Wyszukaj w serwisie
Goniec.pl > Fakty > Wypadek polskiego autokaru w Chorwacji. Uczestnik: "Wbił się przodem, góra się przełamała"
Irmina Jach
Irmina Jach 07.08.2022 21:52

Wypadek polskiego autokaru w Chorwacji. Uczestnik: "Wbił się przodem, góra się przełamała"

Chorwacki strażak o wypadku polskiego autokaru: "Nigdy czegoś takiego nie doświadczyłem"
Damir Secnar/AFP/East News

- Dobrze pamiętam moment wypadku. Gdy autokar zjechał z drogi, powiedziałem sobie: jedziemy w pole, zaraz będziemy fruwać! Okazało się, że trafiliśmy prosto w wybetonowany rów - zdradził w rozmowie z PAP ksiądz Rafał Działak, który był uczestnikiem sobotniego wypadku polskiego autokaru w Chorwacji.

Do tragicznego w skutkach zdarzenia doszło 6 sierpnia nad ranem na autostradzie A4. Zginęło 12 osób, a kolejne 32 zostały ranne. Dziś wiadomo, że aż 19 jest w stanie ciężkim. Pasażerowie zmierzali do Medjugorje, miejsca chrześcijańskiego kultu maryjnego.

Wypadek polskiego autokaru w Chorwacji. Ocalały ksiądz wspomina tragedię: "Góra się przełamała"

Ksiądz Rafał Działak z konińskiej parafii ocalał z tragedii. W rozmowie z PAP przyznał, że czuje się dobrze, ale nie może wstawać z łóżka. - Jestem trochę poobijany, trochę poszyty, trochę poobcierany. Mam złamanie kości krzyżowej, kazano mi leżeć, nie mogę ruszać nogami - tłumaczył, leżąc jeszcze w szpitalu na obserwacji.

Ze względu na niemożność chodzenia, kapłan nie wie zbyt wiele o losach towarzyszących mu pielgrzymów. Wczoraj odwiedziły go jednak kobiety, które zdążyły już wrócić do Polski. W tej samej sali co ksiądz Rafał Działak leży jeszcze jeden uczestnik katastrofy - pan Paweł.

Duchowny utrzymuje, że doskonale pamięta moment, w którym doszło do tragedii. Nie spał od godzin wczesnoporannych, był świadkiem kontroli paszportowej na chorwackiej granicy i zamianę kierowców, która miała miejsce wkrótce. Dalsza podróż nie była długa.

- Pan Paweł mówił mi, że w pewnym momencie usłyszał coś jakby wystrzał koła. Powiedział: "Jakby autobus złapał kapcia". Dla mnie to byłoby jakieś wyjaśnienie tego, dlaczego autobus nagle zjechał z prostej drogi. Pamiętam, że powiedziałem sobie: "Boże drogi, jedziemy w pole, zaraz będziemy fruwać!" Okazało się, że trafiliśmy prosto w wybetonowany rów. Autokar wbił się przodem, jego góra się przełamała - relacjonował ksiądz, dodając, że w chwili uderzenia pozostali pasażerowie stracili dokumenty, telefony i inne rzeczy osobiste, które mogłyby pomóc w identyfikacji zmarłych.

Z opowieści kapłana wynika, że siła uderzenia powyrywała wszystkie siedzenia autobusu. - Wszystkie przedmioty, telefony, torebki, które każdy gdzieś miał poleciały, zaginęły. To dlatego nie wiadomo było, kto zginął, kto jest nieprzytomny i trafił na intensywną terapię - opowiadał uczestnik tragicznych wydarzeń.

Ksiądz Rafał Działak nie wie, kiedy wróci do kraju. Wszystko będzie zależało od decyzji chorwackich lekarzy. - Wrócę w wybranym przez nich, dogodnym momencie, gdy podróż nie będzie się wiązała z dodatkowym ryzykiem dla mojego zdrowia - podsumował.

Artykuły polecane przez Goniec.pl:

Źródło: PAP