Wrzucił zdjęcie z Białorusi i się zaczęło. Ivan Komarenko wzburzył wielu Polaków. Co on wyrabia?
Po niedawnej wizycie Jarosława Jakimowicza teraz Iwan Komarenko, znany muzyk, który zdobył popularność przebojem "Jej czarne oczy", także odwiedził Białoruś. Artysta poinformował o tym swoich fanów na Instagramie, zamieszczając zdjęcie z hotelu. Wybór miejsca i powód wizyty wywołały niemałe zamieszanie w sieci.
Kontrowersje wokół wizyty Iwana Komarenki na Białorusi
Iwan Komarenko lata temu zyskał nagłą popularność za sprawą hitu "Jej czarne oczy" - niestety nigdy później nie udało mu się powtórzyć tego sukcesu i fakt, że dziś ktokolwiek jeszcze o nim pamięta, zawdzięcza przede wszystkim kontrowersyjnym wypowiedziom, m.in. na temat pandemii, szczepionek i polityki Rosji.
Choć w 2009 roku muzyk zrzekł się rosyjskiego obywatelstwa na rzecz polskiego paszportu, to jego prorosyjskie komentarze, zwłaszcza od początku wojny na Ukrainie, sprawiają, że wciąż wywołuje burzliwe reakcje. W jednym z wcześniejszych postów Komarenko użył hasztagu #своихнебросаем ("Nie zostawiamy swoich"), wykorzystywanego w rosyjskiej propagandzie, co spotkało się z ostrą krytyką wśród polskich odbiorców.
Iwan Komarenko nie podał szczegółowych informacji o swoich planach i powodzie wizyty na Białorusi, stwierdzając jedynie, że odwiedza stolicę kraju przejazdem. Ze względu na ograniczenia lotnicze do Mińska musiał wybrać trasę lądową, co także zaznaczył w swoim wpisie. Wiele osób w komentarzach odebrało jego obecność na Białorusi jako próbę zwrócenia na siebie uwagi poprzez wybór kontrowersyjnego kierunku podróży.
Barbara Kurdej-Szatan ma problemy. Znowu stanie przed sądemWcześniejs Białoruś odwiedził Jarosław Jakimowicz
Jeszcze przed wizytą Komarenki, na Białoruś udał się Jarosław Jakimowicz, były prezenter TVP, który w swoich mediach społecznościowych publikował wpisy wychwalające życie na wschodzie. Pokazywał zdjęcia i nagrania z Mińska, Brześcia i Grodna, podkreślając spokój i porządek panujące w tych miastach. Posty Jakimowicza spotkały się z ogromną krytyką wśród polskich internautów i wywołały reakcję Ministerstwa Spraw Zagranicznych, które wyraziło zaniepokojenie tego rodzaju "promocją" kraju, w którym rządzi reżim Łukaszenki. Niewykluczone, że wyjazd Iwana Komarenki, który nastąpił zaraz po tamtej burzy medialnej, może pewnego rodzaju “podążaniem za trendem” - wiadomo natomiast, że kilka dni później był już w Rosji u mamy.
Pod najnowszym wpisem Komarenki na Instagramie błyskawicznie pojawiły się setki komentarzy - w większości wyrażających dezaprobatę dla jego obecności na Białorusi. Komentujący kolejny raz wyrażali swoje zaniepokojenie z powodu sympatii politycznych artysty i jego prorosyjskiej narracji.
Wśród komentujących nie zabrakło głosów, że muzyk już dawno powinien na stałe wyprowadzić się za wschodnią granicą, skoro mu się najwyraźniej tak bardzo tam podoba.
Po co pan to publikuje w języku polskim? […] Każdy rozsądny, świadomy człowiek wie, że Białoruś to kraj rządzony przez bandytów - napisał z kolei jeden z użytkowników.
Komarenko o polskich mediach i technologii
W czasie pobytu na Białorusi Iwan Komarenko odniósł się również do zmian w polskich mediach, zwłaszcza w kontekście automatyzacji pracy dziennikarzy. Nawiązał do sytuacji, która kilka tygodni temu miała miejsce w Radiu Off Kraków, gdzie część obowiązków redakcyjnych przejęła sztuczna inteligencja.
Doszły do mnie lamenty z Krakowa, gdzie w tamtejszej rozgłośni obowiązki dziennikarzy miała przejąć sztuczna inteligencja. Media zostały zalane głosami oburzenia z powodów dla mnie… niejasnych. Na każdym kroku słyszymy o potrzebie postępu, rozwoju, zachęca się nas do łamania konwenansów społecznych! Wywiady prowadzone przez cyfrowych redaktorów z nieżyjącymi gośćmi powinniśmy przecież zaliczyć do awangardy postępu. Ja czekam na kontynuację. Warszawa, jako
stolica Polski, nie powinna pozostawać w tyle za Krakowem - napisał celebryta.
Iwan Komarenko uznał krytykę za niepotrzebną, sugerując, że technologiczny postęp jest naturalną konsekwencją rozwoju, którą społeczeństwo powinno zaakceptować jako nowy, innowacyjny sposób funkcjonowania mediów. Jego wpis wywołał jeszcze większe emocje, szczególnie wśród komentujących, którzy interpretowali jego słowa jako brak szacunku dla tradycyjnej pracy dziennikarzy i zaangażowania ludzkiego w mediach.