Mundial 2022 powoli się rozkręca. Poznaliśmy ekipę sędziowską, która poprowadzi spotkanie Polska-Meksyk w 1. kolejce fazy grupowej mistrzostw świata w Katarze. Głównym arbitrem będzie Australijczyk Christopher Beath. Sędzią techniczną będzie za to Francuzka Stephanie Frappart. Już dziś o godzinie 17.00 nasza reprezentacja rozegra pierwsze spotkanie na tegorocznym mundialu. Rywalem zawodników Czesława Michniewicza będzie niezwykle wymagająca ekipa Meksyku. Wiadomo, jaka ekipa sędziowska została wyznaczona do poprowadzenia tego starcia. Jak się okazuje, w składzie jest kobieta.Spotkanie Polska - Meksyk w 1. kolejce fazy grupowej mistrzostw świata w Katarze poprowadzi Australijczyk Christopher Beath. W sierpniu ubiegłego roku sędziował on turniej FIFA: opóźnione o rok z powodu pandemii igrzyska olimpijskie w Tokio. W tym turnieju sędziował trzy mecze i znowu także finał: Brazylia – Hiszpania (1:1, 2:1 po dogrywce).Co ciekawe, sędzią techniczną będzie za to niezwykle kontrowersyjna Francuzka Stephanie Frappart, której praca w Ligue 1 nie zbiera zbyt wielu pozytywnych opinii wśród neutralnych fanów. Jej rezerwową asystentką będzie Brazylijka Neuza Back. Co niezwykle ciekawe, w ekipie sędziowskiej znajdzie się miejsce dla dwóch spośród sześciu kobiet, które zostały powołane do grona arbitrów katarskiego mundialu. Asystentami Beath wyznaczeni zostali jego rodacy Anton Shchetinin i Ashley Beecham. Ponadto sędzią VAR będzie inny Australijczyk Shaun Evans, a jego asystentami Nicolas Gallo z Kolumbii, Martin Soppi z Urugwaju i Juan Soto z Wenezueli.
Mundial 2022. Tuż po wieczornym spotkaniu pomiędzy reprezentacją Walii a kadrą USA doszło do niezwykle poruszających scen. Neco Williams ukrył twarz w dłoniach, a następnie się rozpłakał. Jak się okazało, tuż przed meczem, obrońca otrzymał druzgocącą wiadomość o śmierci swojego dziadka. - Przetrwałem to - skomentował w pomeczowym wywiadzie. Tegoroczny mundial rozkręca się z każdym kolejnym spotkaniem. Hitem wczorajszego dnia było spotkanie pomiędzy USA a reprezentacją Walii, która po 64 latach powróciła na światowe salony. Finalnie mecz zakończył się rezultatem 1:1, a samo widowisko było niezwykle emocjonujące i dostarczyło fanom wielu pozytywnych emocji. Zacięta walka o trzy punkty trwała od pierwszej do ostatniej sekundy, a na murawie można było zaobserwować prawdziwą męską walkę. Niestety, ale tuż po ostatnim gwizdku, polały się łzy. Wszystko przez rodzinną tragedię, która dotknęła jednego z zawodników.
Mundial 2022 bez cienia wątpliwości pozostaje największą imprezą sportową, jak i kulturalną bieżącego roku. Pomimo licznych zarzutów o korupcje, turniej się odbędzie i przyciągnie wiele tysięcy sympatyków futbolu. Jak się okazuje, by obejrzeć w akcji najlepsze reprezentacje, kibice musieli niezwykle głęboko sięgnąć do swoich portfeli. Za mecze fazy grupowej trzeba było zapłacić od 300 do 930 złotych. Z każdym kolejnym etapem cena biletów rośnie. Ile kosztuje wejściówka na finał?Mundial 2022, który jest organizowany w Katarze, wciąż wywołuje sporo emocji. Impreza, której organizacja pochłonęła wiele ludzkich istnień, a także kosztowała niebagatelne pieniądze, wywołuje w kibicach skrajne emocje. Z jednej strony przyciągający jest poziom sportowy, a odrzuca otoczka wokół samego wydarzenia.Wiele osób zastanawia się, jakie kwoty trzeba wydać, by zobaczyć w akcji Lewandowskiego, Ronaldo, czy Messiego. O sprzedaży biletów oficjalnie informowano już w kwietniu tego roku. To właśnie wtedy ruszyła pierwsza tura sprzedażowa.Wprowadzono specjalne zasady, które miały uporządkować organizację procesu sprzedażowego. Każda federacja piłkarska, której drużyna zakwalifikowała się na mundial w Katarze, ma dla kibiców osiem procent pojemności stadionu, na którym będzie grała.W chwili ogromnego zainteresowania spotkaniem, które byłoby tak duże, liczba chętnych przekroczyłaby pojemność stadionu, FIFA dokona losowania spośród złożonych zamówień.Warto podkreślić, że nasze "orły" zagrają na katarskim mundialu co najmniej 3 spotkania. Polacy zmierzą się z Meksykiem (21 listopada) i Argentyną (30 listopada) na Stadium 974, który oficjalnie mieści 40 tysięcy osób. W praktyce oznacza to, że nasza federacja otrzymała pulę 3200 biletów. Mecz drugiej kolejki z Arabią Saudyjską (26 listopada) odbędzie się z kolei na Education City Stadium, którego pojemność to 45 350 osób. Do puli dla PZPN trafiło więc 3628 wejściówek.
Reprezentant Polski, Nicola Zalewski padł ofiarę brutalnego ataku rywala, który mógł zakończyć się poważną kontuzją młodego gracza. Do groźnego incydentu doszło podczas meczu AS Romy z Łudogorcem Razgrad. Przeciwnik najpierw przewrócił naszego kadrowicza, a następnie naskoczył mu na krtań. Było o krok od tragedii.Jedna z największych nadziei polskiej piłki, Nicola Zalewski może mówić o ogromnym szczęściu. W ostatnim meczu grupowym Ligi Europy AS Roma podejmowała u siebie Łudogorec Razgrad, walcząc o awans do fazy pucharowej. Ostatecznie klub Polaka zdołał zrealizować swój cel i po zwycięstwie 3:1 awansował do fazy pucharowej z drugiego miejsca. Niestety, ale nie obyło się również bez przykrych scen, a w najniebezpieczniejszej z nich brał udział Nicola Zalewski. W 90 minucie młody zawodnik upadł na murawę. Niestety, ale wielkie emocje, a także ferwor walki doprowadził do tego, że jeden z piłkarza Łudogorca nadepnął na szyję reprezentanta Polski. Po weryfikacji VAR, Oliver Verdon, który był odpowiedzialny za takie zachowanie, został ukarany czerwoną kartką. Choć zdarzenie wyglądało bardzo groźnie, Nicoli Zalewskiemu nic poważniejszego się nie stało.😳Intervento sconsiderato di #Verdon, che rifila a #Zalewski una tacchettata sul collo. Dopo il controllo VAR, l'espulsione è parsa assolutamente ineccepibile😨#RomaLudogorets pic.twitter.com/A6Zw2Blbst— calciomercato.it (@calciomercatoit) November 3, 2022 Tuż po spotkaniu obrońca bułgarskiego klubu postanowił odnieść się do incydentu i przeprosił Polaka za swoje zachowanie. - Przepraszam za ten błąd, obserwowałem piłkę, powodzenia w przyszłości - napisał w relacji na swoim profilu na Instagramie. Nicola Zalewski potraktowany w taki sposób w meczu Ligi Europy. Chamstwo w czystej postaci‼️‼️ Idiota, a nie boiskowy rywal. 🟥 pic.twitter.com/Qbdi7gxv4A— Filip Macuda (@f_macuda) November 3, 2022 Na odpowiedź reprezentanta Polski nie trzeba było długo czekać. Piłkarz AS Romy bardzo szybko odpowiedział na przeprosiny rywala, udostępniając jego reakcję z dwoma serduszkami i dwoma emotikonami na napiętym bicepsem.Warto podkreślić, że AS Roma prowadzona przez Jose Mourinho zakończyła swoją rywalizację w Lidze Europy na 2. miejscu w grupie C. Zespół Nicoli Zalewskiego odniósł trzy zwycięstwa, poniósł 2 porażki i jeden mecz zakończył remisem.Artykuły polecane przez Goniec.pl:Co podać dziecku na kaszel i ból gardła?Na co pomaga neo-angin? SprawdźFC Barcelona. Gerard Pique kończy karierę. "Zdecydowałem, że ta przygoda dobiega końca" Źródło: Goniec.pl
Iga Świątek po raz kolejny zachwyciła cały świat sportu. Młoda gwiazda w pięknym stylu pokonała 6:3, 6:2 Caroline Garcię, tym samym rewanżując się Francuzce za tegoroczną porażkę podczas turnieju w Warszawie. Utalentowana tenisistka pokazała klasę nie tylko na korcie, ale również i poza nim. Jej zachowanie zachwyciło wielu fanów. Iga Świątek to niekwestionowana gwiazda światowego tenisa. Młoda Polka już od dłuższego czasu dominuje w tamtejszym środowisku, wygrywając kolejne mecze i zdobywając kolejne trofea. W nocy z czwartku na piątek zrobiła ważny krok w kierunku zwycięstwa w turnieju WTA Finals, pokonując niezwykle wymagającą rywalkę.Dla naszej najlepszej tenisistki było to drugie zwycięstwo w grupie. Wcześniej w dwóch setach rozgromiła Darię Kasatkinę 6:2, 6:3, a tym razem dała solidną lekcję tenisa Carolinie Garcii, którą pokonała w dwóch setach 6:3, 6:2.Jak się okazało, zwycięstwo z reprezentantką Hiszpanii pozwoliło Idze dostać się do elitarnego grona tenisistek. Została piątą zawodniczką, po Justine Henin, Venus Williams, Steffi Graf i Martinie Navratilovej, która w ciągu ostatnich 40 lat wygrała ponad 14 kolejnych meczów w jednym sezonie z rywalkami z czołowej dziesiątki rankingu WTA.Sama zainteresowana skomentowała mecz w kilku słowach. Zdradziła, że musiała poprawić kilka elementów, by cieszyć się z okazałej wygranej.- Czułam presję, bo Caroline jest taką zawodniczką, która lubi ją wywierać. Właśnie dzięki temu wygrywa w tym sezonie. Pomyślałam, że muszę jedynie poprawić jakość pierwszego serwisu. Tylko i wyłącznie na tym się skoncentrowałam, zamiast myśleć, co się wydarzy później. I to przyniosło efekt - przekazała Iga Świątek.Zdradziła, że nie odczuła trudów tego spotkania, ponieważ na treningach wykonuje równie intensywną pracę. Zdradziła, że podczas sparingów gra z mężczyznami, przez co jest przygotowana na każdą ewentualność.- Nie odczuwam jakoś szczególnie trudów tego spotkania. Jestem przyzwyczajona do takiego tempa, bo często na treningach gram tak szybko. Gram z mężczyznami, a oni potrafią posyłać płaskie piłki. Podczas meczu jest to bardziej wymagające, bo dochodzi komponent stresu i trzeba się zmusić, aby przyspieszyć rękę - podkreśliła Świątek.Polska zawodniczka podkreśla, że atmosfera na kortach w amerykańskim Fort Worth jest daleka od ideału. Niestety, ale trybuny wielkiej hali świecą pustkami nawet na meczach z udziałem Amerykanek. W swoich wcześniejszych wywiadach, Świątek podkreślała jednak, że może liczyć na polskich kibiców. - Słyszałam ich doping. Atmosfera była fajna, ale wiadomo, że może być lepsza i kibiców może być więcej. Cieszę się, że Polacy w pewnym stopniu zapełnili te puste trybuny. Na moich rodaków zawsze można liczyć i bardzo to doceniam. Ta atmosfera sprzyjała jednak koncentracji i mogłam zawęzić pole tylko na sobie, przeciwniczce i korcie. Z drugiej strony lubię czerpać energię od kibiców i mam nadzieję, że w następnych dniach pokaże się więcej ludzi - mówiła po meczu z Darią Kasatkiną.
Nie żyje niezwykle utalentowany koszykarz Mateusz Lisewski. W ostatnim czasie występował w drużynie ŁKS Szkoła Gortata Łódź. Kondolencje rodzinie zmarłego złożyły zarówno drużyny, jak i sam Marcin Gortat. Zawodnik miał zaledwie 19 lat. Niezwykle smutne informacje o śmierci Mateusza Lisewskiego przekazała za pośrednictwem swoich mediów społecznościowych drużyna Twarde Pierniki Toruń. To właśnie w tym klubie młody zawodnik stawiał swoje pierwsze kroki.- Z głębokim żalem zawiadamiamy, że wczoraj odszedł od nas Mateusz Lisewski, wychowanek Twardych Pierników Junior - napisał klub w poniedziałek 31 października.- Rodzinie oraz przyjaciołom składamy najszczersze wyrazy współczucia - dodali zrozpaczeni przedstawiciele toruńskiego klubu.Doniesienia na temat śmierci młodego zawodnika potwierdził również jego aktualny klub, ŁKS Szkoła Gortata Łódź. To właśnie w tej organizacji przez ostatnie dwa lata występował obiecujący koszykarz.Z głębokim żalem zawiadamiamy, że wczoraj odszedł od nas Mateusz Lisewski, wychowanek Twardych Pierników Junior.Rodzinie oraz przyjaciołom składamy najszczersze wyrazy współczucia. pic.twitter.com/UYZhgKeD3z— Twarde Pierniki Toruń (@TwardePierniki) October 31, 2022 Warto podkreślić, że utalentowany Lisewski urodził się 8 kwietnia 2003 roku. Miał 196 centymetrów wzrostu i zazwyczaj prezentował swoje umiejętności na pozycji środkowego. W sezonie 2021/22 rozegrał dziewięć spotkań w ramach juniorskich rozgrywek.Nie są znane dokładne przyczyny śmierci nastolatka. Wyrazy współczucia rodzinie i przyjaciołom złożył również Marcin Gortat. Najlepszy polski koszykarz w historii w bardzo wzruszający sposób pożegnał swojego zawodnika.- Rodzina MG13 straciła Mateusza Lisewskiego, wspaniałego koszykarza i ucznia mojej szkoły. Spoczywaj w pokoju Mateusz - napisał były reprezentant Polski.Niestety, ale polska koszykówka straciła zdolnego, młodego zawodnika. Artykuły polecane przez Goniec.pl:Co podać dziecku na kaszel i ból gardła?Na co pomaga neo-angin? SprawdźWładimir Putin zlecił przejęcie Zaporoskiej Elektrowni Atomowej. Dekret został podpisany
Jeremy Sochan to zaledwie 19-letni koszykarz, który w nocy ze środy na czwartek oficjalnie dołączył do wąskiego grona reprezentantów Polski w rozgrywkach NBA. Sportowiec swoim debiutem przeciwko Charlotte Hornets zapisał się w historii klubu i zanotował świetne recenzje.
W minioną niedzielę we Frankfurcie odbyło się losowanie grup Euro 2024, które odbędzie się tuż za naszą zachodnią granicą. W czasie ceremonii szczególną pracę wykonały kamery TVP Sport, które uchwyciły reakcje selekcjonera Czesława Michniewicza na losowanie kolejnych rywali. Szczególną uwagę mediów przykuło zachowanie szkoleniowca tuż po ogłoszeniu, że nasza kadra zmierzy się z Wyspami Owczymi. Nagranie z automatu stało się niekwestionowanym hitem internetu. Polscy kibice z niecierpliwością wyczekują zbliżającego się mundialu w Katarze, który już za nieco ponad miesiąc rozgrzeje do czerwoności wszystkich fanów futbolu. Wśród 32 reprezentacji znalazło się również miejsce dla Biało-Czerwonych, którzy skrzyżują rękawice z takimi tuzami światowej piłki nożnej, jak Meksyk czy Argentyna. Grupę uzupełni reprezentacja Arabii Saudyjskiej, której nie można lekceważyć, aczkolwiek ciężko rozpatrywać ją w kategoriach realnego potentata. Gdy opadnie kurz na katarskich boiskach i każdy nas wróci do ligowej rzeczywistości, rozpocznie się żywiołowe odliczanie do meczów eliminacyjnych do Euro 2024. Największa impreza na naszym kontynencie zostanie rozegrana w 2024 tuż za naszą zachodnią granicą. Polska, Czechy, Albania, Wyspy Owcze i Mołdawia - to skład "polskiej grupy" w walce o europejski championat. Jak widać, nasza kadra miała sporo szczęścia, unikając naprawdę mocnych rywali takich, jak Francja, czy też Anglia.
Druzgocąca informacja obiegła polskie media. W wieku 78-lat odszedł znany i ceniony dziennikarz Janusz Rodziewicz. Śmierć dolnośląskiego reportera wywołała spore poruszenie. Na smutną wiadomość zareagowała dwukrotna mistrzyni olimpijska Justyna Kowalczyk-Tekieli. W poniedziałkowy wieczór 10 października do przestrzeni medialnej przedostała się smutna informacja o śmierci wybitnego polskiego dziennikarza, Janusza Rodziewicza. Dolnośląski dziennikarz przez wiele lat był cenionym komentatorem sportowym, a także bliskim przyjacielem biegów narciarskich. Ceniony reporter przez wiele lat relacjonował mecze ligowych drużyn z Jeleniej Góry, a także był korespondentem "Gazety Wrocławskiej". Przez wiele lat pracował w Radio Wrocław. Z rozgłośnią był związany przez 50 lat. Ostatnio przygotowywał felietony do audycji "Popołudnie kibica".
Robert Lewandowski ponownie znalazł się na pierwszych stronach niemieckich gazet. Okazuje się, że polski napastnik nie musi grać w Bundeslidze, by stać się głównym tematem większości sportowych portali. Wszystko za sprawą prezesa Bayernu Monachium, który w otwarty sposób stwierdził, że popularny "Lewy" był wybitnym zawodnikiem. Stwierdził również, że nie jest łatwo znaleźć potencjalnych następców polskiego mistrza.Kilka miesięcy temu Robert Lewandowski stał się bohaterem jednego z największych transferów ostatnich lat. Piłkarz zamienił pochmurne Monachium na słoneczną Barcelonę i z miejsca stał się jedną z gwiazd legendarnego klubu. Wybór Lewandowskiego zbudził wiele emocji. Wielu ekspertów oraz kibiców podkreślało, że zmiana otoczenia była naturalnym i w pełni przemyślanym ruchem, jednak spore grono sympatyków futbolu, szczególnie kibiców bawarskiego klubu, nie mogło się pogodzić z odejściem legendarnego napastnika. Władze Bayernu już od początku letniego okienka transferowego stawiały sprawę jasno. Robert może odejść, ale za odpowiednią opłatą. Niemniej każdy sympatyk klubu, jak i jego przedstawiciele nie byli entuzjastami takiego ruchu, zdając sobie sprawę, że pozyskanie następcy legendarnego Polaka będzie graniczyło z cudem.
Iga Świątek od wielu miesięcy nie schodzi z ust zarówno polskich kibiców, jak i światowych mediów, które regularnie śledzą jej sportowe sukcesy. Swoje zdanie na temat koleżanki "po fachu" ujawniła inna wybitna tenisistka, Agnieszka Radwańska. Uważa, że Idze brakuje przede wszystkim godnej rywalki, która będzie w stanie z nią rywalizować na najwyższym możliwym poziomie. Nie jest żadną tajemnicą, że w chwili obecnej Iga Świątek może się tytułować mianem najlepszej tenisistki świata. Zawodniczka z Raszyna przebojem wdarła się na światowe korty i w zawrotnym tempie weszła na szczyt kobiecego tenisa. Wielu ekspertów zaznacza, że nie powiedziała ostatniego słowa, a jej dominacja może trwać przez wiele długich lat. Idealnym potwierdzeniem takiej tezy jest aktualny sezon 2022, który w wykonaniu Igi jest po prostu spektakularny. Jego oceny ogólnej nie zaniża nawet niedzielna porażka na kortach w czeskiej Ostrawie. Siedem wygranych turniejów – w tym dwa wielkoszlemowe – a także zaliczona seria 37 spotkań z rzędu bez porażki, są adekwatnymi argumentami, które potwierdzają wielkość utalentowanej Polki. Polka dominuje nad przeciwniczkami w zdecydowanej większości spotkań, a intensywność jej gry jest nie do wytrzymania dla sporego grona rywalek.
Iga Świątek tuż po niedzielnym finale turnieju w Ostrawie zadeklarowała, że zdobyta przez nią kwota zostanie przeznaczona na szczytny cel charytatywny. W poniedziałek przypieczentowała swoją zapowiedź, wydając specjalne oświadczenie. Młoda Polka zdobyła się na tak wyjątkowy gest w szczególnym dniu. Iga Świątek to zdecydowanie jedna z największych gwiazd światowego tenisa. Młoda Polka już od jakiegoś czasu znajduje się na szczycie rankingu WTA, dokładając do swojej kolekcji kolejne trofea. Raszynianka rozgrywająca wspaniały sezon, nie znalazła się jednak na prestiżowej liście TIME100 Next, zawierającej nazwiska największych wschodzących gwiazd z różnych dziedzin, w tym także sportu.Młoda Polka bez żadnych kompleksów weszła na szczyt rankingu tenisistek, a także triumfowała już w dwóch turniejach wielkoszlemowych - Roland Garros i US Open. Dodatkowo jej łupem padły m.in. turnieje w Miami, Indian Wells, Rzymie i Stuttgarcie.W niedzielne popołudnie w Ostrawie rozegrała pasjonujący finał z reprezentantką gospodarzy, Czeszką Barborą Krejcikovą. Obie zawodniczki zaprezentowały się z niezwykle efektownej strony, wznosząc się na wyżyny swoich umiejętności, zapewniając kibicom świetne widowisko. Niestety, ale mecz zakończył się zwycięstwem Krejcikovej, która po zaciętych dwóch setach mogła się cieszyć z okazałego zwycięstwa.
Nie ulega wątpliwości, że reprezentacja narodowa to nasze wspólne dobro i każdy z nas chce dla niej jak najlepiej. Swoje zdanie na temat jej kształtu, jak i formatu ma niemal każdy kibic, jednak mało kto publikuje swoje przemyślenia w przestrzeni publicznej. Z takiej możliwości skorzystał Jerzy Dudek, który krył swojego rozczarowania stylem Biało-Czerwonych i zdecydował się na mocną krytykę pod adresem obecnego selekcjonera. W opinii legendarnego bramkarza Liverpoolu, najlepszą opcją byłby powrót na ławkę trenerką "siwego bajeranta" Paulo Sousy. Gra naszej reprezentacji to temat, który zawsze i wszędzie zajmuje polskich kibiców. Ocenie podlegają zarówno aspekty taktyczne, styl, ale przede wszystkim osiągane wyniki. Jedno potknięcie, jeden słabszy mecz wzmaga w naszym narodzie powszechną dyskusję, a dyskusje zarówno w sferze publicznej, jak i prywatnej zakrawają nawet o niewydolność polskiego systemu szkolenia. Wielu "ekspertów" nierzadko za niebagatelne sumy podejmuje się ocenie polskiej kadry, zadając sobie trud przeanalizowania, a także oceny pracy selekcjonera. W zatrważającej ilości przypadków ocena jest jednak negatywna. Słaby mecz naszej kadry wzmaga dyskusje na temat tożsamości danego trenera, z kolei świetne spotkanie sprowadza się do powszechnej gloryfikacji poszczególnych zawodników. Najczęściej śmietankę spija nasz "piłkarz eksportowy", Robert Lewandowski. Dyskusje na temat zmian kadry szkoleniowej, a także wytykanie ich błędów to niemal nasz sport narodowy. Polacy ochoczo grillują selekcjonerów, szukając winy tylko i wyłącznie po ich stronie. Nierzadko problem występuje jednak w zupełnie innej sferze. Swoje "trzy grosze" na temat gry naszej kadry postanowił wtrącić legendarny bramkarz Liverpoolu, a także wybitny reprezentant naszego kraju, Jerzy Dudek. Na dwa miesiące przez mundialem w Katarze, apeluje do władz PZPN o wprowadzenie daleko idących zmian, domagając się "głowy" selekcjonera Czesława Michniewicza.
Niedzielny wieczór 25 września stał pod znakiem starcia Walii oraz Polski rozgrywanego w ramach Ligi Narodów. Stawka spotkania była bardzo wysoka, ponieważ zwycięzca pozostał na piłkarskim "Olimpie", a przegrany musiał się pogodzić z grą w drugiej dywizji europejskich rozgrywek. Swoje zdanie na temat meczu postanowiły zabrać brytyjskie media, które nie miały litości dla kadry Czesława Michniewicza. Dziennikarze nie mieli litości, padło wiele niewybrednych słów. "Być albo nie być". To właśnie to sformułowanie towarzyszyło polskim piłkarzom w czasie niedzielnego spotkania w Cardiff. Zarówno polskie "orły", jak i reprezentanci Walii walczyli w tym meczu o wszystko, ponieważ przegrany kończył swoją przygodę z najwyższą dywizją w Lidze Narodów. Od pierwszej minuty było widać, że obie reprezentacje nie mają zamiaru zafundować kibicom spektakularnego widowiska. Szarpana gra z obu stron, a przede wszystkim brak polotu podczas konstruowania akcji, był aż nadto widoczny.Ostatecznie, zwycięsko z tego starcia wyszła kadra prowadzona przez Czesława Michniewicza. W 57 minucie Karol Świderski sfinalizował piękną akcję drużynową, wykorzystując podanie od Roberta Lewandowskiego.
Piękna seria Roberta Lewandowskiego trwa w najlepsze. Jeden z najlepszych napastników na świecie się nie zatrzymuje i po raz kolejny udowadnia, że nie ma dla niego rzeczy niemożliwych. Zawodnik FC Barcelony przywitał się z fanami na Camp Nou w wyjątkowy sposób. W meczu z Realem Valladolid dał prawdziwy popis swoich umiejętności i strzelił dwie bramki. Fani "Dumy Katalonii" oszaleli z zachwytu, ponieważ ich zespół odniósł przekonujące zwycięstwo aż 4:0. Wszyscy fani Barcelony tuż przed niedzielnym meczem zadawali sobie jedno, zasadnicze pytanie. Czy Robert Lewandowski będzie w stanie zaczarować publikę na Camp Nou i zdobędzie swojego premierowego gola na własnym stadionie?Kilka godzin później poznaliśmy odpowiedź na to niezwykle frapujące pytanie. Robert po raz kolejny pokazał, że jest jednym z najlepszych napastników na świecie i dał swoim kibicom dwa powody do świętowania. Po niedzielnym spotkaniu z Realem Valladolid dopisał na swoje konto kolejne dwie bramki. Warto podkreślić, że Polak ma na swoim koncie już 4 trafienia w La Liga i przewodzi klasyfikacji strzelców wspólnie z napastnikiem Betisu, Borją Iglesiasem.
Polskie drużyny już jutro wznowią zmagania w Lidze Konferencji Europy. Każda z nich ma spore szanse na awans, co zwiastuje świetne widowiska. W najłatwiejszej sytuacji jest Lech Poznań oraz Raków Częstochowa.Świetna postawa polskich klubów w europejskich rozgrywkach to coś, co chcielibyśmy widzieć rok w rok. Rzeczywistość jest jednak często odmienna, przez co Ekstraklasa nie jest uważana za dobrą i liczącą się ligę nawet w rozgrywkach Ligi Konferencji. Czy ta edycja coś zmieni? Patrząc na formę naszych drużyn można mieć taką nadzieję.
Paulo Dybala po odejściu z Juventusu długo szukał dla siebie nowego domu. W kuluarach mówiło się między innymi o transferze do Manchesteru United. Finalnie wylądował on jednak w Romie, czego po takiej prezentacji raczej nie żałuje.Prezentacja Roberta Lewandowskiego w Barcelonie z pewnością nie była tak spektakularna, jak ta, której doświadczył Paulo Dybala. Argentyńczyk na własnej skórze mógł poczuć, jak związani są z klubem jego kibice oraz jak mocno cieszą się oni jego dołączeniem do drużyny.
Manuel Manos Gonzalbo był najstarszym kibicem Barcelony. Pamiętał większość sukcesów klubu i na własne oczy widział, jak grały w nim największe gwiazdy. Socio numer 1 zmarł w wieku 101 lat. Niektórzy kibicują drużyną ze względu na osiągnięcia, inni ze względu na graczy. Jest też jednak grupa osób, która kibicuje klubowi niezależnie od tego wyników, składu, skandali, wzlotów i upadków. Do tej ostatniej z pewnością się zaliczał Manuel Manos Gonzalbo, który kibicował Barcelonie aż 90 lat.
Kilian Peier nie uczestniczył w ostatnich zawodach letniego GP w Wiśle. Teraz już znamy powód jego nieobecności. Brał on ślub z Veroniką, o czym postanowił pochwalić się na Instagramie.Kilian Peier to skoczek ze Szwajcarii, który w swoim dorobku ma między innymi brązowy medal Mistrzostw Świata w Seefeld na skoczni dużej. Poza nim ma jeszcze kilka osiągnięć, między innymi czterokrotnie zdobywał złoty medal mistrzostw Szwajcarii.
Kamil Grabara w meczu z Aalborg doznał poważnej kontuzji. W ósmej minucie zderzył się głową z zawodnikiem przeciwnej drużyny. Polak opublikował na swoim Instagramie zdjęcie ze szpitala. Jego twarz nie wygląda najlepiej.Polak bardzo mocno ucierpiał i czeka go teraz operacja oraz dochodzenie do siebie, zarówno pod kątem fizycznym, jak i psychicznym. Jego dyspozycyjność na mecze reprezentacji Polski w Lidze Narodów oraz Mistrzostwach Świata nie powinna być jednak zagrożona.
Xavi ma dość ambitną wizję na prowadzenie składu FC Barcelony. Do drużyny nie boi się ściągać wielkich osób jak, chociażby Robert Lewandowski. Chce on jednak jeszcze bardziej wzmocnić swój atak, przez co prosi prezesa Joana Laportę o sensacyjny transfer.Robert Lewandowski w przyszłości może nie być jedynym najwyższej klasy napastnikiem Barcelony. Jak donosi dziennikarz Albert Masnou z gazety "Sport" Xavi miał poprosić prezesa klubu o sprowadzenie Leo Messiego. Według niego gracz idealnie pasuje do drużyny.
Porażka z Amerykanami nie zabrała naszej kadrze nadziei na medal Ligi Narodów. Powalczyć o złoto nie mogliśmy, lecz w meczu o brązowy krążek pokazaliśmy, na co nas stać. Tegoroczna Liga Narodów składała się z gorszych oraz lepszych występów polskich siatkarzy. Z pewnością zapomnieć chcemy spotkanie z USA, które pokonało nas w trzech setach. Na szczęście do kolejnego spotkania Polska podeszła z chłodną głową i zakończyła zmagania na trzecim miejscu, po bardzo przekonującej grze.
Zmarł polski zawodnik MMA Tomasz Walentek. Był on członkiem międzynarodowego legionu obrony Ukrainy. Śmierć poniósł w walkach na Donbasie.Polak był jedną z osób, która dobrowolnie przyłączyła się do Sił Zbrojnych Ukrainy. Wraz z osobami z innych krajów walczył on o wolność i niepodległość naszego wschodniego sąsiada. Niestety poniósł on śmierć na skutek ostrzału artyleryjskiego na początku tego tygodnia.
Sebastian Szymański nie będzie już dłużej reprezentował Dynama Moskwy. Został on wypożyczony do Feyenoordu Rotterdam, który w swojej historii podpisywał kontrakty z legendarnymi postaciami dla polskiej piłki nożnej.Polak nie chciał grać dalej w Rosji i wiedzieliśmy to już od dłuższego czasu. Stąd też szukał dla siebie nowego domu, którym okazał się holenderski Feyenoord. Klub zastrzegł sobie w kontrakcie możliwość wykupienia naszego rodaka pod koniec sezonu.
Takie informacje przekazuje się najtrudniej. Zmarł Uwe Seeler, legendarny niemiecki piłkarz, kapitan reprezentacji, wieloletni zawodnik Hamburger SV. W chwili śmierci miał 85 lat.Uwe Seeler całą swoją karierę poświęcił tak naprawdę jednemu klubowi. W barwach Hamburger SV wystąpił 476 razy i strzelił 404 bramki. Był również reprezentantem kadry narodowej, w której to zaliczył 72 występy i zdobył 43 gole.
Robert Lewandowski nie jest już dłużej zawodnikiem Bayernu Monachium. Bawarczycy nadal nie mogą się pogodzić ze stratą Polaka, przez co jesteśmy świadkami kolejnej nietypowej sytuacji. Były klub naszego rodaka nakazał usunąć ze sklepów wszystko, co wiąże się z RL9.Robert Lewandowski jest już oficjalnie członkiem FC Barcelony, w której to będzie występować od przyszłego sezonu. To właśnie on będzie napędzać atak katalońskiej formacji, która wraz z Polakiem liczy na wiele owocnych w triumfy turniejów.
Iga Świątek w tym roku sięgnęła po wiele niesamowitych sukcesów i rekordów, lecz nawet to nie pozwoliło jej wygrać w kategorii najlepszej tenisistki plebiscytu ESPY. Nagrodę zgarnęła natomiast Emma Raducanu.O klasie, jakości i poziomie Igi Świątek nie trzeba nikomu mówić w naszym kraju. Za granicą jest najwidoczniej inaczej, gdyż nawet jej rekordy nie pozwoliły jej triumfować w plebiscycie ESPY (Excellence in Sports Performance Yearly Award), który jest organizowany od 1993 roku, a galę organizuje ESPN.
Magnus Carlsen - aktualny Mistrz Świata w szachach oraz bez dwóch zdań najlepszy wciąż żyjący szachista jasno stwierdził, że nie ma zamiaru bronić swojego wieloletniego tytułu. Powodem brak motywacji.O tym, że Norweg nie będzie chciał bronić tytułu słyszeliśmy już od dawna. Arcymistrz jednak zmieniał zdania i podawał różne informacje. Teraz oficjalnie już wiemy, że nie zobaczymy go w kolejnym meczu o tytuł Mistrza Świata. Ta decyzja pozostawi spory niedosyt wśród wszystkich szachistów.