Zapadła decyzja ws. "bykowego". Posłowie byli jednogłośni
Pomysł tzw. podatku “bykowego” często powraca do debaty publicznej. Teraz Sejm zajął się anonimową petycją, która wnosiła o opodatkowanie bezdzietnych i małżeństw z jednym dzieckiem. Znamy decyzję.
"Bykowe" rozgrzewa opinię publiczną
"Bykowe" to potoczne określenie historycznego podatku, który obowiązywał w Polsce po II wojnie światowej. Był to rodzaj opłaty nałożonej na osoby niepozostające w związku małżeńskim, głównie mężczyzn w określonym wieku. Celem tego rozwiązania było skłonienie obywateli do zakładania rodzin i tym samym wspieranie przyrostu naturalnego w odbudowującym się po wojnie kraju.
ZOBACZ: Problemy Małgorzaty Manowskiej. Jest wniosek o pełny skład Trybunału Stanu
Bykowe funkcjonowało w Polsce Ludowej od 1946 roku i formalnie było doliczane do podatku dochodowego osób samotnych (najczęściej między 25. a 35. rokiem życia). W praktyce oznaczało to, że kawalerowie i panny, którzy nie posiadali dzieci i nie zawarli małżeństwa, musieli oddawać państwu więcej pieniędzy niż osoby żyjące w rodzinach. Z czasem takie rozwiązanie spotkało się z krytyką i zostało zniesione w latach 70.
Dziś pojęcie "bykowego" czasem powraca w debacie publicznej, szczególnie w kontekście polityki prorodzinnej.

Pomysł "bykowego" wraca jak bumerang
Pomysł specjalnego obciążenia finansowego dla osób bezdzietnych regularnie powraca do debaty publicznej – jak bumerang. W przeszłości poparcie dla podobnych rozwiązań deklarował m.in. Marek Jakubiak, kandydat w wyborach prezydenckich. W lipcu do Sejmu wpłynęła kolejna petycja w tej sprawie.
Autor wniosku proponuje, by osoby powyżej 30. roku życia, które nie posiadają dzieci, odprowadzały podwójną składkę emerytalną. Ponadto małżeństwa z jednym dzieckiem miałyby płacić składkę wyższą o 50%. Skutki takiej zmiany byłyby odczuwalne w wynagrodzeniach – pracownik bez dzieci, zarabiający pensję minimalną (4666 zł brutto), straciłby miesięcznie około 455 zł netto. Osoba otrzymująca przeciętną pensję w gospodarce (ok. 6857 zł brutto) otrzymywałaby nawet o 669 zł mniej na rękę.
Również osoby wychowujące jedno dziecko odczułyby skutki tej propozycji – składki wzrosłyby o połowę, co dla zarabiających najniższą krajową oznaczałoby utratę blisko 228 zł miesięcznie.

Teraz Sejm podjął decyzję ws. podatku bykowego. Znamy decyzję.
ZOBACZ: Nie żyje 12-letni strażak OSP. Straż pożarna pożegnała tragicznie zmarłego Dawida
Sejm zdecydował ws. "bykowego"
We wtorek, 22 lipca, sejmowa Komisja ds. Petycji jednogłośnie odrzuciła propozycję wprowadzenia zmian w systemie emerytalnym, które przewidywałyby uzależnienie wysokości składek od liczby posiadanych dzieci. Autor petycji, złożonej jeszcze w lutym, domagał się, aby osoby bezdzietne po 30. roku życia płaciły podwójną składkę emerytalną, a małżeństwa z jednym dzieckiem – wyższą o 50%. Projekt ten miał rzekomo poprawić stabilność finansową systemu ZUS.
Jednak zarówno posłowie, jak i eksperci jednoznacznie skrytykowali tę inicjatywę. Sejmowe Biuro Ekspertyz i Oceny Skutków Regulacji wydało negatywną opinię, wskazując, że propozycja narusza konstytucyjną zasadę równości obywateli wobec prawa. Zdaniem ekspertów regulacje tego typu byłyby nie tylko niesprawiedliwe, ale także trudne do wdrożenia i sprzeczne z podstawowymi wartościami demokratycznego państwa prawa.
Podczas posiedzenia poseł Koalicji Obywatelskiej, Marcin Józefaciuk, który przedstawiał petycję, jednoznacznie zaznaczył, że ustawodawstwo nie może zmuszać obywateli do posiadania dzieci. – To byłoby niezgodne z konstytucją – podkreślił. Przedstawiciel Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej również odniósł się krytycznie do petycji, wskazując, że ewentualne braki w systemie emerytalnym pokrywane są z budżetu państwa, a nie przez dodatkowe opodatkowanie wybranych grup społecznych.
Decyzja komisji oznacza, że temat tzw. "bykowego" – choć budzący emocje – nie zostanie na razie przedmiotem prac legislacyjnych. Pomysł ten po raz kolejny trafia do sejmowego archiwum, nie znajdując poparcia ani wśród posłów, ani wśród konstytucjonalistów.