Wpadka w telewizji na żywo. Dziennikarkę potrącił samochód
Do nietypowego zdarzenia doszło w trakcie programu na żywo na antenie amerykańskiej stacji newsowej WSAZ. Reporterka została potrącona przez samochód, ale natychmiast wstała i kontynuowała relację. Internautów zaskoczyła reakcja prowadzącego wydanie wiadomości.
Nagranie z tej groźnej sytuacji szybko trafiło do internetu. Obejrzało je już ponad 4,2 mln użytkowników. Dziennikarz prowadzący program zdradził kulisy incydentu na Twitterze.
Reporterka przerwała relację na żywo. Potrącił ją samochód
W środę 19 stycznia wieczorem Tori Yorgey realizowała materiał na żywo dla stacji WSAZ. Pojechała do miasta Dunbar (Wirginia Zachodnia, USA), gdzie wybuchła awaria wodociągów.
Prowadzący rozpoczął relację, ale reporterka nie zdążyła nawet zabrać głosu, ponieważ potrącił ją samochód. Kamera, która łączyła ją ze studiem, upadła na ziemię.
Pozostała część artykułu pod materiałem wideo
Kobieta, która kierowała autem wysiadła i zapytała reporterkę, czy coś się stało. - To telewizja na żywo dla ciebie. Wszystko dobrze. W koledżu też zostałam tak potrącona przez samochód - odpowiedziała Tori Yorgey.
Po chwili wstała i kontynuowała relację. - Właśnie zostałam potrącona przez samochód, ale wszystko ze mną w porządku, Tim - wytłumaczyła całe zamieszanie prowadzącemu wydanie wiadomości.
Internauci zmieszani. Zarzuty wobec prowadzącego
Nagranie z tego incydentu trafiło na Twittera w piątek. Pod wpisem pojawiło się mnóstwo komentarzy. Niektórzy internauci mają wątpliwości co do reakcji Tima Irra, który prowadził środowy program.
Użytkownicy zwrócili uwagę, że dziennikarz nie okazywał emocji i nie przejął się incydentem. Na jego twarzy pojawiło się raczej zdziwienie niż zmartwienie.
Jednak te zarzuty okazały się bezpodstawne, co wytłumaczył inny dziennikarz, który opublikował ten filmik na Twitterze. Okazuje się, że prowadzący nie widział, co dzieje się na antenie. Stał przed nim jedynie prompter, a połączenie z reporterką było głosowe.
Sam Tim Irr podgrzał atmosferę wokół incydentu, publikując w czwartek wieczorem zdjęcie zapowiadające to nagranie. Jedna z użytkowniczek - była reporterka, oceniła, że robienie sensacji przez prowadzącego z tak niebezpiecznego momentu jest "obrzydliwe".
Tim Irr odpowiedział na jej zarzuty, wskazując, że władze stacji próbowały przekonać Tori Yorgey, aby zrezygnowała z dalszych materiałów zaplanowanych na ten dzień i wróciła do domu. "Nie chciała tego zrobić, nalegała, aby zrobić inne wywiady", czytamy w komentarzu dziennikarza.
Internautka ucięła dyskusję. Zwróciła jedynie uwagę, że Tori Yorgey miała dużo szczęścia, a skutki potrącenia mogłyby znacznie bardziej poważne. Poza tym zaznaczyła, że reporterka nie powinna realizować materiału w terenie sama, bez pomocy operatora czy realizatora.
Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:"We're good, Tim." pic.twitter.com/9kn2YElDLK
— Timothy Burke (@bubbaprog) January 20, 2022
Adam Niedzielski prognozuje sytuację pandemiczną w następnym tygodniu
Lublin: służby zakończyły poszukiwania 73-latki. Tragiczny finał
Jeżeli chcesz się podzielić informacjami z Twojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres [email protected]
Źródło: Twitter