Mentzen nie wytrzymał po słowach Olejnik. Zamieszanie wokół "dziadka w Wehrmachcie"
Sławomir Mentzen znów znalazł się w centrum uwagi po Marszu Niepodległości. Dyskusja w „Kropce nad i” wywołała burzę, a komentarz Moniki Olejnik uruchomił natychmiastową reakcję lidera Konfederacji. Tylko spójrzcie, co się wydarzyło.
Sławomir Mentzen na Marszu Niepodległości
W tegorocznym Marszu Niepodległości Sławomir Mentzen szedł z mocnym obrazem: pozował na tle transparentu z hasłem „Polska dziś się upomina: zwrócić Tuska do Berlina”. Zdjęcia obiegły sieć, a temat szybko trafił do głównego nurtu debaty publicznej. W „Kropce nad i” na antenie TVN24 prowadząca zapytała o to senatora Koalicji Obywatelskiej Grzegorza Schetynę.
ZOBACZ: Najpierw Ziobro, teraz Mentzen. Policja zbiera dowody
Dyskusja miała na początku charakter oceny politycznej i symbolicznej, dotyczyła tego, jak podobne gesty są odbierane przez opinię publiczną i co mówią o autorach takich manifestów. Na starcie rozmowy dominowało pytanie o granice politycznej ekspresji, a także o to, czy personalne hasła na marszach faktycznie posuwają debatę do przodu, czy raczej pogłębiają polaryzację.
Schetyna komentował sam transparent i zachowania towarzyszące marszowi, nie wchodząc jeszcze w biograficzne wątki dotyczące Mentzena. Jak podkreślał, takie działania w jego ocenie bardziej osłabiają, niż wzmacniają przekaz ich autorów. Wciąż jednak była to rozmowa o politycznym kontekście, nie o rodzinnej historii.
To jest absurdalne. Wydaje mi się, że w ogóle palenie flagi Unii Europejskiej, noszenie transparentów ad personam atakujących premiera pokazuje słabość tych, którzy to robią — mówił Schetyna.
W odpowiedzi prowadząca zwróciła uwagę na pochodzenie lidera Konfederacji i nawiązała do wątku rodzinnego, który w polskiej debacie publicznej bywa przywoływany od lat. W dalszej części programu doprecyzowała, że chodziło o krewnego Mentzena. To właśnie ten fragment rozmowy okazał się zapalnikiem dla reakcji polityka i kolejnych wyjaśnień publikowanych już poza anteną telewizyjną, w serwisie X.
Monika Olejnik poruszyła wątek dziadka Sławomira Mentzena
Kiedy rozmowa w studiu skupiła się na symbolice transparentu i granicach politycznego przekazu, prowadząca dopytywała gościa o postawę lidera Konfederacji. Padło zdanie, które szybko podchwyciły media i internauci.
Ale jeszcze niesie to pan Mentzen, który ma korzenie niemieckie, bo jego dziadek czy tam pradziadek był w Wehrmachcie — stwierdziła w odpowiedzi Olejnik.
— Tego nie wiedziałem, ale nazwisko też nie jest szczególnie piastowskie — dodał senator KO.
Później, jak wynika z relacji programu, prowadząca doprecyzowała, że chodziło o brata dziadka polityka. Ten szczegół ma znaczenie – to właśnie na tym rozróżnieniu Mentzen od lat opiera swoje publiczne wyjaśnienia.
Przeniesienie akcentu z symboliki marszowej na pochodzenie rodowe natychmiast wywołało poruszenie i przygotowało grunt pod mocną odpowiedź samego zainteresowanego.
Sławomir Mentzen odpowiada Monice Olejnik
Do wypowiedzi z programu Sławomir Mentzen odniósł się bez zwłoki w serwisie X.
„Przed chwilą Monika Olejnik kłamała w TVN, że mój dziadek służył w Wehrmachcie. To jest kłamstwo. Mój dziadek służył w Wojsku Polskim, walczył w kampanii wrześniowej po polskiej stronie. Miał niemieckiego ojca, matkę Polkę i wybrał, że chce być Polakiem. TVN — ciągłe kłamstwa, całą dobę!” — napisał, podkreślając, że nie chodzi o dziadka, lecz o innego członka rodziny.
To nawiązanie nie jest przypadkowe: już w 2023 r. lider Konfederacji obszernie tłumaczył, że w niemieckiej armii w czasie II wojny światowej walczył brat jego dziadka, a nie dziadek.
„Zawsze uchodził za cwaniaka, nie był lubiany przez resztę rodziny, mówiono na niego Hans. Prawdopodobnie nie bez powodu, bo po wybuchu wojny Jan poczuł się dla odmiany Niemcem. W 1941 roku został powołany do Wehrmachtu, trafił na front wschodni. Walczył wtedy z Rosjanami na Krymie, zanim to było modne. W 1944 roku trafił na front zachodni, do Alzacji. Jego jednostka wycofała się do Bawarii, gdzie trafił do niewoli amerykańskiej” — opisywał wcześniej.
W tym samym wpisie Mentzen dystansował się od czynów krewnego:
„Nie bardzo miałem wpływ na to, co robił brat mojego dziadka, więc niezbyt się tu poczuwam do jakiejkolwiek winy. Mój dziadek był według mnie bohaterem, a jego brat kanalią. Jeśli mogę czuć dumę z powodu tego pierwszego, to może powinienem wstydzić się za tego drugiego, ale nie zamierzam. Nie czuję żadnego związku z człowiekiem, z którym łączy mnie wprawdzie dalekie pokrewieństwo, ale dzieli wszystko inne, o którego istnieniu niedawno się dowiedziałem”.
Mentzen przekonuje, że biografia jego dziadka związana była z Wojskiem Polskim i kampanią wrześniową, a wątek Wehrmachtu dotyczy wyłącznie brata dziadka.