Nie żyje legenda polskiego teatru. Polacy znali go z kultowych "Lokatorów"
W piątek, 25 października, w wieku 87 lat zmarł Zdzisław Kordecki, jeden z najwybitniejszych aktorów polskiego teatru lalkowego, którego działalność artystyczna miała kolosalny wpływ na rozwój tej niszowej, ale niezwykle wymagającej formy sztuki.
Nie żyje Zdzisław Kordecki, miał 87 lat
Aktor, znany z ogromnej pasji do teatru, literatury i radia, większość życia poświęcił scenie, unikając jednocześnie świata mediów i blichtru telewizyjnego. Jego śmierć to wielka strata dla polskiej sceny teatralnej i miłośników lalkarstwa, którym Kordecki pozostawił po sobie bogate dziedzictwo.
Zdzisław Kordecki ukończył Oddział Lalkarski na Wydziale Aktorskim PWST w Krakowie, co stanowiło początek jego blisko 70-letniej kariery teatralnej. Choć teatr lalkowy często pozostaje w cieniu tradycyjnych teatrów dramatycznych, Zdzisław Kordecki przez lata potrafił przyciągać uwagę publiczności oraz krytyków. Artysta występował m.in. w Teatrze im. Wojciecha Bogusławskiego w Kaliszu, Teatrze Wybrzeże w Gdańsku czy Teatrze Ziemi Pomorskiej w Grudziądzu i Teatrze Rapsodycznym w Krakowie.
W latach 70. kontynuował karierę w Teatrze Dramatycznym w Bydgoszczy, Teatrze Dramatycznym w Słupsku oraz w Teatrze Dramatycznym w Elblągu. W Częstochowie, gdzie spędził wiele lat, jego talent został szczególnie doceniony zarówno przez publiczność, jak i współpracowników. To właśnie tam Zdzisław Kordecki rozkwitł jako artysta - człowiek, który niezmiennie wkładał serce w każdy spektakl, a także w rozwój sztuki lalkarskiej w Polsce.
To tuż przed śmiercią powiedziała legendarna Jadwiga Barańska. Mąż przekazał jej ostatnie słowaZdzisław Kordecki słynął ze skromności i miłości do teatru
Pomimo swojego imponującego dorobku artystycznego, Zdzisław Kordecki pozostał osobą skromną, która nie szukała popularności ani rozgłosu. Chociaż pojawił się w jednym z odcinków popularnego serialu komediowego "Lokatorzy" w roli męża niezadowolonej klientki bistra Jacka Przypadka. Występ w serialu TVP traktował to jedynie jako jednorazowy epizod i nie zainteresował się na dłużej światem telewizji. Jak sam wspominał w rozmowie dla "Dziennika Bałtyckiego", mimo że posiadał dwa telewizory, oba służyły mu wyłącznie jako półki na książki - ani jeden nie był podłączony, a on sam, wraz z nadejściem cyfryzacji, całkowicie zrezygnował z oglądania telewizji.
Podjąłem taką decyzję wraz z nastaniem cyfryzacji. Dostałem dekoder, ale nie udało się podłączyć. I dobrze. Nie cierpię z tego powodu, bo też niewiele jest programów, które chciałbym zobaczyć - wspominał aktor.
Zamiast telewizji, której nie ufał i której nie potrzebował, wybierał towarzystwo książek i radia, szczególnie ukochanej radiowej Dwójki, w której mógł posłuchać programów, które rzeczywiście cenił.
Jeśli zdarza się coś wyjątkowego, na przykład jakiś obiecujący spektakl, idę z wizytą do kogoś, kto ma telewizor - wspominał.
Zdzisław Kordecki cenił sobie analogową sztukę. Kolekcjonował książki i czasopisma
Miłość Kordeckiego do książek oraz radia była widoczna niemal na każdym kroku. Kolekcjonował książki z różnych dziedzin, żartobliwie opowiadając, że po jego śmierci prawdopodobnie "znajdą go przygniecionego stosami tomów". Jako człowiek niezwykle oczytany, poświęcał dużo czasu na zgłębianie literatury, która stanowiła dla niego nie tylko hobby, ale także życiową inspirację.
Jego pasja do archiwizowania starych gazet była wręcz wyjątkowa, choć sam przyznawał, że trudno nadążyć z lekturą wszystkiego, co go interesowało. Swoje mieszkanie w Gdańsku przekształcił w prawdziwą oazę literatury, pełną książek, gazet i czasopism.
Śmierć Zdzisława Kordeckiego jest ogromną stratą dla polskiej sceny teatralnej, zwłaszcza tej związanej z teatrem lalkowym, który przez lata pozostawał jego największą pasją. Był mistrzem w swoim fachu, który nie szukał rozgłosu ani poklasku, ale konsekwentnie oddawał się swoim największym miłościom - lalkarstwu, literaturze i radiu.