Wypadek autokaru w Chorwacji. Uczestniczka tragedii zdradziła co myślała, czekając na pomoc
Sobotnim wypadkiem pielgrzymów zmierzających do Medjugorje wciąż żyje cała Polska. Niestety, dziś napłynęła wiadomość o śmierci drugiego kierowcy. Jedna z uczestniczek tragicznego zdarzenia, która przetrwała zderzenie z ziemią, opowiedziała o tym, jak wyglądało oczekiwanie na udzielenie pomocy. - To była wieczność - uja
Horror, jaki przeżyli pielgrzymi w Chorwacji oraz ich rodziny, jest nie do opisania. Ci, którym udało się przeżyć, z pewnością zapamiętają go do końca życia.
Koszmar na pielgrzymce do Medjugorje
To miała być pielgrzymka pełna wzruszających momentów i duchowe przeżycie podążania śladami objawień maryjnych. Niestety, to wszystko dobiegło końca w sobotę 6 sierpnia nad ranem, zanim jeszcze rozpoczęło się na dobre.
Około godz. 5.40 autobus, którym podróżowali pielgrzymi, nieoczekiwanie zjechał z toru drogi i uderzył w pobocze, doprowadzając do tragicznego w skutkach wypadku. Śmierć poniosło 12 osób, a 32 odniosły poważne rany, w tym zagrażające życiu.
- Niewiele pamiętamy, bo to było nad ranem. Wszyscy spaliśmy, więc usłyszeliśmy tylko trzask pobocza, ten trzask nas obudził. No i potem wydarzenia potoczyły się bardzo szybko - relacjonował kapłan towarzyszący podróżującym w rozmowie z "Super Expressem".
W przeciwieństwie do księdza, jedna z uczestniczek pielgrzymki, do której dotarł dziennik twierdzi, że w jej umyśle, zdarzenia następowały w niezwykle wolnym tempie. Kobieta opowiedziała dziennikarzom, jak z jej perspektywy wyglądały okoliczności tuż po zdarzeniu.
W oczekiwaniu na pomoc
- Nie spałam, ale miałam zamknięte oczy. Wielki huk, później byłam przygnieciona dwoma siedzeniami. Byłam przytomna, nie straciłam przytomności - opowiedziała w rozmowie z "Super Expressem" pani Beata, jedna z uczestniczek pielgrzymki.
Kobieta twierdzi, że w związku z zakleszczeniem się wielu z pasażerów, autobus musiał zostać rozcięty. Oczekiwanie na pomoc, choć nie tak długie, było jednak nie do zniesienia, a każda minuta dłużyła się jak godzina.
- Dla nas to wieczność, ale podobno krótko - po 13 minutach przyjechali, ale ja miałam wrażenie, że to trwało dłużej - przekonywała.
Na szczęście pani Beata miała na tyle szczęścia, że szybko powinna dojść do siebie. Złamała łopatkę, a jej noga uległa stłuczeniu. Niestety, wielu z jej przyjaciół z wyprawy do Medjugorje nie będzie już nigdy miało okazji zobaczyć celu podróży.
Artykuły polecane przez Goniec.pl:
Wypadek polskiego autokaru w Chorwacji. Uczestnik: "Wbił się przodem, góra się przełamała"
Wypadek autokaru w Chorwacji. Organizator pielgrzymki zdruzgotany. "Taka była wola Pana Boga"
Źródło: se.pl