Burza po decyzji SN ws. ważności wyborów. Zawrzało w całej Polsce
Uchwała Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego, która stwierdziła ważność wyboru Karola Nawrockiego na prezydenta Polski, wywołała polityczne trzęsienie ziemi. Dla jednych to symbol upadku praworządności, dla innych, dowód na zwycięstwo demokracji. Spór o legalność, legitymację i granice kompetencji sądów znów znalazł się w centrum gorącej debaty publicznej.
Polityczna burza po decyzji Izby
Uchwała Izby Kontroli Nadzwyczajnej, uznająca wybory prezydenckie za ważne, z miejsca stała się zapalnikiem politycznej awantury. Głos zabrał niemal każdy liczący się aktor sceny politycznej. Opozycja nie przebierała w słowach: Roman Giertych nazwał członków Izby „przebierańcami i uzurpatorami”, a Tomasz Trela wprost stwierdził, że „nieistniejący przebierańcy nie mogą stwierdzić ważności niczego”.
Rządząca koalicja wskazuje, że Izba nie jest legalnym sądem, a jej decyzje nie mogą być podstawą żadnych działań, zwłaszcza tak doniosłych jak zatwierdzenie wyborów. Pojawiają się również pytania o możliwe konsekwencje prawne dla Marszałka Sejmu, który zgodnie z uchwałą, miałby przekazać władzę Karolowi Nawrockiemu.
Izba poza prawem? Eksperci: to nie jest sąd w rozumieniu Konstytucji i prawa UE
Wśród prawników i konstytucjonalistów panuje wyjątkowa jednomyślność: Izba Kontroli Nadzwyczajnej nie spełnia kryteriów niezależnego sądu. Takie stanowisko zajęło Stowarzyszenie Sędziów Polskich „Iustitia”, przypominając, że zgodnie z Konstytucją to Sąd Najwyższy, a nie jego sporna izba, ma orzekać o ważności wyborów.
Co więcej, zarówno Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej, jak i Europejski Trybunał Praw Człowieka uznały już wcześniej, że ta Izba nie jest niezależnym sądem z powodu wadliwego trybu powoływania sędziów oraz wpływu politycznego na jej funkcjonowanie.
W praktyce oznacza to, że orzeczenia Izby mogą być uznane za nieważne nie tylko na gruncie polskiego prawa, ale także w wymiarze międzynarodowym. Eksperci ostrzegają, że uznanie uchwały Izby za wiążącą może otworzyć drzwi do głębokiego kryzysu konstytucyjnego.
ZOBACZ TAKŻE: Kolejna napaść w polskim szpitalu. Pielęgniarka została zaatakowana przez pacjentkę
Polityczna wojna o interpretację prawa
Reakcje polityczne na decyzję Izby są równie spolaryzowane, jak sama polska scena polityczna. Rządzący wskazują, że uchwała nie ma mocy prawnej i nie powinna być brana pod uwagę przez instytucje państwowe – w tym przez Marszałka Sejmu.
Z kolei politycy PiS traktują ją jako dowód na prawidłowość wyborów i deklarują pełne poparcie dla prezydentury Nawrockiego. Kazimierz Smoliński, były wiceminister sprawiedliwości, napisał wprost: "Demokracja zwyciężyła".
Takie opinie jednak zdają się ignorować fakt, że fundamentem demokracji jest legalność i przejrzystość procesów wyborczych – a ta została poważnie naruszona w ocenie wielu prawników i organizacji sędziowskich.