Wyszukaj w serwisie
Goniec.pl > Wiadomości > "Możliwe, że zaleje całe miasto". Pilne wezwanie do ewakuacji
Laura Młodochowska
Laura Młodochowska 16.09.2024 17:19

"Możliwe, że zaleje całe miasto". Pilne wezwanie do ewakuacji

pilne
Fot. Goniec.pl

Pilne wieści z Nysy, podjęto decyzję o natychmiastowej ewakuacji mieszkańców. Sytuacja na miejscu jest dramatyczna, do tragedii może dojść w każdej chwili. Premier Donald Tusk powiedział w poniedziałek o "dramatycznym sygnale". Mieszkańcy zjechali autami na pobliski wiadukt, który znajduje się wyżej. Oczekują najgorszego. 

Powódź 2024, wezwanie do ewakuacji. "Za chwilę wkroczy wojsko"

Burmistrz Nysy ogłasza stan ewakuacji. Sytuacja powodziowa jest tam katastrofalna, a w każdej chwili może wydarzyć się najgorsze. Mieszkańcy zjechali autami na wiadukt, bo jest wyżej, a do zalanego miasta zbliża się kolejna fala powodziowa. Jak wynika z relacji TVN24, wielu z nich zabrało prowiant na kilka dni i oczekuje na informacje. 

Fala może być kilkumetrowa. Może zalać całe miasto. Za chwilę do akcji rusza całe wojsko. Być może uda się jeszcze wał załatać - mówił do mieszkańców Kordian Kolbiarz.

ZOBACZ: "Tego miasta już nie ma". Gdy woda opadła, mieszkańcy mogli tylko zapłakać

Pękła kolejna tama. Dramat tuż przy granicy z Polską

Fala powodziowa w Nysie

Mieszkańcy Nysy zostali wezwani do pilnej ewakuacji w związku ze zbliżającą się falą powodziową. Wiadomość pojawiła się na profilu burmistrza Nysy. 

Konieczna EWAKUACJA! Mieszkańcy Nysy! Wprowadzam stan ewakuacji. Grozi nam przerwanie wału rzeki przy ulicy Wyspiańskiego! Proszę o jak najszybszą ewakuację. Wkrótce ruszą z pomocą służby. Koniecznie ewakuujcie się na wyższe kondygnacje. Za chwilę ruszy akcja ratowania wału ale musimy być gotowi na najgorsze. Trzymajmy się razem! – informuje burmistrz w mediach społecznościowych. 

ZOBACZ: Woda opadła i pokazała skalę tragedii. Ogromne zniszczenia na Dolnym Śląsku

Pilna ewakuacja w Nysie. "Jest gorzej niż w 1997 roku"

W Nysie zarządzono ewakuację mieszkańców. Na wiadukcie w ciągu ulicy Piłsudskiego, który wnosi się nad miastem, którym przeszedł wczoraj rwący potok, stoją sznury samochodów. Mieszkańcy parkują auta na wiadukcie, zabezpieczając je w ten sposób przed kolejną falą.

Stanęliśmy tu, bo nie mamy rodziny ani nikogo bliskiego no i koczujemy, Mamy tu psa i siedzimy. I czekamy na jakiś kontakt, na jakąś wiadomość w ogóle. Są numery, na które można zadzwonić, ale nikt nie podnosi, ciągle zajęte, poczta głosowa - mówiła w rozmowie z TVN24 pani Ewa. 

Wraz z mężem przeżyła powódź w 1997 roku. Wprost przyznała, że “teraz jest gorzej niż wtedy”.