Wyszukaj w serwisie
Goniec.pl > Społeczeństwo > Urodziła pięcioraczki. Zdradziła, co usłyszała od lekarza. "Zwalił mnie z nóg"
Bartłomiej  Binaś
Bartłomiej Binaś 10.10.2023 11:37

Urodziła pięcioraczki. Zdradziła, co usłyszała od lekarza. "Zwalił mnie z nóg"

mama pięcioraczków
Instagram/@piecioraczki_z_horynca

Pani Dominika jest mamą pięcioraczków. Kobieta prowadzi w mediach społecznościowych profil, który obserwują tysiące internautów. W jednym ze swoich filmów opowiedziała o okresie, gdy znajdowała się w szpitalu. Trudno uwierzyć w to, co powiedział jej lekarz. Pani Dominika nie ukrywa, że jego słowa zwaliły ją z nóg.

Pani Dominika jest mamą pięcioraczków

Dominika i Vincent Clarke mieszkają we wsi Puchacze w gminie Horyniec-Zdrój na Podkarpaciu. Para zyskała dużą popularność w lutym 2023 roku, gdy pani Dominika urodziła pięcioraczki. Teraz oboje są szczęśliwymi rodzicami piątki dzieci o imionach: Charles Patrick, Henry James, Elizabeth May, Evangeline Rose oraz Arianna Daisy.

Pani Dominika musiała przejść operację kolana, które nie wytrzymało trudów ciąży. Warto wspomnieć o tym, że wcześniej para wychowywała siedmioro dzieci, niestety krótko po narodzinach zmarł Henry James. 

Burza po debacie w TVP, komentarze Polaków nie pozostawiają złudzeń. "Nikt tak dużo nie mówił"

Mama pięcioraczków wspomina trudny czas

Pani Dominika prowadzi w mediach społecznościowych konto, które obserwuje blisko 50 tysięcy internautów. Ostatnio kobieta zamieściła krótki filmik, w którym podsumowała trudny czas w szpitalu.

- Przejechaliśmy około 60 tys. kilometrów. Około 700 godzin jazdy, około 120 litrów mleka. Patrzyliśmy, jak nasze maluszki rosną i zmieniają się, a jednocześnie myśleliśmy, ile jeszcze damy radę dźwignąć. Najpierw jeździliśmy razem, by - po 4 godzinach jazdy - chociaż chwilę być z maluchami - choć godzinę, dwie. A potem długa droga powrotna i rozdarcie, bo tu trzeba zostawić, a tu w domu czekają - mówiła matka.

"Te słowa wciąż brzmią w moich uszach"

Pani Dominika w nagraniu przyznaje, że wyjazdy były bardzo kosztowne, a będąc ciągle w trasie, ciężko było równocześnie pracować i zarabiać na życie. - Gdy dziewczynki zaczęły przychodzić kolejno do domu, jeździł już tylko mąż. Jakoś dawaliśmy radę, choć moje serce krwawiło, że nie mogłam jeździć do syna - przekazała kobieta.

- Byłam silna, dopóki nie zadzwonił do mnie lekarz dyżurny, który kompletnie zwalił mnie z nóg. W jej oczach byliśmy najgorszymi rodzicami, bo nie było nas ciągle przy dziecku. Te słowa wciąż brzmią w moich uszach. Mimo wszystko musiałam być silna. Musiałam pochować syna, odciągać mleko i walczyć - podsumowała pani Dominika.

Tagi: dzieci Szpital