Mieszkaniec Białegostoku pokazał list, jaki dostał od Polskiego Wojska. Armia informuje go, że istnieje szansa, iż jego auto zostanie zarekwirowane. Nie jest to osamotniona sprawa, listów wysłano więcej. W gronie odbiorców znaleźli się właściciele Toyoty RAV4.
Piotr Panasiuk, który mieszka w Białymstoku otrzymał list, który mógł być wzięty przez odbiorcę za wiadomość od oszustów. W piśmie przekazano informacje na temat samochodu.
Nadawcą nietypowego listu okazało się Polskie Wojsko. - Zas***y PiS rekwiruje samochody Polakom. Szykują się debile do wojny - napisał oburzony białostocczanin na Twitterze. Ujawnił, co zobaczył, gdy otworzył kopertę.
Wojsko będzie przejmować auta? Polacy zaczęli dostawać listy
- Zostało wszczęte postępowanie administracyjne w sprawie przeznaczenia samochodu osobowego TOYOTA RAV4 będącego w posiadaniu (dane ukryte - przyp. red.) do oddania w użytkowanie na rzecz 1 Podlaskiej Brygady Obrony Terytorialnej w Białymstoku - czytamy w liście, który opublikowany został na Twitterze.
Zasrany PiS rekwiruje samochody Polakom. Szykują się debile do wojny pic.twitter.com/qO872kfREK
— Piotr Panasiuk (@PanasiukPiotr) January 25, 2022
W dokumencie zawarto uzasadnienie wszczęcia postępowania dotyczącego prywatnego auta mieszkańca Białegostoku. "W ramach świadczeń rzeczowych planowanych do wykonania - razie ogłoszenia mobilizacji i w czasie wojny przez okres do czasu ustania potrzeby użytkowania - etatowe świadczenia rzeczowe" czytamy w liście.
Pozostała część artykułu pod materiałem wideo
Armia chce wiedzieć ile aut terenowych może przejąć
List dotyczący możliwości przejęcia samochodu przez armię z rzeczywistością skonfrontował "Fakt". Dziennikarze ustalili, że faktycznie ma miejsce rekonesans wykonywany przez wojsko.
Wojskowi chcą "mieć" auta w odwodzie, czyli gotowości. Co ważne, samo otrzymanie listu od armii nie znaczy, iż automatycznie samochód zniknie z garażu właściciela. Co do zasady, proces inwentaryzacji organizuje się tylko w czasie wojennej mobilizacji.
Armia z racji trwającego kryzysu na granicy polsko-ukraińskiej i mobilizacji rosyjskiej armii, a co za tym idzie, widma wojny na Ukrainie mogła chcieć sprawdzić, ile samochodów terenowych w razie potrzeby będzie mogła zarekwirować.
Wojsko potwierdza, że zbiera informacje o konkretnych autach
Rzecznik prasowy Dowództwa Wojsk Obrony Terytorialnej, pułkownik Marek Pietrzak w rozmowie z "Faktem" potwierdza, że ujawniony przez mieszkańca Białegostoku list faktycznie został wysłany. Wiadomość nie jest kolejną sprytną próbą wyłudzenia.
Pułkownik Marek Pietrzak zwrócił jednak uwagę, że jest to jedynie "szykowanie się na czarny scenariusz". - Takie działania prowadzone są standardowo w armii regularnie i dotyczą różnego rodzaju środków potrzebnych w razie ewentualnego wybuchu konfliktu zbrojnego - poinformował wojskowy.
Rzecznik wyjaśnił również, dlaczego na zainteresowanie armii liczyć mogą tylko niektóre modele samochodów. - Przykładowo, jeśli samochód, który został przewidziany do pełnienia jakiejś konkretnej funkcji, zepsuł się czy zestarzał, to na jego miejsce poszukiwany jest nowy. Taka Toyota RAV4 może być w trakcie konfliktu wykorzystywana w różnych celach, na przykład do podróży oficerów między sztabami - przekazał pułkownik Marek Pietrzak.
Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:
Andrzej Duda poparł plany rządu. Prezydent podpisał dwie ustawy, będzie taniej
Kaczyński się wścieknie. Plany prezesa PiS skrytykowane w mocnych słowach
RMF FM: w parku w Białowieży znaleziono zwłoki 22-letniego żołnierza z raną postrzałową głowy
Jeżeli chcesz się podzielić informacjami z Twojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres [email protected]
Źródło: goniec.pl, fakt.pl