Wyszukaj w serwisie
Goniec.pl > Finanse > Zamrożone ceny prądu nie dla wszystkich. Kilka milionów osób bez gwarancji ceny
Julia Dębek
Julia Dębek 28.09.2025 14:01

Zamrożone ceny prądu nie dla wszystkich. Kilka milionów osób bez gwarancji ceny

Zamrożone ceny prądu nie dla wszystkich. Kilka milionów osób bez gwarancji ceny
Fot. Pixabay/congerdesign

Od października wielu Polaków z niepokojem zagląda w swoje faktury za energię elektryczną. W piątek, 26 września, prezydent Karol Nawrocki podpisał ustawę, która przedłuża zamrożenie cen prądu. Oznacza to, że do końca roku rachunki w gospodarstwach domowych pozostaną na dotychczasowym poziomie.

Nie wszyscy skorzystają z zamrożonych cen

Nowa ustawa wprowadza przedłużenie zamrożenia cen energii, ale nie oznacza to, że każdy odbiorca odetchnie z ulgą. W praktyce ochroną objęte są wyłącznie gospodarstwa domowe korzystające z taryf zatwierdzanych przez Prezesa Urzędu Regulacji Energetyki. 

To oznacza, że preferencyjne warunki otrzymają klienci pięciu największych spółek energetycznych, czyli PGE Obrót, Tauron Sprzedaż, Tauron Sprzedaż GZE, Enea oraz Energa Obrót. Według szacunków dotyczy to około 10,2 mln gospodarstw domowych. 

Pozostałe 6,2 mln odbiorców, którzy zdecydowali się na oferty przygotowane przez mniejsze, wolnorynkowe firmy, mogą nie zobaczyć na swoich fakturach ustawowej stawki 500 zł za MWh. 

W efekcie w Polsce funkcjonują dwa równoległe systemy rozliczeń, co powoduje, że część rodzin nadal może zmagać się z wyższymi rachunkami, mimo głośnych zapowiedzi rządu o „zamrożeniu cen prądu dla wszystkich”.

Zamrożone ceny prądu tylko do końca roku

Warto podkreślić, że obowiązujące regulacje mają charakter tymczasowy. Choć podpis prezydenta oznacza utrzymanie dotychczasowych stawek do 31 grudnia 2025 roku, to już od stycznia 2026 r. zamrożenie przestanie obowiązywać. Rząd nie ukrywa, że planuje stopniowe wycofanie tego typu osłon i powrót do standardowych taryf. 

Eksperci przewidują, że nowe ceny energii mogą być minimalnie niższe od obecnych, co wynika z sytuacji na rynku hurtowym. Szacunki mówią o obniżce rzędu 1–2 groszy na kWh, co w praktyce przełoży się na roczne oszczędności nieprzekraczające kilkudziesięciu złotych. 

To oznacza, że przeciętne gospodarstwo domowe niemal nie odczuje różnicy w wysokości rachunków. Z punktu widzenia konsumentów zamrożenie cen wygląda więc bardziej jak krótkotrwała ulga niż realna, długofalowa pomoc w walce z wysokimi kosztami energii.

ZOBACZ TAKŻE: "To nie ma znaczenia". Trener Grbić zaskoczył po triumfie w meczu o brąz na MŚ

Prąd tańszy, ale dystrybucja droższa?

Nawet jeśli same ceny energii elektrycznej spadną, to realne rachunki mogą wcale się nie zmniejszyć. Wszystko za sprawą rosnących kosztów dystrybucji, czyli opłat związanych z przesyłem prądu do gospodarstw domowych. Już od stycznia 2026 roku dystrybutorzy mogą podnieść swoje stawki, tłumacząc to ogromnymi inwestycjami w infrastrukturę energetyczną. 

Modernizacja sieci przesyłowych oraz rozbudowa systemu pochłaniają miliardy złotych, a znaczną część tych kosztów operatorzy chcą przerzucić na odbiorców. Eksperci podkreślają, że rząd ma możliwość wpływu na te decyzje, zmieniając sposób regulacji taryf dystrybucyjnych. 

Co ciekawe, spółki sięgnęły po środki z Krajowego Planu Odbudowy w postaci niskooprocentowanych pożyczek, co teoretycznie powinno obniżać presję na podwyżki. Jednak jeśli nie zostaną wprowadzone mechanizmy kontroli, wiele rodzin może już wkrótce odczuć, że niższe ceny samej energii zostały zrekompensowane wyższymi opłatami za jej dostarczenie.

Bądź na bieżąco - najważniejsze wiadomości z kraju i zagranicy
Google News Obserwuj w Google News