Skandal na koncercie Lady Pank. Takie słowa padły ze sceny, zawrzało w całej Polsce

Jan Borysewicz, lider zespołu Lady Pank, dał koncert w Norwegii. Choć sam występ wydawał się satysfakcjonujący, problemem okazało się oświetlenie sceny. Znany ze swojego temperamentu muzyk nie krył irytacji i w ostrych słowach zwrócił się do jednego z techników – zwyzywał go, nie zasłoniwszy nawet mikrofonu. Incydent został nagrany i szybko rozprzestrzenił się w sieci, wywołując falę krytyki ze strony fanów.
Jan Borysewicz nie gryzie się w język
Jan Borysewicz od przeszło 50 lat aktywnie koncertuje oraz rozwija nowe projekty w polskiej branży muzycznej. Lider i założyciel legendarnego zespołu rockowego Lady Pank uchodzi za wirtuoza gitary, jednego z najzdolniejszych żyjących artystów, a także wartościową inspirację dla kolejnych pokoleń muzyków.
Być może z uwagi na swój status i niesłabnącą popularność takich przebojów jak “Zawsze tam, gdzie ty”, “Kryzysowa narzeczona” czy “Tańcz głupia, tańcz”, Jan Borysewicz posiadł z lekka grubiańską manierę, którą przejawia zwłaszcza podczas swoich koncertów. Artyście – jak pisał Michał Grzesiek w biografii Lady Pank – przypięto łatkę “naczelnego skandalisty polskiego show-biznesu”. Borysewicz jednak nie protestuje przeciwko temu określeniu, a wręcz sprawia wrażenie zadowolonego, że kontakt z nim bywa trudnym doświadczeniem.
Wokalista, mimo swojego wieku, wciąż jest buntownikiem z młodzieńczymi zapędami stawiania się wszystkim i wszystkiemu. Swego czasu głośno było o jego konflikcie z prawem czy skłonnościach do nadużywania alkoholu – bo, jak mówił, “bez picia nie ma grania”. Natomiast potrafił naprzykrzać się nawet swoim współpracownikom. Niedawno znów dał temu dowód.
Dalsza część artykułu pod zdjęciem.

Nagrali koncert Jana Borysewicza i wrzucili do sieci
W 2021 roku Lady Pank wydał najnowszy album studyjny “LP40”, do którego dołożono płytę koncertową “MTV Unplugged”. Jego muzyka zatem wciąż jest “na czasie”.
22 marca grupa, na czele z Janem Borysewiczem, zagrała dla fanów w Stavanger w Norwegii. Mimo wyraźnego zadowolenia tłumu, który wymachiwał rękami w rytm genialnych utworów, muzykowi ewidentnie coś nie pasowało. W trakcie wykonywania wspomnianego “Tańcz głupia, tańcz” wypalił do oświetleniowca, nie bacząc na to, że jego słowa usłyszą wszyscy obecni pod sceną.
Internauci oburzeni zachowaniem Jana Borysewicza
Jeden z fanów nagrał koncert Lady Pank, uwieczniając także wulgarne słowa Jana Borysewicza – materiał trafił do sieci i szybko zdobył olbrzymią popularność. Chodzi o moment, kiedy gitarzysta i drugi wokalista zespołu krzyczy do kogoś z ekipy technicznej, żeby zmienił oświetlenie.
Zgaś to białe [światło], chu*u! – słyszymy na nagraniu.
Pozostali muzycy, skupieni na grze, w ogóle nie zareagowali. Internauci rzucili się w komentarzach na Jana Borysewicza, pisząc, że jest to jego czas “na zejście ze sceny”.
Oświetlenie oślepiało ewidentnie scenę plus sporo jakiegoś jasnego światła latało też po publiczności. Chłop się wkur*ił i tyle. To koncert rockowy, a nie Arka Noego. Może trochę zbyt chamsko, ale też bez przesady, że ileś razy gadasz, a ktoś dalej robi swoje. (…) Ten [oświetleniowiec] nie zrozumiał kilka razy, bo techniczna obsługa chyba była norweska.... a raził i ich na scenie, i sporo światła na ludzi było. W końcu Janowi siadło – wytłumaczył w komentarzu autor nagrania.
Czytaj także: Poszedł do pracy. Nie żyje





































