwencji ze strony dziennikarki. Cała sytuacja szybko obiegła media, wywołując lawinę komentarzy.
Wpadka przed rozmową: Kaczyński i Holecka nieprzygotowani
Rozmowa z Jarosławem Kaczyńskim w Telewizji Republika miała rozpocząć się o godzinie 19:45, jednak wstępne opóźnienia spowodowane były emisją konferencji prasowej Mariusza Błaszczaka i Rafała Bochenka. Kiedy ostatecznie po godzinie 20:00 przekazano antenę do studia w Przysusze, Danuta Holecka i Jarosław Kaczyński nie byli jeszcze świadomi, że transmisja już trwa. W tym momencie doszło do kuriozalnej wymiany zdań. Holecka, widząc, że prezes PiS siedzi w nieformalnej postawie, poprosiła go o poprawienie sylwetki.
Panie premierze, troszkę się wyprostujmy - powiedziała z uśmiechem.
Kaczyński, w typowy dla siebie sposób, zaczął tłumaczyć, że "się objadł", sugerując, że czuje się niekomfortowo.
Ja się niestety objadłem, bo ja w ogóle żyję w tej chwili... - mówił lider Zjednoczonej Prawicy, zanim Holecka zareagowała, szybko uciszając swojego rozmówcę.
Chwilę później oboje uświadomili sobie, że są już na wizji, i w typowy dla mediów sposób przywitali widzów, kontynuując wywiad bez dalszych wpadek.
Nie żyje jedna osoba. BMW nie miało szans z ciężarówkąPo wpadce rozmowa z Jarosławem Kaczyńskim przebiegła bez zakłóceń
Wywiad Danuty Holeckiej z Jarosławem Kaczyńskim w Telewizji Republika odbył się w szczególnym momencie - tuż po połączeniu Prawa i Sprawiedliwości z Suwerenną Polską, partią Zbigniewa Ziobry. Na kongresie w Przysusze liderzy obu ugrupowań podpisali wspólną deklarację, która formalizowała ich współpracę. Kaczyński podkreślił, że konsolidacja prawicy jest dziś koniecznością, nie tylko dla ich własnego ugrupowania, ale także dla przyszłości Polski.
Łączymy się, by dokonać aktu konsolidacji. Jest ona dzisiaj bardzo potrzebna nie tylko prawicy, ale i Polsce - powiedział Kaczyński w trakcie wywiadu.
Dodał również, że nowy podmiot polityczny, który powstaje w wyniku tej fuzji, ma na celu zatrzymanie obecnej koalicji rządzącej i jej "fatalnych działań". W opinii prezesa PiS, zjednoczenie ugrupowań to kwestia "życia i śmierci" dla kraju.
Podczas rozmowy Kaczyński przyznał, że różnice między ugrupowaniami były, jednak zostały uznane za mało istotne.
Są kwestie pierwszorzędne, drugorzędne i trzeciorzędne. Wątpliwości, które były zgłaszane, miały często osobisty charakter i je trzeba traktować jako kwestie trzeciorzędne - wyjaśnił Kaczyński, sugerując, że różnice personalne zostały zażegnane dla wspólnego celu politycznego.
12 października nie był udany dla Jarosława Kaczyńskiego
12 października nie należał do najłatwiejszych dni dla lidera Zjednoczonej Prawicy. Najpierw Jarosław Kaczyński spóźnił się na konwencję poświęconą połączeniu PiS i Suwerennej Polski. Na wydarzeniu, które miało kluczowe znaczenie dla konsolidacji prawicy, prezes PiS pojawił się godzinę później, co wywołało pewne zaniepokojenie wśród zgromadzonych.
Kiedy w końcu dotarł, wygłosił długie przemówienie, podczas którego mówił między innymi o zbieraniu podpisów pod wnioskiem o referendum dotyczącym Zielonego Ładu. Kiedy jednak Mateusz Morawiecki przejął mikrofon, a Kaczyński wrócił na mównicę, aby sprostować swoje wcześniejsze słowa, doszło do kolejnej niezręczności.
Lider PiS przyznał, że popełnił błąd, mówiąc o Zielonym Ładzie, a tak naprawdę odnosił się do referendum w sprawie paktu migracyjnego, który w ostatnim czasie wzbudza w Polsce wiele emocji.
To jest to referendum, które już przestraszyło Tuska, bo dzisiaj zadeklarował, że zawieszają prawo do azylu - skomentował Kaczyński, próbując skorygować swoje wcześniejsze wystąpienie.
Kaczyński, znany ze swojego czasem nieco szorstkiego stylu wypowiedzi, szybko został bohaterem memów i komentarzy na temat swojego nieformalnego zachowania. Wydarzenie to przypomina inne medialne wpadki z udziałem znanych polityków, które zawsze wywołują burzliwą dyskusję, niezależnie od ich faktycznej wagi politycznej.
Mimo że sytuacja była niezręczna, nie wpłynęła ona negatywnie na przebieg rozmowy, która koncentrowała się na ważnych tematach politycznych. Przypomina to, jak kruche mogą być granice między formalnymi wywiadami a ich kulisami, które - jeśli nie są odpowiednio zarządzane - mogą nieoczekiwanie zupełnie "przyćmić" treść głównego przekazu.