Wyszukaj w serwisie
Goniec.pl > Społeczeństwo > Przyszła do nowej pracy i od razu poprosiła o jedną rzecz. Szefa aż zamurowało
Agnieszka Kamińska
Agnieszka Kamińska 05.02.2024 12:46

Przyszła do nowej pracy i od razu poprosiła o jedną rzecz. Szefa aż zamurowało

biuro, praca, zdjęcie ilustracyjne
EAST NEWS/John Short / Design Pics

Pracodawcy coraz częściej narzekają na młodych pracowników z tzw. pokolenia. Wytykają im, że zbyt lekko podchodzą do obowiązków. “Chcą zarobić, ale się nie narobić” - mówi jeden z pracodawców, który ma duże problemy kadrowe. Eksperci przyznają, że zmiana na rynku pracy jest zauważalna: “To pokolenie dobrobytu, oczekujące od pracodawcy tego, do czego przyzwyczaili się od dziecka”.

Pracodawcy mają problemy kadrowe. Brakuje odpowiednich pracowników

Stopa bezrobocia w Polsce należy do najniższych w historii. W styczniu 2024 r. wyniosło ono 5,1 proc., wcześniej przez sześć miesięcy (od czerwca do listopada) bezrobocie utrzymywało się na niezmienionym poziomie i wynosiło 5,0 proc. Wobec problemów w gospodarce międzynarodowej,  kryzysu po pandemii i w związku z wojną w Ukrainie, sytuację na rynku pracy należy ocenić jako dość dobrą. 

W wielu branżach można wręcz mówić o rynku pracownika i tym, że to właśnie pracownik dyktuje warunki, a nie pracodawca. Szefowie narzekają, że trudno im pozyskać odpowiednich pracowników. W sieci pojawiają się relacje pracodawców, którzy opowiadają o swoich trudnościach. 

Zacznie się już w poniedziałek rano w Biedronce. Obowiązują limity

Pracownik już na samym starcie chciał otrzymać urlop

Pracodawcy twierdzą, że młodzi pracownicy, jeśli nawet posiadają odpowiednie kwalifikacje, to bywa, że są nieodpowiedzialni lub rozkapryszeni. Jeden z szefów przyznał, że nowo zatrudniona osoba przyszła do pracy w poniedziałek, a już na piątek poprosiła o urlop. Była zdziwiona, gdy wskazano jej, że jednak powinna trochę popracować i wówczas wnioskować o wolne.

Inny pracodawca wskazuje, że młodzi pracownicy z tzw. pokolenia Z nie wyobrażają sobie, by pracować po godzinach. Nie interesuje ich, że nie wykonali swoich zadać. Gdy wybija godzina zakończenia pracy, wstają i wychodzą.

Nie wymagam siedzenia po godzinach co dzień, ale niektóre obowiązki po prostu muszą być wykonane, bo mamy umowy i terminy. Za pracę dodatkowo płacimy albo można odebrać sobie wolne w inny dzień. Mam wrażenie, że młodych pracowników w ogóle to nie interesuje, jakby żyli w innej rzeczywistości. Doszło do tego, że sam siadam i załatwiam faktury, bo w biurze już nikogo nie ma - skarży się szef firmy konsultingowej w mediach społecznościowych.

W sieci można też znaleźć i taką wypowiedź, którą cytuje Wirtualna Polska.

Czytam artykuły o płatkach śniegu i o ile podoba mi się ich wyczulenie na formę komunikacji, tak wydaje mi się, że czasem te reakcje są przesadzone. Bo jeśli się komuś trzy razy coś tłumaczy, a za czwartym dalej robi źle, to nawet spokojne wypunktowanie błędu powoduje u nich "załamki (…).  Czasem nawet zwykły mail z poleceniem odbierają jako niemiły, co akurat mnie bardzo męczy, bo gdy terminy gonią, nie mam czasu zastanawiać się na tym, czy jeśli nie dodam buźki z uśmiechem, to się obrażą czy nie – twierdzi pracodawca cytowany przez portal wp.pl

Pracownicy mają swoje racje: "Nie chcę zasuwać od rana do nocy za marne grosze"

Szefowie mają też pewne obawy. Boją się, że jeśli podpadną nadwrażliwemu pracownikowi, to ten opisze ich w internecie. W ten sposób może ucierpieć wizerunek przedsiębiorstwa.

Pracownicy z tzw. pokolenia Z mają jednak swoje racje. Wielu przyznaje, że dba o równowagę między czasem wolnym i pracą. Powołują się na to, jak pracowali ich rodzice czy dziadkowie. 

Mama ma raka, a a tata już dawno nie żyje. Oboje zasuwali od rana do nocy za marne grosze. Ja tak nie chcę, dla mnie wielką wartością jest po prostu życie, rodzina, spokój. W ostatecznym rozrachunku wychodzi, że to osoby, które dbają o siebie, wygrywają i ich postawa jest najbardziej racjonalna, a pracoholicy z dziwnymi ambicjami trafiają na kozetkę do psychoterapeuty - komentuje na Facebooku internautka. 

Ekspertka Wiktoria Kuc, dyrektorka HR w Symfonii i spółkach z Grupy Symfonia przyznaje w rozmowie z dziennikarką Wirtualnej Polski,  że zamiana na rynku pracy jest zauważalna. 

Zetki" dorastały w duchu partnerstwa, w większości nie obserwowały strasznej biedy czy niedoborów. To pokolenie dobrobytu, oczekujące od pracodawcy tego, do czego przyzwyczaili się od dziecka, czyli partnerstwa opartego na szacunku, a nie na hierarchii. Dla nich praca musi mieć sens, oni chcą wiedzieć, dlaczego coś ma być zrobione – mówi dziennikarce Wp.pl 

Źródło: wp.pl, GUS, Onet.pl

Tagi: praca