Tragedia przed Dino. Poszedł na zakupy, nie żyje
Tragiczne wieści z jednej z polskich miejscowości. Klient tamtejszego supermarketu niespodziewanie zasłabł tuż przed wejściem do budynku. Na miejsce natychmiast zadysponowano pogotowie ratunkowe. Znamy dramatyczne szczegóły całego zajścia.
Tragiczny poranek przed polskim supermarketem
Do dramatycznej sytuacji doszło w czwartkowy poranek, 9 stycznia 2025 roku. Około godziny 7:30 jeden z klientów sklepu Dino w Ostrowie Wielkopolskim (woj. wielkopolskie) osunął się na ziemie. Początkowo zarówno obsługa sklepu przy ulicy Wańkowicza, jak i pozostali świadkowie myśleli, że jest to jedynie zwykłe zasłabnięcie. Mimo to na miejsce od razu postanowiono wezwać karetkę pogotowia. To, co okazało się po chwili, wstrząsnęło niemal wszystkimi zebranymi na miejscu.
Trudno uwierzyć, co klienci wyprawiają w Biedronkach. Pracownicy się wygadali Nad Polskę nadciągają niebezpieczne śnieżyce. Zacznie się lada chwilaDramatyczny finał akcji ratunkowej
Szybko okazało się, że około 60-letni mieszkaniec jednej z pobliskich ulic nie oddycha. Natychmiast przystąpiono więc do akcji ratowania życia, którą następnie kontynuowali ratownicy medyczni. Niestety mimo wielu podjętych prób reanimacji, życia mężczyzny nie udało się uratować. Na miejscu pojawili się śledczy, którzy zabezpieczyli teren.
ZOBACZ: 14-letni Maksym zginął na przejściu dla pieszych. Dramatyczne słowa matki, prosi o pomoc
Z relacji portalu Ostrow24.tv wynika, że służby poinformowały żonę zmarłego o całym zajściu. Ciało poszkodowanego zostało natomiast zabezpieczone w celu wykonania sekcji zwłok. To właśnie ona ma wyjaśnić dokładne okoliczności nagłej śmierci 60-latka. W trakcie trwania procedur sklep pozostawał zamknięty, a o jego ponownym otwarciu zadecydowano tuż po godzinie 9:00.
Na parkingu koło marketu zgromadziła się jednak spora rzesza gapiów, którzy obserwowali całą akcję. Wiele osób zastanawiało się nawet, czy można było w tej sytuacji zrobić coś więcej. Odpowiedzieć na to pytanie postanowili dziennikarze przytoczonego portalu.
Czy można było zrobić coś więcej?
Z relacji portalu Ostrow24.tv wynika, że na miejscu zdarzenia nie znajdował się automatyczny defibrylator (AED), którego użycie mogłoby znacząco zwiększyć szanse poszkodowanego mężczyzny na przeżycie. Nie każdy bowiem wie, że maszyna ta jest prosta w obsłudze i mogą z niej korzystać osoby bez specjalnego przeszkolenia. Tym bardziej że użycie defibrylatora w ciągu pierwszych minut od zatrzymania akcji serca może zwiększyć szanse na przeżycie o nawet 70%.
Każda minuta jest na wagę złota - podkreślają eksperci.
ZOBACZ: Nie żyje młody ksiądz. Stracił życie, gdy wracał z kolędy