Wyszukaj w serwisie
Goniec.pl > Finanse > Uważaj, tak nabierają nas sklepy. W ten sposób unikniesz niepotrzebnego wydatku
Patryk Idziak
Patryk Idziak 08.12.2024 19:09

Uważaj, tak nabierają nas sklepy. W ten sposób unikniesz niepotrzebnego wydatku

Starbucks
Fot. Pixabay/Engin Akyurt

Nadejście jesieni widać zawsze nie tylko na zewnątrz, ale także w sklepach – i to zarówno stacjonarnych, jak i internetowych. Firmy zmieniają szaty graficzne stron, asortyment ulega wymianie i aranżacja przestrzeni handlowej na jakiś czas pochłania znaczne zasoby pracownicze. Każdego roku dajemy się złapać na te same marketingowe sztuczki. Jak wykorzystuje się nasze emocje i przyzwyczajenia do wzmożenia konsumpcji?

Sezonowe trendy – o efekcie "Pumpkin Spice"

Z nowym rokiem nowe postanowienia i ta sama myśl – dość już pierników, zimowej herbaty i swetrów z golfem. A mimo to po kilku miesiącach powraca chęć pójścia do kawiarni na gorącą czekoladę i poszukania na sklepowych półkach zawieszek w kształcie dyni. Gdy w końcu nadchodzi upragniona jesień, a z nią sezonowe trendy sprzedażowe, aż trudno się opanować.

To efekt "Pumpkin Spice Latte” od nazwy popularnego napoju serwowanego przez sieć Starbucks w okresie jesienno-zimowym. Żeby lepiej przyjrzeć się temu fascynującemu zjawisku, trzeba wpierw poznać historię kubka z dyniową kawą.

Rok 1796. Hartford (stan Connecticut), USA

Wtedy na rynek trafia książka, w której pierwszy raz – jeśli chodzi o tak dużą skalę zasięgu – zostaje wspomniana aromatyczna przyprawa o wyraźnych nutach dyni. Przez długie lata sprzeczano się, z jakimi korzennymi smakami wypadnie najlepiej, aż w końcu – w połowie lat 90. XX wieku – na rynek trafia mieszanka Pumpkin Pie Spice. Spór znika natychmiast, jest idealna.

Rok 2003. Vancouver, Kanada

Wraz z nadejściem jesieni 2003 roku sieć Starbucks testowo wypuszcza latte przyprawianą mieszanką Pumpkin Spice. Kto pierwszy wpadł na pomysł połączenia gorzkiej kawy i korzennej ostrości, nie wiadomo do dziś. Pomysł okazał się jednak na tyle dobry, że od lat jest symbolem klimatycznej pory roku, która daje specjalistom marketingu imponującą przestrzeń do uwolnienia kreatywności

Według raportu Nielsena w samych Stanach Zjednoczonych klienci co roku wydają ponad 500 milionów dolarów na produkty z przyprawą dyniową.

Jak długo można przechowywać mięso w zamrażarce? Mało kto o tym wie

Jesienne zakupy sprawiają, że chcemy wydawać pieniądze. Co nas oszałamia?

Najciekawszą postawą jest ta, kiedy ktoś nie lubi dyni ani kawy, a i tak biegnie do kawiarni po Pumpkin Spice Latte. Wspomnianych przypadków jest więcej, niż mogłoby się wydawać, ale z punktu psychologii biznesu to w pełni zrozumiałe. Chodzi o zjawisko Fear of Missing Out (lęk przed przegapieniem), w skrócie FOMO.

Produkt dostępny tylko przez jakiś czas jest bardzo atrakcyjny dla konsumenta. Poza tym, jak można nie napić się dyniowej kawy, nie kupić nowych bombek na choinkę albo zrezygnować z ozdób w kształcie grzybów i przegapić “smak jesieni”? Marketingowcy sprytnie wykorzystują fakt, że lubimy zdobywać wspomnienia i czynią z błahych momentów wzniosłe przeżycia. Kupując jesienny produkt, nie nabywasz rzeczy, a wrażenia. To zresztą strategia Apple, producenta iPhone'a, który wypuszcza nowy model telefonu właśnie jesienią.

Czytaj także: Ładowarka zostawiona w gniazdku. Trudno uwierzyć, ile za to płacimy, mało kto o tym wie

Poza gastronomią i sektorem sprzedaży dekoracji, rozkwit przeżywają sieci sklepów odzieżowych. Co prawda, trzeba wymienić garderobę na zapewniającą więcej ciepła niż latem, ale czy faktycznie co roku potrzebujemy kolejnych ubrań?

Firmy inwestują nawet miliony złotych w reklamę, która jest specjalnie konstruowana tak, aby wykreować w nas wcześniej nieistniejącą potrzebę. W spotach migających na ekranach słyszymy spokojną muzykę, ciepły głos narratora, a ponadto widzimy parę obejmującą się na powitanie w nowych płaszczach. Trudno to sobie wyobrazić, ale w mózgu zachodzi reakcja, która sprawia, że kojarzymy ten płaszcz z czymś miłym.

Kupujemy, bo inni polecają. Polecamy, bo też chcemy być częścią "jesiennej społeczności"

Podejście do marketingu zmienia się tak szybko, że na przestrzeni nieco ponad 20 lat wypracowano już 6 koncepcji. W ich ramach specjaliści próbują stworzyć techniki, które pozwolą przywiązać konsumenta do marki i budować z nim długotrwałą relację.

Obecnie jednymi z najpopularniejszych rozwiązań są influencer marketing oraz aplikacje mobilne.

Przy wprowadzaniu pewnej marki kosmetycznej na rynek – której odbiorcami mieli być młodzi ludzie – postawiono głównie na współpracę z influencerami i zainwestowano w ten projekt kilka milionów zł. Reklamowało ją naprawdę mnóstwo znanych osób, co pozwoliło marce szybko zdobyć ugruntowaną pozycję. Jeżeli zatem influencer poleca produkt jesienny, z dużym prawdopodobieństwem można założyć, że dobrze na tym zarabia, a firmie koszty zwracają się z dużą nawiązką.

Czytaj także: Witold Jurasz: Ukraina nie odzyska wszystkich okupowanych terenów

Gdy jesienią 2023 roku do sieci Biedronka trafiły produkty kosmetyczne Bell Spicy Pumpkin, nie dało się przecisnąć między alejkami, bo przy specjalnie wyodrębnionym stoisku z kosmetykami kłębiły się tłumy ludzi chcących nabyć je, zanim zrobią to inni. Niby nic takiego, ale powód robi wrażenie – w tym czasie (to znaczy chwilę wcześniej) vlogerki branży beauty opublikowały na YouTube i Instagramie swoje recenzje. Produkty nie wyróżniały się niczym szczególnym, ale samo połączenie z wcześniej wspomnianym “smakiem jesieni” wywoływał pragnienie ich posiadania.

"Mam aplikację, żeby..." przynosiła korzyści firmie, nie mnie

Niemal każda duża sieć sklepów czy punktów gastronomicznych ma własną aplikację. Jej stworzenie kosztuje od kilkudziesięciu tysięcy do kilku milionów złotych, a utrzymanie drugie tyle. W myśl idei istnienia samych telefonów, aplikacje mają służyć jako centrum zarządzania i dawać mylne złudzenie intymności. Możemy zapisywać w nich np. pożądane ubrania i kupować je online czy odszukać w specjalnej sekcji rabat, by z nim wybrać się do sklepu stacjonarnego. A to wszystko opatrzone wielkim napisem: “Wybrane dla Ciebie”.

Teoretycznie z użytkowania aplikacji mobilnej płyną same korzyści, ale tutaj akurat trafne jest powiedzenie: “Nie ma nic za darmo”. Użytkownik aplikacji udziela jej twórcom zgody na śledzenie jego zamówień, czasem też lokalizacji i aktywności na telefonie.

Czytaj także: Policja zapowiada kontrole. Wielu kierowców będzie mieć problem. Posypią się surowe kary

Zatem to firma za darmo uzyskuje dostęp do cennych danych, dzięki którym może podsunąć klientowi niemal pod nos coś, co prawdopodobnie kupi. Zdarzyło ci się otrzymać powiadomienie typu: “Miesiąc temu kupiłaś u nas szampon, pewnie ci się kończy. Mamy promocję 2 w cenie 1”? Cóż, skoro sklep pamięta o kliencie i był tak miły wysłać spersonalizowaną wiadomość, szkoda mu odmówić.

Uświadomiwszy sobie, że sezonowe oferty są tylko próbą nakłonienia nas do zakupu, łatwiej jest oprzeć się trendom konsumenckim.