Projekt "bykowego" w Sejmie. O tyle mniej na rękę będą mogły zarabiać osoby bezdzietne

Do Sejmu wpłynął obywatelski projekt ustawy dotyczący osławionego “bykowego”. Podatek dla osób bezdzietnych miałby wesprzeć polskie rodziny. “Fakt” przedstawił konkretne wyliczenia, które rzucają nowe światło na potencjalne przywrócenie tej opłaty.
W Polsce rodzi się coraz mniej dzieci
Jeszcze w czasach PRL-u rodziny wielopokoleniowe nie były niczym nadzwyczajnym. Posiadanie przez rodziców trójki, czwórki, piątki czy nawet większej liczby dzieci było normalne. Dziś jednak sytuacja wygląda inaczej, a dzietność w Polsce spada z roku na rok.
Pokazują to dane Głównego Urzędu Statystycznego za 2024 rok. Od stycznia do września urodziło się w Polsce zaledwie 192 tysiące dzieci. Dla porównania, w 2023 roku w analogicznym okresie mowa była o 210 tysiącach urodzeń, a w 2018 roku na świat przyszło już niemalże 300 tysięcy noworodków. Od tamtego momentu liczba urodzeń spada. Aktualnie jest najniższa od lat.
Co więcej, do myślenia daje suma 12-miesięczna, a więc łączna liczba urodzeń w ostatnich 12 miesiącach. Ta spadła z 270,5 tysięcy w styczniu 2024 roku do 254,2 tysięcy we wrześniu. Na domiar złego rośnie liczba zgonów. W czerwcu 2024 roku suma za ostatnie 12 miesięcy jest równa 403 tysiącom, a we wrześniu było to już 410.6 tysięcy śmierci.
Nic więc dziwnego, że polskie społeczeństwo domaga się działań rządu, by ten skłonił pozostałych obywateli do zakładania rodzin i posiadania potomstwa. W tym celu, do Sejmu trafił projekt na podobę “bykowego”, dobrze znanego z czasów PRL-u.
Ludzie nie dowierzali, co za szopkę Sasin "odstawił" w Końskich. Gruca nie wytrzymał, nagle rozległy się krzykiObywatelski projekt jest w Sejmie
W celu zaradzenia sytuacji demograficznej w Polsce, w Sejmie pojawił się obywatelski projekt. To rozwiązanie na kształt “bykowego”, znanego z czasów PRL-u. Była to opłata, którą nakładano na osoby samotne i bezdzietne małżeństwa powyżej 25. roku życia. Obowiązywała ona do 1973 roku.
Wraz z początkiem tego roku, do pomysłu wrócił poseł, kandydat na prezydenta RP, Marek Jakubiak. W jednym z wywiadów polityk grzmiał, że “bykowe” trzeba wprowadzić. “Dlaczego moje dzieci mają finansować kogoś?” - mówił. Teraz anonimowy obywatel podjął działania.
W Sejmie jest obecnie petycja, która proponuje rozwiązanie właśnie na kształt tego, który obecny był w PRL-u. Jak podaje “Fakt”, osoby bezdzietne miałyby być obciążone wyższą składką emerytalną. Ponadto, małżeństwa posiadające tylko jedno dziecko miałyby mieć nałożoną składkę wyższą o 50%.
Wiadomo też, które osoby byłyby zwolnione z płacenia podwyższonej składki. Jednak, jak wynika z pierwszych szacunków, państwo polskie mogłoby na “bykowym” zyskać nawet kilka miliardów złotych rocznie.
Polacy odprowadzaliby dodatkowy podatek do ZUS
Należy podkreślić, od którego wieku obowiązywałaby podwyższona składka. “Bykowe” dotyczyłoby osób powyżej 30. roku życia. Wiadomo jednak, kto byłby zwolniony z płacenia podwyższonej składki. To ci, którzy posiadają dokument o stwierdzonej bezpłodności lub ci, których dziecko niestety zmarło.
Autor projektu tłumaczy, dlaczego zaproponował zmiany w składce emerytalnej. Stwierdza, że osoby bezdzietne obciążają system.
Osoby bezdzietne, nie przyczyniając się do przyszłego wzrostu podatników i składkowiczów, w sposób naturalny obciążają system, nie kompensując tego partycypacją w jego przyszłym utrzymaniu - czytamy.
Ponadto, “bykowe” ma zachęcić rodziny do posiadania większej liczby dzieci. “Poprawa demografii jest kluczowa dla stabilności systemu emerytalnego opartego na solidarności międzypokoleniowej” - brzmi fragment petycji.
A dlaczego opłaty te mają dotyczyć osoby powyżej 30. roku życia? Jak argumentuje autor tej propozycji, tacy ludzie mają już ukończone studia oraz “prawdopodobnie rozpoczęły karierę zawodową, pracują zarobkowo”. Przyznał przy tym, że nie ma innego uzasadnienia. Porównał to z obowiązującym wiekiem emerytalnym, który, jak stwierdził, “wynika z XIX-wiecznych zaszłości”.
A jak obywatelska propozycja “bykowego” wpłynęłaby na wielkość otrzymywanej przez Polaków pensji? Jak wyliczył “Fakt”, osoba zarabiająca minimalną (4666 zł brutto) musiałaby odprowadzić dodatkowe 455 złotych do ZUS. Natomiast Polak zarabiający 6 tysięcy złotych miesięcznie płaciłby już za “bykowe” 585 złotych.




































