Sprawa zaginionej Izabeli. Jej mąż: to nie ma związku ze świadkami Jehowy
Sprawa zaginięcia 35-letniej Izabeli Parzyszek poruszyła całą Polskę. Codziennie spływają na ten temat nowe informacje, jednak policja wciąż nie wie, co stało się z kobietą. Wywiadu udzielił za to jej mąż, który pytany o potencjalną chęć odstąpienia przez Izabelę od wspólnoty świadków Jehowy udzielił wymijającej odpowiedzi. Co dokładnie powiedział?
35-letnia Izabela zniknęła bez śladu. Trwają poszukiwania
Od zaginięcia Izabeli Parzyszek, mieszkanki Kruszyna, mija już prawie tydzień. W mediach każdego dnia pojawiają się nowe informacje na temat potencjalnych przyczyn zniknięcia kobiety, ale też jej dotychczasowego życia.
Wiemy, że zarówno ona, jak i jej mąż Tomasz należeli do świadków Jehowy. Poinformowała o tym sama wspólnota w swoich mediach społecznościowych.
To jest nasza siostra Izabela Parzyszek, zaginęła w piątek 9 sierpnia 2024. Zbór Bolesławiec. Wczoraj bracia zorganizowali poszukiwania - mogliśmy przeczytać w specjalnym komunikacie.
Te informacje potwierdził również mąż kobiety, który udzielił przy okazji szerszej wypowiedzi dziennikarzom portalu Istotne.pl oraz TVN24.
To będzie przełom ws. zaginienia Iwony Parzyszek? Znany profiler powiedział, co teraz Wydało się, do kogo Izabela Parzyszek zadzwoniła tuż przed zniknięciemMąż zaginionej kobiety: to, że jesteśmy świadkami Jehowy nie ma związku ze sprawą
Reporterzy spytali pana Tomasza wprost, czy przynależność jego żony do wspólnoty może w jakikolwiek sposób łączyć się z jej zaginięciem. Początkowo wyjaśnił:
Ja jestem Świadkiem Jehowy, moja żona również jest Świadkiem Jehowy. To nie ma raczej związku ze sprawą. Jeśli ktoś by chciał mieć więcej informacji, to jest strona oficjalna (chodzi o stronę prowadzoną przez wspólnotę - red.), można się dowiedzieć, jeśli ktoś jest ciekawy - stwierdził.
Dziennikarz portalu Istotne.pl nie przestał jednak dopytywać. “Czytałem taki wpis, że jak człowiek chce odejść czy uciec (od wspólnoty - red.), to właśnie taki sposób wybiera” - zasugerował.
Mąż Izabeli nie chciał jednak komentować takiej wersji zdarzeń:
Wszystko jest oficjalnie wiadomo o Świadkach Jehowy i jeśli ktoś potrzebuje doczytać, to zaprasza na stronę internetową - uciął rozmowę.
Pan Tomasz o poszukiwaniach żony
W dalszej części rozmowy mężczyzna opowiedział o kulisach trwających od kilku dni poszukiwań kobiety.
Przyznał, że początkowo rodzina próbowała ustalić, co stało się z Izabelą na własną rękę. - Informowałem o tym policję, że takie działania chcemy podjąć. To było w niedzielę, chcieliśmy jak najszybciej to zrobić i zrobiliśmy. Nic nie znaleźliśmy — opowiadał. Po czym dodał:
W tej chwili plakaty (rozwieszamy), dzwonimy po firmach transportowych, staramy się namierzyć kogokolwiek, kto mógł mieć jakieś nagranie przyjeżdżając, przyjeżdżać tamtędy. Wiadomo, stacje, hotele i tak dalej. Staramy się też tam pytać. Ale to też policja robi, więc to się wszystko jakby też może dublować. (..) Nie wiedzieliśmy, co się dzieje. Myśleliśmy, że żona po prostu dotrze w jakiś sposób.
Co wiemy o zaginięciu Izabeli?
Jak wcześniej informował mąż kobiety, ta w zeszły piątek miała udać się do szpitala we Wrocławiu. Zamierzała odebrać stamtąd swojego ojca. Po drodze poinformowała go jednak o awarii samochodu. Podczas dwóch telefonicznych rozmów ustaliła z ojcem, że to on zadzwoni po lawetę. Zaproponował jej także, że na miejsce przyjadą jego znajomi, by pomóc poradzić sobie z sytuacją. Jednak gdy zjawili się na miejscu, Izabeli już tam nie było.
Ślad urywa się w tamten piątkowy wieczór. To, co policja wie na pewno, to że kobieta zostawiła auto na pasie awaryjnym autostrady i udała się w nieznanym kierunku, pozostawiając wewnątrz samochodu telefon, z którego wcześniej dzwoniła do ojca.