Kościół, koty i OnlyFans, czyli Polska w pigułce. Podsumowanie tygodnia
To był jeden z tych tygodni, w których internet, polityka i życie społeczne splatają się w jedną, dość niepokojącą opowieść. Z pozoru mamy tu kilka zupełnie różnych historii: aferę fikcyjnych darowizn w Kościele, przeprowadzkę Jarosława Kaczyńskiego, rekordowe wydatki Polaków na OnlyFans i film Smarzowskiego, po którym ludzie masowo zaczęli dzwonić po pomoc, ale kiedy spojrzeć na to wszystko razem, widać coś więcej niż zbiór newsów. Widać Polskę.
To nie jest opowieść o wierze
Zacznijmy od sprawy, która wstrząsnęła opinią publiczną, choć – paradoksalnie – nie powinna już nikogo dziwić. Prokuratura skierowała akt oskarżenia w sprawie fikcyjnych darowizn na parafię św. Faustyny w Warszawie. W centrum był ksiądz, ale wokół niego cała sieć ludzi z finansowego i państwowego establishmentu: dyrektorzy banków, menedżerowie spółek Skarbu Państwa, urzędniczka KNF.
Mechanizm był banalny. Darowizny „pod korek” podatkowy, szybki zwrot pieniędzy, ulga w PIT, państwo stratne, system na papierze czysty. Dopiero kiedy zapukała prokuratura, pojawiły się skruszone korekty podatkowe. Jakby problemem nie było to, co się działo latami, tylko to, że ktoś w końcu to sprawdził.
I warto powiedzieć to wprost: to nie jest opowieść o wierze. To jest opowieść o uprzywilejowaniu, cynizmie i przekonaniu, że są instytucje i środowiska, których państwo nie tknie. Albo przynajmniej bardzo długo nie chce tknąć.
Prawo zadziałało. Konsekwencje ponosi ktoś inny
W tym samym tygodniu wróciła sprawa lekarki Gizeli Jagielskiej z Oleśnicy. Prokuratura jednoznacznie stwierdziła: nie było przestępstwa, zabieg był zgodny z prawem. I teoretycznie w tym miejscu historia powinna się skończyć, ale… końca nie widać.
Lekarka traci pracę w szpitalu, w którym przez dziesięć lat budowała oddział położniczy. Kontraktu nie przedłużono. Odchodzi też jej mąż – ordynator oddziału. Formalnie wszystko jest „w porządku”, bo umowa wygasła. Społecznie i moralnie – to jest sygnał wysłany bardzo wyraźnie do całego środowiska medycznego: nawet jeśli prawo jest po twojej stronie, konsekwencje i tak mogą spaść na ciebie.
I to jest moment, w którym ludzie zaczynają tracić wiarę nie tylko w instytucje, ale w sens działania zgodnie z zasadami.
Czytaj także: Kontrowersje wokół porodów na SOR-ach. Lekarz wyjaśnia, dlaczego to zły pomysł
Prezes, walizki i koty, które „terroryzują”
Na tym tle informacja o tym, że Jarosław Kaczyński musiał wyprowadzić się z Żoliborza z powodu remontu u sąsiadów, brzmi niemal jak żart. A jednak stała się jednym z najczęściej klikanych tematów tygodnia.
Prezes PiS zamieszkał u kuzyna, Jana Marii Tomaszewskiego, i – jak się dowiedzieliśmy – zabrał ze sobą koty, które „terroryzują” domowników. Cała Polska czyta o młocie udarowym, rozbieganych zwierzętach i szalonych kotach.
To niby błahostka, ale też symptom. Polityka coraz częściej dociera do nas nie przez decyzje, ustawy czy realne problemy, tylko przez prywatne obrazki. Łatwiej jest śmiać się z kotów niż rozmawiać o odpowiedzialności władzy.
Cyfrowa intymność zamiast relacji
Znacznie mniej zabawne są dane dotyczące tego, jak Polacy szukają dziś bliskości. W 2025 roku wydaliśmy na OnlyFans ponad 327 milionów złotych. Jesteśmy w europejskiej czołówce. Równolegle Polska jest jednym z największych rynków Pornhuba na świecie.
I zanim ktoś powie: „to o rozwiązłości” – nie. To jest przede wszystkim opowieść o samotności. O tym, że intymność coraz częściej przenosi się do świata cyfrowego, bo tam jest prostsza, bezpieczniejsza, bez ryzyka odrzucenia.
W tym samym czasie współczynnik dzietności spada do historycznego minimum. Coraz więcej osób żyje w pojedynkę. Te statystyki bardzo wyraźnie się ze sobą łączą, choć rzadko chcemy to przyznać.
Debata o przemocy
I wreszcie film „Dom dobry” Wojciecha Smarzowskiego. Produkcja, która nie miała być łatwa ani przyjemna – i taka właśnie jest. Po premierze Fundacja Feminoteka odnotowała ponad dwukrotny wzrost telefonów po pomoc. Dzwoniły nie tylko osoby doświadczające przemocy, ale też świadkowie: sąsiedzi, bliscy, znajomi.
Najczęściej zgłaszana była przemoc psychiczna i seksualna. Ta, którą przez lata bagatelizowaliśmy, bo „przecież nie bije”.
Źródło: Goniec