W ręce wrocławskich funkcjonariuszy wpadł pewien nieodpowiedzialny pirat drogowy, który jak szalony pędził ulicami miasta. Nie mieli oni żadnej litości dla amatora mocnych wrażeń i ukarali go bardzo surowym mandatem. Jego kuriozalne tłumaczenie kompletnie zaskoczyło mundurowych. Świadkami kompletnie nieodpowiedzialnego zachowania pewnego kierującego byli funkcjonariusze z wrocławskiej Grupy Speed. Podczas jednego z rutynowych patroli zauważyli, że jeden z kierowców stwarza realne zagrożenie dla innych zmotoryzowanych. Do zdarzenia doszło kilka dni temu na ulicy Klecińskiej. W pewnej chwili nieoznakowany radiowóz został wyprzedzony przez pojazd marki Audi. 25-latek zasiadający za kierownicą niemieckiej osobówki, w rażący sposób naruszył obowiązujące przepisy.W miejscu, gdzie obowiązywało ograniczenie do 60 km/h jechał ponad dwukrotnie szybciej. Policyjny wideorejestrator wskazywał prędkość 130 km/h. Mundurowi bez chwili zawahania postanowili zakończyć bezmyślny rajd. W rozmowie z interweniującymi policjanci młody mężczyzna wyznał, że przed chwilą odebrał auto od mechanika i chciał sprawić czy zlecone naprawy zostały wykonane w prawidłowy sposób. Jak się okazało, chęć skontrolowania jakości pogrążyła kierowcę. Stracił on swoje prawo jazdy, a także za popełnione wykroczenie nałożyli mandat w wysokości 2 tysięcy złotych. Dodatkowo na jego konto wpłynęło aż 10 punktów karnych. Polscy policjanci przypominają, że od 1 stycznia 2022 obowiązuje nowy taryfikator mandatów za wykroczenia drogowe. Kary za przekroczenie prędkości mogą wynieść nawet 2500 złotych. Warto zapoznać się z wprowadzonymi zmianami, aby nie być zaskoczonym podczas policyjnej kontroli drogowej.Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:Wystarczy 5 złotych, aby złodziej samochodowy odszedł niepocieszonyWażne zmiany w rejestracji pojazdów. Od dziś obowiązują, nowe, rewolucyjne przepisyZjechał na przeciwległy pas i wbił się w drzewo. Okazało się, że miał sporo na sumieniuJeżeli chcesz się podzielić informacjami z Twojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres [email protected]Źródło: Policja Dolnośląska
Do niezwykle nietypowego incydentu drogowego doszło na terenie województwa małopolskiego. Pewna 15-latka doprowadziła do kolizji z własną mamą, po czym uciekła z miejsca zdarzenia. Jak się okazało, o zdarzeniu przesądził jeden, aczkolwiek istotny szczegół. Świadkami interesującej kolizji byli funkcjonariusze myślenickiej drogówki, którzy 15 stycznia bieżącego roku zostali wezwani do okolicznego Rudnika. Doszło tam do kolizji drogowej, po której sprawca odjechał z miejsca zdarzenia. Policja ustaliła, że poruszał się on samochodem marki Opel, którym przekroczył oś jezdni, doprowadzając do kontaktu z osobowym renault. Jak się okazało, okoliczności tego zdarzenia zaskoczyły nie tylko interweniujących mundurowych. W toku przeprowadzonych działań okazało się, że chwilę przed wypadkiem mieszkaniec gminy Sułkowice udostępnił swój pojazd znajomej 15-latce, która chciała przejechać się jego autem. Nieletnia postanowiła wybrać się na dłuższą przejażdżkę, dlatego skierowała się na ul. Centralną w Rudniku, gdzie zobaczyła jadący z naprzeciwka znajomy pojazd. Jak się okazało, za kierownicą znajdowała się jej mama. Przestraszona nastolatka chciała uniknąć konfrontacji z rodzicielką, dlatego zdecydowała się na skrajnie nieodpowiedzialne działanie. W momencie wymijania schyliła głowę pod kierownicę, chcąc się schować. Jak się okazało, jej zachowanie miało fatalne konsekwencje. W pewnym momencie straciła panowanie nad pojazdem, a następnie uderzyła bokiem w samochód prowadzony przez mamę. 15-latka spanikowała i postanowiła uciec z miejsca incydentu, chcąc uniknąć rozpoznania. Jak się okazało, z pomocą poszkodowanej kobiecie przyszli świadkowie, którzy zapamiętali numer rejestracyjny pojazdu. Takie działanie pozwoliło funkcjonariuszom na szybkie wyjaśnienie tej sprawy. Dotarli do właściciela samochodu, a także ustalili, kto bezpośrednio odpowiadał za kolizję. Wiadomo, że 15-latka wpadła w poważne tarapaty. Jej sprawa została skierowana do sądu rodzinnego. Kłopoty nie ominęły również bezmyślnego 53-latka, który odpowie za udostępnienie pojazdu osobie nieuprawnionej, co w świetle prawa jest wykroczeniem.Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:Wystarczy 5 złotych, aby złodziej samochodowy odszedł niepocieszonyWażne zmiany w rejestracji pojazdów. Od dziś obowiązują, nowe, rewolucyjne przepisyZjechał na przeciwległy pas i wbił się w drzewo. Okazało się, że miał sporo na sumieniuJeżeli chcesz się podzielić informacjami z Twojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres [email protected]Źródło: Policja Myślenice
Kompletnym brakiem wyobraźni, a wręcz skrajną głupotą wykazało się dwóch młodych kierowców, którzy postanowili zaparkować swoje samochody na środku ronda. To, w jaki sposób tłumaczyli się przed interweniującymi mundurowymi, dosłownie odbiera mowę. Za swoje bezmyślne zachowanie zostali surowo ukarani. Świadkami nietypowego zdarzenia byli funkcjonariusze z zambrowskiej drogówki. Kilka dni temu, podczas rutynowego patrolu na jednym z odcinków DK8 zauważyli, że dwóch uczestników ruchu drogowego przekroczyło wszelkie granice. Ich oczom ukazały się dwa samochody osobowe, które były zaparkowane na wyspie ronda. Ich kuriozalne tłumaczenie zaskoczyło policjantów. Jak się okazało, za kierownicą mazdy zasiadał 18-latek, z kolei w volkswagenie znajdował się 21-letnie kierowca. W rozmowie z interweniującymi funkcjonariuszami przyznali, że chcieli jedynie porozmawiać, dlatego zatrzymali swoje samochody na samym środku ronda. Oczywiście za swoje nieodpowiedzialne zachowanie zostali odpowiednio ukarani. Mundurowi nałożyli na wyżej wspomnianą dwójkę mandaty w wysokości 300 złotych. Dodatkowo na konta młodych kierowców zostały zasilone 1 punktem karnym. Policjanci podkreślają, że ich głównym zadaniem jest pilnowanie porządku na publicznych drogach, a co za tym idzie zapewnienie bezpieczeństwa wszystkim zmotoryzowanym. Dodają, że każda osoba, która w perfidny sposób będzie łamać obowiązujące przepisy, zostanie ukarany w adekwatny sposób. Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:Wystarczy 5 złotych, aby złodziej samochodowy odszedł niepocieszonyWażne zmiany w rejestracji pojazdów. Od dziś obowiązują, nowe, rewolucyjne przepisyZjechał na przeciwległy pas i wbił się w drzewo. Okazało się, że miał sporo na sumieniuJeżeli chcesz się podzielić informacjami z Twojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres [email protected]Źródło: KPP Zambrów
W bardzo poważne tarapaty wpadł pewien 16-latek, który kilka dni temu zdecydował się na brawurową ucieczkę przed policyjnym pościgiem. Jak się okazało, nieletni nie zatrzymał się do kontroli, ponieważ nie miał prawa jazdy, a jego pasażerem był jego nietrzeźwy ojciec. Świadkami kuriozalnego incydentu byli mundurowi z komisariatu w Mielnie (woj. zachodniopomorskie). Podczas prowadzenia działania kontrolno-pomiarowych zauważyli osobową Hondę, którą postanowili zatrzymać do rutynowej kontroli. Jak się okazało, nie było to jednak proste zadanie. Kierowca w żaden sposób nie zareagował na sygnały mundurowych, a następnie szybko odjechał z miejsca zdarzenia. Policjanci od razu przystąpili do akcji, chcąc zatrzymać nieodpowiedzialnego zmotoryzowanego. Jak się okazało, kierujący miał za nic zarówno sygnały świetlne, jak i dźwiękowe, kontynuując swoją ucieczkę. W jej trakcie złamał wiele przepisów ruchu drogowego, stwarzając poważne zagrożenie dla innych uczestników ruchu. Ostatecznie pościg zakończył się na ulicy Nadmorskiej w Sarbinowie, gdzie zatrzymał się podejrzany pojazd. To właśnie wtedy mundurowi mogli podjąć niezbędne czynności. Gdy tylko podeszli do samochodu, od razu wiedzieli, dlaczego kierowca nie zatrzymał się do kontroli. Okazało się, że za kierownicą zasiadał 16-letni chłopiec, który nie ma uprawnień, a pasażerem jest jego nietrzeźwy ojciec. Przeprowadzone badanie alkomatem wykazało, że mężczyzna miał aż 1,5 promila alkoholu w swoim organizmie. Funkcjonariusze wyjaśniają szczegółowe okoliczności tego zdarzenia. Wiadomo, że 16-latkowi grożą bardzo poważne konsekwencje. Jego sprawa została skierowana do Sądu Rodzinnego w Koszalinie. Nieodpowiedzialny ojciec został ukarany mandatem karnym za popełnione wykroczenie, ponieważ dopuścił do prowadzenia pojazdu osobę niemającą wymaganych uprawnień.Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:Wizyta polityków na Jasnej Górze. W tle pandemiczne obostrzeniaNie żyje Sebastian Banaszczyk. Aktor miał 46 latPolityczne trzęsienie w rządzie. Ustalono, kiedy podjęte zostaną ważne decyzjeJeżeli chcesz się podzielić informacjami z Twojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres [email protected]Źródło: KMP Koszalin
Do niestandardowego incydentu doszło we wtorek 1 stycznia na terenie Rybnika (woj. śląskie) podczas egzaminu państwowego na prawo jazdy. Do miejscowego WORD-u zgłosił się 20-letni mieszkaniec Zabrza, który chciał uzyskać uprawnienia do kierowania pojazdami. W bardzo poważne tarapaty wpadł pewien 20-letni mężczyzna, który próbował zdać egzamin praktyczny na prawo jazdy kategorii B. Jak się okazało, znajdował się on pod wpływem alkoholu. Jego tłumaczenie dosłownie rzuciło na kolana interweniujących policjantów.
W środę przed południem doszło do tragedii na Czarnowie w Kielcach. W mieszkaniu policjanci znaleźli ciało poranionej kobiety. Na widok funkcjonariuszy jej mąż wyskoczył przez okno. Zmarł w szpitalu.Policja w dalszym ciągu ustala przyczyny i okoliczności środowego zdarzenia na jednym z kieleckich osiedli. Mimo tego pojawiły się już pierwsze podejrzenia w tej tajemniczej sprawie.
Do tragicznego zdarzenia doszło 29 stycznia na Mazowszu. 67-letni mieszkaniec Żyrardowa zmarł podczas interwencji policji, którą sam wezwał. Z informacji przekazanych przez Komendę Wojewódzką w Radomiu wynika, że mężczyzna był poszukiwany. Podczas interwencji miał być agresywny i wygrażać się policjantom tasakiem.O sprawie poinformował portal "Życie Powiatu Żyrardowskiego". - W czasie rozmowy ze zgłaszającym interwencję, okazało się, iż był on poszukiwany. 67-latek zaczął być agresywny i zaczął wygrażać policjantom tasakiem. Policjanci zastosowali wobec agresywnego 67-latka środki przymusu bezpośredniego. Po chwili mężczyzna zaczął omdlewać. Na miejsce wezwano karetkę pogotowania. W czasie oczekiwanie na jej przyjazd mężczyzna stracił przytomność. Policjanci podjęli reanimację mężczyzny do czasu przyjazdu ratowników, którzy ją kontynuowali. Niestety nie przywrócono czynności życiowych - wynika z informacji uzyskanych przez "Życie Powiatu Żyrardowskiego" z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej w Radomiu.Świadkowie zdarzenia, do których dotarł portal, twierdzą, że z mieszkania dobiegały krzyki mężczyzny, który prosił o pomoc.- To był spokojny mężczyzna i miał pięknego spokojnego psa, owczarka niemieckiego – mówią o sąsiedzie mieszkańcy kamienicy przy Kilińskiego 40. 67-latek nie mieszkał tu długo, bo niewiele ponad pół roku. Nie sprawiał kłopotów. Jedyne, czym przyciągał wzrok to pies. Mężczyzna 29 stycznia wezwał policję. Jak wynika z ustaleń sąsiadów, sąsiedzi 67-latkowi ciągle zakręcali wodę, z czym nie potrafił sobie poradzić - dlatego zgłosił interwencję.Po przybyciu na miejsce patrolu policji, mężczyzna przywiązał psa przy płocie i spokojnie, razem z funkcjonariuszami wszedł do mieszkania. Według relacji świadków, później dało się słyszeć krzyki dobiegające z mieszkania. Sąsiedzi nie chcą wierzyć w to, że mężczyzna byłby w stanie zaatakować policjantów.– To po co wzywałby policję? – pytają się wzajemnie mieszkańcy cytowani przez "Życie Powiatu Żyrardowskiego".Obecnie trwają procedury, które mają za zadanie wyjaśnić szczegółowo okoliczności interwencji policji i Prokuratury Rejonowej w Żyrardowie u 67-letniego mężczyzny.Artykuły polecane przez redakcję Goniec.plWarszawa. Z Wisły wyłowiono ciało kobiety. "Na brzegu leżały jej rzeczy"Warszawa. Tragedia na Bielanach. Pani Genowefa wyskoczyła z 6. piętra. Zginęła na miejscu30. finał WOŚP w Warszawie. Rejs po Wiśle, dzień w ZTM, słupek parkingowy, świąteczny plakat miasta. Co można wylicytować w stolicy?Jeżeli chcesz się podzielić informacjami z Warszawy lub Mazowsza, koniecznie napisz do nas na adres [email protected]Źródło: Goniec.pl, Życie Powiatu Żyrardowskiego
Dramatyczne sceny rozegrały się w czwartek, 24 stycznia, na moście Łazienkowskim w Warszawie. Mężczyzna próbował targnąć się na swoje życie poprzez skoczenie z mostu do Wisły. Wszystko zauważyła kamera miejskiego monitoringu. Nasza redakcja dotarła do nagrania z akcji.Na nagraniu, do którego dotarła redakcja Goniec.pl, widzimy jak nagle jeden z policjantów podbiega do stojącego za barierkami mostu mężczyzny. Łapie go od tyłu, próbując go ściągnąć. W tym momencie podbiega, drugi z policjantów, który przeskakuje przez barierki oddzielające jezdnie od chodnika. Niedoszłego samobójce udaje się obezwładnić i powalić na ziemie.Dramatyczna akcja policji na moście Łazienkowskim. Mężczyzna stał na skraju, złapali go w ostatniej chwili. Redakcja @GoniecPL dotarła do nagrania z miejsca zdarzenia.@JakubBujnik #Warszawa #mostŁazienkowski #próbasamobójcza pic.twitter.com/O44rexmLvX— Goniec Warszawa (@GoniecWarszawa) February 1, 2022 Jak informuje Robert Szumiata z Komendy Rejonowej Policji I w Warszawie, do zdarzenia doszło w miniony czwartek około godziny 1:25. - Policjanci ze Śródmieścia otrzymali informację od operatora miejskiego monitoringu, że na krawędzi mostu Łazienkowskiego, tuż za jego barierkami stoi mężczyzna. Wszystko skazywało na to, że osoba ta chce skoczyć do rzeki. Mając na uwadze powagę sytuacji liczyła się każda chwila. We wskazane miejsce natychmiast udali się policjanci ze śródmiejskiego wydziału wywiadowczo-patrolowego. To oni, jako pierwsi przybyli na miejsce i podjęli interwencję wobec 42-latka - relacjonuje oficer prasowy z KRP I.Jak dodaje, policjanci przenieśli mężczyznę w bezpieczne miejsce i zaopiekowali się nim do czasu przybycia pogotowia ratunkowego, które przewiozło 42-latka na badania do szpitala.W akcji uczestniczyła także załoga stołecznej straży miejskiej.Artykuły polecane przez redakcję Goniec.plWarszawa. Z Wisły wyłowiono ciało kobiety. "Na brzegu leżały jej rzeczy"Warszawa. Tragedia na Bielanach. Pani Genowefa wyskoczyła z 6. piętra. Zginęła na miejscu30. finał WOŚP w Warszawie. Rejs po Wiśle, dzień w ZTM, słupek parkingowy, świąteczny plakat miasta. Co można wylicytować w stolicy?Jeżeli chcesz się podzielić informacjami z Warszawy lub Mazowsza, koniecznie napisz do nas na adres [email protected]Źródło: Goniec.pl
Świadkami niezwykle niestandardowej interwencji byli podlascy funkcjonariusze, którzy na jednej ze stacji paliw zatrzymali mężczyznę za brak maseczki. Jak się okazało, miał on sporo na swoim sumieniu. Za popełnione wykroczenia grozi mu drakońska kara. Do tego nietypowego incydentu doszło w minioną niedzielę 30 stycznia w Piątnicy (powiat łomżyński) na jednej z tamtejszych stacji. W godzinach popołudniowych funkcjonariusze z lokalnego posterunku zauważyli, że jeden z kierowców tuż po zatankowaniu swojego auta wszedł do budynku bez maseczki ochronnej. Jak się okazało, podejrzany miał naprawdę sporo na swoim sumieniu. W trakcie rozmowy z nieodpowiedzialnym kierowcą mundurowi wyczuli od niego silną woń alkoholu. Bez chwili zawahania postanowili przeprowadzić badanie alkomatem. Wykazało ono, że mężczyzna miał blisko promil alkoholu w organizmie. Nie był to jednak koniec jego problemów. W toku przeprowadzonych działań wyszło na jaw, że mieszkaniec Łomży ma obowiązujący jeszcze przez kilka miesięcy sądowy zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych. Po sprawdzeniu w policyjnych systemach okazało się, że kierowca stracił swoje prawo jazdy za wcześniejszą jazdę po alkoholu. Warto podkreślić, że jazda w czasie sądowego zakazu grozi karą do 5 lat pozbawienia wolności. Dodatkowo nieodpowiedzialny kierowca musi się liczyć z karą za brak maseczki. Jego volkswagen został odholowany na policyjny parking. Policjanci podkreślają, że będąc świadkiem sytuacji, próby lub intencji prowadzenia pojazdu po alkoholu, możesz odpowiednio zareagować i jest to obywatelski obowiązek. Symptomy zachowania kierowcy, który może być pod wpływem alkoholu :zatrzymuje się bez powodu, raptownie rusza, hamuje,jedzie przesadnie ostrożnienie umie utrzymać auta zgodnie z kierunkiem jazdy,robi szerokie zakręty, jedzie nie zważając na przepisy,powoli reaguje na sytuacje na drodze,jedzie bez świateł, nie używa kierunkowskazów,jest nadmiernie pobudliwy, wymachuje rękoma, przeklina.Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:Miss USA zginęła w tragicznych okolicznościach. Zostawiła po sobie zagadkowe ostatnie słowaNie żyje Peter Bruce Smith. Gwiazdor "Władcy pierścieni" miał 63 lataNie żyje piosenkarka Norma Waterson. Wiadomości o śmierci przekazała córkaJeżeli chcesz się podzielić informacjami z Twojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres [email protected]Źródło: Podlaska Policja
Każdy zmotoryzowany, który brał bezpośredni udział w kolizji bądź też większym wypadku jest zobligowany do podjęcia szeregu działań na miejscu zdarzenia. W głównej mierze mowa o udzieleniu niezbędnej pomocy poszkodowanym. Jak się okazuje, po polskich drogach wciąż jeżdżą kierowcy, którzy boją się wziąć odpowiedzialności za swoje czyny. Taki stan rzeczy idealnie obrazuje poniższe nagranie. Do niezwykle groźnego zdarzenia doszło kilka dni temu na jednej z gliwickich ulic. Kamery monitoringu uchwyciły moment potrącenia rowerzysty, który chciał skręcić w lewo. Warto podkreślić, że użytkownik jednośladu wyraźnie zasygnalizował swój manewr, jednak to nie wystarczyło, by właściciel SUV-a zareagował w odpowiedni sposób. Niestety, ale doszło do dramatycznego potrącenia. Cyklista z impetem wylądował na jezdni, a nieuważny kierujący zachował się poniżej wszelkiej krytyki i uciekł z miejsca zdarzenia. Co ciekawe sprawca incydentu powrócił po około 10 minutach. Jak się okazało, policjanci znajdujący się na miejscu zdarzenia skojarzyli fakty i dokonali zatrzymania. Dokładnie nie wiadomo, dlaczego zmotoryzowany nie zatrzymał swojego samochodu i nie udzielił niezbędnej pomocy poszkodowanemu. Dodatkowo powinien powiadomić odpowiednie służby o zaistniałej sytuacji. Niestety, ale wykazał się skrajną głupotą i uciekł z miejsca incydentu. Na szczęście bardzo szybko dosięgła go ręka sprawiedliwości. Na miejscu bardzo szybko zjawiła się karetka pogotowia, a także funkcjonariusze policji, którzy szybko przystąpili do właściwych działań. Zeznania świadków, a także materiał wideo pozwolił określić sprawcę zdarzenia. Chwilę później powrócił również kierowca volkswagena, który doprowadził do zaistniałej sytuacji. Został rozpoznany przez policjanta, który ruszył za nim w pościg. Zatrzymany mężczyzna nie stawiał żadnego oporu. Co ciekawe, w tym samym czasie na komendę przyszły dwie kobiety, które chciał zgłosić zaginięcie męża i ojca. W toku przeprowadzonych działań okazało się, że jest nim wspomniany sprawca potrącenia.Ucieczka z miejsca zdarzenia w świetle polskiego prawa jest obarczona naprawdę surową karą. Kodeks karny przewiduje karę do 3 lat pozbawienia wolności za nieudzielenie pomocy, co wynika to z regulacji art. 162, który stanowi:§ 1. Kto człowiekowi znajdującemu się w położeniu grożącym bezpośrednim niebezpieczeństwem utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu nie udziela pomocy, mogąc jej udzielić bez narażenia siebie lub innej osoby na niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3. § 2. Nie popełnia przestępstwa, kto nie udziela pomocy, do której jest konieczne poddanie się zabiegowi lekarskiemu albo w warunkach, w których możliwa jest niezwłoczna pomoc ze strony instytucji lub osoby do tego powołanej. - art. 162 Kodeksu karnego Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:Miss USA zginęła w tragicznych okolicznościach. Zostawiła po sobie zagadkowe ostatnie słowaNie żyje Peter Bruce Smith. Gwiazdor "Władcy pierścieni" miał 63 lataNie żyje piosenkarka Norma Waterson. Wiadomości o śmierci przekazała córkaJeżeli chcesz się podzielić informacjami z Twojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres [email protected]Źródło: Youtube
Kompletną bezmyślnością wykazał się pewien kierowca zawodowy, który miał zawieźć dzieci na ferie zimowe. Kontrola policji wykazała, że znajdował się pod wpływem alkoholu. Przez swoje niezrozumiałe zachowanie wpadł w bardzo poważne tarapaty. Nietrzeźwi kierujący to palący problem rodzimych tras. Niestety, ale wciąż można zaobserwować ogromną ilość osób, które decydują się na jazdę pod wpływem alkoholu. Takie zachowanie nie jest jedynie objawem kompletnej nieodpowiedzialności, ale przede wszystkim prokuruje wiele niebezpiecznych incydentów. Do kontroli dwóch autobusów doszło w minioną niedzielę 30 stycznia tuż przed godziną 8 rano. Policjanci z Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Miejskiej Policji w Tarnobrzegu sprawdzali stan techniczny dwóch pojazdów, które miały zabrać uczniów na zimowy wypoczynek do miejscowości Sidzina w województwie małopolskim. W trakcie czynności mundurowi ustalili, że jeden z kierowców ma sporo na sumieniu. 54-letni mężczyzna zasiadający za kierownicą jednego z autobusów znajdował się w stanie nietrzeźwości. Policjanci postanowili poddać go obowiązkowemu badaniu alkomatem. Wykazało ono ponad 0,80 promila alkoholu w jego organizmie. Warto podkreślić, że na ferie zimowe wybierało się aż 70 uczniów oraz 5 nauczycieli jednej ze szkół podstawowych w Tarnobrzegu. Nieodpowiedzialny kierujący już wkrótce odpowie przed sądem za swoje karygodne zachowanie. Funkcjonariusze zatrzymali kierowcy prawo jazdy, a także zakazali mu dalszej jazdy. Nie jest tajemnicą, że jazda pod wpływem alkoholu jest w naszym kraju surowo karana. Za kierowanie pojazdem w stanie nietrzeźwości grozi kara do 2 lat więzienia, wysoka grzywna i utrata prawa jazdy na kilka lat. Polscy mundurowi apelują do kierowców o zachowanie szczególnej ostrożności, ale również o odpowiedzialność. Podkreślają, że kierowanie pojazdami na podwójnym gazie jest surowo zakazane. Prokuruje ono mnóstwo niebezpiecznych incydentów, a także zagraża innym uczestnikom ruchu drogowego. Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:Miss USA zginęła w tragicznych okolicznościach. Zostawiła po sobie zagadkowe ostatnie słowaNie żyje Peter Bruce Smith. Gwiazdor "Władcy pierścieni" miał 63 lataNie żyje piosenkarka Norma Waterson. Wiadomości o śmierci przekazała córkaJeżeli chcesz się podzielić informacjami z Twojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres [email protected] Źródło: Podkarpacka Policja
Amerykańska aktorka Jacqueline Guzman opublikowała w mediach społecznościowych nagranie, w którym skrytykowała decyzję o zamknięciu dolnego Manhattanu z powodu pogrzebu policjanta. Wpis spotkał się z tak dużym oburzeniem, że firma, w której pracowała artystka, wręczyła jej wypowiedzenie. Śmierć 22-letniego funkcjonariusza nowojorskiej policji Jasona Rivery wstrząsnęła Stanami Zjednoczonymi. 21 stycznia mężczyzna został wysłany na interwencję do mieszkania w Harlemie, gdzie miało dochodzić do aktów przemocy domowej.
W niedzielę podlaski garnizon policji otrzymał tragiczne wiadomości, zmarł jeden z funkcjonariuszy. - Z głębokim żalem zawiadamiamy, że 30 stycznia zmarł nasz Kolega i Przyjaciel młodszy inspektor Mieczysław Grajewski - przekazano w pożegnalnym komunikacie. Żałoba w całym województwie podlaskim, nie żyje policjant. Mł. insp. Mieczysław Grajewski miał zaledwie 51 lat. - Odchodząc tak wcześnie, pozostawił pogrążoną w smutku rodzinę i bliskich - czytamy w wiadomości opublikowanej na stronie Podlaskiej Policji.Policjant zmarł w niedzielę 30 stycznia. Strona internetowa podlaskiego garnizonu zmieniła barwy na czarno-białe. Dodatkowo na jednym ze skrzydeł orła policyjnego pojawiła się czarna wstążka.CHCESZ Z NAMI WESPRZEĆ WOŚP? TUTAJ MOŻESZ TO ZROBIĆ
Nie od dziś wiadomo, że pośpiech to najgorszy z możliwych doradców. W przerażający sposób udowadnia to poniższe nagranie. Pewien kierowca wjechał na skrzyżowanie na czerwonym świetle na czerwonym świetle, doprowadzając tym samym do potężnego zderzenia. Słono zapłacił za swoją głupotę.Głównym celem sygnalizacji świetlnej jest zapewnienie bezpieczeństwa na publicznych drogach, w tym ruchliwych skrzyżowaniach. Niestety, ale wielu kierowców ignoruje wskazania sygnalizatorów, stwarzając poważne zagrożenie dla innych uczestników ruchu drogowego.Jak wiadomo, przejazd na czerwonym świetle to jedno z najpoważniejszych, a co za tym idzie najgroźniejszych wykroczeń.To, jak poważne konsekwencje może mieć drogowa nieodpowiedzialność, pokazuje poniższe nagranie, które zostało zarejestrowane za pomocą kamerki samochodowej.Incydent miał miejsce jakiś czas temu w mieście Pawłodar położonym w północno-wschodniej części Kazachstanu.Na jednym z tamtejszych skrzyżowań niekwestionowaną głupotą wykazał się pewien 21-latek, który zasiadał za kierownicą osobowego volkswagena golfa.Finalnie jego brawura oraz nieodpowiedzialność doprowadziły do poważnego wypadku. Doszło do potężnego zderzenia z toyotą prius.O powadze sytuacji świadczy fakt, że 38-letni pasażerka dosłownie wyleciała z samochodu i z impetem uderzył w jezdnię. Wiadomo, że została przetransportowana do najbliższej placówki medycznej.Do szpitala trafiły również pozostali poszkodowani. Poniższe nagranie udostępniamy ku wyraźnej przestrodze.Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:Nie żyje Howard Hesseman. Gwiazdor "Akademii Policyjnej" miał 81 latJacek Kawalec zadebiutował w Budce Suflera. Jego występ na WOŚP wywołał falę krytykiNie żyje Ewa Ziembińska-Sobczak. Była aktorką Olsztyńskiego Teatru LalekJeżeli chcesz się podzielić informacjami z Twojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres [email protected]
Chwila nieuwagi, a także jedna zła decyzja doprowadziły do fatalnego zdarzenia na jednej z dróg województwa kujawsko-pomorskiego. Dostawczy volkswagen z wielką siłą potrącił rowerzystkę jadącą w tym samym kierunku. Niestety, ale kobieta nie miała szans na przeżycie. Do przerażającego zdarzenia doszło w minioną sobotę 29 stycznia na terenie gminy Boruchowo. Tuż po godzinie przed 7.00 miejscowe służby otrzymały niepokojące zgłoszenie dotyczące incydentu w miejscowości Zakrzewo-Parcele. Ze wstępnych ustaleń policjantów wynika, że kierujący pojazdem osobowym marki Volkswagen potrącił 48-letnią rowerzystkę podczas manewru wyprzedzania. Wiadomo, że kobieta jechała w tym samym kierunku. Niestety, ale nigdy nie dotarła do celu swojej podróży. Zmarła na miejscu wypadku. Na miejscu tragedii pracowali funkcjonariusze policji, którzy będąc pod nadzorem prokuratora, ustalali szczegółowe okoliczności tego incydentu. Na miejsce zadysponowano również biegłego z dziedziny wypadków drogowych. Decyzją prokuratora, ciało kobiety zostało zabezpieczone do dalszych badań. Funkcjonariusze poddali kierującego volkswagenem niezbędnemu badaniu alkomatem. Wykazało ono, że w chwili zdarzenia 46-latek był trzeźwy. Wiadomo, że stracił on swoje prawo jazdy. Aktualnie w tej sprawie prowadzone jest postępowanie, które ma wyjaśnić dokładne okoliczności zaistniałego wypadku. Polscy mundurowi apelują do wszystkich zmotoryzowanych o zachowanie szczególnej ostrożności w czasie jazdy. Podkreślają, że odpowiednie skupienie oraz koncentracja pomagają zminimalizować ryzyko tragicznych zdarzeń drogowych. Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:Nie żyje Howard Hesseman. Gwiazdor "Akademii Policyjnej" miał 81 latJacek Kawalec zadebiutował w Budce Suflera. Jego występ na WOŚP wywołał falę krytykiNie żyje Ewa Ziembińska-Sobczak. Była aktorką Olsztyńskiego Teatru LalekJeżeli chcesz się podzielić informacjami z Twojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres [email protected]Źródło: Policja Kujawsko-Pomorska
Przez swoją głupotę stwarzają oni realne zagrożenie dla innych zmotoryzowanych. Nierzadko chcąc dać upust swoim emocjom. Tak było i w tym konkretnym przypadku, który został zarejestrowany kilka dni temu na jednej z ulic Warszawy. Właściciel koreańskiej osobówki znajdował się na zwężającym się pasie i chciał wjechać tuż przed autora nagrania. Jak się okazało, taka sztuka się mu nie udała. Było to spowodowane w głównej mierze przez brak zdecydowania kierowcy, który obawiając się potencjalnego ryzyka, zrezygnował ze zdecydowanego manewru. Taki obrót spraw zirytował kierowcę Kii, który postanowił zemścić się na autorze nagrania. Nagle zaczął mu zajeżdżać drogę, a nawet zmusił do zatrzymania. Finalnie obeszło się bez większych problemów, a także nieprzewidzianych zdarzeń. Finalnie był zmuszony do ostrego hamowania i znalazł się na fragmencie wyłączonym z ruchu. Polskie drogi nie mają zbyt dobrej renomy. Niestety, ale za taki stan rzeczy odpowiadają tego typu sytuacje. Niektórzy kierowcy w perfidny sposób utrudniają jazdę innym zmotoryzowanym. Idealnym przykładem może być kierowca osobowej Kii, który postanowił pobawić się w bezczelnego szeryfa.W tym przypadku chęć ukarania innego zmotoryzowanego przysłoniła zdrowy rozsądek. Na szczęście kierowca Kii relatywnie szybko odpuścił, nie chcąc eskalować niepotrzebnego napięcia. Nie od dziś wiadomo, że na naszych rodzimych drogach w każdej chwili może dojść do wielu kuriozalnych zdarzeń. Jest to w głównej mierze zasługa pewnej grupy kierowców, których zachowanie pozostawia wiele do życzenia. Właściciel osobowej Kii postanowił pobawić się w szeryfa, chcąc skutecznie utrudnić życie innemu kierowcy. Była to perfidna zemsta za wcześniejszą sytuację drogową.
Nie jest żadną tajemnicą, że alkohol oraz jazda samochodem to fatalne połączenie. Idealnym potwierdzeniem tej tezy jest incydent, do którego doszło na jednej z dróg województwa śląskiego. Kierowca samochodu osobowego zjechał na przeciwległy pas, na którym czołowo zderzył się z innym pojazdem. Do porażającego incydentu doszło w minioną sobotę 29 stycznia na jednym z odcinków drogi krajowej numer 78. Tuż po godzinie 18.00 miejscowi strażacy otrzymali niepokojące zgłoszenie o incydencie w miejscowości Poręba. Tamtejsza policja szybko ustaliła, że kierujący osobowym volkswagenem jadąc w kierunku Siewierza, zjechał na przeciwległy pas ruchu, gdzie czołowo zderzył się z prawidłowo jadącym peugeotem. Siła uderzenia była tak duża, że odłamki rozbitych elementów pojazdów uszkodziły trzeci samochód. Na domiar złego uszkodzenia tych samochodów były na tyle poważne, że zarówno kierowca, jak i pasażer byli zakleszczeni w pojeździe. Na miejsce zadysponowano lokalnych strażaków, którzy za pomocą specjalistycznego sprzętu hydraulicznego wydobyli poszkodowanych z wraku pojazdu. Jak się okazało, kierowca samochodu osobowego był kompletnie pijany. Badanie alkomatem wykazało, że w organizmie 44-latka znajduje się aż 2,5 promila alkoholu. Kierowcy dwóch pozostałych pojazdów byli trzeźwi. Do szpitala trafiły trzy osoby, w tym sprawca. Ruch w miejscu wypadku był zablokowany przez kilka godzin. Miejscowe służby ustalają szczegółowe okoliczności, jak i przyczyny tego fatalnego incydentu.Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:Nie żyje Howard Hesseman. Gwiazdor "Akademii Policyjnej" miał 81 latJacek Kawalec zadebiutował w Budce Suflera. Jego występ na WOŚP wywołał falę krytykiNie żyje Ewa Ziembińska-Sobczak. Była aktorką Olsztyńskiego Teatru LalekJeżeli chcesz się podzielić informacjami z Twojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres [email protected]Źródło: Śląska Policja
Mieszkaniec Łodzi został namierzony przez policję po tym, jak ukradł torbę z jednej z piekarni. 36-latek nie był nowicjuszem, ponieważ w swoim dorobku miał też inne występki, w tym kradzież puszki WOŚP. Gdy funkcjonariusze przyszli do jego mieszkania by go aresztować, podejrzany wpadł na niecodzienny pomysł i schował się w łóżku pod kołdrą.Do zatrzymania 36-latka z Bałut doszło w czwartek 27 stycznia. Policja wpadła na jego trop po tym, jak skrupulatnie przeanalizowała zebrany w sprawie materiał dowodowy. Okazało się, że podejrzany o kradzież torebki z piekarni ma bogatą przeszłość kryminalną. Nic więc dziwnego, że zrobił wszystko, by ukryć się przed funkcjonariuszami.
W poniedziałek 31 stycznia w życie weszła niezwykle interesująca zmiana, która była wyczekiwana już od dłuższego czasu. Okazuje się, że pozwoli ona zaoszczędzić kierowcom pokaźną sumę pieniędzy.Aktualnie wszyscy zmotoryzowani kupujący nowe pojazdy, niezależnie czy są one nowe, czy też używane, są zobligowani go zarejestrować, bądź też przerejestrować w urzędzie. Co bardzo ważne, polski kierowca nie będzie musiał ponosić uciążliwych kosztów zmiany tablic rejestracyjnych w chwili zakupu nowego auta. Inną ważną zmianą będzie zniesieni obowiązku posiadania obowiązkowej naklejki kontrolnej. Do tej pory, każdy kierowca, który stawał się nowym nabywcą samochodu, miał obowiązek naklejenia nalepki w lewym, dolnym rogu na przedniej szybie. Rok 2022 stoi pod znakiem gruntownych zmian na polskich drogach. Spora część z nich jest niekorzystna dla zmotoryzowanych, aczkolwiek znajdą się i takie, które wywołają uśmiech na twarzach tysięcy zmotoryzowanych. Od dziś jedną z takich zmian może się cieszyć spora grupa osób. W praktyce wyrabianie nowych tablic kosztowało 180,50 zł. Nowe regulacje spowodują, że ta kwota spadnie do 80 złotych. Dodatkowo muszą być spełnione dwa podstawowe warunki. Tablice muszą być w dobrym stanie, a co za tym idzie, także czytelne.Od 4 września bieżącego roku, ten obowiązek będzie już nieaktualny. W praktyce oznacza to, że polscy kierowcy zaoszczędzą 18,5 zł.Tuż po zakupie używanego samochodu osobowego nie będzie obowiązku wymiany tablic rejestracyjnych. Wraz z nadejściem 31 stycznia, w życie wchodzą, nowe, rewolucyjne przepisy, które w znaczny sposób wpłyną na życie wielu polskich kierowców. Dzięki nim wielu zmotoryzowanych zaoszczędzi nie tylko sporo nerwów, ale również ogromną ilość pieniędzy. W praktyce oznacza to, że nowy właściciel będzie mógł zachować dotychczasowe tablice rejestracyjne auta, nawet wtedy, gdy poprzedni właściciel zarejestrował je w innym mieście w Polsce.Warto podkreślić, że możliwość zachowania tablic rejestracyjnych dotyczy tylko tych, które mają charakterystyczny unijny wzór. Starsze białe wersje z flagą PL będzie trzeba bezwzględnie wymienić. Nie zachowamy również najstarszych tzw. czarnych tablic rejestracyjnych.Termin wynosi 30 dni, nawet gdy auto jest zarejestrowane w naszym kraju.Tego samego dnia swoją ważność tracą również karty pojazdu. Nie będzie obowiązku ich posiadania. Z nowymi regulacjami wiążą się również oszczędności, ponieważ kierowcy będą mogli zaoszczędzić aż 75,50 zł, gdyby zdecydowali się na zakup samochodu za granicą lub zgubili ten dokument.
O tym, że polskie drogi są naprawdę specyficzne, wiadomo nie od dziś. Spore grono zmotoryzowanych nie potrafi poruszać się w bezpieczny sposób, prokurując wiele niespodziewanych zdarzeń drogowych. Idealnie potwierdza to poniższe nagranie. Właściciel renault przekroczył wszelkie granice. Bezmyślność niektórych kierowców jest po prostu zatrważająca. Szczerze zastanawiamy się, co dokładnie miał w głowie kierowca osobowego renault, który zdecydował się na manewr wyprzedzania i sfinalizował go w tak dziwny sposób. To właśnie nieprzemyślane decyzje tego rodzaju zmotoryzowanych prokurują wiele groźnych incydentów drogowych. Oglądając poniższe wideo, można śmiało zadać fundamentalne pytanie. W jaki sposób kierowca zdobył swoje prawo jazdy? Warto podkreślić, że warunki drogowe sprzyjały wyprzedzaniu. Teren niezabudowany, bardzo dobra widoczność, a także linia przerywana w wydatny sposób gwarantowały bezpieczeństwo tego manewru. Jedynym wyzwaniem mogła okazać się górka, aczkolwiek pojazd ciężarowy nie poruszał się z zawrotną prędkością, która mogłaby uniemożliwić przeprowadzenie wyprzedzania. Co ciekawe, właściciel renault zrezygnował z finalizacji tego manewru w najmniej oczekiwanym momencie. Być może przyczyna była zupełnie inna. Awaria pojazdu w czasie jazdy to realny scenariusz. Niemniej jednak jego późniejsza decyzja była kompletnie niezrozumiała. Mężczyzna postanowił zostać na lewym pasie, gdzie zatrzymał swój samochód z włączonym kierunkowskazem w prawo. Nie jest tajemnicą, że w tej sytuacji zdecydowanie najlepszym rozwiązaniem, byłby powrót na prawy pas. W ten sposób właściciel renault nie znalazłby się na kursie kolizyjnym z innym autem. Na szczęście w tym przypadku nie doszło do czołowego zderzenia. Kierowca samochodu dostawczego zachował zimną krew i wyhamował swój pojazd. Oglądając poniższy materiał, można stwierdzić, że najbardziej realnym scenariuszem była panika kierowcy renault, który stwierdził, że nie zdąży przeprowadzić manewru i zachował się w taki, a nie inny sposób. Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:Wiadomości TVP poświęciły 10 sekund na materiał o 30. finale WOŚPPolski Ład uderzył w Jurka Owsiaka. Czuje się "ukarany" za bycie klasą średniąWiększość Polaków już spała, kiedy Jurek Owsiak przekazał wiadomość na koniec finału WOŚPJeżeli chcesz się podzielić informacjami z Twojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres [email protected]Źródło: NaMasce.pl
Kolejny nietrzeźwy kierowca mógł doprowadzić do ogromnej tragedii. Będąc pod znacznym wpływem procentów, szalał na publicznej drodze, a swoją jazdę zakończył na przydrożnym drzewie. Policjanci nie mieli dla niego żadnej litości i zabrali mu prawo jazdy. Pijani kierowcy to wciąż bardzo poważny problem publicznych tras. Ich skrajnie nieodpowiedzialne zachowanie może prowadzić do wielu niebezpiecznych zdarzeń drogowych. Nie inaczej było w sobotę 22 stycznia bieżącego roku na jednej z olsztyńskich ulic. Kompletnie pijany kierujący siał postrach na drodze, po czym zakończył swoją jazdę mocnym uderzeniem w drzewo. Do zdarzenia doszło w rejonie skrzyżowania ul. Głowackiego i Żołnierskiej. Kierowca osobowego volkswagena prawdopodobnie na skutek niedostosowania prędkości do warunków panujących na drodze, stracił panowanie nad autem. Chwilę później zjechał na przeciwległy pas ruchu, po czym wylądował na chodniku, gdzie zdemolował jeden ze stojących znaków. Swoją brawurową jazdę zakończył mocnym uderzeniem w przydrożne drzewo. Na miejscu bardzo szybko zjawili się funkcjonariusze policji, którzy rozpoczęli swoje dochodzenie. W chwili, gdy podeszli do sprawcy, od razu wyczuli od niego silną woń alkoholu. 44-letni mężczyzna od razu przyznał się do tego, że jakiś czas wcześniej spożywał alkohol. Ostatecznie został on przewieziony do najbliższego szpitala, gdzie pobrano mu krew do niezbędnych badań. Nieodpowiedzialny zmotoryzowany pożegnał się ze swoim prawem jazdy. O jego dalszym losie zdecyduje tamtejszy sąd. Wiadomo, że za jazdę pod wpływem alkoholu grozi surowa kara do nawet 2 lat pozbawienia wolności. Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:Konin: 74-latek popełnił samobójstwo na SOR-ze. Prokuratura bada sprawęTusk zapowiada drugą waloryzację. "Nie pozwolimy okraść ludzi z pieniędzy, które im się należą"Paweł Kukiz skomentował swoje taśmy. Zdradził, dlaczego nie chce upadku rząduJeżeli chcesz się podzielić informacjami z Twojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres [email protected]Źródło: KMP Olsztyn / STOP PIRAT
Kierowca pługopiaskarki wykazał się skrajną bezmyślnością. To, w jaki sposób wykonywał swoją pracę, dosłownie odbiera mowę. Wskutek jego fatalnego zachowania aż 12 osób zostało rannych, a kilkadziesiąt samochodów uległo uszkodzeniu. Oglądając poniższe nagranie, zastanawiamy się nad jedną, zasadniczą kwestią. Jak bardzo jego antybohater nie lubi swojej pracy. To, co zrobił, dosłownie przechodzi wszelkie wyobrażenie. Nie od dziś wiadomo, że nieodpowiednie osoby na nieodpowiednim stanowisku mogą prokurować wiele niebezpiecznych sytuacji. Taki stan rzeczy idealnie obrazuje poniższa sytuacja, która miała miejsce na jednej z amerykańskich autostrad w stanie Ohio. Poniższe nagranie ukazuje sytuację, w której kierujący pługopiaskarką zrzucał śnieg na sąsiednią jezdnię. Warto podkreślić, że w tym samym czasie poruszały się nią inne pojazdy. Materiał wideo udowadnia, że cały incydent był niezwykle niebezpieczny. Ogromna ilość śniegu, a także lody uderzała w samochody poruszające się z niebagatelną prędkością. Finalnie, nieodpowiedzialne zachowanie wyrządziło wiele szkód. Zarządca drogi przekazał, że w wyniku tego zdarzenia uszkodzeniom uległo około 50 samochodów, zarówno osobowych, jak i ciężarowych.Wielu zmotoryzowanych straciło panowanie nad swoimi pojazdami, co doprowadziło do licznych kolizji. Według tamtejszych mediów, poszkodowanych zostało 12 osób. Na szczęście ich życiu nie zagraża żadne niebezpieczeństwo. Dokładnie nie wiadomo, co stało za tak kuriozalnym zachowaniem kierowcy pługopiaskarki. Tuż po zatrzymaniu został on wysłany na testy, które mają odpowiedzieć, czy w chwili zdarzenia znajdował się pod wpływem alkoholu bądź też środków odurzających.Oczywiście biorąc pod uwagę wszelkie okoliczności tego zdarzenia, poszkodowani kierowcy mogą starać się o odszkodowanie. Mamy nadzieję, że poniesione przez nich straty zostaną odpowiednio zrekompensowane. Warto podkreślić, że poniższy materiał wideo w dobitny sposób ukazuje, że na publicznej drodze w każdej chwili może dojść do niestandardowego incydentu. To właśnie dlatego, warto mieć się na baczności. Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:Konin: 74-latek popełnił samobójstwo na SOR-ze. Prokuratura bada sprawęTusk zapowiada drugą waloryzację. "Nie pozwolimy okraść ludzi z pieniędzy, które im się należą"Paweł Kukiz skomentował swoje taśmy. Zdradził, dlaczego nie chce upadku rząduJeżeli chcesz się podzielić informacjami z Twojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres [email protected] Źródło: Viral Hog
Jazda pod prąd to zjawisko, które coraz częściej można spotkać na polskich trasach. W tym przypadku decyduje brak odpowiedniej koncentracji oraz słabe skupienie. W sporej ilości przypadków kierujący przed dłuższy czas nie wiedzą, że popełnili kuriozalny błąd. Spora część osób nie chce przyznać się do popełnionego błędu. Nie od dziś wiadomo, że na publicznych trasach w każdej chwili może dojść do niestandardowych sytuacji. Do kuriozalnego zdarzenia doszło na jednym z odcinków autostrady A1 w kierunku Łodzi. Miał on miejsce w miniony czwartek 27 stycznia w godzinach porannych około 7.30. To właśnie wtedy funkcjonariusze lokalnej policji zostali skierowani na autostradę w rejonie Lisewa, gdzie obsługa trasy zauważyła, że jeden z kierowców pędził po prąd. Drogowcy zauważyli nieprawidłowo jadącą skodę na wysokości węzła w Grudziądzu, jednak kierowca nie reagował na ich sygnały do zatrzymania się.- przekazał podkom. Tomasz Zieliński z kujawsko-pomorskiej policji. Jak się okazało, 49-letni kierowca chciał zjechać z trasy na węźle w Lisewie, oczywiście również "pod prąd". Na szczęście dalszą jazdę uniemożliwiła mu obsługa, przez co właśnie tam zatrzymali go lokalni policjanci. Mężczyzna został poddany badaniu alkomatem, które wykazało, że w chwili zdarzenia był trzeźwy. Nie przyznał się, na którym z odcinków autostrady wjechał "pod prąd". Jego tłumaczenie zszokowało funkcjonariuszy. W rozmowie z mundurowymi zbagatelizował cały incydent, tłumacząc, że "nic się nie stało". Nieodpowiedzialny kierowca stracił swoje prawo jazdy. Dodatkowo policjanci przygotowali specjalną dokumentację o ukaranie go w sądzie. O jego dalszym losie zdecyduje sąd, który może również ukarać kierowcę grzywną w wysokości do 30 tys. złotych.Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:Konin: 74-latek popełnił samobójstwo na SOR-ze. Prokuratura bada sprawęTusk zapowiada drugą waloryzację. "Nie pozwolimy okraść ludzi z pieniędzy, które im się należą"Paweł Kukiz skomentował swoje taśmy. Zdradził, dlaczego nie chce upadku rząduJeżeli chcesz się podzielić informacjami z Twojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres [email protected]Źródło: Policja Kujawsko-Pomorska
Zjawisko agresji drogowej jest poważnym problemem, który występuje na każdej szerokości geograficznej. Niestety, ale sporo grono zmotoryzowanych wykazuje się skrajnie nieodpowiedzialną postawą, prokurując wiele niebezpiecznych sytuacji. Idealnie odzwierciedla to incydent, do którego doszło na jednej z amerykańskich tras. Na potępienie zasługuje również zachowanie kierowcy pickupa, który tuż po zdarzeniu odjechał z miejsca incydentu, jak gdyby nigdy nic. Użytkownik Hondy próbował za wszelką cenę zmieścić się na trzeciego, ale jego stania okazały się nieskuteczne. Finalnie stracił panowanie nad swoim pojazd i z ogromną siłą wbił się w skały znajdujące się tuż przy jezdni. Agresja drogowa to bardzo poważny problem, występujących na publicznych drogach. Jest on szczególnie widoczny na naszych polskich trasach, gdzie bardzo często dochodzi o kuriozalnych zdarzeń. Nie jesteśmy w tym jednak odosobnieni, ponieważ chamskie zachowania są obecne praktycznie wszędzie.Siła uderzenia była tak duża, że jego samochód obrócił się w powietrzu i z łoskotem wylądował na asfalcie. Dokładnie nie wiadomo, czy ktoś odniósł poważniejsze obrażenia, aczkolwiek sądząc po uszkodzeniach, są one realnym scenariuszem. Udowadnia to poniższa sytuacja, która miała miejsce w okolicach Los Angeles. Kierowcy dwóch pojazdów stoczyli prawdziwą wojnę o lewy pas ruchu. Nie trzeba nikomu tłumaczyć, że ich zachowanie było przejawem kompletnej nieodpowiedzialności, a wręcz skrajnej głupoty. Na materiale wideo dokładnie widać, że właściciel Hondy Accord starał się za wszelką cenę wjechać na lewy pas ruchu, pomimo faktu, że było na nim bardzo mało miejsca. Kierowca pickupa postanowił dać mu nauczkę, dlatego zdecydował się na mocne hamowanie. Ten gest przesądził do regularnej bitwie drogowej. Dokładnie nie wiadomo, w jaki sposób rozpoczęła się rywalizacja obu kierujących, aczkolwiek wiele wskazuje na to, że jeszcze przed rozpoczęciem nagrywania, pomiędzy nimi doszło do ostrego spięcia. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że to właśnie nachalne wciskanie mocno poirytowało właściciela Forda Rangera. Wypadek został zarejestrowany przez świadków, którzy obserwowali jego rozwój z bezpiecznej odległości. Obaj kierowcy nie odpuszczali, chcąc pokazać swoją wyższość. W pewnej chwili po prawej stronie otworzył się korytarz, który umożliwił kierowcy japońskiej osobówki przypuścić atak. Jak się okazało, ta decyzja słono go kosztowała.
Jak donosi RMF FM, policja zatrzymała około północy znanego młodzieżowego rapera, Matę, za posiadanie narkotyków. Sprawa jest tym bardziej interesująca, że od dłuższego czasu Mata chwali się paleniem i wcześniej nie groziły mu za to żadne konsekwencje. Ojcem rapera jest znany działacz opozycyjny i prawnik, prof. Marcin Matczak. Jak podało TVP Info, raper został zatrzymany podczas rutynowej kontroli przeprowadzanej przez policję. Do zdarzenia doszło przy ul. Okolskiej w Warszawie. Informacje jako pierwsza podała stacja RMF FM.
Ksiądz Jerzy Burek z parafii pw. św. Floriana w Koprzywnicy (woj. świętokrzyskie) znalazł się na celowniku oszustów. Proboszcz uwierzył, że środki są zagrożone atakiem hakerskim i stracił 600 tys. zł. Sprawę bada policja i prokuratura.Przykład proboszcza dowodzi, że w kontaktach z nieznajomymi należy zachować wzmożoną czujność. Przed atakami nieustannie ostrzegają instytucje m.in. PKO BP. Więcej na temat ostatniej kampanii przestępców można przeczytać tutaj.
Kierowca w znacznym stopniu jest zobligowany do tego, by przestrzegać prawa oraz przepisów ruchu drogowego. Jeżeli rażąco je łamie, naraża się na policyjną kontrolę, a także surowy mandat. Funkcjonariusze mają szeroki wachlarz możliwości, odnoszący się do kontroli drogowej. Wiele osób nie zdaje sobie sprawy z jednego, bardzo istotnego zapisu, który pozwala policjantowi na kierowanie pojazdem osoby kontrolowanej. Policyjna kontrola dla zdecydowanej większości kierowców nie jest niczym przyjemnym. Spore grono kierujących chcąc uniknąć potencjalnej kary, a co za tym idzie problemów, jeździ zgodnie z obowiązującymi przepisami. Zawsze jednak znajdą się osoby, które będą zaprzeczeniem tej tezy. Warto zaznaczyć, że podstawowym obowiązkiem funkcjonariusza przeprowadzającego kontrole, musi działanie w bezpiecznych warunkach, które nie naraża żadnego uczestnika ruchu na niebezpieczeństwo. W rozmowie z zatrzymanym kierowcą policjant musi również podać swój stopień, imię i nazwisko, a także przyczynę zatrzymania. Oczywiście o tych obowiązkach wie każdy z nas. Policja posiada jednak pewne uprawnienia, które zaskoczą każdego kierowcę. Czasami policjant może skontrolować stan techniczny pojazdu, sprawdzając m. in. układ hamulcowy, układ kierowniczy, widoczność, światła. Do kompetencji mundurowych należy również sprawdzenie stanu opon czy też zawieszenia. Mało osób wie jednak o jednym wręcz kuriozalnym uprawnieniu policji. Warto podkreślić, że jeżeli właściwe sprawdzenie stanu technicznego pojazdu będzie wymagało kierowania pojazdem, policjant może usiąść za kierownicą twojego samochodu. Zgodnie z § 11 Rozporządzenia Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji z dnia 5 listopada 2019 r. w sprawie kontroli ruchu drogowego funkcjonariusz może kierować kontrolowanym pojazdem w zakresie posiadanego uprawnienia do kierowania pojazdami, jeżeli jest to niezbędne dla:dokonania sprawdzenia stanu technicznego pojazdu, w szczególności skuteczności działania hamulców albo sprawdzenia masy lub nacisku osi pojazdu.sprowadzenia pojazdu w miejsce, w którym nie utrudnia on ruchu ani nie zagraża jego bezpieczeństwu, a także jeżeli pojazd został zatrzymany do kontroli w wyniku prowadzonych działań pościgowych, istnieje uzasadnione podejrzenie, że pochodzi z przestępstwa, jeżeli zachodzi uzasadnione podejrzenie, że znajdują się w nim osoby, które popełniły przestępstwo albo w związku z podejrzeniem, że kierujący znajduje się w stanie nietrzeźwości, w stanie po użyciu alkoholu lub środka działającego podobnie do alkoholu.Warto podkreślić, że niesprawny pojazd wiąże się z poważnymi problemami. W sytuacji, gdy kierowca stanie się sprawcą kolizji, po której postanowi zlikwidować szkodę z polisy AC, może spotkać się z odmową wypłaty odszkodowania. Zdecydowanie większych kłopotów możemy się spodziewać w chwili policyjnej kontroli. Wówczas realne są dwa scenariusze. W sytuacji, gdy stwierdzone usterki nie stanowią wielkiego zagrożenia dla bezpieczeństwa (np. pęknięcie przedniej szyby), funkcjonariusz, zgodnie z Art. 132. Ustawy z dnia 20 czerwca 1997 r. Prawa o ruchu drogowym, powinien zatrzymać dowód rejestracyjny. Poważniejsze konsekwencje czekają kierowcę, gdy usterki powodują realne zagrożenie na drodze. W takiej sytuacji policjant zatrzyma za pokwitowaniem dowód rejestracyjny, jednak bez limitu czasowego na naprawę auta, które zostanie przetransportowane do warsztatu za pomocą lawety (opłata obciąża konto kierowcy), a także wręczy mu surowy mandat. Jak podkreślają mundurowi, właściwy stan techniczny naszych pojazdów to gwarant bezpiecznej, a także bezkolizyjnej jazdy. W ten sposób zapewniamy bezpieczeństwo nie tylko sobie, ale również naszym pasażerom, czy też innym uczestnikom ruchu drogowego. Policja podkreśla, że ich rolą jest przede wszystkim dbałość i troska o bezpieczeństwo na publicznych drogach, a także sukcesywna eliminacja pojazdów, a także nieodpowiedzialnych zmotoryzowanych mogących stwarzać realne zagrożenie dla innych osób. Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:Kraska: Dzisiaj ponad 50 tysięcy zakażeń koronawirusemPolitycy PiS zdemaskowani? Nie wszyscy zaszczepili się przeciwko COVID-19Ksiądz odwiedził akademik z kolędą. W jednym ze studenckich pokoi dokonał zaskakującego odkryciaJeżeli chcesz się podzielić informacjami z Twojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres [email protected]Źródło: Goniec.pl
W toku przeprowadzonych działań wyszło na jaw, że w pojeździe przeznaczonym do transportu maksymalnie 8 pasażerów znajdowało się 12 osób. Dodatkowo kierujący musiał rozstać się ze swoim prawem jazdy na okres 3 miesięcy. Mieszkaniec Nidzicy słono zapłacił za złamanie obowiązujących przepisów. Zgodnie z obowiązującym taryfikatorem mandatów, mieszkaniec Nidzicy został ukarany mandatem w wysokości 1200 zł. W bardzo poważne tarapaty wpadł kierowca dostawczego busa, który kilka dni temu został zatrzymany przez mławskich funkcjonariuszy. Mężczyzna stracił swoje prawo jazdy, a także otrzymał bardzo surowy mandat. Wszystko przez odkrycie, którego dokonali mundurowi w czasie kontroli drogowej. Zgodnie z obowiązującymi przepisami funkcjonariusz może zatrzymać uprawnienia do kierowania w sytuacji, gdy zatrzymany kierowca zostanie przyłapany na przewożeniu co najmniej 3 pasażerów więcej niż dopuszcza to homologacja konkretnego pojazdu. Funkcjonariusze uczulają wszystkich zmotoryzowanych, że przewożenie pasażerów w liczbie przekraczającej ilość miejsc, określonych w dowodzie rejestracyjnym, stanowi dla nich poważne zagrożenie. W minioną sobotę 22 stycznia na jednej z ulic Mławy doszło do zatrzymania dostawczego busa, który zwrócił uwagę jednego z lokalnych patroli. Jak się okazało był to strzał w dziesiątkę, ponieważ kierujący dopuścił się rażącego wykroczenia.