Nietypowe sceny na antenie TVP Info. Polityk wręczył prowadzącym prezent
Grudzień to w polskiej tradycji czas szczególnego wyciszenia i radosnego oczekiwania, który nierozerwalnie wiąże się z odliczaniem dni do Bożego Narodzenia. Polacy od lat chętnie inwestują w kalendarze adwentowe przygotowujące do zbliżających się wydarzeń. Politycy znaleźli sposób na powiązanie tradycji z satyrą wobec poprzedniej władzy.
Polacy uwielbiają kalendarze adwentowe
Adwent, wywodzący się z łacińskiego słowa adventus oznaczającego przyjście, przez wieki ewoluował z czysto religijnego okresu postu i modlitwy w kierunku globalnego fenomenu kulturowo-handlowego. W Polsce, kraju o silnie zakorzenionych tradycjach katolickich, czas ten wciąż kojarzony jest z roratami, porannymi mszami odprawianymi ku czci Maryi, oraz symbolicznym zapalaniem kolejnych świec na adwentowym wieńcu. Jednak obok wymiaru duchowego, niezwykle silnie rozwinęła się świecka tradycja odliczania czasu, której najpopularniejszym symbolem stał się kalendarz adwentowy.
Jego korzenie sięgają dziewiętnastowiecznych Niemiec, gdzie protestanckie rodziny odmierzały czas do Wigilii, wieszając w domach religijne obrazy, zapalając świece czy po prostu rysując kredą kreski na drzwiach. Przełom nastąpił na początku XX wieku, kiedy to Gerhard Lang, współwłaściciel monachijskiej drukarni, stworzył pierwszy drukowany egzemplarz z otwieranymi okienkami, inspirując się pudełkiem z ciastkami, które w dzieciństwie przygotowywała dla niego matka.

Współczesna forma tego gadżetu to potężna gałąź gospodarki sezonowej. Firmy z branży beauty, producenci zabawek, a nawet browary czy marki luksusowej biżuterii prześcigają się w pomysłach na przyciągnięcie uwagi klienta. Mechanizm psychologiczny stojący za sukcesem kalendarzy jest prosty i skuteczny: codzienne otwieranie okienka wiąże się z odczuwaniem przyjemności i nagrody, budując napięcie i zaangażowanie aż do kulminacyjnego momentu świąt. To właśnie ten potencjał wiralowy i mechanizm grywalizacji postanowili wykorzystać stratedzy marketingu politycznego. Zauważyli oni, że format, który kojarzy się z czymś przyjemnym i niewinnym, może być doskonałym nośnikiem treści, które w innej formie mogłyby zostać przez odbiorców odrzucone jako zbyt agresywne lub nużące. Wykorzystanie symboliki świątecznej do walki o rząd dusz to dowód na to, że w dobie mediów społecznościowych granica między sacrum a profanum, czy też między tradycją a politycznym performance'em, uległa ostatecznemu zatarciu.
Partia Zieloni przygotowała satyrę
Za najnowszą, budzącą kontrowersje inicjatywą, według internetowych spekulacji, mieliby stać działacze związani z Partią Zieloni, ugrupowaniem, które na polskiej scenie politycznej zazwyczaj kojarzone jest z postulatami proekologicznymi, walką o prawa zwierząt czy transformacją energetyczną. Zieloni, będący częścią Koalicji Obywatelskiej, a tym samym zapleczem obecnego rządu, rzadko sięgają po tak bezpośrednie i ostre narzędzia satyry politycznej, zazwyczaj skupiając się na merytorycznej debacie wokół Europejskiego Zielonego Ładu czy ochrony polskich rzek i lasów.

Ewentualna decyzja o stworzeniu tak prześmiewczego formatu wskazywałaby na zmianę strategii komunikacyjnej mniejszych koalicjantów, którzy w gąszczu doniesień medialnych muszą walczyć o swoją widoczność i podmiotowość. Włączenie się w nurt "rozliczania" poprzedników, który jest paliwem politycznym obecnej koalicji rządzącej, pozwala im na mocniejsze zakorzenienie się w świadomości wyborców, którzy oczekują nie tylko ustaw klimatycznych, ale także sprawiedliwości dziejowej.
Działacze polityczni, sięgając po format internetowego kalendarza, zdają się celować w młodszy elektorat, dla którego memy, ironia i formaty cyfrowe są naturalnym językiem debaty publicznej. Ugrupowanie to, choć dysponuje relatywnie niewielką reprezentacją w parlamencie, poprzez przypisywane im akcje pokazuje, że potrafi sprawnie poruszać się w sferze marketingu wirusowego. Jest to o tyle istotne, że wchodzimy w okres połowy kadencji parlamentarnej, gdzie każde ugrupowanie wchodzące w skład szerokiego obozu demokratycznego stara się zaakcentować swoją obecność i przydatność. Wykorzystanie okresu adwentu, który z definicji jest czasem refleksji, do przypominania o aferach z lat 2015-2023, jest ryzykownym, ale przemyślanym ruchem. Pozwala on utrzymać wysoki poziom emocji politycznych nawet w czasie, gdy Polacy zazwyczaj odcinają się od bieżących sporów na rzecz przygotowań do świąt w gronie rodzinnym.
Zobacz też: Napięcie w PiS, Kaczyński podjął ważną decyzję. Media właśnie to ujawniły
Kalendarz adwentowy z politykami ukazał się w sieci
Partia Zieloni ponownie sięgnęła po satyrę, by skomentować działania polityków prawicy. W środowym wydaniu programu publicystyczno-satyrycznego "Kwiatki polskie” na antenie TVP Info współprzewodniczący ugrupowania, Michał Suchora, wręczył prowadzącym niecodzienny prezent, czyli kalendarz adwentowy z wizerunkami polityków PiS oraz osób związanych z poprzednią władzą.
Adwent to czas radosnego oczekiwania – mówił Suchora, prezentując kalendarz. – To jest radosne oczekiwanie wielu Polek i Polaków, którzy liczą, że politycy i polityczki prawicy wreszcie odpowiedzą za swoje bezeceństwa.
Kalendarz, jak podkreślił, ma symbolizować społeczne oczekiwanie na “sprawiedliwe rozliczenia”. Na poszczególnych „okienkach” znalazły się zdjęcia m.in. Zbigniewa Ziobry, Mateusza Morawieckiego, Mariusza Kamińskiego, Daniela Obajtka, Janusza Kowalskiego, Roberta Bąkiewicza, Michała Wosia czy Grzegorza Brauna. Zieloni, publikując kalendarz również na swojej stronie internetowej, określili go jako ”wspaniałą zabawę dla całej rodziny”. Proponują nawet “grę” polegającą na oznaczaniu kolorami polityków, którym postawiono zarzuty (niebieski), którzy stracili immunitet (czerwony) lub, jak ironizują, ”uciekli na Węgry” (zielony).
Inicjatywa Zielonych ma wyraźnie satyryczny charakter, ale niesie ze sobą także polityczny przekaz. Ugrupowanie podkreśla, że działania ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego Waldemara Żurka wzmacniają społeczną nadzieję na przyspieszenie rozliczeń nadużyć poprzedniej władzy. Kalendarz, choć humorystyczny, stał się więc kolejnym narzędziem politycznego komentarza, jedni oburzają się na jego formę, inni widzą w nim trafną krytykę i symboliczną próbę "odczarowania” debaty publicznej.