72-letnia babcia Basia w rękach policjantów. Przedsiębiorcza seniorka w pudełkach po zapałkach sprzedawała heroinę. - Funkcjonariusze byli świadkami jednej z transakcji, których dokonywała - przekazała policja z Piaseczna.Łącznie do policyjnego aresztu w Piasecznie trafiły trzy osoby, ale to babcia Basia wprawiła w osłupienie nawet najbardziej doświadczonych śledczych. - Piaseczyńscy kryminalni zatrzymali 72-letnią seniorkę, która w pudełeczkach po zapałkach sprzedawała środki odurzające - podała Komenda Główna Policji.
W środę nad ranem na autostradzie A4 doszło do poważnego wypadku z udziałem dwóch busów i tira. Dziewięć osób trafiło do szpitali. Trasa w kierunku Krakowa jest czasowo zablokowana.Do wypadku doszło w środę 27 kwietnia około godz. 6:30. Uczestnicy zdarzenia znajdowali się na 510 km autostrady A4 w kierunku Krakowa, na wysokości miejscowości Stare Żukowice (między Tarnowem a Dębicą).
Policja w Mińsku Mazowieckim przekazała smutną informację o śmierci 33-letniego sierżanta sztabowego Karola Tabaczka. Mężczyzna zmarł nagle 16 kwietnia. Z przekazanych przez kolegów informacji wynika, że funkcjonariusz odszedł nagle.- Swoją służbę pełnił z ogromnym zaangażowaniem i rzetelnością. Był lubiany i koleżeński, otwarty na potrzeby ludzi. Był policjantem z powołania - tak wspomina zmarłego zespół patrolowy Komisariatu Policji w Mrozach. Karol Tabaczek wstąpił w szeregi tamtejszej policji w październiku 2009 roku.
Policyjne radiowozy zmieniają oznakowanie. Do używanych już do wyróżnienia służbowych aut kolorów srebrnego i niebieskiego dodane zostaną poziome żółte, odblaskowe pasy. Funkcjonariusze informują, że "celem modernizacji oznakowania jest zwiększenie bezpieczeństwa funkcjonariuszy i innych uczestników ruchu drogowego".Prezentacja nowego oznakowania radiowozów polskiej Policji ma się odbyć w czwartek 28 kwietnia. Na Twitterze Polskiej Policji można już jednak obejrzeć najnowsze radiowozy, które wkrótce wyjadą na polskie drogi.
Policjanci z Sosnowca szukają 8-letniego Bartosza Szwejsera. W niedzielny poranek chłopiec wyszedł z domu bez wiedzy rodziców. Funkcjonariusze opublikowali zdjęcie zaginionego dziecka i apelują o pomoc w poszukiwaniach.Komunikat w sprawie zaginionego 8-latka opublikowała Policja Śląska na swojej oficjalnej stronie internetowej. Do informacji dołączyła także fotografię dziecka.
Policja podsumowała tegoroczną akcję "Bezpieczne święta". Tylko w niedzielę i poniedziałek na polskich drogach zginęło 21 osób. W sumie podczas trwania całej akcji doszło do 189 wypadków, w których 31 osób poniosło śmierć. To dużo wyższe statystyki niż w ubiegłym roku.Poza tym stale rośnie liczba kierowców, którzy w okresie Wielkanocy wsiadają za kierownicę nietrzeźwi. W ubiegłym roku policjanci wychwycili 836 takich osób. W tym roku było ich aż 1264. To wzrost o prawie 52 proc.
Tragedia w Poniedziałek Wielkanocny, nie żyje 19-letnia dziewczyna. W grupę osób w Szymbarku (woj. pomorskie), które wracały nad ranem 18 kwietnia z dyskoteki, wjechał kierowca Audi. Samochód łącznie potrącił sześć osób. Policja poszukuje mężczyzny, gdyż ten zbiegł z miejsca zdarzenia.Dramatyczne doniesienia z województwa pomorskiego. - Ze wstępnych ustaleń policjantów wynika, że nieznany kierowca potrącił sześcioosobową grupę ludzi idących poboczem i odjechał z miejsca zdarzenia - przekazała Komenda Powiatowa Policji w Kartuzach.Niestety finał zdarzenia okazał się tragiczny. Nie żyje 19-latka, która znajdowała się w grupie potrąconej przez nieznanego mężczyznę. Teraz policja apeluje o pomoc, każdy świadek może pomóc w złapaniu kierowcy Audi.
W czwartek 14 kwietnia nad ranem na trasie S8 pod Zambrowem (woj. podlaskie) doszło do tragicznego wypadku z udziałem motocyklisty. 26-latek zginął na miejscu. Z nagrania zabezpieczonego przez policję wynika, że świadkowie zdarzenia jadący subaru mieli nie zatrzymać się ani nie zadzwonić po pomoc. Źródła TVP Info wskazują, że byli to Małgorzata Gersdorf, była prezes Sądu Najwyższego, oraz jej mąż Bohdan Zdziennicki, były prezes Trybunału Konstytucyjnego. - Nie byliśmy uczestnikami zdarzenia - przekonuje jednak sama Gersdorf.Na oficjalnej stronie internetowej podlaska policja opublikowała komunikat, w którym informuje, że policjanci z Zambrowa szukają świadków śmiertelnego wypadku.
Już w piątek 15 kwietnia policja rozpoczyna akcję "Bezpieczne święta". W związku z tym kierowcy muszą liczyć się ze wzmożonymi kontrolami. Celem częstszych pomiarów prędkości jest zmniejszenie liczby świątecznych wypadków. Ubiegłoroczne statystyki były niepokojące.Do pozostania w domu może skłonić nie tylko duży ruch na drogach, lecz także wysokie ceny paliw. O tym, jak wzrosły koszty na stacjach benzynowych, można przeczytać w tym artykule.
24-latek znieważył miejsce spoczynku w woj. dolnośląskim. Na cmentarzu komunalnym pił alkohol i rozpalił ognisko, nad którym piekł kiełbaski. Może mu grozić do 2 lat pozbawienia wolności.O zaskakującym zachowaniu poinformował pracownik ochrony cmentarza komunalnego przy ul. Cmentarnej w Lubinie. Na teren nekropolii oficer dyżurny lubińskiej komendy wysłał patrol z wydziału prewencji.
W poniedziałek 14 marca w Koszalinie policjanci znaleźli ciało kobiety. 40-latka leżała przykryta kocem w wiacie śmietnikowej. Funkcjonariusze sprawdzają nagrania z monitoringu.Akcja policyjna nadal trwa. Czynności są wykonywane pod nadzorem prokuratury, która już zleciła wykonanie sekcji zwłok zmarłej kobiety.
W czwartek na terenie nadleśnictwa Białowieża odnaleziono zwłoki mężczyzny o nieustalonej tożsamości. Szef prowadzącej śledztwo w tej sprawie Prokuratury Rejonowej w Hajnówce prokurator Jan Andrejczuk na tym etapie nie potwierdza nieoficjalnej informacji, że denat mógł być migrantem, który przekroczył polsko-białoruską granicę.Podlaska policja poinformowała, że zwłoki mężczyzny zostały odnalezione przed południem w masywie leśnym przed Białowieżą. - Na miejscu pracują policjanci. Prowadzą czynności pod ścisłym nadzorem prokuratora - przekazano w komunikacie.
18-latek z Pomorza przyznał się do podwójnego zabójstwa. Młody mężczyzna zabił swoich rodziców. Śledczy wskazują, że kobieta zginęła po zadaniu ciosów nożem, a mężczyzna - po uderzeniu młotkiem. 18-letniemu oprawcy grozi dożywocie.Młody mężczyzna przyznał się do winy, ale nie zdradził, dlaczego zabił swoich najbliższych. Sprawą zajmuje się Prokuratura Okręgowa w Gdańsku.
Mężczyzna, który zaoferował pomoc Ukraince, a następnie miał ją zgwałcić, 9 marca został natychmiast złapany przez wrocławską policję. Prokuratura po zgromadzeniu materiału dowodowego, po przesłuchaniu pokrzywdzonej i przeprowadzeniu badania lekarskiego, zakwalifikowała czyn jako zgwałcenie i zwróciła się do sądu o trzymiesięczny areszt dla mężczyzny – ze względu na obawę matactwa. A Sąd Okręgowy we Wrocławiu odrzucił ten wniosek i zarządził wobec podejrzanego dozór policji. Mężczyzna jest na wolności, raz w tygodniu ma zgłaszać się na komisariat. Jak argumentuje swoją decyzję Sąd Okręgowy we Wrocławiu? - Przedstawiony przez prokuraturę materiał dowodowy nie wskazywał na gwałt - mówi Marek Poteralski, rzecznik Sądu Okręgowego we Wrocławiu. I dodaje, że w tym przypadku dowody wskazują bardziej na seksualne wykorzystanie stosunku zależności lub krytycznego położenia – przestępstwo z art. 199 kodeksu karnego.
Tajemnicze, potrójne zabójstwo w Płocku poruszyło Polaków. W internecie wystartowała zbiórka pieniędzy na pochówek i pomnik dla trzech, zamordowanych braci. Policja w dalszym ciągu szuka ojca najmłodszego chłopca Radosława Kolasińskiego, który zajmował się dziećmi pod nieobecność matki.Śledztwo w sprawie prowadzi Prokuratura Rejonowa w Płocku. Do poszukiwania 42-letniego Radosława Kolasińskiego wysłano kilkudziesięciu funkcjonariuszy.
Lubuscy policjanci wraz z nurkami prowadzą intensywne poszukiwania ciała w Odrze w województwie lubuskim. Akcja służb ma związek z podejrzeniem morderstwa. Policja zatrzymała już jedną osobę w tej sprawie, a teraz ma zaledwie 48 godzin, by odnaleźć zwłoki.Poszukiwania ciała w rzece na terenie województwa lubuskiego rozpoczęła się w godzinach porannych w sobotę, 5 marca 2022 roku. Do akcji włączyli się m.in. strażacy płetwonurkowie z Zielonej Góry.
Ucierpi branża transportowa. Przedsiębiorcy nie mogą spać spokojnie. Nie jest żadną tajemnicą, że Rosja jest niezwykle atrakcyjnym miejscem, jeśli chodzi i inwestycję. Wiele znanych marek jest obecnych na tamtejszym rynku, prowadząc nie tylko sprzedaż, ale również lokując produkcje samochodów. Idealnie świadczy o tym sytuacja, którą widać na wczorajszej sesji giełdowej. Co niepokojące ceny ropy brent w pewnym momencie znalazły się na poziomie 96,31 dolarów za baryłkę. Na szczęście taki stan rzeczy nie trwał zbyt długo, ponieważ pod koniec dnia cena zmalała do 93,56 dolarów. Eskalacja konfliktu pomiędzy Ukrainą a Rosją przybiera coraz bardziej niepokojący wymiar. Wiele państw z niepokojem spogląda na to, co dzieje się we wschodniej części Europy, na wszelkie sposoby chcąc uniknąć najgorszego z możliwych scenariuszy. USA oraz jej europejscy partnerzy zdecydowali się na liczne sankcje gospodarcze. Mogą one w skuteczny, a zarazem dramatyczny sposób uderzyć w rynek motoryzacyjny. Niemniej jednak zwykli obywatele, a w szczególności kierowcy powinni przygotować się na niezwykle ciężką sytuację. Wielu zmotoryzowanych z wyraźnym rozczarowaniem, wręcz przerażeniem spogląda na ceny paliw. Wraz z rozwojem sytuacji, a także zaognieniem konfliktu na terenie Ukrainy będą one rosnąć w zatrważającym tempie. Jak można się spodziewać, różnego rodzaju ograniczenia nałożone na Rosję, mogą w poważny sposób odbić się na transport międzynarodowy. Liderzy DRL i ŁRL wezwali rosyjskie wojska. Chcą "odeprzeć agresję" ukraińskiej armiiParlament Ukrainy przegłosował wprowadzenie stanu wyjątkowego w krajuDramatyczne okoliczności śmierci kobiety znalezionej w lesie w Romanowie. Zginęła w wyniku gwałtownego uduszeniaŹródło: Autokult.plArtykuły polecane przez redakcję Goniec.pl: Zamknięcie wymiany handlowej z Rosją może oznaczać ogromne straty finansowe, a co tym idzie masową ilość zwolnień. Potencjalne sankcje odczują również m.in. Volkswagen, BMW, Mercedes oraz grupa Stellantis. Jeżeli chcesz się podzielić informacjami z Twojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres [email protected] Aktualnie nie wiadomo, jaką formę miałby przyjąć nałożone sankcję, aczkolwiek wiele wskazuje na to, że w skuteczny sposób odbiją się nie tylko na rosyjskiej gospodarce. Eksperci alarmują. Przekroczenie 100 dolarów za baryłkę jest realnym scenariuszem. Oczywiście niestabilna sytuacja na giełdzie w wydatny sposób odbije się na hurtowych cenach paliw. Wiele wskazuje na to, że zwykły kierowcy w przeciągu najbliższych miesięcy odczuje gwałtowny wzrost cen przy dystrybutorze. - Załamanie wymiany handlowej z Rosją i Ukrainą o 50 proc. kosztowałoby Polskę około 1 proc. PKB, czyli nominalnie około 25 mld zł. Nawet całkowite zatrzymanie eksportu polskich towarów z Polski na rynek ukraiński, obniżyłoby tempo wzrostu naszego PKB w Polsce o maksymalnie 1 pkt proc. w pierwszym roku od wybuchu konfliktu - przewidują analitycy Banku Pekao. Dobrym przykładem może być francuskie Renault, które ma pokaźne udziały w AvtoVAZ, a także kilka fabryk na Wschodzie. Dodatkowo Rosja stanowi drugi co do wielkości rynek zbytu tej marki. Możliwy scenariusz przewiduje, że zarówno olej napędowy, benzyna oraz LPG mogą kosztować tyle samo, co przed wprowadzeniem rządowej tarczy antyinflacyjnej. Producenci samochodów również odczują wprowadzone sankcje.
Choć sprawa tajemniczego zaginięcia 45-letniej Aleksandry i jej 15-letniej córki Oliwii nie została jeszcze wyjaśniona, to nowe światło na relacje z podejrzanym rzucają wypowiedzi znajomych. Działkowcy boją się przebywać na terenie ogródków i nie dowierzają, że Krzysztof R. mógł zabić Aleksandrę, dla której zostawił żonę i chorego synka.O szczegółach relacji między byłymi kochankami pisze "Fakt". Dziennikarze wybrali się z kamerą na teren ogródków działkowych przy ul. Żyznej w Częstochowie, gdzie po raz ostatni była widziana Aleksandra.
Policjanci z komisariatu w Wawrze poszukują 38-letniego Łukasza Mańkowskiego. Mężczyzna wyszedł z oddziału firmy, w której pracował z pieniędzmi przeznaczonymi na wypłaty dla pracowników. Od tamtego momentu nie ma z nim kontaktu. Policja prosi o pomoc w poszukiwaniu zaginionego mężczyzny.Łukasz Mańkowski jest mieszkańcem Wawra. 7 lutego był widziany po raz ostatni.- Tego dnia wyszedł z oddziału firmy, w której pracował przy ulicy Wolskiej z pieniędzmi przeznaczonymi na wypłaty dla pracowników, odjechał samochodem służbowym, który następnie porzucił przy jednym z centrów handlowych. Do chwili obecnej nie powrócił, ani też nie nawiązał kontaktu z nikim z bliskich - tłumaczy nadkom. Joanna Węgrzyniak z Komendy Rejonowej Policji VII w Warszawie.Z kolei jak nieoficjalnie ustalił "Onet", mężczyzna jest pracownikiem jednej z firm ochroniarskich. - Z naszych informacji wynika, że w chwili zaginięcia mógł mieć przy sobie ok. 50 tys. zł w gotówce. To właśnie te pieniądze przeznaczone były na wypłaty dla pracowników firmy - informują dziennikarze "Onet".
W poniedziałek, 21 lutego, z mieszkania na 6. piętrze na warszawskiej Białołęce wyskoczył mężczyzna. W ciężkim stanie trafił do szpitala. Policja nie ujawnia szczegółów zdarzenia. "Sprawa wymaga wyjaśnienia" - tłumaczy policja. Co wydarzyło się w poniedziałkowy poranek przy ulicy Starowiślnej?Do zdarzenia doszło w poniedziałek około godz. 5 nad ranem. Jak informuje "Super Express", z nieoficjalnych informacji wynika, że mieszkaniec budynku przy ul. Starowiślnej 3, wyskoczył z okna na 6. piętrze. Informacja na numer 112 wpłynęła o godz. 5:11.- Mogę potwierdzić, że byliśmy na miejscu. Mężczyzna trafił do szpitala. Sprawdzamy okoliczności tego zdarzenia. Nic więcej na ten moment nie mogę powiedzieć. Sprawa wymaga wyjaśnienia. Najprawdopodobniej będzie prowadzone śledztwo pod nadzorem prokuratora - przekazała w rozmowie z Goniec.pl kom. Paulina Onyszko z Komendy Rejonowej Policji VI w Warszawie.Redakcji "Super Express" udało się dotrzeć jednak do informacji od straży pożarnej, według których zostali wezwani do wyważenia drzwi.- Przed godziną 8 rano na miejscu zjawiła się wezwana straż pożarna. Strażacy umożliwili policjantom wejście do mieszkania - powiedział st. kpt. Michał Konopka w rozmowie z se.pl.Nie wiadomo, dlaczego dopiero po blisko trzech godzinach od zdarzenia policjanci zdecydowali się wejść do mieszkania. Śledczy nie ujawniają więcej informacji odnośnie zdarzenia. Policja podkreśla jednak, że "sprawa wymaga wyjaśnienia" i sprawdzenia okoliczności. Co więc wydarzyło się w poniedziałkowy poranek przy ulicy Starowiślnej na Żeraniu?Artykuły polecane przez redakcję Goniec.plRadzymin. Wiatr zerwał dach Biedronki. Konieczna była ewakuacjaJadów. Martwy mężczyzna znaleziony w rowie przy lesie. "Nie wiemy, co było przyczyną jego śmierci".Niewybuch w szkole na Białołęce. Z budynku ewakuowano 450 osóbJeżeli chcesz się podzielić informacjami z Warszawy lub Mazowsza, koniecznie napisz do nas na adres [email protected]Źródło: Goniec.pl, "Super Express".
W niedzielę rodzina zaginionych kobiet opublikowała ostatnie zdjęcie, które 45-letnia Aleksandry wykonała telefonem komórkowym. Zagadkowa fotografia ogródka działkowego i mężczyzny została szybko usunięta. Sprawa została wyjaśniona.W poniedziałkowych poszukiwaniach zaginionej matki oraz jej córki uczestniczyło około 120 funkcjonariuszy. Do działań przystąpili mundurowi z Katowic, Wrocławia, Częstochowy i Komendy Głównej Policji. Pomagali im strażacy.
Podczas poszukiwań 45-letniej Aleksandry i jej 15-letniej córki Oliwii znaleziono ciała dwóch kobiet. Prokuratura Okręgowa w Częstochowie wiąże te ciała ze sprawą zaginięcia kobiet, ale na potwierdzenie tych spekulacji trzeba jeszcze poczekać. Śledczy podejrzewają, że winnym jest 52-letni Krzysztof R., który usłyszał już zarzut podwójnego zabójstwa.Matka i córka zaginęły w czwartek 10 lutego. Od ponad 10 dni policja, rodzina i wolontariusze próbowali je odnaleźć. W międzyczasie media obiegły informacje na temat podejrzanego zachowania Krzysztofa R., o czym pisaliśmy tutaj.
Śledczy w lesie w rejonie Romanowa znaleźli ciała dwóch kobiet oraz szczątki psa. Wszystko wskazuje na to, że są to zwłoki poszukiwanej od 11 lutego 45-letniej matki i jej 15-letniej córki. Podkomisarz Sabina Chyra-Giereś ujawniła szczegóły dotyczące miejsca, gdzie znaleziono zwłoki.Nieoficjalne informacje o znalezieniu ciała w lesie nieopodal Romanowa, jako pierwsze przekazało RMF FM. W rozmowie z goniec.pl rzeczniczka częstochowskiej początkowo policji nie chciała potwierdzić medialnych doniesień.Niedługo potem policja i prokuratura zwołały specjalną konferencję. Potwierdzono odnalezienie ciała kobiety. Później przeczesujące tereny leśne służby wskazały, że znaleziono kolejne zwłoki. Obok nich ukryte zostały również szczątki psa.
Dokładnie nie wiadomo, w jakich okolicznościach pojazd znalazł się na torowisku. Wiele wskazuje na to, że mundurowi nie chcieli czekać w okazałym korku, dlatego zdecydowali się na takie, a nie inne rozwiązanie. O torowisku wyodrębnionym z drogi (takim jak na poniższym nagraniu), mówimy wówczas, gdy znajduje się na "własnym" pasie terenu lub obiektu inżynierskiego (np. wiaduktu). Takie torowiska występują bądź między jezdniami na drogach dwujezdniowych, bądź obok jezdni - po jednej, a niekiedy po obu jej stronach, gdy tory dla przeciwnych kierunków są oddzielone od siebie. Nietypowa sytuacja została zarejestrowana kilka dni temu na jednej z ulic Wrocławia. Zdezorientowany kierujący uchwycił moment, w którym policyjny radiowóz w nietypowy sposób przemieszcza się ulicami stolicy Dolnego Śląska. Widok zaskoczył świadków zdarzenia. Wszyscy przecierali oczy ze zdumienia. Mimo wszystko incydent, który został zarejestrowany przez jednego z kierowców, jest po prostu komiczny. Co sądzicie o zachowaniu policjantów? Warto podkreślić, że zgodnie z przyjętymi definicjami "drogi" oraz "jezdni" zawartymi w art. 2 ustawy Prawo o ruchu drogowym torowisko (najczęściej tramwajowe) może być wyodrębnione z drogi lub z jezdni. Warto jednak podkreślić, że w chwili zdarzenia na okolicznym buspasie było sporo miejsca, które gwarantowałoby szybki przejazd na miejsce zdarzenia. Co niezwykle ważne, na takie torowiska fizycznie nie można wjechać, z wyjątkiem miejsc, w których urządzono tzw. przewiązki do skręcania lub zawracania. W świetle obowiązującego prawa możliwość dowolnego przejazdu przez takie skrzyżowanie może być pozostawiona dla pojazdów uprzywilejowanych. Pojazd poruszał się po torach tramwajowych. Warto podkreślić, że nie chodzi o sytuację, w której są one ułożone na jezdni. Funkcjonariusz zdecydował się na jazdę po klasycznym torowisku. O tym, że w zawodzie policjanta czas, jak i szybkość reagowania ma szczególne znaczenie, wiadomo nie od dziś. W dobitny sposób świadczy o tym poniższe nagranie. Funkcjonariusze zdecydowali się na nietypowe rozwiązanie, by szybko i sprawnie znaleźć się na miejscu akcji. Mogli doprowadzić do niewyobrażalnej tragedii.
W chwili, gdy lista wykroczeń będzie zdecydowanie bardziej okazała, kara zwiększa się o dodatkowy tysiąc. Do niedawna najwyższy możliwy mandat, jaki mógł otrzymać nieodpowiedzialny kierowca, wynosił zaledwie 500 złotych. Z kolei kumulacja wykroczeń była równoznaczna z karą 1000 złotych. Aktualnie rzeczywistość nie jest aż tak kolorowa, ponieważ pojedynczy mandat może wiązać się z utratą niebagatelnej sumy pieniędzy wynoszącej nawet 5 tysięcy złotych. Od 1 stycznia wysokość kar za niektóre przewinienia wzrosła nawet 10-krotnie. Polski rząd postanowił pójść na wojnę z piratami drogowymi, podnosząc oficjalne stawki mandatów do drakońskich pułapów. Wraz z początkiem 2022 roku w życie wszedł nowy, a zarazem rygorystyczny taryfikator mandatów. W założeniu miał w skuteczny sposób ograniczyć liczbę piratów drogowych, a stawki potencjalnych mandatów miały zmniejszyć prędkości osiągane na publicznych trasach. Jak się okazuje, chwila zapomnienia może kosztować naprawdę sporo. Najdroższe przewinienia uwzględnione w nowych taryfikatorze. 2500 złotych mandatu grozi zmotoryzowanemu, który: Przekroczy dozwoloną prędkość o ponad 71 km/h.Porusza się rowerem lub innym pojazdem niewyposażonym w silnik spalinowy, będąc pod wpływem alkoholu. Co ciekawe surową karą obarczone jest również spowodowanie kolizji. Jednak w tej sytuacji, w zależności od okoliczności przewidziana jest kara do 1000 do nawet 5000 złotych. Mandatem w wysokości 5000 złotych obarczony zostanie właściciel pojazdu, który nie ujawni kto w określonym czasie korzystał z jego samochodu. Jak się okazuje, nie jest to jednak najwyższy wymiar kary. W sytuacji, gdy policjant zdecyduje skierować sprawę do sądu, kierującemu grozi grzywna wynosząca do 30 000 zł (dotychczas było to 5000 zł).Wjedzie na przejazd kolejowy przy opuszczonych zaporach, w sytuacji, gdy rozpoczyna się ich opuszczanie bądź też, gdy ich podnoszenie się nie zakończyło.Znajdzie się na przejeździe kolejowym w chwili, gdy na sygnalizatorze świecie się czerwone światło. Wjedzie na przejazd, kiedy po drugiej stronie nie ma miejsca do kontynuowania jazdy. 2000 złotych kary otrzyma kierowca, który:
Dziennikarz RMF FM Marcin Buczek przekazał, że w lesie w pobliżu miejscowości Rosochacz w województwie śląskim służby odnalazły ciało kobiety. Z jego doniesień wynika, że to jedna z zaginionych mieszkanek Częstochowy. Służby nie potwierdzają wiadomości.Poszukiwania 45-letniej Aleksandry i 15-letniej Oliwii trwają od ponad tygodnia. Kobiety opuściły swoje mieszkanie w Częstochowie 10 lutego bieżącego roku. Od tej pory nie nawiązały żadnego kontaktu z bliskimi.
Częstochowa. Policja poszukuje zaginionych 45-letniej Aleksandry Wieczorek i jej córki, 15-letniej Oliwii. Podejrzany o porwanie 52-letni Krzysztof R. został umieszczony w areszcie. Tymczasem funkcjonariusze otrzymali dziwne, tajemnicze wiadomości anonimowe, w których rzekomy sprawca chce, by policjanci odszyfrowali zagadkę. Policja szuka okrutnego żartownisia. W ubiegłym tygodniu wiele redakcji i posterunków policji otrzymało wiadomości e-mail od nieznanego nadawcy, który podpisał się jako "częstochowski seryjny morderca". Treść maila brzmiała niepokojąco: TO JA, JESTEM SERYJNYM... NIE SZUKAJCIE ALEKSANDRY I OLIWII WIECZOREK I ICH PIESKA... BO ZGINĄ KOLEJNE OSOBY... WSPOMNICIE MOJE SŁOWA I BĘDZIECIE SROGO ŻAŁOWAĆ... (pisownia oryginalna). Policja szuka nadawcy maila i zastanawia się, czy ktoś nie próbuje bawić się w ponure żarty w momencie, w którym sytuacja poszukiwawcza staje się bardzo poważna.
45-letnia Aleksandra i 15-letnia Oliwia z Częstochowy nadal nie zostały odnalezione. Jednak policja trafiła na nowy trop, który może okazać się kluczowy w poszukiwaniach. W oficjalnym komunikacie zwróciła się z prośbą o kontakt do wszystkich, którzy widzieli srebrnego forda focusa.Matka i córka zaginęły w czwartek 10 lutego. Choć kobiety pozostają nieuchwytne, to podejrzany 52-letni Krzysztof R. usłyszał już zarzut podwójnego zabójstwa. Z doniesień medialnych wynika również, że mężczyzna miał podglądać nastolatkę.