TVN24: Były rzecznik MON prowadził samochód pod wpływem alkoholu
Były rzecznik MON Bartłomiej Misiewicz prowadził samochód pod wpływem alkoholu w Austrii - wynika z ustaleń portalu tvn24.pl. Bliski współpracownik Antoniego Macierewicza w latach 2015-2017 miał we krwi 1,5 promila alkoholu.
Serwis tvn24.pl donosi o incydencie, powołując się na austriacką policję. Dziennikarzom portalu udało się dotrzeć do dokumentacji zdarzenia z udziałem byłego rzecznika MON. Główny zainteresowany nie skomentował sprawy.
Krótki pościg i "zaczerwienione oczy". Misiewicz prowadził na podwójnym gazie
Do incydentu miało dojść 25 marca nad ranem w Austrii. Uwagę wiedeńskich policjantów zwrócił Volkswagen Passat, który przejechał po linii ciągłej.
Funkcjonariusze ruszyli za pojazdem o polskich numerach rejestracyjnych. Po krótkim pościgu dogonili samochód i nakazali kierowcy się zatrzymać. Nie uciekał.
W dokumentach, do których dotarła redakcja portalu tvn24.pl, austriaccy policjanci zapisali, że mowa kierowcy była "bełkotliwa", a jego oczy "zaczerwienione i podkrążone". Po przebadaniu alkomatem wyszło na jaw, że miał 1,5 promila alkoholu we krwi.
Okazało się, że pojazd prowadził Bartłomiej Misiewicz, rzecznik Ministerstwa Obrony Narodowej w latach 2015-2017. - Tak, wiem, że dzisiaj trochę za dużo wypiłem. Ale nie przypuszczałem, że tyle za dużo. To nie jest mój dzień - miał powiedzieć funkcjonariuszom Bartłomiej Misiewicz. Z pamięci wyliczył, jakie trunki wypił. Miały to być trzy drinki wódka z colą, cztery duże piwa i kilka kieliszków wina.
Czy Misiewicz dostał mandat?
W Austrii dopuszczalny limit alkoholu w organizmie to 0,5 promila i 0,1 promila dla kierowców początkujących. Za złamanie tych zasad grozi kara rzędu co najmniej 300 euro. W przypadku przekroczenia 0,8 promila policja zatrzymuje prawo jazdy.
Z dokumentów, do których portal zdobył dostęp, nie wynika, czy Bartłomiej Misiewicz został ukarany mandatem. Biuro prasowe policji w Wiedniu tłumaczy, że "ze względu na przepisy o ochronie danych osobowych nie możemy udzielać informacji o konkretnych osobach".
Jednak tvn24.pl twierdzi, że dokumenty wskazują na odebranie byłemu rzecznikowi MON uprawnień do kierowania pojazdami na cztery miesiące. Zanim ponownie wsiądzie za kierownicę, będzie musiał przejść dodatkowe szkolenie.
Zgodnie z unijnymi przepisami informacja o zdarzeniu została niezwłocznie przekazana do polskiego urzędu, który wydał uprawnienia do kierowania Bartłomiejowi Misiewiczowi. Cofnie je starostwo, który mu je przyznało.
Kim jest Bartłomiej Misiewicz?
Bartłomiej Misiewicz (ur. 1990 r.) był uważany za jednego z najbliższych współpracowników Antoniego Macierewicza. W grudniu 2015 r. na jego polecenie dowodził nocną akcją wejścia Służby Kontrwywiadu Wojskowego i Żandarmerii Wojskowej do Centrum Eksperckiego Kontrwywiadu Wojskowego NATO w Warszawie.
W 2017 r. został pełnomocnikiem zarządu Polskiej Grupy Zbrojeniowej, ale komisja w składzie Mariusz Błaszczak, Joachim Brudziński i Marek Suski oceniła, że Bartłomiej Misiewicz "nie ma kwalifikacji do pełnienia funkcji w sferze administracji publicznej". Po odejściu z polityki założył firmę, która miała świadczyć usługi doradcze i próbował swoich sił jako celebryta.
W 2020 r. założył spółkę, która zajmowała się sprzedażą jego autorskiej wódki - "Misiewiczówki". Rok później do Sądu Rejonowego w Warszawie trafił akt oskarżenia przeciwko Bartłomiejowi Misiewiczowi za sprzedawanie i reklamowanie wódki bez odpowiedniego zezwolenia.
Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:
Oburzające słowa w rosyjskiej telewizji. "Ekspert" tłumaczył, że Ukraina należy do Rosji
Czołowe zderzenie na autostradzie A4. Nie żyją dwie osoby, trzy kolejne zostały ranne
Straciłeś dostęp do popularnych stacji TV? Od 23 maja nastąpiły ważne zmiany
Źródło: tvn24.pl