Ekspert przestrzega NATO przed lekceważeniem działań Moskwy. "To cel Rosji"
Dr Aleksander Olech ostrzega, że brak jednoznacznych działań Sojuszu wobec rosyjskich prowokacji lotniczych może być interpretowany przez Moskwę jako zachęta do dalszej eskalacji. Ekspert wskazuje, że Kreml wykorzystuje słabości Zachodu, posługując się dronami, cyberatakami i presją informacyjną, aby osłabiać Europę od środka.
NATO bez jasnego stanowiska w sprawie rosyjskich prowokacji
Dr Olech zwrócił uwagę, że w NATO nie ma zgody, jak reagować na rosyjskie naruszenia przestrzeni powietrznej. Jak podkreślił, brak jednoznacznych deklaracji może być odbierany w Moskwie jako przyzwolenie na dalsze prowokacje. To, jego zdaniem, tworzy sytuację, w której Rosja testuje granice cierpliwości Zachodu, wiedząc, że reakcja sojuszników może być niespójna.
Brak jednoznacznych deklaracji może być odbierany w Moskwie jako przyzwolenie na dalsze prowokacje - przyznał w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" szef współpracy międzynarodowej portalu Defence24 dr Aleksander Olech.
Ekspert wyjaśnił, że w praktyce decyzja o zestrzeleniu samolotu nie jest prosta i poprzedza ją wiele etapów: od prób nawiązania kontaktu, przez ostrzegawcze manewry, aż po ewentualną interwencję. Jednak brak wspólnego stanowiska państw członkowskich osłabia odstraszający efekt, co Moskwa może interpretować jako przestrzeń do dalszych działań.
Polityka ponad bezpieczeństwem
Według Olecha polityczne konflikty wewnętrzne zbyt często dominują nad kwestiami bezpieczeństwa.
Donald Trump zawsze mówi, że to on odpowiada za NATO. Niestety w Polsce zaczyna się podobnie… coraz częściej słyszymy o “ja” polityków - zaznaczył.
Jego zdaniem, personalizacja polityki obronnej w sytuacji, gdy Europa zmaga się z największym kryzysem od dekad, stanowi poważne zagrożenie.
Ekspert stwierdził także, że nie tylko Polska, ale i inne kraje, takie jak Francja, przeżywają podobny problem. W efekcie Sojusz ryzykuje, że zamiast skupić się na wspólnej strategii wobec Rosji, ugrzęźnie w sporach i rywalizacjach przywódców. To, według Olecha, osłabia wiarygodność NATO i daje Kremlowi argumenty, że Europa nie potrafi mówić jednym głosem.
Hybrydowa strategia Kremla
Olech podkreśla, że Rosja stara się destabilizować Zachód innymi środkami niż klasyczne działania militarne.
Czołgi są im niepotrzebne, by osłabić Europę - ocenił.
Moskwa coraz częściej wykorzystuje drony, cyberataki i dezinformację w sieci, by uderzać w wrażliwe punkty bezpieczeństwa europejskich państw.
Ekspert wskazuje także na zjawisko “floty cieni” operującej na Bałtyku, czyli statków związanych z rosyjskimi interesami, które działają poza pełną kontrolą państw nadbrzeżnych. Jego zdaniem militaryzacja regionu Morza Bałtyckiego będzie się nasilać, a Europa musi przygotować się na scenariusz, w którym zagrożenia hybrydowe staną się codziennością, a nie wyjątkiem.
Drony jako nowe narzędzie prowokacji
Ostatnie wydarzenia w Danii, gdzie niezidentyfikowane drony sparaliżowały pracę lotniska w Kopenhadze, pokazują, że zagrożenie nie jest abstrakcją. Maszyny poruszały się w sposób skoordynowany, a duńska policja określiła operatora jako “zdolnego aktora”, mającego nie tylko odpowiedni sprzęt, ale i wolę, by zademonstrować siłę.
W reakcji NATO zdecydowało o rozmieszczeniu w regionie nowych systemów rozpoznawczych oraz co najmniej jednej fregaty. Dla ekspertów to sygnał, że sojusznicy zaczynają traktować drony jako poważny element potencjalnej eskalacji. Według Olecha to właśnie takie działania hybrydowe Rosja będzie kontynuować, testując odporność i determinację państw zachodnich.