To nie przypadek, że świadek wypadku syna Sylwii Peretti "zniknął jak kamfora"? Ekspert nie ma wątpliwości
Na nagraniu wypadku Renault kierowanego przez syna Sylwii Peretti widoczny jest nieznany mężczyzna. Pieszy przechodzący w niedozwolonym miejscu dosłownie rozpłynął się w powietrzu i policja nie wie, kim jest. Okazuje się, że może unikać kontaktu z policjantami nie bez powodu. Mężczyźnie mogą grozić konsekwencje.
Tajemniczy pieszy z monitoringu pozostaje anonimowy
Nie ma wątpliwości, że tragiczna śmierć czterech młodych mężczyzn w wypadku w Krakowie jest ogromną tragedią. Sylwia Peretti opłakuje stratę młodego syna, ale nie tylko “Królowa życia” straciła tam bliską osobę.
Wiadomo już, kim są zmarli mężczyźni. Jeden z nich zaledwie kilka miesięcy temu wziął ślub. Wiele osób zastanawia się nad sprawą pieszego widocznego na nagraniu udostępnionym przez krakowski magistrat.
Wiadomo, kim są pozostałe ofiary wypadku w Krakowie. To z nimi jechał syn Sylwii PerettiOburzające zachowanie pieszego, nawet się nie zainteresował
Pieszy przechodził przez jezdnię w niedozwolonym miejscu. Wielu internautów wskazywało, iż renault mogło wpaść w poślizg po tym, jak mężczyzna niespodziewanie znalazł się na jezdni. - Główną przyczyną tego tragicznego wypadku była nadmierna prędkość. Gdyby kierowca jechał wolniej, do tej tragedii nigdy by nie doszło. Jednak z nagrania, na którym widać wypadek, wynika, że zachowanie pieszego było bezprawne i nieodpowiedzialne - powiedział Marek Konkolewski, ekspert w kwestii ruchu drogowego i były policjant. Specjalista zgodził się poruszyć temat tajemniczego przechodnia w rozmowie z Faktem.
- Absolutnie nie feruję wyroków, ale moim zdaniem widok pieszego, który pojawił się nagle na środku skrzyżowania, w pewnym sensie mógł zaskoczyć kierującego. W takiej sytuacji odruchową reakcją jest naciśnięcie pedału hamulca, co przy tak dużej prędkości spowodowało, że auto wpadło w poślizg, następnie wjechało na torowisko, a wtedy kierowca już całkowicie stracił kontrolę nad pojazdem - dodał były policjant. Marek Konkolewski jest oburzony zachowaniem przechodnia i wskazuje, iż może nie być przypadkiem to, że nieznany mężczyzna unika zgłoszenia się na policję.
Ekspert jest w swoich słowach bardzo ostry. Chociaż wskazuje, że jazda ofiar, w tym syna gwiazdy “Królowych życia” była najprawdopodobniej główną przyczyną śmiertelnego wypadku, to zachowanie pieszego było okropne. - W mojej ocenie — dyskwalifikuje go jako człowieka, ponieważ ludzki, moralny i etyczny obowiązek nakazuje pomóc ofiarom wypadku, a on zniknął jak kamfora - powiedział stanowczo były policjant.
Tajemniczemu pieszemu może grozić nawet więzienie
Marek Konkolewski w rozmowie z Faktem podkreśla, że mężczyzna widoczny na nagraniu powinien jak najszybciej samodzielnie zgłosić się na policję. - Każda godzina zwłoki działa na jego niekorzyść - wyjaśnił ekspert. Wskazał, że to właśnie tajemniczy przechodzień może pomóc policji w rozwikłaniu tragicznego wypadku.
Nieznany mężczyzna może bać się konsekwencji działań. - Każda osoba widząca wypadek powinna próbować udzielić pomocy ofiarom, zadzwonić na numer alarmowy. To jest odruch. Nieudzielenie pomocy ofiarom wypadku w rozumieniu regulacji Kodeksu karnego zagrożone jest karą pozbawienia wolności do lat trzech - powiedział szczerze Marek Konkolewski.
Co na to policja? Pewne jest, że śledczy jeszcze nie wiedzą, kim jest mężczyzna widoczny na nagraniu z ostatnich chwil Patryka Peretti i jego przyjaciół. - Ta osoba jeszcze nie została przesłuchana. Mężczyzna do tej pory nie zgłosił się na policję. O tym, czy śledczy będą próbowali go zidentyfikować i przesłuchać zadecyduje prokuratura. Ale zapewne tak, bo jest on istotnym świadkiem w sprawie - usłyszeli dziennikarze Faktu od mł. insp. Sebastian Gleń, oficera prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie.
Źródło: Fakt