Wyszukaj w serwisie
Goniec.pl > Polska > Paweł Walecki: Młodzi (nie)sprawczy: Gdzie popełniamy błąd?
Paweł Walecki
Paweł Walecki 10.09.2024 15:26

Paweł Walecki: Młodzi (nie)sprawczy: Gdzie popełniamy błąd?

None
fot. Unsplash

Dlaczego młode osoby często czują się bezsilne wobec otaczającego je świata? Dlaczego mają trudności z podejmowaniem decyzji i braniem odpowiedzialności za swoje życie? Odpowiedź może zaskoczyć - to my, osoby dorosłe, często nieświadomie odbieramy im poczucie sprawczości - pisze Paweł Walecki,  dyrektor Programu Równać Szanse Polsko-Amerykańskiej Fundacji Wolności.
 

Gotowi na przyszłość

17 września o godzinie 18:00 odbędzie się wydarzenie online "Gotowi na przyszłość. Sprawczość (nie)dozwolona", które pomoże zrozumieć, jak wspierać młodzież w budowaniu poczucia wpływu na własne życie i otoczenie. W tym artykule przyjrzymy się bliżej temu, czym jest sprawczość młodych ludzi  i dlaczego jest ona tak istotna dla ich rozwoju i przyszłości.
 

Psychiatria dziecięca w Polsce. Wywiad z Sarą Romską, autorką książki "Dzieci Psychiatryka"

Dar, który mają młodzi ludzie

Każdy młody człowiek ma w sobie niesamowity dar kontestowania. Dla młodych ludzi nowe rzeczy są z jednej strony ciekawe, a z drugiej nie są oczywistością. Stąd te często irytujące nas, dorosłych pytania – no, ale dlaczego?

Wiąże się to z tym, że w młodych głowach są jeszcze fragmenty dziecięcego, niesformatowanego myślenia, świeżego spojrzenia na rzeczy, które dla nas są oczywiste. Bo miejmy świadomość, że to my dorośli formatujemy mózgi młodych ludzi – szkoła, system, społeczności, społeczeństwo. 

Młoda głowa oporuje przed tym włożeniem w pewne schematy, by zmieścić się  w przyjętych regułach i interesować się tylko tym, czym opłaca się interesować. 

Nadzieja dla świata

Każdy nowy człowiek jest nadzieją, że można inaczej. Nową nadzieją dla świata. 
Im jesteśmy starsi, tym mniej w nas buntu, tym mniej siły i chęci do zmiany czegoś, co funkcjonuje od lat. Bez znaczenia czy to ma, czy nie ma sensu. Im jesteśmy starsi, tym łatwiej się podporządkowujemy schematom myślenia i działania. 

Każdy młody człowiek jest dla nas przypomnieniem, że być może trzeba inaczej. To drażni, bo musimy sobie przypominać, że być może nie mamy racji? Może to “nasze” przestało działać i trzeba poszukać nowych rozwiązań, nowych perspektyw, nowych narzędzi  i sposobów?

Jednak owa otwartość myślenia to nie wszystko. Młodzi ludzie mają coś jeszcze – postawę do świata – postawę autentycznego zachwytu do świata. Mają szczególną miłość do niektórych aspektów życia i fragmentów świata, które nam dorosłym wydają się nieistotne, błahe, bo widzieliśmy je wielokrotnie. Bo przeżyliśmy je wiele razy. Bo obejrzeliśmy je z każdej możliwej strony. 

Iskra młodych ludzi

I ta iskra, która wychodzi od młodego człowieka, w aspekcie przez nas dokładnie obejrzanym i przeżytym, która według nas jest zbędna i nieistotna, a która powinna się palić zupełnie gdzie indziej, jest dla nas powodem frustracji. W tym naszym zblazowanym, zwyczajnym, oklepanym świecie pojawia się ktoś, kto chce coś zmienić. Trudno nam się na to otworzyć. Trudno nam się wyrwać i wyzwolić.

To odbiera poczucie wpływu. Zabiera wiarę w siebie  i gotowość do działania. A nam? Dla nas to bez znaczenia, a może trochę wstyd przyznać się, że nie pamiętamy, jak to było być młodym i wchodzić w dorosłość?

Warto jednak to robić. Przypominać sobie, że każdy z nas był młody, martwił się i cieszył  z zupełnie innych rzeczy. Inne rzeczy popychały nas do działania. I tu właśnie dochodzimy do fundamentalnego dla nas dorosłych błędu. 

Co robimy źle?
 

Bo jeśli bagatelizujemy, wyśmiewamy, wyrażamy oceny, drwimy to dajemy do zrozumienia, że młodzi ludzie w swoim myśleniu i zachowaniu nie mają racji. Mało tego, w niektórych skrajnych przypadkach może to być odczytane jako podważanie ich sposobu myślenia, czy nawet sensu bycia. Na pewno odbiera sprawczość i gotowość do podejmowania działania. A to jest bardzo, bardzo trudne. 

Bo czy chcemy, czy nie chcemy, to młodzi ludzie, nawet jak deklarują, że tak nie jest, to bardzo biorą do siebie nasze oceny. A my często staramy się umniejszyć sens ich ocen, sens ich zaangażowania w te sprawy. 

Robimy to, bo wydają nam się nielogiczne przywiązanie do niektórych błahych z pozoru porażek, z naszej perspektywy nieistotnych. Bo od nich nie zależy ich los, a w porównaniu z naszymi problemami – pracą, życiem rodzinnym, czy sytuacją społeczno-gospodarczą - są zupełnie nieistotne.

Uchwycić moment

To niekiedy wydaje nam się to poprawnym podejściem, ale jest błędem. Trzeba na to uważać. Mówienie w takich sytuacjach do młodych ludzi – nie becz jak dziecko!, czy nawet wzniesienia się na wyższy poziom empatii poprzez rady, najczęściej kończy się tym, że całym sobą dajemy znać niewerbalnie, że to nieszczere, a nikt lepiej nie czyta tych sygnałów niż młodzi ludzie.

I to jest ten moment. To właśnie tu trzeba przyznać młodym ludziom rację. Pokazać, że odczytujemy ich oceny jako autentyczne i też się tym martwimy. Naszą rolą nie jest wygaszanie emocji, a nauczenie młodych ludzi radzenia sobie z nimi. To my musimy się nauczyć patrzeć na to pierwsze doświadczenie emocjonalne jako na poligon, który ma ich nauczyć radzenia sobie z emocjami na całe życie. 

Te poligony są często nieproporcjonalne, przeskalowane, nieodpowiednie. To na pewno będzie długi proces, dla nas w danym momencie za długi, ale to doświadczenie bez wątpienia pomoże w przyszłości. 

W tym właśnie momencie budują się relacje, zaufanie, poczucie autentycznego zainteresowania ich sprawami. To będzie procentować na całe życie. Dla nas jest to szansa odświeżenia wiedzy o tym, jakie są nasze emocje, jak możemy korygować nasze zachowania, bo na nie też wpływ mają różne elementy rzeczywistości.

Być mądrym dorosłym

Jesteśmy mądrymi, autentycznymi dorosłymi – rodzicami, nauczycielami, wychowawcami, osobami zaufania – kiedy traktujemy młodych ludzi po partnersku i na serio. 

To pomaga nam na nowo spojrzeć na nasze relacje. Zwracać uwagę na małe rzeczy. I pamiętajmy, że tak jak dzieci mają prawo płakać po rozwalonej babce w piaskownicy i cieszyć się z najprostszej, samodzielnie wykonanej czynności, tak młodzi ludzie – nastolatkowie mają prawo do własnych chwil radości czy smutku. Do swoich emocji, ocen i reakcji. 

Nasza rola dorosłych w jednym i drugim przypadku jest taka sama jak przy dzieciach – towarzyszyć - być. Rozwój młodego człowieka nie dzieli się na dwa – dzieciństwo i dorosłość.

Młodość – nastoletniość jest od tego, żeby próbować, sprawdzać się w różnych sytuacjach, a niekoniecznie wykazywać się w „przed dorosłym życiu”. No i znowu. Nie ma arbitralnych dat, do których pewne zachowania mają wygasnąć i od tego momentu wszystko będzie „normalnie”, czyli tak, jak my dorośli byśmy chcieli. Uznajmy to, że każdy młody człowiek ma prawo sam zdecydować, czy już to umie, czy tego się nie boi, czy sobie z tym poradzi, czy jest na to gotowy. 
A my towarzyszmy im w tym. I nie zapominajmy, że sami byliśmy młodzi, a i w życiu dorosłym nie raz przychodzi nam mierzyć się z rzeczami, które innym wydają się błahe.

Rozwój to proces

Wspieranie sprawczości młodych osób to nie tylko inwestycja w ich przyszłość, ale także w przyszłość naszych społeczności. Każdy krok w kierunku zwiększenia poczucia wpływu młodzieży na otaczającą rzeczywistość, to krok w stronę bardziej aktywnego i zaangażowanego społeczeństwa.

Pamiętajmy, że budowanie sprawczości to proces. 

Wymaga cierpliwości, zaufania i gotowości do słuchania młodych głosów. Czasem oznacza to wyjście ze swojej strefy komfortu i pozwolenie młodym osobom na podejmowanie decyzji i ponoszenie ich konsekwencji. Ale efekty tego procesu mogą być naprawdę imponujące.