Wyszukaj w serwisie
Goniec.pl > Fakty > Zakopane: zakrwawiona staruszka prawie godzinę czekała na karetkę. Świadkowie nie kryją oburzenia
Jan Jałowczyk
Jan Jałowczyk 24.05.2023 15:39

Zakopane: zakrwawiona staruszka prawie godzinę czekała na karetkę. Świadkowie nie kryją oburzenia

pogotowie
Iberion

Zakopane. Przypadkowi świadkowie zauważyli na jednej z ulic starszą, zakrwawioną kobietę. Do seniorki natychmiastowo wezwano pogotowie ratunkowe. Jakież było zdziwienie uczynnych osób, gdy ratownicy na miejscu pojawili się dopiero po niemal godzinie. 

Zakopane: zakrwawiona staruszka na ulicy

Bulwersujące zdarzenie opisuje Tygodnik Podhalański. To właśnie do lokalnego portalu zgłosiła się oburzona pani Lucyna. Kobieta, która spędzała czas w stolicy Tatr, wraz z mężem przyjechała do Zakopanego z drugiego końca Polski. 

Pani Lucyna, w środę, 24 maja była świadkiem niepokojącego zdarzenia. - Rano syn wyszedł na balkon i widział, jak starsza kobieta się wywróciła na ulicy i rozbiła głowę - informuje w rozmowie z Tygodnikiem. Zaniepokojona turystka natychmiastowo zadzwoniła na pogotowie ratunkowe. Dyspozytorka przyjęła zgłoszenie o godzinie 9.40.

Zaskakujące zakończenie "Wiadomości" TVP. Michał Adamczyk w ostatniej chwili wydał oświadczenie

Prawie godzinę czekali na karetkę pogotowia

Pomimo deszczu, pani Lucyna pobiegła do auta po apteczkę i koc termiczny, a następnie do poszkodowanej staruszki. - Udzieliłam tej pani pierwszej pomocy, okryłam ją folią termiczną. Miała rozbity nos i ranę do zszycia na głowie. A jakie obrażenia wewnętrzne? Trudno powiedzieć bez badań, bo to rozbita głowa. Pani po siedemdziesiątce. Może mieć wstrząs mózgu. Nie wiadomo - relacjonowała turystka.

Pomimo upływającego czasu, ratownicy nie przyjeżdżali. Zniecierpliwiony mąż pani Lucyny jeszcze kilkukrotnie dzwonił pod numer alarmowy. Dyspozytorka jedynie potwierdzała, że karetka jest w drodze. Była 10:08. - Dodała, że mamy cierpliwie czekać. Że nic nie poradzi na deszcz, że w takiej sytuacji najlepiej, żebym wzięła poszkodowaną do domu. Ale jak? Ja mieszkam 600 kilometrów stąd!? - relacjonował pan Wojciech.

"Tłumaczyli nam, że mają tylko dwie karetki na cały region"

Finalnie, karetka dotarła na miejsce o godzinie 10:30, a więc po 50 minutach od zgłoszenia. - To nie powinno tak być. Przecież to starsza osoba, całkowicie przemoczona od tego siedzenia na asfalcie. Ja zresztą też. A nie wiadomo co jej się stało, bo miała rozbitą głowę - komentowała oburzona turystka.

- Tłumaczyli nam, że mają tylko dwie karetki na cały region, to skandal - dodawała. Zdaniem pani Lucyny, Zakopane powinno posiadać więcej jednostek gotowych do potencjalnych interwencji.

Źródło: Tygodnik Podhalański