Beata Sienkiewicz zaliczyła występy w najpopularniejszych polskich serialach. Widzowie mogli zobaczyć aktorkę w takich hitach jak „Ranczo”, „M jak miłość” czy też „Klan”. Jednak głośno zrobiło się o niej, dopiero gdy urodziła w wieku 60 lat, zostając najstarszą matką w Polsce. Jej bliźniaki mają już 7 lat. Wiemy, co się z nimi dzieje.Choć Barbarę Sienkiewicz można było zobaczyć w telewizji, jej życie nie różniło się zbyt od tego, które wiodą inni seniorzy w Polsce. Jej emerytura, która stała się głównym źródłem utrzymania, wynosiła zaledwie 1250 zł. Polka grała epizodyczne role w najpopularniejszych serialach.Prawdopodobnie większość Polaków usłyszała o Barbarze Sienkiewicz jednak nie za sprawą seriali, ale macierzyństwa. W wieku 60 lat urodziła dwójkę dzieci i została najstarszą matką w kraju. Choć aktorka na dobre zniknęła z mediów, to wiadomo, że jej bliźniaki są zdrowe. Cała rodzina nadal mieszka w Warszawie.
We wczorajszym głównym wydaniu "Wiadomości" widzowie mieli okazję obejrzeć materiał o rzekomym "antymięsnym lobby", które szerzy się w Europie. Nieoczekiwanie, w całą rozgrywkę został wciągnięty również TVN."Wiadomości" zaprezentowały bardzo życzeniową tezę dotyczącą tego, że Unia Europejska rzekomo zmierza do wprowadzenia zakazu spożywania mięsa w krajach członkowskich. Rzeczywistość ponownie została nagięta pod dyktando kierownictwa TVP, a Danuta Holecka w charakterystyczny dla siebie sposób wprowadziła do narracji odpowiedni dramatyzm.
Ostatnie badanie CBOS pokazuje, że z roku na rok Polscy telewidzowie coraz gorzej oceniają wiarygodność programów informacyjnych i publicystycznych TVP. Telewizja Publiczna wywiera pozytywne wrażenie na zaledwie 25 procentach respondentów.Za najbardziej wiarygodne ankietowani uznali programy informacyjne i publicystyczne emitowane przez stacje Polsat i Polsat News. Rzetelność przekazywanych przez nie informacji doceniło 38 procent badanych. 17 procent respondentów było przeciwnego zdania.
W trakcie wystąpienia Mariana Banasia TVP Info przerwało relacje z mównicy sejmowej. Kamera skierowała się natomiast na Miłosza Kłeczka, który przedstawił prezesa Najwyższej Izby Kontroli jako członka totalnej opozycji. Na pasku wiadomości ukazała się też informacja, która sugerowała, że wykorzystuje swoją pozycję, by uderzyć w rząd.Zamiast wystąpienia Mariana Banasia, które rozpoczęło posiedzenie sejmu, widzowie stacji TVP Info zobaczyli relację Miłosza Kłeczki. Na pasku natomiast ukazała się informacja: „Marian Banaś wykorzystuje NIK do walki politycznej”. Zabieg publicznych mediów spotkał się krytyką.Warto przypomnieć, że podczas gdy kamery TVP Info skierowały się na reportera, Marian Banaś mówił o wynikach kontroli, które objęły Kancelarię Prezesa Rady Ministrów, Ministerstwo Aktywów Państwowych, Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji, Pocztę Polską S.A. oraz Polską Wytwórnię Papierów Wartościowych S.A.
W 2015 roku Jarosław Kulczycki musiał na nowo spojrzeć nie tylko na swoją karierę dziennikarską, ale całe dotychczasowe życie. Odnoszący sukcesy redaktor nagle i niespodziewanie stracił nastoletniego syna. Ta osobista tragedia niezwykle nim wstrząsnęła. Zaledwie cztery miesiące później dziennikarz otrzymał kolejny cios i zniknął z mediów.W niedzielę 13 września 2015 roku Jarosław Kulczycki odebrał telefon, którego nie chciałby otrzymać żaden rodzic. Choć dziennikarz później miał trudności z tym, żeby przypomnieć sobie, co robił tego dnia, na zawsze zapamięta słowa, które usłyszał przez słuchawkę. Dowiedział się, że jego syn nie żyje.Syn Jarosława Kulczyckiego w dniu śmierci miał zaledwie 19 lat. Za nieco ponad miesiąc obchodziłby swoje 20. urodziny. Kilka dni po tej tragedii dziennikarz opublikował pożegnalny list na łamach „Super Expressu”: „(…) I tych kilka kropel z nieba, kiedy ze złamanym sercem płakałem na cichej plaży. To było „żegnaj tato”? Gdzie jesteś synku? Gdzie teraz wędrujesz? Czy wiesz już wszystko? Tulimy cię ostatni raz do snu. Przykrywamy kołderką gorącej miłości, dumy, żeś taki wspaniały, wymarzony syn”.Niespodziewanie cztery miesiące później Jarosław Kulczycki otrzymał kolejny cios. Znany i ceniony dziennikarz został zwolniony z TVP. Po tym na dobre zniknął z telewizji. W rozmowie z mediami przyznał, że po dramacie, który przeżył, nic nie będzie takie jak dawniej.
- Wciąż ktoś nas pozdrawiał, zaczepiał, prosił o zdjęcia i autografy, wdawał się w dyskusje (...) Nie mam pretensji do ludzi, bo wiem, jak popularny jest program, w którym wystąpiłem, ale martwiłem się, jak Marta to wytrzyma. Nie było jej lekko - przyznał senior w rozmowie z "Rewią".Okazało się, że pobyt nad polskim morzem był dla nowożeńców trochę uciążliwy, ponieważ Adam na każdym kroku był rozpoznawany przez turystów i zaczepiany. Jak widać fanów "Sanatorium miłości" w Polsce nie brakuje.Adam Siewierski pojawił się w drugiej edycji "Sanatorium miłości". Chociaż swojej drugiej połówki w programie nie znalazł, to w końcu udało mu się poznać kobietę, z którą w czerwcu br. wziął ślub. Niestety, zaraz po podróży poślubnej okazało się, że mężczyzna może stracić dach nad głową, a wraz z nim jego schorowana mama.Po zakończeniu zdjęć do programu 66-letni Adam Siewierski poznał o pięć lat młodszą Martę, z którą wziął ślub 5 czerwca w Urzędzie Stanu Cywilnego w Wolbromiu. Zaraz potem para udała się w podróż poślubną do Władysławowa.
Magdalena Ogórek i Jarosław Jakimowicz tym razem w programie "W kontrze" na TVP Info zwrócili uwagę na problem dotyczący hejtu. Nienawistne komentarze dotyczą osób publicznych - i tutaj został poruszony temat Pawła Kukiza. Prowadzący wprost zwrócili się do dziennikarzy TVN, mówili o szczuciu i atakowaniu.Prowadząca "W kontrze" pod koniec swojej wypowiedzi zadała nawet pytanie, co zrobią dziennikarze TVN, kiedy to dziennikarzom TVP stanie się coś złego przez cały wylany hejt. Emocje w studiu sięgnęły zenitu.
Tym razem sieć podbija fragment programu z gościnnym udziałem posłanki Anny Paluch. Polityczka jest obecna na rodzimej scenie już od trzydziestu lat, które spędziła wiernie u boku Jarosława Kaczyńskiego.Program "W kontrze" jest jednym z tych tworów Telewizji Polskiej, które swoją popularność zawdzięczają głównie absurdalnym wypowiedziom prowadzących. Konsekwencją ich pracy jest bardzo duża "popularność" m.in. wśród użytkowników Twittera.Prowadzący uznali, że jest to świetna okazja do przypomnienia wszystkim Polakom tego, jak genialnym człowiekiem jest prywatnie prezes Prawa i Sprawiedliwości. Dzięki temu powstała piękna laurka dla prawdopodobnie najbardziej wpływowego polityka w naszym kraju.Nie od dzisiaj wiadomo, jakie poglądy prezentują w swoim programie Jarosław Jakimowicz i Magdalena Ogórek. Dzisiejsze wydanie jednak "podniosło" poziom do niewyobrażalnych wcześniej pułapów. Wszystko przez wizytę Anny Paluch i laudację na cześć Jarosława Kaczyńskiego.
W czwartek w Teatrze Powszechnym w Łodzi odbędzie się prapremiera spektaklu "Chciałem być" inspirowanego życiem Krzysztofa Krawczyka. W rolę artysty wcieli się Mariusz Ostrowski, aktor i uczestnik ósmej edycji programu "Twoja twarz brzmi znajomo".Krzysztof Krawczyk zmarł na początku kwietnia, tuż po opuszczeniu szpitala, w którym przebywał w związku z komplikacjami po zakażeniu koronawirusem. Przyczyną śmierci piosenkarza były choroby współistniejące.
Podczas wtorkowej konferencji prasowej Adam Niedzielski mówił o proteście ratowników medycznych i obecnej sytuacji w polskiej służbie zdrowia. TVP Info przerwało wystąpienie ministra zdrowia, by wyemitować relację z mszy pogrzebowej zmarłego księdza prałata Zdzisława Sochackiego, podczas której przemawiał Jarosław Kaczyński.We wtorek w Karpaczu odbyła się konferencja ministra zdrowia Adama Niedzielskiego, podczas której mówiono o problemach krajowej służby zdrowia. Sytuacja jest patowa - w całej Polsce, na skutek strajków ratowników medycznych, brakuje karetek.
Pięć lat temu Maciej Orłoś pożegnał się z widzami „Teleexpressu” i ogłosił, że odchodzi z TVP. We wtorek 31 sierpnia postanowił zdradzić kulisy rozstania z Telewizją Polską. Dziennikarz przyznał, że nie podobały mu się zmiany w zarządzie i to, jak media publiczne podchodzą do widzów oraz zasad etyki pracy.Gdy w mediach pojawiła się wiadomość o odejściu Macieja Orłosia, wielu widzów „Teleexpressu” spekulowało na temat powodów jego rozstania z TVP. Niektórzy sądzili, że Telewizja Polska postanowiła podziękować dziennikarzowi. Były prowadzący zaprzeczył plotkom i zdradził kulisy zakończenia współpracy.Jak można było się domyślać, Maciej Orłoś nie został zwolniony. Dziennikarz sam zdecydował o swoim odejściu po zmianach zarządu Telewizji Polskiej. Była twarz „Teleexpressu” przyznała, że powodem rozstania z TVP było podejście jej pracowników do zasad etyki pracy i nowa polityka.– Z TVP odszedłem pięć lat temu – 31 sierpnia 2016. Niektórzy myślą, że mi podziękowano, ale nie – to ja podziękowałem. Nie chciałem firmować twarzą telewizji, która manipuluje widzami, łamie zasady etyki dziennikarskiej, a (niektórym) dziennikarzom kręgosłupy – napisał na Twitterze.
Ostatnio widzowie programu „Jeden z dziesięciu” niedawno mieli nie lada gratkę. Niespodziewanie uczestnik pierwszego odcinka 125. edycji pobił rekord punktów. Wydarzenie to zaskoczyło nawet Tadeusza Sznuka. Takiego popisu już dawno nie widział ani prowadzący, ani publiczność kultowego teleturnieju.Tomasz Orzechowski napisał nową historię programu „Jeden z dziesięciu”. Uczestnik szedł nieustraszony, budząc podziw wśród widzów i imponując samemu Tadeuszowi Sznukowi. Prowadzący widział już wiele w studiu TVP, ale ta edycja teleturnieju zaskoczyła nawet jego.Świeżo upieczony bohater programu „Jeden z dziesięciu” szybko zwrócił na siebie uwagę. Uczestnik pierwszego odcinka 125. edycji teleturnieju zaczął od pytania „na siebie” i tak już zostało. Tomasz Orzechowski nie chciał kierować zapytań na konkurentów i dzięki temu zdobył rekordową liczbę punktów. Nowy rekord to 533 punkty.
Żona ministra Łukasza Schreibera jest uczestniczką najnowszego sezonu programu "Top Model". Występ Marianny Schreiber na antenie TVN spotkał się z dużą krytyką. Była szefowa "Wiadomości" TVP Marzena Paczuska postanowiła ocenić zachowanie kobiety. Stwierdziła, że jest ono "godne pogardy".Marianna Schreiber jest prywatnie żoną jednego z ministrów w rządzie Mateusza Morawieckiego. Aspirująca modelka wywołała niemałe zamieszanie, mówiąc na antenie TVN, że mąż nie poparłby jej decyzji o występie w programie "Top Model".
Za nami 58. Krajowy Festiwal Piosenki Polskiej w Opolu organizowany przez Telewizję Polską. Prezes TVP Jacek Kurski już pochwalił się wysokimi wynikami oglądalności koncertów, jednak szybko okazało się, że wcale nie jest tak różowo, jak próbowano to zaprezentować.Jak co roku, festiwal zapowiadany był jako muzyczne wydarzenie roku. Widownię w opolskim amfiteatrze oraz telewidzów przyciągać miała plejada gwiazd, fantastyczna oprawa graficzna oraz wyselekcjonowany repertuar bliski sercu każdego Polaka. Jak wskazują zebrane dane, to nie wystarczyło, bo 58. KFPP okazał się wielką porażką Jacka Kurskiego.
Małgorzata Opczowska uległa poważnemu wypadkowi. Zaledwie kilkanaście dni po ślubie dziennikarkę spotkał prawdziwy pech, przez który kolejne tygodnie spędzi z nogą w ortezie. Niepokojące zdjęcie gwiazda zamieściła w mediach społecznościowych.Małgorzata Opczowska jest kolejną prezenterką TVP, która robi karierę po dojściu do władzy tzw. "dobrej zmiany". Najpierw była małopolską reporterką stacji, po czym została prowadzącą główne serwisy TVP Info. Od jesieni zeszłego roku jest zaś gospodynią "Pytania na śniadanie", gdzie najczęściej tworzy duet z Łukaszem Nowickim.
Dziennikarz TVP Info Miłosz Kłeczek może mieć poważne kłopoty. Rada Etyki Mediów uznała, że sejmowy reporter złamał na antenie zasady obiektywizmu i uczciwości. Takie orzeczenie nie zaskakuje, bo Kłeczkowi wiele razy zarzucano stronniczość i agresję w rozmowach z politykami opozycji.Sprawa dotyczy programu "O tym się mówi" z 16 sierpnia br. Gośćmi Kłeczka byli wówczas senator Platformy Obywatelskiej Kazimierz Kleina oraz europoseł Prawa i Sprawiedliwości Patryk Jaki. To Kleina złożył właśnie do Rady Etyki Mediów skargę na zachowanie prowadzącego audycję.
Jacek Kurski po raz kolejny zaskakuje swoją wypowiedzią. Tym razem prezes Telewizji Polskiej zaprezentował się w programie „Gość Wiadomości”, w którym wychwalał swój geniusz i opowiadał o przepisie na sukces prowadzonej przez niego stacji.Wczoraj w Opolu odbył się kolejny dzień 58. Krajowego Fesitwalu Piosenki Polskiej. Wśród publiczności bawił się prezes TVP Jacek Kurski wraz z żoną oraz niespełna roczną córeczką. Polityk był również gościem wieczornego wydania „Wiadomości”, w którym prawił o wielkim fenomenie wydarzenia.
Jacek Kurski gościł wczoraj na festiwalu w Opolu. Szefowi Telewizji Polskiej towarzyszyły żona i córeczka. Dociekliwi widzowie zauważyli, że niespełna półroczna dziewczynka nie miała na głowie słuchawek wygłuszających, które ochroniłyby jej uszka przed głośnymi dźwiękami, które towarzyszyły występom artystów.Zdaniem internautów Jacek Kurski naraził dziecko na ogromny stres. Według ekspertów, natężenie dźwięku uznawane za bezpiecznie dla zdrowia to 85 decybeli, czyli tyle, co głośna rozmowa czy włączony silnik motocykla. Głośniejsze dźwięki mogą uszkodzić słuch.Pozostała część artykułu pod materiałem wideo
Festiwal Piosenki Polskiej w Opolu trwa. W sobotę na scenie mogliśmy zobaczyć wiele gwiazd, w tym Rafała Brzozowskiego, który razem z uczestnikami muzycznych show TVP wykonał piosenkę zmarłego w kwietniu Krzysztofa Krawczyka.Mimo iż od śmierci Krzysztofa Krawczyka minęło już pięć miesięcy, pamięć o artyście trwa nadal, czego wyrazem jest nie tylko rekordowo wysokie zainteresowanie płytami artysty, ale także niezliczona ilość koncertów organizowanych ku pamięci wokalisty. Jeden z nich organizuje w niedzielę w ramach 58. KFPP w Opolu Telewizja Polska. Wczoraj publiczność miała okazję zobaczyć przedsmak tego, co wydarzy się na scenie 5 września.
Jacek Kurski może mieć kłopoty. Prezes Telewizji Polskiej wystąpił podczas prezentacji jesiennej ramówki TVP, wygłaszając płomienne przemówienie. Polityk wprost ze sceny wyznał miłość ukochanej żonie, nazywając ją współautorką swojego sukcesu. Te słowa mogły się jednak nie wszystkim spodobać.W środę 31 sierpnia odbyła się konferencja ramówkowa Telewizji Polskiej. Podczas wydarzenia zaprezentowano jesienne hity, które TVP pokaże telewidzom w najbliższym sezonie. Nie obyło się też bez tradycyjnej przemowy prezesa telewizji, Jacka Kurskiego, który zdobył się publicznie na romantyczne wyznanie skierowane do żony.
Tomasz Karolak był w sobotę gwiazdą Festiwalu w Opolu. Aktor wziął udział w koncercie poświęconym największym serialowym przebojom, wcielając się w rolę zabawiającego publiczność komika. Występ gwiazdora nie wszystkim przypadł do gustu. W ostrych słowach skrytykowała go Agata Młynarska i wielu internautów.Tomasz Karolak to znany aktor filmowy i telewizyjny. Zdaje się jednak, że najlepsze lata ma już za sobą. Po tym jak serial „Rodzinka.pl”, w którym grał jedną z głównych ról, zdjęto z anteny, Karolaka na próżno szukać w telewizji. Pamięć o nim postanowili odświeżyć organizatorzy tegorocznego Festiwalu w Opolu, angażując go w serię skeczy wykonywanych na scenie.
Stacja TVP przekazała bardzo smutne wiadomości. W piątek 3 września zmarła wieloletnia dziennikarka regionalnego oddziału w Krakowie. Izabela Pieczara stworzyła ponad tysiąc programów telewizyjnych. Informacja o jej śmierci pojawiła się na stronie internetowej Telewizji Polskiej. Prowadziła między innymi „Magazyn Medyczny”.Przez wiele lat pracy w TVP Izabela Pieczara stworzyła około 1500 programów telewizyjnych. Komunikat o śmierci redaktor pojawił się na oficjalnej stronie TVP 3 Kraków. Najpopularniejszym programem, jaki prowadziła, był „Magazyn Medyczny”, który długo cieszył się popularnością.W swoim słynnym programie w TVP 3 Kraków Izabela Pieczara często mówiła o problematyce patologii społecznych oraz zagrożeniach cywilizacyjnych. Oprócz tego odpowiadała za reportaże, felietony, cykle, które poświęcała Krakowowi. Była też – może przede wszystkim – „wyjątkowo życzliwą dla wszystkich koleżanką”, jak przekazali przedstawiciele stacji.– Z głębokim smutkiem zawiadamiamy, że 3 września 2021 r. zmarła redaktor Izabela Pieczara. Wieloletnia dziennikarka Telewizji Kraków, autorka ok. 1500 programów telewizyjnych, wyjątkowo życzliwa dla wszystkich koleżanka – czytamy na Facebooku TVP 3 Kraków.
Dawno nie było w „Wiadomościach” TVP reportażu, który wywołałby takie kontrowersje. W poniedziałkowym wydaniu Donald Tusk został zestawiony z Urbanem oraz Hitlerem. Dziennikarze Telewizji Polskiej postanowili ostrzec katolików przed polityką opozycji. Zaczęło się od słów posła Platformy Obywatelskiej Sławomira Nitrasa.Program informacyjny „Wiadomości” rozpoczął reportaż od słów posła Nitrasa, które dotyczyły wpływu, jaki Kościół ma na państwo. Następnie dziennikarze powiązali wystąpienie członka Platformy Obywatelskiej z sytuacją, jaka panowała w hitlerowskich Niemczech oraz PRL.Później w „Wiadomościach” nie zapomniano o Donaldzie Tusku. Obecny lider Platformy Obywatelskiej również znalazł się w reportażu Telewizji Polskiej. W ten sposób media publiczne chciały ostrzec polskich katolików przed opozycją. Nawiązano również do zapowiedzi beatyfikacji kard. Wyszyńskiego.
Adam Miśkiewicz był uczestnikiem programu „Jeden z dziesięciu”. 24-latek ujawnił, jaka atmosfera panuje za kulisami. Okazało się, że w studiu kazano mu ściągnąć tęczową przypinkę. Do całej sprawy odniósł się Tadeusz Sznuk, który oświadczył krótko, że nie bierze odpowiedzialności za działania pracowników TVP.Jadąc do studia, by nagrać udział w programie „Jeden z dziesięciu”, Adam Miśkiewicz obawiał się, że z powodu tęczowej przypinki mogą spotkać go nieprzyjemności. 24-latek jednak nie chciał ukrywać tego, że jest gejem – zwłaszcza że od dawna walczy o prawa społeczności LGBT.Do studia w Lublinie, w którym realizowany jest program „Jeden z dziesięciu”, przyjechał 24 sierpnia. Adam przyznał, że nie zdziwiłoby go to, gdyby realizatorzy zamazali jego tęczową przypinkę. Nie spodziewał się jednak, że pracownicy TVP każą mu ją ściągnąć. Pojawiły się jednak niewielkie pozytywne akcenty.– Poniekąd, kiedy jechałem na nagranie, wiedziałem, że może nie być prosto wystąpić z tęczowym serduszkiem, że na 90 proc. nie puszczą tego na antenie. Pomyślałem, że je wyblurują, a ja wstawię gdzieś oryginalną wersję. Koniec końców usłyszałem, że muszę to zdjąć. Wcześniej siedziałem w studiu około godzinę. Jedna z osób z produkcji powiedziała, że przypinka może być problemem. Co mnie zaskoczyło, była bardzo pozytywnie nastawiona. Podkreśliła, że całym sercem mnie wspiera, na co się uśmiechnąłem – opowiedział Adam.
Występ Michała Szpaka na gali Medal Wolności Słowa zaskoczył widownię. Piosenkarz zamanifestował swoje poglądy poprzez kontrowersyjny strój, a także wymowny napis na koszulce. Zdjęcia trafiły do sieci.Gala Medal Wolności Słowa odbyła się na scenie w Europejskim Centrum Solidarności w Gdańsku. Uczestnicy wydarzenia mogli posłuchać występów m.in. Renaty Przemyk, Anny Wyszkoni oraz Michała Szpaka.
Arcybiskup Jędraszewski, który był gościem TVP Info, nie krył oburzenia słowami Sławomira Nitrasa. Poseł, który wystąpił podczas Campusu Polska Przyszłości, stwierdził, że z czasem Kościół będzie miał w Polsce coraz mniej do powiedzenia. Hierarcha duchowny zasugerował ryzyko pojawienia się nacisków na kler.W rozmowie z TVP Info abp Jędraszewski powiedział, że słowa Sławomira Nitrasa przypominają mu czasy, które przeżył. Jeden z najważniejszych kapłanów w Polsce porównał sytuację księży do tej, w której znaleźli się Żydzi w okresie hitlerowskich Niemiec. Wspomniał o odbieraniu przywilejów.– To sformułowanie [...] przypomina mi język, który znam z historii z lat 20. i 30., kiedy rodził się w Niemczech ruch hitlerowski: doszedł do władzy na początku 1933 roku i to, co głoszono, co mówiono, wprowadzano w czyn. Wtedy także próbowano „opiłowywać” Żydów jako tych, których trzeba pozbawić tzw. przywilejów – powiedział abp Jędraszewski w trakcie rozmowy z TVP Info.Słowa abp. Jędraszewskiego dotyczą wypowiedzi Sławomira Nitrasa. Podczas wystąpienia na Campusie Polska Przyszłości poseł został zapytany przez uczestników wydarzenia o „sojusz tronu z ołtarzem” oraz szanse na to, że zostanie on zerwany. Nitras nie tylko oświadczył, że spodziewa się ograniczenia roli Kościoła w życiu Polaków, ale również stwierdził, że „katolicy w Polsce staną się mniejszością”.
Andrzej Piaseczny pojawił się w programie „Dancing with the Stars. Taniec z gwiazdami”. Piosenkarz został nowym jurorem popularnego show tanecznego i zaliczył mocny debiut. Na wizji postanowił zażartować z Telewizji Polskiej, z którą pracował do niedawna. Artysta został zwolniony z TVP po swoich 50. urodzinach.Wierni fani Andrzeja Piasecznego od niedawna muszą wybierać stację Polsat zamiast TVP. Wiele wskazuje jednak na to, że ta zmiana wyszła piosenkarzowi na dobre. Artysta zadebiutował już w programie „Dancing with the Stars. Taniec z gwiazdami”. Gdy znalazł się na wizji, postanowił zażartować ze swojej współpracy z Telewizją Polską.– Nie wiem, czy państwo wiedzą, ale tam obok jest studio, gdzie nagrywają inne show i ja zabłądziłem, ale się okazało, że tam postawili bariery – oświadczył Andrzej Piaseczny.Warto przypomnieć, że Andrzej Piaseczny przez wiele lat występował jako juror w programie „The Voice of Poland”. Piosenkarz nie krył swojego rozbawienia, ponieważ w Centrum Produkcji Filmowo Telewizyjnej – ATM Studio, w której się znalazł z powodu „Tańca z gwiazdami”, nagrywane jest także show Telewizji Polskiej.
Na sopockiej scenie Wakacyjnej Trasy Dwójki wystąpiła Joanna Moro. Aktorka swoim wykonaniem wielkiego hitu „La Plage De Saint Tropez” zszokowała publiczność. Bezlitośni internauci nie pozostawili na niej suchej nitki i już okrzyknęli gwiazdę drugą Mandaryną. Lata największej sławy Joanna Moro ma już za sobą. Jakiś czas temu aktorkę pokochały miliony widzów, którzy śledzili jej losy na ekranie jako Anny German. Jak się okazało, TVP nie zapomniało o swojej dawnej gwieździe. Moro można zobaczyć czasem w programie „Jaka to melodia”, okazję do posłuchania celebrytki mieliśmy także ostatnio podczas Wakacyjnej Trasy Dwójki.