Teściowa zmieniła jej małżeństwo w piekło. Wrzucała do skrzynki liściki, ich treść poraża
Opowieści o trudnych relacjach teściowej i synowej są stare jak świat, ale wciąż jest w nich dużo życiowej prawdy. Gdy spotkają się dwie kochające jednego mężczyznę kobiety, ciężko dojść do porozumienia, zwłaszcza że każda z nich uważa, iż chce i wie jak najlepiej. Taka sytuacja przydarzyła się właśnie czytelniczce Onetu, która wysłała do redakcji pełen goryczy list. Autorka przyznała w nim, że matka męża zmieniła ich życie w piekło. Jej świadectwo dosłownie wbija w fotel.
Teściowa chciała zniszczyć jej życie
Mąż pani Anny (imię nadane na potrzeby artykułu - przyp. red.) od zawsze był blisko ze swoją mamą i dwiema starszymi siostrami, co bezpośrednio wiązało się trudną historią jego rodziny. Pan Marcin jako zaledwie 3-latek stracił ojca i wychował się w domu zarządzanym przez kobiety, bez tajemnic, ale też bez przestrzeni na własne “ja”.
Prawdziwy oddech przyszedł dopiero wraz z wyjazdem na studia, w trakcie których poznał swoją przyszłą żonę. Pani Anna od razu zauważyła drobne niuanse, takie jak weki od mamusi, wyprasowana przez rodzicielkę koszula itp., jednak zakochała się i zauważyła, że jej wybranek potrafi trzymać zdrowy dystans. Przyszłą teściową i siostry ukochanego poznała dopiero po sześciu miesiącach, a spotkanie pełne było serdeczności i uścisków.
- Nie łudź się. Ich zdaniem jeszcze się taka nie urodziła, która by ich zdaniem była dla mnie odpowiednią kandydatką. Ale to nie ma żadnego znaczenia, kochamy się, w ogóle się nimi nie przejmuj - usłyszała wówczas od chłopaka.
8-letni Kamil z Częstochowy cierpiał od wielu tygodni. Wydało się, co działo się w szkoleSeniorka nie dała małżeństwu żadnej przestrzeni
W późniejszym czasie autorka listu do redakcji Onetu przekonała się boleśnie, że słowa te nie były na wyrost, bowiem jej życie u boku Marcina zaczęło stopniowo zamieniać się w koszmar. Z pewnością nie pomogło to, że po ślubie para zamieszkała kilka przecznic od rodzinnego domu mężczyzny, a to mocno uaktywniło teściową w złym tego słowa znaczeniu.
- Zaczęła zjawiać się u nas codziennie bez zapowiedzi. W weekendy budziła nas, dzwoniąc do drzwi o 9.00 rano. Nie krępowało jej to, że jesteśmy w piżamach, że wyraźnie nie cieszymy się z jej wizyty, nie pytała, czy mamy jakieś plany, nie uprzedzała, że przyjdzie. W tygodniu wpadała, gdy wracaliśmy z pracy. Przynosiła jedzenie, zaczynały podgrzewać je w naszej kuchni i rzucała: wiesz, bo Marcin to jest przyzwyczajony do domowego jedzenia - wyznała kobieta.
Jej cierpliwość w końcu osiągnęła swoje granice i pani Anna poprosiła męża o zwrócenie uwagi matce, ale to miało odwrotny skutek. Teściowa potrafiła wrzucać małżonkom kartki do skrzynki pocztowej, strasząc, że umiera. Na szczęście, pan Marcin znał te zagrywki.
Nękanie przyniosło odwrotny skutek
Pani Anna początkowo żałowała nawet swojej teściowej, ale jej empatię studził małżonek i sytuacje takie jak te, w których na jaw wyszło, że seniorka symulowała atak serca. Później do interwencji włączyły się też siostry pana Marcina, które przychodziły i pouczały mężczyznę: nie wolno tak traktować matki, matka jest ważniejsza niż żona, matka dała ci życie...
Wystarczył miesiąc, by mąż czytelniczki stracił cierpliwość i podjął decyzję o odcięciu pępowiny. - W tej chwili nie odpowiada siostrom i matce nawet na telefony czy SMS-y, a o wpuszczeniu ich na teren naszego osiedla nie ma nawet mowy - pisze pani Anna.
Niedawno małżeństwo postanowiło sprzedać mieszkanie i wyprowadzić się do Warszawy. Nowy adres, jak wyznaje kobieta, przez pewien czas pozostanie ich słodką tajemnicą.
Źródło: Onet