Wyszukaj w serwisie
Goniec.pl > Fakty > Polityk PiS nazwał Jerzego Buzka "macherem". W Senacie rozgorzała karczemna awantura
Ada Rymaszewska
Ada Rymaszewska 04.08.2022 16:28

Polityk PiS nazwał Jerzego Buzka "macherem". W Senacie rozgorzała karczemna awantura

Polityk PiS nazwał Jerzego Buzka "macherem". W Senacie rozgorzała karczemna awantura
Jan BIELECKI/East News, Flickr/Kancelaria Senatu

Wyjątkowo gorąca środa w polskim Senacie. O podniesienie panującej temperatury zatroszczył się reprezentujący Prawo i Sprawiedliwość senator Krzysztof Mróz, który w niewybredny sposób zrecenzował działania byłego premiera Jerzego Buzka. Krytyka to jedno, ale słowa, jakich użył polityk, mocno nie spodobały się obecnemu na sali obrad Krzysztofowi Kwiatkowskiemu. Panowie przez pięć minut toczyli wojnę o jedno wyrażenie.

O tym, że emocje towarzyszące politykom w trakcie obrad potrafią sięgać zenitu przekonaliśmy się już wiele razy. W Ukrainie, Czechach, Jordanii czy Turcji parlamentarzyści potrafili nawet złapać się za głowy, podczas gdy w Polsce spory wciąż toczą się na słowa, jednakże i te potrafią prowokować do poważnych potyczek, przesłaniających całkowicie przedmiot podejmowanych prac.

Polityczne awantury dominują obrady

Do tej pory prym w awanturniczej praktyce zdecydowanie wiódł dowodzony przez Elżbietę Witek Sejm. Pani marszałek jest zresztą jedną z tych osób, które najczęściej wikłają się w słowne potyczki, a jej wymiany zdań z posłami Nitrasem czy Braunem mogłyby być kanwą niezłej farsy.

Poza tym, o wybitnie niski poziom debaty nie dbają również takie osobowości, jak Marek Suski, Jacek Sasin czy sam premier Mateusz Morawiecki. Swój udział w kreowaniu sejmowej kultury ma też rozrzucająca po sali plenarnej w ramach happeningu pieniądze Klaudia Jachira.

Zwłaszcza przez ostatnie 7 lat politycy przyzwyczaili nas już do tego, że nie potrafią zachować klasy nawet wtedy, gdy chodzi o sprawy fundamentalne i wymagające powagi. Tak było chociażby wtedy, gdy TK wydał haniebny wyrok ws. aborcji, a na mównicę wkroczyły posłanki ubrane w maseczki z czerwoną błyskawicą.

- Ja z pewną przykrością stwierdzam, że na sali wśród posłów Lewicy i PO są posłowie, którzy mają maseczki ze znakami do złudzenia przypominającymi symbole Hitlerjugend i SS. Ale rozumiem, że opozycja totalna nawiązuje do totalitarnych wzorów i z przykrością to przyjmujemy - kpił wówczas poseł Terlecki.

Skoro więc nie można liczyć na zachowanie jakichkolwiek standardów w Sejmie, może czas, by częściej zwracać uwagę na izbę wyższą, z założenia bardziej dystyngowaną i merytoryczną, czyli Senat.

Zasiadający w niej senatorowie nie przynosili nam do tej pory wielu powodów do wstydu, a ich posiedzenia często "wiały" przysłowiową nudą. W minioną środę w senackim kotle postanowili jednak zamieszać nieco dwaj politycy, którzy pokłócili się o jedno, ale mocno wymowne słowo.

Senator PiS o Jerzym Buzku: "Macher"

Nieprzyjemna sytuacja zaczęła się wraz z wstąpieniem na mównicę senatora PiS Krzysztofa Mroza. Wypowiedź, naszpikowana oskarżeniami kierowanymi do opozycji, zawierała bezpośrednią odezwę do Krzysztofa Kwiatkowskiego, którego obciążono "grzechami" jego politycznego kolegi, Jerzego Buzka.

Mróz zarzucił Kwiatkowskiemu, że jego „szef” likwidował kopalnie, a obecnie jest „prominentnym działaczem PO, który ponoć się zajmuje generalnie energetyką w Unii Europejskiej, jest guru w ogóle i największym macherem”.

Rozdrażniony, niczym zraniony lew, Kwiatkowski z potoku słów zdołał wyłuskać jedno stwierdzenie, które mocno podrażniło jego ego.

Powiedzieć, że jest mi przykro, to nic nie powiedzieć. Co przed chwilą padło na tej sali? Pan senator Mróz o Jerzym Buzku powiedział „macher”. Słownik Języka Polskiego mówi, że słowo „macher” to „oszust, kombinator”. Jest mi wstyd, że pan jest senatorem – grzmiał.

Jak wskazywał, Buzek ma na swoim koncie wiele sukcesów, m.in. wynegocjowanie porozumienia zobowiązującego państwa członkowskie do wypełnienia gazem magazynów. Co ciekawe, trud ten miał zostać doceniony nawet przez polityków PiS, którzy nie słyną z umiejętności okazywania wdzięczności poza swoim środowiskiem.

"Mowa polska trudny język"

Dla Kwiatkowskiego rozwiązanie sytuacji było jedno. Mróz miał przeprosić Buzka, którego, zdaniem byłego szefa NIK, nazwał „oszustem i kombinatorem”.

- Chyba, że pan nawet nie zna znaczenia słów, których używa. W każdym z tych wypadków albo powinien pan przeprosić i przyznać się do błędu, albo powiedzieć, że „mowa polska trudny język, znać go pan nie potrafi – stwierdził.

Inicjator słownej afery poczuł się chyba zawstydzony, bo błyskawicznie zszedł z tonu i rozpoczął proces gęstego tłumaczenia się w dosyć pokrętny sposób.

- Ja zrozumiałem to jako taki „macher” – „główny facet”, który rozgrywał politykę, bo był premierem ze Śląska, likwidował te kopalnie, bo bez niego nie byłoby możliwości likwidacji. I w Unii Europejskiej też był jednym z tych polityków, który opowiadał się za tą polityką klimatyczną, która wymusza na Polsce likwidację kopalń – wyjaśniał.

Skruszonemu politykowi przeszło nawet przez usta, że Buzek mógł zrobić "wiele dobrych rzeczy", ale jednocześnie wpisał się w klimatyczne szaleństwo, skutkujące koniecznością zamykania kopalń.

Język faktycznie może mieć 177 znaczeń, ale ja nie mówiłem tego w kontekście oszustwa, ale w kontekście osoby, która wpływała na likwidację kopalń, jak była premierem, wpływała także na politykę Zielonego Ładu, która prowadzi do likwidacji kopalń – zapewniał.

Ostatecznie, panów pogodzić musiało śledztwo przeprowadzone przez innych senatorów. Ci ustalili, że potoczne słowo „macher” faktycznie ma dwa użycia. Jedno oznacza „fachowca”, a drugie „oszusta, kombinatora”. Aż żal, że na sali nie było wówczas prof. Miodka.

Artykuły polecane przez Goniec.pl:

Źródło: WP, Goniec.pl

Tagi: Senat