Afera o kalafiora w Biedronce. "Następnym razem wezmę nóż"
Choć inflacja spada, w sklepach wciąż jest drogo. Nic więc dziwnego, że klienci szukają różnych sposobów na oszczędności. Tak właśnie zrobiła pani Irena z Bydgoszczy, która po kalafiora, zamiast do warzywniaka, wybrała się do popularnej Biedronki. Jakież było jej zdziwienie, gdy okazało się, iż większość ceny wcale nie stanowiła róża, ale liście. Kobieta poczuła się oszukana i już zapowiedziała, że następnym razem do sklepu zabierze nóż. Co na to dyskont?
Chciała zaoszczędzić, srogo się rozczarowała
Urywanie ogonków od papryki, szypułek od pomidorów, czy też słynne już pozbawianie brokułów i kalafiorów liści. Polacy kombinują jak tylko mogą, by za zakupy zapłacić jak najmniej i często słyszą z tego powodu, że są skąpcami. A co, jeśli w tej metodzie jest trochę racji? Dyskusję na nowo ożywiła sytuacja, w jakiej znalazła się pani Irena z Bydgoszczy.
Kobieta chciała zaoszczędzić na zakupie kalafiora, dlatego zamiast udać się do osiedlowego warzywniaka, gdzie warzywo kosztowało 9 zł za sztukę, poszła do szczycącej się niskimi cenami Biedronki. Tam kilogram produktu wyceniono na 6,39 zł, co nie wydaje się być wygórowaną kwotą. W rzeczywistości jednak, dyskont zastawił na klientów perfidną pułapkę. Sprawę nagłośniła “Gazeta Pomorska”.
Grzegorz Borys nie żyje. To ona zidentyfikowała ciało, ujawniono kulisyZa liście zapłaciła więcej niż za samego kalafiora
Pani Irena w wiadomości wysłanej do redakcji dziennika, wyjaśniła, że idąc do Biedronki liczyła na sporą oszczędność, ale ostatecznie bardzo się zawiodła. Kalafior, który wybrała miał bowiem sporo liści, a ona sama bała się paść ofiarą stereotypów.
- Nie chciałam być taką polską "Grażyną" i je obrywać. Jednak przy kasie przeżyłam szok, gdy okazało się, że kalafior kosztuje prawie 13 zł. Wyraziłam swoją opinię na ten temat. Kasjerka, patrząc na mnie, skomentowała, że niektórzy klienci zabierają na zakupy noże i odcinają liście. Wydało mi się to śmieszne - zrelacjonowała.
ZOBACZ: Klienci Biedronki popełniają fatalny błąd. Później tracą przez to pieniądze
Oburzona zaistniała sytuacją kobieta zważyła warzywo w domu i nieco zaskoczona odkryła, że liście ważyły ponad kilogram i były cięższe od róży. Uznała zatem, że została zwyczajnie naciągnięta i podjęła radykalną decyzję.
- Rozważę, czy na następne zakupy nie zabrać noża. Przeprosiłam pana z mojego zieleniaka, bo jego kalafior kosztował 9 zł za sztukę i miał bardzo mało liści. (...) Chciałam zaoszczędzić, a straciłam! - wyznała.
Biedronka gęsto się tłumaczy
O niemałą aferę dziennikarze “Gazety Pomorskiej” zdecydowali się zapytać sieć Biedronka, której dyrektor działu jakości produktów świeżych i bezpieczeństwa żywności zwrócił uwagę, że zostawianie liści przy kalafiorze nie jest wcale pułapką na klientów. Jak przekazał Tomasz Grzegorczyk, są one “integralną częścią warzywa” i pełnią istotne funkcje.
- Najważniejszą z nich jest ochrona warzywa przed nadmierną utratą wody. Liście pełnią również funkcje ochrony przed uszkodzeniami mechanicznymi, co jest kluczowe zwłaszcza w przypadku transportu i przechowywania - wytłumaczył.
ZOBACZ: Karta Moja Biedronka ma ukrytą funkcję. Niewiele osób o niej wie, korzyści są ogromne
Nie da się jednak zaprzeczyć, że dyskont czerpie korzyść z takiego obrotu spraw i gdyby chciał, mógłby wyjść naprzeciw oczekiwaniom klientów. Wystarczyłoby np. ustawić w sklepach kosze, do których kupujący mogliby przed zakupem wyrzucać oderwane liście, zamiast usuwać je jeszcze na etapie przechowywania w magazynach czy na półkach sklepu.
Źródło: Gazeta Pomorska