Wyszukaj w serwisie
Goniec.pl > Finanse > Zgłosiła się do pracy w Dino. Trudno uwierzyć, jakie warunki jej zaproponowali, huczy o tym w całej Polsce
Krzysztof Górski
Krzysztof Górski 13.02.2025 21:20

Zgłosiła się do pracy w Dino. Trudno uwierzyć, jakie warunki jej zaproponowali, huczy o tym w całej Polsce

Dino
Fot. goniec.pl

Pracownicy handlu nieraz już zwracali uwagę, że ich praca nie należy do łatwych. Przeczą temu oferty popularnych dyskontów, które wypełnione są różnego rodzaju benefitami. O tym, jak jest w rzeczywistości, postanowiła przekonać się jedna z dziennikarek Wirtualnej Polski, która aplikowała na stanowisko w uwielbianej przez Polaków sieci Dino.

Zdecydowała się aplikować do Dino. Takie warunki jej zaoferowano

Sieć dyskontów Dino już od kilku lat prężnie się rozwija. Tylko w 2023 roku otworzyła aż 250 nowych sklepów i posiada obecnie ponad 2,5 tys. placówek na terenie całego kraju. Prace w nich znalazło niemal 42,5 tys. osób. To jednak nie wszystko, bowiem uwielbiana marka przygotowuje nowe sklepy, a co za tym idzie, ogłasza kolejne rekrutacje. Aktualnie na stronie internetowej Dino znajduje się około 2 tys. ofert pracy. Z jednej z takich okazji postanowiła skorzystać dziennikarka Wirtualnej Polski Aleksandra Zaprutko-Janicka. Okazuje się, że rzeczywistość nie jest taka, jak mogłoby się wydawać.

ZOBACZ: Karol Nawrocki nieźle oberwał. Taka wpadka, że nawet Sikorski nie wytrzymał

Popularna aktorka zginęła na oczach 4-letniego syna. Ujawnił jej ostatnie słowa Operator prawicowej telewizji nie wytrzymał. Współpracownik Trzaskowskiego opluty, jest nagranie

Aplikowała do Dino. Takie warunki jej zaproponowano

Oferty pracy w Dino są zróżnicowane i dotyczą czterech głównych kategorii: markety, magazyny, centrala oraz praca w terenie. Sieć informuje, że dzięki systemowi szkoleń wewnętrznych z powodzeniem zatrudnia osoby, które są na początku swojej kariery zawodowej.

W procesie rekrutacji kierujemy się zasadą równych szans oraz otwartością na każdego kandydata. Zadowolenie Pracowników jest naszym priorytetem. Oferujemy stabilne zatrudnienie, możliwość rozwoju zawodowego i awansu oraz konkurencyjne wynagrodzenia - zapewnia firma.

Wygląda na to, że komunikat dyskontu w tym wypadku to nie puste frazesy. "Faktycznie, osoby dzwoniącej do mnie nie interesowało za bardzo ani moje wykształcenie, ani doświadczenie zawodowe. Zapytała tylko, czy nie przeszkadza mi praca na stoisku mięsnym, bo market pod Krakowem potrzebuje kasjerki-sprzedawczyni oraz osoby do obsługi lady z mięsem. Słysząc moją pozytywną odpowiedź, umówiła mnie na spotkanie" - opowiada redaktorka WP.

Rozmowa kwalifikacyjna odbyła się na zapleczu w “ciasnym pokoju kierowniczki”. “Już na wstępie przyznałam, że nie mam doświadczenia w handlu, jednak to nie wydawało się problemem. Wyjaśniłam także, że jestem zainteresowana pracą na cały etat. Kierowniczka zaczęła wówczas szukać czegoś w wewnętrznym systemie sklepu. I tak sobie milczałyśmy przez dłuższą chwilę. Ja czekałam, aż ona będzie się chciała czegoś więcej ode mnie dowiedzieć, ona zawzięcie klikała w różne linki i coś sprawdzała” - relacjonuje Aleksandra Zaprutko-Janicka.

Okazało się, że dokument, którego tak zawzięcie kierowniczka poszukiwała w swoim komputerze był scenariuszem rozmowy o pracę. Ten jednak nie przydał się jej na długo. Po chwili zastanowienia wyjaśniła, że pierwsza zmiana w Dino zaczyna się o godzinie 5.30 i trwa do 14 lub 14.15. Druga zmiana zaczyna się o 14 i trwa do 22.30 lub trochę dłużej. “Może to być do 22.45, czasami się zdarzy, że jest to 23. Zależy, jak nam się uda wyrobić. Pracujemy też w weekendy, czyli w soboty oraz w niedziele handlowe” - podkreśliła. Później panie poruszyły najważniejszy temat - pieniądze.

Aplikowała na stanowisko w Dino. "Telefon nie zadzwonił"

Okazuje się, że na stanowisku proponowanym redaktorce WP wynagrodzenie to najniższa krajowa. Sporadycznie pojawiają się też nadgodziny. “Do kwoty podstawowego wynagrodzenia firma dołącza ekwiwalent za pranie w wysokości ponad 200 złotych i odzież roboczą, czyli koszulki, polary i buty. Do tego pracownik musi sobie samodzielnie zapewnić czarne spodnie” - opisuje dziennikarka WP.pl.

Co ciekawe, w ogłoszeniu o prace widniała informacja, że sklep poszukuje osób na stanowisko mięsne i do obsługi kasy. Jednak takie rozdzielenie funkcji w rzeczywistości nie istnieje. “Pracujemy na każdym stanowisku: kasa, mięso, wykładanie towaru - wyliczyła kierowniczka sklepu, po czym zafrasowana zapytała, czy miałam kiedykolwiek styczność z mięsem. Moje wyjaśnienie, że owszem, ale nie w kontekście handlowym i że nie mam z nim problemu, uspokoiło ją” - czytamy w materiale Aleksandry Zaprutko-Janickiej.

ZOBACZ: Przełomowe wieści dla Nawrockiego, nikt się tego nie spodziewał. A jednak, huczy o tym w całej Polsce

W Dino pierwsza umowa jest na okres próbny i trwa 3 miesiące. Później otrzymuje się umowę na rok, a po niej na 18 miesięcy. Dopiero kolejna umowa jest umową na czas nieokreślony. A co z benefitami?

Zgodnie z deklaracją kierowniczki, paczki świąteczne dla pracowników się nie pojawiają. Premie też. Co prawda w innych sklepach dodatkowe pieniądze dla pracowników się zdarzają, jednak, jak wyjaśniła, ten sklep nie wypracował sobie jeszcze obrotami żadnej premii. Biorąc pod uwagę to, że sklep mieści się w niewielkiej miejscowości, a w markecie było więcej pracowników niż klientów, nie zanosi się, żeby miało się to w przyszłości zmienić - przyznaje dziennikarka.

Podczas rozmowy kwalifikacyjnej tuż przed drzwiami pokoju kierowniczki pojawiła się kolejna kandydatka. Redaktorka miała otrzymać telefon o decyzji w sprawie pracy w ciągu trzech dni, chyba że “kolejna osoba, która już czeka na rozmowę, będzie mieć lepsze kwalifikacje”. “Od tego momentu ogłoszenie o wakacie w tym konkretnym Dino zdążyło zniknąć ze strony firmy. Telefon nie zadzwonił” - przyznaje dziennikarka WP.pl