Skandal, co zrobiła seniorka na poczcie. Zachowanie pracownicy było jeszcze gorsze
Poczta Polska to instytucja, której placówki w Google często zbierają bardzo negatywne oceny, a historie, które ludzie opowiadają, czasem wywołują ciarki na plecach. Ostatnia wizyta pana Grzegorza na poczcie na warszawskim Bródnie jest właśnie jedną z nich.
Poczta Polska z piekła rodem
Placówka, do której udał się pan Grzegorz, od dawna uznawana jest za najgorszą w okolicy. Średnia ocen w internecie to 1,7 na 5 gwiazdek, a przytłaczająca większość opinii dotyczy obsługi klientów: zwykle jest czynne tylko jedno okienko, panie pracujące na poczcie i tak nie spieszą się z obsługą, do tego nie są zbyt miłe.
Pan Grzegorz udał się do placówki poczty w środę przed godziną 13. Już na wejściu było widać, że będą problemy z odebraniem przesyłki.
Była 19:33. Marek Czyż nagle odczytał oświadczenie w sprawie Babiarza, zawrzało w całej Polsce Tadeusz Rydzyk dostał 220 mln na muzeum. Trudno uwierzyć, co jest zamiast niegoRzadko muszę pojawiać się na poczcie, bo pracuję z domu i listonosz zwykle zastaje kogoś w domu, ale tym razem trafił na moment, kiedy w mieszkaniu nikogo nie było. Poszedłem na pocztę w środę ok. 12:45, bo akurat miałem wolne, a godzina ta wydawała się lepsza niż popołudniowa, kiedy ludzie kończą pracę. Okazał się jednak, że przede mną było 10 osób - zaczął swoją opowieść nasz rozmówca.
Skandaliczne zachowanie seniorki na poczcie
Przy kilkunastu osobach oczekujących otwarte było tylko jedno okienko, w którym stała seniorka opłacająca rachunki. Musiało to już jakiś czas trwać, bowiem pan Grzegorz przyznaje, że już po kilku minutach ktoś obok niego głośno westchnął, na co seniorka obruszyła się i doszło do krótkiej i nieprzyjemnej wymiany zdań. To był jednak dopiero początek.
Po kilku minutach czekania okazało się, że kobieta stoi tam już dłuższy czas. Płaciła różne rachunki, których łączna kwota wyszła ponad 3 tys. zł. Kiedy w końcu miała płacić, okazało się, że raz, drugi i trzeci nie przechodzi jej płatność kartą. Wszyscy wkoło zdenerwowani, bo ile można czekać, ale gdy cała poczta miała nadzieję, że to już koniec, stało się najgorsze.
Ponieważ płatność nie przechodziła, seniorka uznała, że pójdzie do bankomatu po pieniądze, a pani w okienku stwierdziła, że to dobry pomysł. Tak więc kilkanaście osób na poczcie dalej czekało, bo nikt nie mógł ich obsłużyć, ponieważ komputer był zablokowany poprzednią klientką, a innego okienka nie było. Kobieta przy bankomacie najwyraźniej miała jednak też problem z kartą (lub bardziej prozaicznym brakiem takich środków), ponieważ mijały kolejne minuty, a ona nie wracała.
Klienci poczty byli wściekli
Dopiero po kolejnych 10 minutach snujące się po zapleczu pracownice uznały, że może trzeba by było w końcu usiąść przy drugim okienku, bo poczta była już zatłoczona jak komunikacja miejska w godzinach szczytu.
Pani z bankomatu cały czas nie wracała, okienko było zablokowane, ktoś do niej wychodził sprawdzić co się dzieje, ale nie wracali z niczym przydatnym. W końcu otworzyli drugie okienko, ale tu też pojawił się kłopot. Kolejna pani chciała zapłacić rachunek, ale nowa pani na poczcie nie była w stanie odczytać numeru konta. Pół poczty komisyjnie sprawdzało cyfrę za cyfrą, a na koniec oburzona pracownica rzuciła tekstem na cały głos, że na pocztę trzeba przychodzić przygotowanym - relacjonuje pan Grzegorz.
Do okienka następnie podszedł kolejny senior, który chciał odebrać paczkę. Po kilku minutach poszukiwań okazało się, że paczkę tę odebrał miesiąc wcześniej. Pan Grzegorz w końcu dostał się do okienka i odebrał przesyłkę. Ostatecznie zajęło mu to 48 minut, a gdy wychodził, jedna z pracownic poczty na zewnątrz nadal rozmawiała z klientką, która wyszła do bankomatu…