Fala zmian w Telewizji Polskiej. Czy Elżbieta Jaworowicz już nie wróci na antenę?
Dynamiczne zmiany, jakie w ostatnich dniach zachodzą w Telewizji Polskiej, sprawiają, że bezpiecznie nie może czuć się żadna dawna gwiazda TVP. Ku zaskoczeniu widzów, w czwartek na antenie znów pojawiła się Elżbieta Jaworowicz ze “Sprawą dla reportera”, ale bardzo możliwe, że był to jej ostatni występ. Zdjęcia prezenterki z wizji domaga się coraz więcej widzów, którzy nie mogą znieść już kiczowatego show, w jakie zamieniła mający pomagać ludziom program. Ona sama przekonuje tymczasem, że realizuje społeczną misję i rozwiązuje życiowe problemy swoich bohaterów.
Czy to już koniec "Sprawy dla reportera"?
Nad najnowszym, przedświątecznym odcinkiem “Sprawy dla reportera” warto pochylić się chyba tylko dlatego, że być może to już ostatni raz, gdy Elżbieta Jaworowicz pojawiła się na antenie TVP. Legendarny format już dawno stracił bowiem poczucie swojej faktycznej misji, a skupił się na robieniu show, nierzadko na ludzkiej tragedii. - To by mogli zlikwidować - stwierdzają ci, którzy zamieszczają komentarze na facebookowym profilu programu.
Trudno nie rozumieć tych słów, a co więcej, nie podpisywać się pod nimi, skoro czwartkowe wydanie dosłownie zalało nas falą sztuczności, hipokryzji i absurdu. Wisienką na torcie był występ samej Jaworowicz, która złożyła widzom życzenia ku ukojeniu zszarganych nerwów. Szkoda tylko, że nie podziałało.
Polacy bez ogródek przyznali, co myślą o nowych "Wiadomościach" TVP. Lawina komentarzyCzwartkowy odcinek gwoździem do trumny
Zacznijmy jednak od początku, czyli opisu spraw przedstawionych w czwartkowej “Sprawie dla reportera”. Pierwsza z nich poruszała temat sporu dwóch seniorek, które nie mogły porozumieć się w kwestii zajmowania się wnukiem, będącym zresztą ofiarą ojca i z tego powodu wymagającym stałej opieki.
ZOBACZ: Znamy kolejnego prowadzącego "19.30". Do nowych Wiadomości TVP dołącza gwiazda z TVN
Nastolatek obronił przed ciosami bezwzględnego rodzica własną matkę, ale nie udało mu się uratować jej przed śmiercią. Skłócone babcie mają teraz do siebie wzajemne pretensje, a w środku całego sporu jest biedny chłopiec. Chłopiec, który, jak podkreślała jedna z kobiet, cierpi niczym Jezus. I nagle, w nadzwyczajny sposób ekipa “Sprawy dla reportera” skaczące sobie od lat do gardeł seniorki namówiła na pojednanie i przełamanie się opłatkiem.
Żerowanie na tragedii
Kolejna sprawa dotyczyła zaś małego Piotrusia, który urodził się z licznymi wadami, ale jego rodzina twierdzi, że do złego stanu chłopca przyczyniły się także nieudolne próby leczenia stosowane przez lekarzy. Najbardziej szokujące jest jednak to, że z dziecka na siłę zrobiono bohatera odcinka, co wiązało się z przypominaniem mu traumatycznych przeżyć, na co zresztą uwagę zwrócił też portal WP.
Na koniec, jakby ciosów było mało, Elżbieta Jaworowicz poleciła dziecku, by zaśpiewało jeszcze dla widzów kolędę, aby ci odwdzięczyli się wpłacając pieniądze na jego leczenie. Niezły teatr, ale sztuka raczej dramatyczna niż rozrywkowa. Wyemitowano także występ samej gospodyni w programie “Jaka to melodia”. - Piotrusiu, wybaczysz? Bo to dla ciebie, mówiłeś, że trochę ci się podobało - udawała zmieszaną prezenterka.
Festiwal obłudy na antenie TVP
Na koniec prawdziwa laurka pod adresem dawnego Ministerstwa Zdrowia, oczywiście tego, którym jeszcze rządzili politycy PiS. Okazało się, zupełnie znienacka, że dawna bohaterka programu, chora na mukowiscydozę Aneta, otrzymała za darmo drogie leki.
W tym miejscu Elżbieta Jaworowicz przypomniała wszystkim o społecznej misji mediów, w tym jej własnego programu, który przecież zmienia ludzkie życia. Wszystko zwieńczył występ chóru lekarzy “Medici Cantares” i piękne, aczkolwiek mocno niewiarygodne słowa prezenterki
- Żegnam się z państwem słowami kolędy: "niech zło truchleje, a dobro zwycięża" - przekazała.
Źródło: TVP