Dramatyczne szczegóły udaru Tomasza Lisa. Lekarze przez trzy godziny walczyli o jego życie
Wczoraj Tomasz Lis poinformował fanów, że przeszedł czwarty udar. Dziennikarz, pod którego adresem w ostatnim czasie padły oskarżenia o mobbing i molestowanie seksualne byłych współpracowników, zamieścił w sieci zdjęcie ze szpitalnego łóżka i zapewnił, że "już żyje". Jak przyznał w rozmowie z redakcją "Faktu", lekarze długo jednak walczyli o to, by go uratować.
– Miałem udar. Jestem na erce udarowej jednego z warszawskich szpitali. Podobno już żyję, choć w nocy nie było to takiej pewne. Co dalej zdecydują lekarze. Wszystkich pozdrawiam – napisał Tomasz Lis na Twitterze.
Tomasz Lis przeszedł czwarty udar
Do szpitala dziennikarz trafił zaledwie kilka dni po przebiegnięciu kolejnego maratonu. Tomasz Lis poleciał do Stanów Zjednoczonych i stanął na starcie słynnego biegu w Chicago, który był jego szóstym ukończonym maratonem w życiu. Za wielokrotne pokonanie maratońskiego dystansu otrzymał medal, o którym, jak przyznał, marzył już od wielu lat.
– Robota wykonana. Satysfakcja, szczęście i absolutna agonia. Tak ciężko jak dziś nie było nigdy. Ale koniec wieńczy dzieło – poinformował Lis na Twitterze, tuż po ukończeniu biegu.
Robota wykonana. Satysfakcja, szczęście i absolutna agonia. Tak ciężko jak dziś nie było nigdy. Ale koniec wieńczy dzieło.
— Tomasz Lis (@lis_tomasz) October 9, 2022
💪👍🏃🏻♂️🔥 pic.twitter.com/142fsV9DB4
Tomasz Lis nie miał jednak zbyt wiele czasu na odpoczynek i tuż po ukończeniu maratonu wsiadł w samolot powrotny do Polski. Wysiłek być może jednak przekroczył możliwości jego organizmu, bowiem w nocy z 12 na 13 października były naczelny "Newsweeka" trafił do szpitala w związku z kolejnym udarem.
Miałem udar. Jestem na erce udarowej jednego z warszawskich szpitali. Podobno już żyję, choć w nocy nie było to takiej pewne. Co dalej zdecydują lekarze. Wszystkich pozdrawiam. pic.twitter.com/tiOG5hZX63
— Tomasz Lis (@lis_tomasz) October 13, 2022
Okazuje się, że walka o życie dziennikarza nie była łatwa. Redakcja "Faktu" skontaktowała się z Tomaszem Lisem, który wyznał w rozmowie, że lekarze wciąż nie postawili w jego sprawie jednoznacznej diagnozy.
– Lekarze czekają z diagnozą, badania trwają. Nie chce stawiać diagnozy, wchodzić w ich kompetencje – wyznał Tomasz Lis.
Łatwo zauważyć, że ponowne kłopoty zdrowotne dziennikarza mogą być bezpośrednio skorelowane z nadludzkim wysiłkiem związanym ze startem w kolejnym maratonie. Tomasz Lis nie żałuje jednak swojej decyzji o udziale w chicagowskim biegu.
– Odpowiadając precyzyjnie – nie żałuję. Choć było potwornie ciężko. Zrobiło się gorąco. 3 godziny walki o życie. Bywa – podkreślił Lis.
Artykuły polecane przez Goniec.pl:
Źródło: Fakt/Goniec.pl