Brat "Buddy" zabrał głos po jego zatrzymaniu. Ujawnił gorzką prawdę o ich relacji
Afera wokół znanego youtubera Kamila L., znanego pod pseudonimem "Budda", od przeszło tygodnia wzbudza ogromne zamieszanie w polskich mediach. Po zatrzymaniu przez Centralne Biuro Śledcze Policji, które miało miejsce w poniedziałek, 14 października 2024 roku, wokół Kamila L. narosło wiele kontrowersji. Teraz jego brat postanowił zabrać głos w tej niezwykle medialnej sprawie.
Kamil L. "Budda" zatrzymany. Youtuber usłyszał poważne zarzuty
Podczas akcji CBŚP zatrzymano Kamila L. oraz 9 innych osób, związanych z działalnością grupy przestępczej. W ramach śledztwa prokuratura Krajowa postawiła im poważne zarzuty, obejmujące m.in. organizację nielegalnych gier hazardowych, wyłudzanie podatku VAT oraz pranie brudnych pieniędzy. Działania te miały na celu uzyskiwanie nielegalnych korzyści finansowych, w tym poprzez organizowanie loterii internetowych, które spełniały kryteria nielegalnych gier hazardowych. Jak podają śledczy, podejrzani celowo omijali przepisy prawne, działając na szkodę Skarbu Państwa i uszczuplając wpływy z podatków.
W trakcie śledztwa prokuratura zabezpieczyła mienie o wartości ok. 140 milionów złotych. Wśród skonfiskowanych przedmiotów znalazło się m.in. 51 samochodów, nieruchomości oraz znaczne sumy pieniędzy na kontach bankowych. Zarzuty wobec youtubera obejmują również kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą, co jest jednym z najpoważniejszych przewinień w tej sprawie.
Ujawnili, co mówią ludzie po przebudzeniu się ze śpiączki. Pada jedno słowoReakcja brata Kamila L. "Buddy"
Zaraz po zatrzymaniu Kamila L., jego brat, Krzysztof Labudda, publicznie odciął się od działalności youtubera, wydając specjalne oświadczenie. Podkreślił, że jego firma nie miała żadnych powiązań gospodarczych z przedsiębiorstwami prowadzonymi przez Kamila. Zwrócił uwagę, że wszelkie wcześniejsze krytyczne wypowiedzi youtubera, jakie publikował w mediach społecznościowych, dotyczyły ich wspólnego brata, a nie jego.
Wkrótce po opublikowaniu oświadczenia, Krzysztof Labudda wdał się w dyskusję z internautami, ujawniając więcej szczegółów na temat relacji rodzinnych. Wyjawił, że mimo wsparcia, jakie zawsze okazywał Kamilowi, ten odciął się od rodziny, co, zdaniem Krzysztofa, miało być elementem kreowanej przez youtubera "smutnej historii", która mogła przyciągać większe zainteresowanie publiczności.
Krzysztof Labudda opowiadał o problemach, jakie przez działalność brata musiał sam przechodzić. Wskazał, że Kamil, pomimo wielokrotnych próśb, nigdy nie zadbał o naprawienie relacji z rodziną. Wyraził jednocześnie żal i smutek z powodu postawy brata, który według niego sam odciął się od bliskich w pogoni za większymi pieniędzmi.
Pan Krzysztof Labudda prowadzi własną działalność pod nazwą "Krzysztof Labudda", która nie miała jakichkolwiek powiązań gospodarczych z firmami będącymi własnością Kamila. Wszelkie wypowiedzi krytyczne wypowiadane wcześniej przez niego w mediach społecznościowych, dotyczyły naszego brata Konrada - czytamy w oficjalnym oświadczeniu brata youtubera.
Pod postem pojawiło się mnóstwo komentarzy - Krzysztof Labudda odpowiedział na kilka z nich, zdradzając kolejne informacje na temat jego skomplikowanej relacji z zatrzymanym bratem.
- "Kamil to mój brat, wspierałem go, ile mogłem i kibicowałem razem z synami, którzy mają również zajawkę motoryzacyjną. Nigdy nie zostałem zaproszony przez Kamila na imprezy motoryzacyjne, w których brał udział, raczej były to spotkania przy okazji wyjazdu z moimi dziećmi na taką imprezę", "Kamil nie wykazał nigdy chęci, żeby zadbać o więzy rodzinne, a wręcz narobił mi problemów i mimo moich próśb nie poświęcił nawet minuty, żeby to sprostować. Z rodziny sam zrezygnował, bo przypuszczam, że super sprzedawała się taka smutna historia", "Nigdy mu nic złego nie zrobiłem i czekałem, aż on dojrzeje i mnie przeprosi. Wspierałem, jak budował swój kanał i będę wspierać teraz również, ale nie mogę pozwolić, żeby moja rodzina ucierpiała, bo on popełnił błąd" - czytamy w komentarzach brata Kamila L.
"Budda" oskarżony o organizacja nielegalnych gier hazardowych i wyłudzenia VAT
Sprawa "Buddy" dotyczy zarzutów związanych z organizacją loterii internetowych, które, jak ustaliła prokuratura, były w rzeczywistości nielegalnymi grami hazardowymi. Tego typu działalność w Polsce wymaga uzyskania odpowiednich licencji, a także przestrzegania surowych przepisów dotyczących podatków. Śledczy twierdzą, że grupa kierowana przez Kamila L. unikała płacenia VAT i dopuszczała się licznych oszustw podatkowych, wystawiając fikcyjne faktury i tworząc iluzję legalnej działalności.
Według ustaleń prokuratury, skala oszustw była ogromna. W latach 2021-2024 podejrzani mieli wyłudzić ponad 126 milionów złotych. Fikcyjne pożyczki, transfery pieniędzy między kontami oraz inne mechanizmy miały na celu ukrycie nielegalnego pochodzenia środków finansowych. Pranie brudnych pieniędzy polegało na przemieszczaniu funduszy w taki sposób, aby zamaskować ich rzeczywiste źródło i ułatwić ich wyprowadzenie za granicę.
Kamil L. "Budda" trafił do aresztu. Grozi mu wieloletnie więzienie
Afera z udziałem "Buddy" odbiła się szerokim echem w mediach społecznościowych. Wielu fanów popularnego youtubera wyraża swoje rozczarowanie i niedowierzanie, że osoba, którą śledzili i podziwiali, mogła być zamieszana w tak poważne przestępstwa. Z drugiej strony, nie brakuje głosów wsparcia dla twórcy, który słynął między innymi ze spektakularnych działań charytatywnych.
Nie da się ukryć, że zatrzymanie Kamila L. i jego współpracowników to jedna z największych afer związanych z twórcami internetowymi w Polsce. Zarzuty wyłudzania VAT, prania brudnych pieniędzy oraz organizacji nielegalnych gier hazardowych stawiają w cieniu dotychczasową działalność "Buddy" - również tę charytatywną. Cała Polska czeka teraz na dalsze kroki sądu i decyzję, która może przesądzić o przyszłości youtubera.