Awaryjne lądowanie samolotu w Poznaniu, nie żyje pasażer. Dramatyczna relacja świadków
Poznań. Na lotnisku Poznań-Ławica doszło do awaryjnego lądowania samolotu linii WizzAir, który leciał z portu lotniczego Londyn-Luton do Warszawy. Na podkładzie maszyny zmarł pasażer. Rozmówczyni portalu Goniec.pl była świadkiem tragedii. Opowiedziała, co działo się w samolocie tuż po tym, jak współpodróżny poczuł się źle.
Rzecznik prasowy Portu Lotniczego Poznań-Ławica w rozmowie z TVN24 poinformował, że do awaryjnego lądowania samolotu doszło w poniedziałek 24 października około godziny 14:00. - Trwa oczekiwanie na prokuratora, który musi pojawić się na miejscu - informował kilka godzin temu Błażej Patryn.
Awaryjne lądowanie samolotu w Poznaniu. Mężczyzna zmarł podczas lotu
Z informacji przekazanych nam przez pasażerkę wynika, że lot, który wystartował z portu lotniczego Londyn-Luton, od początku nie należał do udanych. Samolot do Warszawy miał wystartować o godz. 8:20 czasu brytyjskiego. Ostatecznie pasażerowie weszli na podkład maszyny linii Wizz Air dopiero po godz. 9:00, a start nastąpił o godz. 10:20.
Pasażerka dodaje, że w samolocie panowała dotkliwa duchota. Załoga pokładowa była zajęta rozdawaniem pasażerom butelek z wodą i batoników, które miały zrekompensować im opóźnienie. Około 50-letni mężczyzna, który siedział cztery rzędy za nią, przez cały czas ciężko oddychał. Nagle stewardessa zapytała, czy na pokładzie znajduje się lekarz.
- Zaczęła się akcja udzielania pierwszej pomocy, masaż serca, podawanie tlenu. Do pomocy przyłączył mężczyzna, a wszystko to rozgrywało się w ostatnim rzędzie na fotelach - relacjonowała pasażerka w rozmowie z portalem Goniec.pl. - Mężczyzna był dość postawny, załoga miała duży problem z ułożeniem go na podłodze - dodała.
Awaryjne lądowanie samolotu w Poznaniu. "Było widać, że włożono jego ciało do worka"
Po kilkunastu minutach pasażerowie mieli zostać poinformowani, że konieczne będzie awaryjne lądowanie, a na lotnisku czeka już karetka pogotowia. Załoga miała przekazać podróżnym, że są w Poznaniu, dopiero po wylądowaniu w tamtejszym porcie.
- Do samolotu tylnym wejściem weszli ratownicy medyczni i próbowali jeszcze raz podjąć reanimację. Mężczyzna był już wtedy około pół godziny bez funkcji życiowych. Mimo zasłony było widać, że włożono jego ciało do worka. W międzyczasie było słychać rozmowy ratowników, że pasażer leczył się kardiologicznie i miał astmę - relacjonuje rozmówczyni portalu Goniec.pl.
Po dłuższym oczekiwaniu pasażerowie zostali odtransportowani do gate'u. Obsługa lotniska miała nie odpowiadać na zadawane przez zgromadzonych pytania. Po godzinie podróżni zostali poinformowani, że zostaną odwiezieni do Warszawy autokarami. Nasza rozmówczyni zdecydowała się jednak na powrót do domu taksówką.
Artykuły polecane przez Goniec.pl: