Nie milkną echa śmierci 36-letniej Polki i jej 7-letniego syna na Bałtyku. Państwowa Komisja Badań Wypadków Morskich nie będzie zajmować się tą tragedią. Według gremium zdarzenie nie spełnia przesłanek do zakwalifikowania go jako wypadek morski.
Tą sprawą żyje cała Polska. 7-letni chłopczyk oraz jego 36-letnia mama ponieśli śmierć na promie płynącym z Gdyni do szwedzkiej Karlskrony. Trwa intensywne śledztwo ws. dramatu na Morzu Bałtyckim. Relacje naocznych świadków, którzy widzieli Polkę oraz jej synka niedługo przed tragedią, smucą. Fakt poinformował, czym zawodowo zajmowała się Paulina.
Makabryczne doniesienia zza oceanu. Sąsiad 27-letniej kobiety, mocno zaniepokojony jej zniknięciem, postanowił wejść do zamieszkiwanego przez nią domu i dokonał tam wstrząsającego odkrycia. Przekraczając próg budynku, mężczyzna najpierw poczuł okropny swąd, a ten zaprowadził go do ustawionej w jednym z pomieszczeń szafy. Gdy ją otworzył, nie wierzył własnym oczom. W środku znajdowało się ciało 7-letniego dziecka.
Każdy dzień przynosi nowe informacje na temat tragedii, jaka wydarzyła się na promie Stena Spirit z Gdyni do Kalskrony. W wyniku zdarzenia śmierć poniosło dwoje obywateli Polski - 36-letnia kobieta i 7-letnie dziecko, co, zdaniem prokuratury, nie było nieszczęśliwym wypadkiem. Sprawą żywo interesują się media, próbujące również dociec, co dokładnie wydarzyło się 29 czerwca na pokładzie jednostki. Pomocne w tym może okazać się nagranie z monitoringu, do którego dotarł “Super Express”.
Do tragicznego w skutkach wypadku doszło w sobotę na Cyprze. Rosyjscy turyści podczas zabawy na plaży w Limassol zderzyli się ze sobą skuterami wodnymi. Pasażerami były osoby nieletnie. Poważnie ranna została 6-letnia dziewczynka, która pomimo szybkiego przetransportowania do szpitala zmarła.
Trwają śledztwa polskiej i szwedzkiej prokuratury ws. tragedii, która miała miejsce na pokładzie promu Stena Spirit do Karlskrony. Po śmierci 36-letniej Pauliny i 7-letniego Lecha wiele osób zachodzi w głowę, co tak naprawdę wydarzyło się w miniony czwartek na morzu. W związku z tym głos zdecydowała się zabrać jedna z pasażerek statku, udzielając wywiadu “Faktowi”. Kobieta zdradziła wstrząsające szczegóły dotyczące tego, co miało miejsce dosłownie minuty przed dramatem.
Trwa śledztwo ws. śmierci 36-latki i 7-latka z Polski, którzy płynęli promem z Gdyni do Karlskrony. Okazało się, że mógł to nie być nieszczęśliwy wypadek. Szwedzcy śledczy przekazali, że prowadzą sprawę pod kątem popełnienia morderstwa.
Nie milkną echa śmierci 36-letniej Polki i jej 7-letniego syna, którzy płynęli promem z Gdyni do Szwecji. Głos w sprawie zabrali świadkowie zdarzenia, którzy relacjonują, co się działo i jak na sytuację reagowali pasażerowie statku.
Dziś media obiegła tragiczna informacja o śmierci 36-latki i 7-latka z Polski, którzy wczoraj płynęli promem z Gdyni do Karlskrony. Początkowo informowano, że kobieta skoczyła za dzieckiem, które wypadło za burtę. Okazuje się, że przebieg tragedii mógł być inny.
W czwartek 29 czerwca kobieta wyskoczyła z promu Stena Spirit, aby ratować 7-letniego syna. Prom płynął z Gdyni do Karlskrony i znajdował się na środku Bałtyku. Niestety dziś media obiegła informacja o śmierci obojga Polaków.
Ta historia jest tragiczną przestrogą. 15-miesięczna Amelia z Anglii spała w jednym łóżku z rodzicami. Kiedy się obudzili, spostrzegli, że ich córeczka nie oddychała. Przyczyna jest przerażająca.
Ciało młodego mężczyzny znaleziono na podwórku jednej z kamienic w centrum Katowic. Sekcja zwłok 17-latka z Chorzowa nie wyjaśniła przyczyny jego śmierci. Głos w sprawie zabrała matka nastolatka. Przekazała, co syn napisał do niej w ostatnim SMS-ie.
Do dramatycznej sytuacji doszło w jednej z angielskich szkół. 10-letni Oscar podczas przerwy obiadowej zakrztusił się jedzeniem i zaczął się dusić. Natychmiast wezwano pomoc. W akcji brał udział nawet śmigłowiec LPR, który przetransportował chłopca do szpitala. Jego życia niestety nie udało się uratować. Rodzice są załamani.
Makabryczne odkrycie w jednym z koreańskich mieszkań w Suwon. Policja znalazła w lodówce ciała dwóch noworodków. Tragedia ujrzała światło dzienne w trakcie kontroli jednego procenta przypadków dzieci niezarejestrowanych w urzędach stanu cywilnego, a posiadających szpitalny akt urodzenia. Matka przyznała, że miała kłopoty finansowe i nie było jej stać na aborcję, dlatego zabiła dzieci.
Tragiczny wypadek w Białymstoku. Niestety w wyniku zdarzenia zginęło zaledwie 3,5-letnie dziecko. Ratownicy byli bezradni. Co stało się na ul. Zagórnej? Lokalne media przedstawiły prawdopodobne kulisy dramatu.
Na węgierskiej autostradzie M86 z Csorny w kierunku Szombathely doszło do wypadku z udziałem samochodu osobowego i ciężarowego na polskich numerach rejestracyjnych - poinformowała węgierska policja. Auta zderzyły się ze sobą z ogromną siłą, w wyniku której zginęły trzy osoby z polskiej rodziny: ojciec, matka i 4-letnie dziecko. Drugie z dzieci, 2-letnie, walczy o życie w szpitalu. Rodzina jechała na wakacje.
To niewyobrażalna tragedia, w której, jak już potwierdzono, udział brali obywatele Polski. W sobotę media obiegła przerażająca wiadomość o ujawnieniu w jednym z londyńskich mieszkań ciał czterech osób, w tym dwójki dzieci. Policja jest bardzo zachowawcza w komunikatach i wciąż bada okoliczności dramatu. To, co wyjątkowo łamie serce natomiast, to zeznania sąsiadów zmarłych, którzy mówią o rodzinie w wyjątkowo poruszający sposób.
W środę w Józefosławiu (pow. piaseczyński) doszło do tragicznego wypadku z udziałem autobusu miejskiego. Dwie 12-letnie dziewczynki zostały potrącone przez kierowcę, kiedy przechodziły przez pasy. Życia jednej z nich, pomimo długiej reanimacji, nie udało się uratować. Kierujący autobusem Czesław W. usłyszał zarzuty.
Wypadek w Józefosławiu, w którym zginęła 12-letnia dziewczynka mocno poruszył lokalną społeczność. W mediach społecznościowych od kilku godzin mnożą się pełne współczucia i żalu wpisy, wstrząśniętych tragedią osób. Jeden z nich zdecydował się zamieścić sam ojciec ofiary, który zabrał głos, dziękując za okazane jego rodzinie wsparcie. Oprócz tego zobowiązał się także do zrobienia jednej, istotnej rzeczy.
Tragiczne zdarzenie w podwarszawskim Józefosławiu (pow. piaseczyński). W środę około południa w okolicy miejscowej szkoły podstawowej doszło do potrącenia przez autobus miejski dwóch 12-letnich dziewczynek, które przechodziły przez pasy. Niestety, jedna z poszkodowanych poniosła śmierć na miejscu. Kierowca pojazdu został zatrzymany przez policję.
Do tragicznych w skutkach scen doszło w wiosce Saint-Herbot we Francji. Mieszkająca tam brytyjska rodzina urządziła wieczornego grilla na swojej działce, podczas którego nagle pojawił się uzbrojony w pistolet mężczyzna, prawdopodobnie sąsiad. Śmiertelnie postrzelił 11-letnią dziewczynkę.
Krajowa Rada Sądownictwa przeprowadziła dochodzenie dotyczące działalności Sądów Rejonowych w Częstochowie i Olkuszu w sprawie skatowanego Kamilka. Raport przedstawia niepokojący zbiór wydarzeń, które ukazują nieudolność służb w zauważeniu istotnych sygnałów narastającej przemocy wobec 8-latka.
W środę (7.06) wieczorem zespół ratownictwa medycznego został skierowany do 15-letniego mieszkańca gminy Leśna (woj. dolnośląskie), u którego doszło do nagłego zatrzymania krążenia. Niestety, pomimo niezwłocznego przybycia medyków, chłopca nie udało się uratować. Zapowiedziano sekcję zwłok nastolatka.
Do tragedii doszło nad jeziorem Kamienne w woj. zachodnio-pomorskim. 14-latka przebywająca pod opieką rodziców swojej koleżanki zanurzyła się w wodzie, nie wiedząc, że w tym miejscu znajduje się uskok. Pomimo akcji służb, dziewczynki nie udało się uratować.
Tragedia w USA. Trzyletni Josiah Toleafoa miał w towarzystwie kolegów świętować swoje urodziny. Niestety na parkingu Play City w San Diego, gdzie miała odbyć się impreza, został potrącony przez samochód. Chłopiec zmarł.
Przez 15 godzin dwuletnie dziecko zamknięte było w aucie. 4-latek dał radę się wydostać ze śmiertelnej pułapki, ale kiedy przyszedł z pomocą, jego siostrzyczka już nie reagowała. Tłumaczenia matki dziecka są dziwne, a wiele na temat okoliczności tragedii mówią rzeczy znalezione przy rodzicach maluchów.
8 maja minie miesiąc od tragicznej śmierci Kamilka z Częstochowy. Tego dnia ulicami Częstochowy ma przejść Biały Marsz, którego organizatorem są grupa Ratujmy Polskie Dzieci oraz pan Piotr Kucharczyk. Mężczyzna od początku bezinteresownie wspierał chłopca w jego walce o życie, a następnie zorganizował jego pogrzeb.
Tegoroczny Dzień Dziecka będzie wspominany wyjątkowo smutno przez mieszkańców niewielkiego St Helens w Anglii. 15-letnia dziewczynka utonęła na oczach własnych kolegów w tamtejszym jeziorze Carr Mill Dam. Jej zwłoki udało się wyłowić policji dopiero po kilku godzinach poszukiwań. To już kolejny tego typu dramat w tym tygodniu na Wyspach Brytyjskich.