Tomasz Lis, w przeciwieństwie do większości Polaków, w tym roku nie zasiądzie przy wigilijnym stole wraz z najbliższymi. Dziennikarz boryka się z chorobą, która może być niebezpieczna dla osób z jego otoczenia.
Tomasz Lis został skazany. Wyrok Sądu Rejonowego dla Warszawy-Mokotowa uznał dziennikarza winnego, ale wyrok nie jest prawomocny. Sprawa dotyczy okresu, gdy dziennikarz był naczelnym magazynu Newsweek.
Kolejne poważne problemy Tomasza Lisa. Do sądu właśnie trafił akt oskarżenia przeciwko byłemu redaktorowi naczelnemu “Newsweeka” w związku z zamieszczoną w dodatku do tygodnika reklamą alkoholi. Ewentualne uchybienie przepisom ustawy o wychowaniu w trzeźwości i o przeciwdziałaniu alkoholizmowi może dziennikarza słono kosztować. W grę wchodzi kara nawet 500 tys. złotych.
Tomasz Lis nie zamierza długo płakać po zwolnieniu go w atmosferze skandalu z "Newsweeka", gdzie redaktorem naczelnym został teraz Tomasz Sekielski. Były mąż Kingi Rusin właśnie poinformował za pośrednictwem Instagrama, że za kilka tygodni ruszy jego własne wydawnictwo TOMY. Jak jednak zaznaczył we wpisie, nie zamierza wspomagać się publicznymi zbiórkami, ewidentnie pijąc w ten sposób do swojego następcy, który swego czasu zebrał od darczyńców miliony, obiecując im serię niezrealizowanych do dziś filmów.
Tomasz Lis poinformował za pośrednictwem mediów społecznościowych, że oczekuje na zabieg na oddziale kardiologicznym. To kolejny pobyt w szpitalu byłego redaktora naczelnego "Newsweeka", który wraca do zdrowia po czwartym udarze.
Afera wokół byłego naczelnego Newsweeka oraz obecnego właściciela portalu NaTemat, Tomasza Lisa, okazała się kamykiem, który wywołał lawinę. Zmowa milczenia na temat pracy w Newsweeku została przerwana w wyjątkowo brutalny sposób. Z odmętów przepracowanych na terapii wspomnień wyciągane są kolejne doniesienia o porażających standardach pracy w redakcji Newsweeka. Okazuje się bowiem, że winnych mobbingu oraz "krzywdzenia" innych, mogło być w tygodniku znacznie więcej. Mobbing nie ma płci - to trzeba podkreślić jasno. Nie jest też "przywilejem" znanych i bogatych. Krzywdzić może każdy, co potwierdzają kolejne historie. Niedawno Renata Kim ogłosiła, że to ona była osobą zaangażowaną w ukrócenie (zdecydowanie zbyt) twardych rządów Tomasza Lisa w redakcji Newsweeka. Podobnie jak kiedyś hiszpańskiej inkwizycji, nikt nie spodziewał się, że wyzwolicielka dziennikarzy bardzo szybko stanie się kolejną oskarżoną.