"Dokopali się" do kompromitujących faktów. Karol Nawrocki może mieć ogromne problemy
Z każdym dniem kampania prezydencka nabiera rozpędu, a media coraz wnikliwiej prześwietlają kandydatów na urząd najważniejszej osoby w państwie. Tak jest m.in. w przypadku Karola Nawrockiego, który podczas swojej pracy w IPN i Muzeum II Wojny Światowej miał dopuścić się zaskakujących działań.
Wyciekła afera z udziałem Karola Nawrockiego
Wybory prezydenckie zbliżają się nieubłaganie, dlatego kandydaci coraz intensywniej prowadzą kampanie i niemal każdego dnia spotykają się ze swoimi sympatykami w nadziei, że ci oddadzą na nich głos 18 maja. Tymczasem Karol Nawrocki, czyli jeden z głównych uczestników wyścigu o fotel najważniejszej osoby w państwie, może mieć powody do obaw. Właśnie wyciekły pewne kontrowersyjne informacje z czasów jego w IPN i Muzeum II Wojny Światowej. Takie wieści mogą sprawić, że straci w oczach niektórych obywateli. Co zatem wyszło na jaw?
Medią ujawniają zaskakujące informacje na temat Karola Nawrockiego
W ostatnim czasie Karol Nawrocki mierzy się z różnymi problemami. Chodzi m.in. o sondaże wyborcze, w których wciąż wiele traci do swojego głównego rywala. Najnowsze badanie United Surveys dla Wirtualnej Polski wskazuje, że Nawrocki może liczyć na 25,3 proc. głosów, co oznacza, że jego wynik jest niższy niż obecne poparcie dla PiS, oscylujące wokół 30 proc. Takie rozbieżności niepokoją sztab wyborczy kandydata, zwłaszcza że jego główny rywal, Rafał Trzaskowski, uzyskuje w tym samym badaniu aż 36,7 proc.
ZOBACZ: Nie żyje seniorka. W szpitalu popełnili ogromny błąd, wkrótce stało się najgorsze
Kiepskie notowania w sondażach to jednak nie jedyny powód do niepokoju dla szefa IPN. Według najnowszych doniesień “Gazety Wyborczej” kandydat popierany przez PiS miał się bardzo dobrze bawić za pieniądze podatników i wydać na ten cel potężną kwotę.
Na to Karol Nawrocki wydawał pieniądze podatników
Od pewnego czasu w przestrzeni publicznej huczy o problemach finansowych sztabu wyborczego Karola Nawrockiego. Jaki jest tego powód? Otóż w sierpniu 2024 roku PKW podjęła decyzję o odrzuceniu sprawozdania finansowego Prawa i Sprawiedliwości za kampanię z 2023 r. Stwierdzono, że nieprawidłowości finansowe partii wyniosły 3,6 mln zł. PKW zdecydowała jednocześnie o pomniejszeniu subwencji wyborczej dla PiS o trzykrotność wydanej nieprawidłowo kwoty, czyli 10 mln zł. W praktyce oznacza to, że partia otrzyma z budżetu nie 38, ale 28 mln zł.
W konsekwencji PiS nie ma pieniędzy na wsparcie kampanii popieranego przez siebie kandydata. Co prawda zarówno partia jak i sam sztab Nawrockiego apelują o datki, ale te, choć wydają się pokaźne, są jedynie kroplą w morzu potrzeb. “Nasza kampania będzie jedynie oparta o zbiórkę publiczną i to będziemy podejmować decyzje w zależności od tego, ile środków wpłynie na kampanię. Będzie ona dostosowana do możliwości finansowych. Rozpoczęliśmy w zeszłym tygodniu zbiórkę, więc dopiero po ok. dwóch tygodniach, będziemy mogli zdecydować, co w tej kampanii będziemy mogli zrobić, ze względu właśnie na to, że nie otrzymaliśmy subwencji, z której można dofinansować kampanię kandydata na prezydenta” - mówił podczas niedawnej rozmowy z “Faktem” szefa sztabu Nawrockiego Pawła Szefernakera.
Jak podaje dziennik, według nieoficjalnych informacji z PiS, w pierwszych dniach zbiórki na konto komitetu obywatelskiego Karola Nawrockiego wpłynęło 1,5 mln zł. Na ten moment kwota ma wynosić ponad 2 mln zł. Jest to jednak zaledwie kropla w morzu potrzeb. Potwierdza to skarbnik Prawa i Sprawiedliwości Henryk Kowalczyk, który w rozmowie z serwisem przekazał, że choć na konto komitetu wpływa ponad 100 tys. zł dziennie, to “na ten moment wystarcza na finansowanie spotkań i trochę banerów”.
Tymczasem na światło dzienne wyszły informacje, które świadczą o tym, że za czasów pracy w IPN i Muzeum II Wojny Światowej Nawrocki miał pieniędzy pod dostatkiem. Jak podaje “Gazeta Wyborcza”, w ciągu ostatnich 8 lat kandydat wspierany przez PiS, w ramach obowiązków służbowych, zwiedził wszystkie kontynenty. “Hawaje, Japonia, Chiny, Australia, Nowa Zelandia - to dorobek podróżniczy Karola Nawrockiego jako dyrektora MIIWŚ. Gdy w 2021 roku został wiceprezesem, a potem prezesem IPN, również latał w dalekie kraje, m.in. do: Zimbabwe, Meksyku, Argentyny. Zrobił też oblot Stanów Zjednoczonych” - czytamy w "GW". Gazeta podkreśla, że, "podróże Nawrockiego kosztowały podatnika prawie 800 tys. zł".
Gdy stał na czele Muzeum - 463 tys., a gdy przeszedł do IPN - ponad 326 tys. zł. Tu jednak jego kadencja jeszcze się nie skończyła" - pisze dziennik. "W 2018 roku Nawrocki jako dyrektor MIIWŚ odwiedził: Ałmaty, Moskwę, Helsinki, Rygę i kilka miast amerykańskich. W kolejnym roku był w Essen, gdzie m.in. spotkał się z miejscowym Klubem "Gazety Polskiej". Poleciał też do: Brukseli, Kiszyniowa i Bukaresztu. W czasie 12-dniowej podróży do Chin i Japonii zwiedził "chińskie i japońskie muzea poświęcone II wojnie światowej" - wymienia dziennik.
Z relacji Gazety Wyborczej dowiadujemy się, że jedną z najdroższych podróży Nawrockiego jako dyrektora MIIWŚ był wyjazd do Nowej Zelandii i Australii w lutym 2020 roku, który “kosztował podatników 121 tys. zł”. Jego celem miały być wizyty w muzeach i spotkania z Polonią. Łącznie podczas swojej pracy w IPN i gdańskim muzeum kandydat popierany przez PiS wyjeżdżał za granicę ponad 50 razy.
ZOBACZ: Kaczyński pod lupą śledczych. Tusk wietrzy gabinet
Na temat podejrzanych wojaży Nawrockiego wypowiedzieli się m.in. politycy Koalicji Obywatelskiej Adrian Witczak i Patryk Jaskulski. “Jaka wartość płynie z tych podróży? Po co pan był na Hawajach? Po co pan był w Chinach, Japonii, Australii, Nowej Zelandii? Co pan załatwił w USA, Meksyku, Argentynie? - wymieniał pierwszy z nich podczas konferencji prasowej w Sejmie. Z kolei Jaskulski pokusił się o bardzo ironiczne stwierdzenie: ”Kampania wyborcza to taki czas, w którym poznajemy bliżej kandydatów, ich zainteresowania, pasje, hobby. Ostatnio okazuje się, że jedną z największych pasji pana Karola Nawrockiego jest podróżowanie. Można śmiało powiedzieć, że stworzył Instytut Podróżowania Nawrockiego" - zaznaczył poseł.
Na wypowiedź w tej sprawie zdecydował się także szef klubu PiS Mariusz Błaszczak, według którego "Nawrocki jako szef IPN odwiedzał miejsca związane z historią Polski i z historią II wojny światowej" - stwierdził w rozmowie z PAP.
