Chwila nieuwagi, a także brak odpowiedniej koncentracji za kółkiem, to jedne z czołowych czynników, które są odpowiedzialne za sporą liczbę kuriozalnych zdarzeń drogowych. Taki stan rzeczy potwierdza kierowca autobusu miejskiego, który bawił się swoim telefonem w czasie jazdy. Korzystanie z telefonu w czasie jazdy jest niezwykle niebezpieczne i może prowadzić do poważnych incydentów na publicznych trasach.W dzisiejszych czasach, przesyconych wszechobecną cyfryzacją, telefony komórkowe są z nami obecne praktycznie przez cały czas, nawet w czasie jazdy samochodem.Niestety, ale wielu kierowców bagatelizuje potencjalne zagrożenie i wciąż korzysta ze smartfonów, w chwili, gdy prowadzi swój samochód. Skutki takiego zachowania mogą być jednak bardzo poważne. Taki stan rzeczy idealnie obrazuje poniższy incydent, który został zarejestrowany na terenie obwodu lwowskiego na Ukrainie. Kierowca autobusu miejskiego bawił się telefonem w czasie jazdy. Niestety, ale dopiero w ostatniej chwili zauważył, że poruszające się przed nim pojazdy zatrzymały się na światłach. Jak można się spodziewać, nie miał najmniejszych szans na odpowiednią reakcję. Efekt był dramatyczny. Autobus z impetem wjechał w dwa pojazdy osobowe marki Kia i Citroen z łatwością je taranując. Lokalna policja poinformowała, że w wyniku tego zdarzenia nikt poważniej nie ucierpiał. Moment zdarzenia został zarejestrowany przez kamerę monitoringu miejskiego. Udostępniamy nagranie ku przestrodze. Należy pamiętać, że jeden, nawet najmniejszy błąd może mieć fatalne konsekwencje. Warto przypomnieć, że od stycznia 2022 kary dla kierujących korzystających z telefonów w czasie jazdy będą zdecydowanie bardziej dotkliwe. Do bieżącego roku za kierowanie pojazdem i korzystanie z telefonu wymagającego trzymania słuchawki lub mikrofonu w ręku policja mogła ukarać kierowcę mandatem w wysokości 200 zł. Aktualnie za rozmawianie przez telefon trzymany w dłoni, czy też przeglądanie Internetu kara wyniesie 500 zł.Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:Nie żyje raper Sad Frosty. Młody muzyk nie dożył 25. urodzinNa planie "Nasz nowy dom" doszło do awantury. Wściekła kobieta wygarnęła Katarzynie DowborNie żyje Rachel Nagy, miała zaledwie 37 lat. Fani gwiazdy są zrozpaczeniŹródło: GoniecJeżeli chcesz się podzielić informacjami z Twojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres [email protected]Źródło: Policja Obwodu Lwowskiego
Żołnierze Wojska Polskiego niemal w ostatniej chwili uratowali życie potrzebującej kobiety, która została poszkodowana w wyniku groźnego wypadku drogowego na jednej z dróg województwa zachodniopomorskiego. Ranna kierująca przez kilka godzin oczekiwała na niezbędną pomoc. W czwartek 20 stycznia na drodze wojewódzkiej nr 151 pod Choszcznem w woj. zachodniopomorskim dokonano porażającego odkrycia. Na brzegu rzeki kilkanaście metrów od drogi znajdował się rozbity samochód osobowy. Tuż po godzinie 7.50 lokalne służby ratunkowe otrzymały zgłoszenie o groźnym incydencie, który miał miejsce w miejscowości Pomień. - Wypadek miał miejsce kilka godzin wcześniej, a przejeżdżający w nocy kierowcy nie widzieli pojazdu, gdyż znajdował się on na brzegu rzeki kilkanaście metrów od drogi - przekazał mł. asp. Jacek Lipski z PSP w Choszcznie. Jako pierwsi z pomocą poszkodowanej ruszyli żołnierze Wojska Polskiego, którzy przejeżdżali tamtejszą trasą karetą sanitarną. Wiadomo, że kobieta znajdowała się w rozbitym samochodzie od kilku godzin. Mąż poszkodowanej przekazał, że po raz ostatni kontaktował się z żoną około godziny 23. - powiedziała dla goniec.pl sierż. sztab. Magda Keplin, oficer prasowy KPP w Choszcznie. Obrażenia, których doznała w trakcie wypadku, a także niska temperatura, która wychłodziła jej organizm miały mocny wpływ na jej stan. - Poszkodowana kobieta została przetransportowana do lokalnej placówki medycznej. W chwili, gdy została przekazana ratownikom medycznym, jej stan był poważny. Służby nie mogły nawiązać z nią kontaktu, a przeprowadzenie badania trzeźwości okazało się niemożliwe. - dodała w rozmowie z goniec.pl oficer prasowy KPP w Choszcznie. . Szczegółowe okoliczności tego zdarzenia wciąż są ustalane przez lokalnych funkcjonariuszy. Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:Konferencja ministra zdrowia. Podał porażające dane dot. COVID-19Minister zdrowia: Obligatoryjna praca zdalna dla Polaków w jednym sektorzeGroźny wypadek w Najwyższej Izbie Kontroli. Pracownik Banasia poważnie poszkodowanyJeżeli chcesz się podzielić informacjami z Twojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres [email protected]Źródło: Goniec.pl
Jak się okazuje, polska policja nie bagatelizuje tego procederu i bezwzględnie karze każdy objaw nieodpowiedzialności. Idealnym przykładem może być kierowca volvo, który decydując się na wyprzedzanie na pasach, naraził się na otrzymanie surowego mandatu. Jak widać na poniższym nagraniu radiowóz był kompletnie niewidoczny, dlatego kierujący volvo nie miał szans na uniknięcie kontroli. W tym przypadku słono zapłacił za skrajnie nieodpowiedzialną postawę. Wyprzedzanie na przejściu dla pieszych to oznaka szczególnej nieodpowiedzialności kierującego. Niestety, ale spore grono zmotoryzowanych lekceważy obowiązujące przepisy, decydując się na ten szczególnie niebezpieczny manewr. Zmotoryzowani nie mogą również omijać pojazdu, który jechał w tym samym kierunku, lecz zatrzymał się w celu ustąpienia pierwszeństwa pieszemu. W sytuacji, gdy przejście jest wyposażone w sygnalizator świetlny (ruch kierowany) i pali się zielone światło, samochody mogą się wyprzedzać. Wówczas w świetle prawa przejście dla pieszych tak nie obowiązuje. Nie jest żadną tajemnicą, że wyprzedzanie na przejściu dla pieszych to jedno z najniebezpieczniejszych wykroczeń. Wysoki mandat, a także okazała liczba punktów karnych, nie odstraszają kierowców, którzy zapominają, jak poważne konsekwencje czekają tych, którzy w ten sposób złamią obowiązujące prawo. Zgodnie z Art. 26. 3. ustawy Prawo o ruchu drogowym, kierowca nie może wyprzedzać pojazdu na przejściu dla pieszych, a także bezpośrednio przed nim, z wyjątkiem przejścia, na którym ruch jest kierowany. Warto nadmienić, że na skrzyżowaniu ze światłami powyższy przepis nie obowiązuje. Jak się okazało, miał pecha, ponieważ 100 metrów dalej stał policyjny patrol, który karał wszelkie przejawy lekceważenia przepisów. Warto zaznaczyć, że zgodnie z nowym taryfikatorem, wyprzedzanie pojazdu na przejściu dla pieszych, na którym ruch nie jest kierowany, lub bezpośrednio przed tym przejściem jest równoznaczne z otrzymaniem 1500 zł mandatu. 3000 zł to kwota, którą kierowca zapłaci w przypadku recydywy, czyli popełnienia tego samego wykroczenia w ciągu 2 lat).
Niewiarygodny refleks, a także chłodna ocena sytuacji zapobiegły groźnemu wypadkowi, do którego mogło dojść na jednym z przejść dla pieszych w Cieszynie. Nierozważny 20-latek był bliski potrącenia matki oraz jej dziecka. Jego zachowanie zostało już ukarane przez lokalnych funkcjonariuszy. Do kuriozalnego zdarzenia doszło 2 stycznia bieżącego roku na terenie Cieszyna (woj. śląskie). Przez jedno z przejść dla pieszych umiejscowionych na ulicy Zamkowej przechodziła rodzice z dwójką dzieci. Centymetry dzieliły od nieuchronnej tragedii. Kierowca osobowego audi nie ustąpił pierwszeństwa rodzinie, czym spowodował poważne zagrożenie w ruchu drogowym. Na szczęście niewiarygodnym refleksem wykazała się matka, która złapała swoje dziecko i szybkim ruchem uniknęła potrącenia. W tym przypadku jej trzeźwa reakcja zapobiegła tragedii. Moment zdarzenia został zarejestrowany przez innego kierowcę, który bez wahania przekazał materiał wideo lokalnej policji. Mundurowi ustalili tożsamość nieodpowiedzialnego kierującego. Jak się okazało, był nim 20-letni mieszkaniec Cieszyna. Został surowo ukarany za swoje bezmyślne zachowanie. Nieustąpienie pierwszeństwa pieszemu, a także spowodowanie zagrożenia w ruchu drogowym zostało "nagrodzone" przez cieszyńskich policjantów mandatem karnym w wysokości 2,5 tys. złotych. Oprócz tego na kierowcę nałożono również 10 punktów karnych.Jak się okazało, był to dopiero początek przygody nieodpowiedzialnego 20-latka z służbami mundurowymi. Kilka godzin po wyjściu z policyjnej jednostki, gdzie został nałożony na niego mandat karny, mężczyzna został wylegitymowany przez innych mundurowych, którzy ujawnili przy nim susz rośliny. Okazało się, że młody mężczyzna posiadał marihuane. Za posiadanie środków odurzających grozi mu kara do 3 lat pozbawienia wolności.Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:Konferencja ministra zdrowia. Podał porażające dane dot. COVID-19Minister zdrowia: Obligatoryjna praca zdalna dla Polaków w jednym sektorzeGroźny wypadek w Najwyższej Izbie Kontroli. Pracownik Banasia poważnie poszkodowanyJeżeli chcesz się podzielić informacjami z Twojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres [email protected]Źródło: Policja Śląska
Niezależnie od sytuacji, a także tego, czy prowadzimy osobowe bmw, peugeota czy hulajnogę, prowadzenie pod wpływem alkoholu bądź też innych substancji, jest proszeniem się o poważne kłopoty. Skrajnie nieodpowiedzialna postawa może mieć fatalne konsekwencje. W dobitny sposób przekonał się o tym pewien nierozsądny kierowca, który rozbił swojego peugeota na ogrodzeniu jednej z posesji w miejscowości Wójtowo w powiecie olsztyńskim. Do incydentu doszło w minioną niedzielę 16 stycznia. Tuż po godzinie 16.30 miejscowe służby otrzymały niepokojące zgłoszenie dotyczące wypadku samochodu osobowego. Moment zdarzenia został zarejestrowany przez kamery monitoringu. Na nagraniu dokładnie widać, że osobówka poruszała się z pokaźną prędkością. Kierujący stracił panowanie nad pojazdem, a następnie wbił się w jeden z płotów. Siła uderzenia była ogromna. Właściciel peugeota miał sporo szczęścia. W toku przeprowadzonych działań wyszło na jaw, że kierujący pojazdem w chwili zdarzenia znajdował się pod znacznym wpływem alkoholu. Badanie alkomatem wykazało ponad 2,5 promila w jego organizmie. Policjanci apelują do wszystkich zmotoryzowanych o zachowanie szczególnej ostrożności, a także rozwagi. Osoby, które wsiadają za kółko pod wpływem procentów, wykazują się skrajną nieodpowiedzialnością. Nieodpowiedzialni kierowcy, którzy w ten sposób lekceważą przepisy, przede wszystkim narażają życie i zdrowie swoje i innych użytkowników ruchu drogowego. Piłeś? Nie jedź! - przypomina olsztyńska policja. Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:Konferencja ministra zdrowia. Podał porażające dane dot. COVID-19Minister zdrowia: Obligatoryjna praca zdalna dla Polaków w jednym sektorzeGroźny wypadek w Najwyższej Izbie Kontroli. Pracownik Banasia poważnie poszkodowanyJeżeli chcesz się podzielić informacjami z Twojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres [email protected] Źródło: KMP Olsztyn / STOP PIRAT
Pewien 23-latek na długo zapamięta nieudaną próbę driftu pod jednym z supermarketów w centrum Radomska. Niestety, ale brak umiejętności, a także rozwagi przesądziły o dramatycznym finale. W nagrodę za swoją głupotę młody kierowca musi zapłacić drakoński mandat. Nie jest to jednak koniec jego kłopotów. W miniony czwartek 13 stycznia do komendy w Radomsku zostało przesłane nagranie przedstawiające nieudaną próbę driftu. Właściciel osobowego audi w kontrolowany sposób wprowadził pojazd w poślizg. Niestety, ale jego próba okazała się mieć katastrofalny finał. Kierowca stracił panowanie nad autem, które chwilę później z impetem uderzyło w obiekt znajdujący się na parkingu. Tuż po uderzeniu widać, że kierowca był widocznie zdziwiony takim obrotem spraw, a jego reakcja na zdarzenie została uchwycona na nagraniu. Ostatecznie lokalni policjanci ustalili jego dane osobowe i postanowili interweniować. Sprawcą okazał się 23-letni mężczyzna, który czasowo przebywał w Radomsku. Policjanci przeprowadzili oględziny jego pojazdu, które potwierdziły, że uszkodzony pojazd brał udział w zarejestrowanym incydencie. 23-letni zmotoryzowany w rozmowie z mundurowymi przyznał, że głupota słono go już kosztowała. Okazało się jednak, że to dopiero początek czekających go wydatków. We wtorek 18 stycznia, 23-latek otrzymał mandat karny w wysokości 1020 złotych. Dodatkowo młodzieniec będzie musiał ponieść dodatkowe konsekwencje finansowe związane z naprawą swojego pojazdu oraz automatu, który został uszkodzony. - Najlepszym miejscem do szlifowania swoich umiejętności w zakresie driftu jest tor wyścigowy lub inne wyznaczone do tego miejsce, gdzie w kontrolowanych warunkach możemy w pełni wykorzystać i doskonalić nasze możliwości oraz korzystać z pojazdów, którymi dysponujemy - przekazali funkcjonariusze z radomszczańskiej policji. Nagranie przedstawiające moment zdarzenia zostało udostępnione na fanpage Spotted: Radomsko. Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:Paweł Kukiz grozi PiS i żąda poparcia wniosku o komisję ws. PegasusaWizyta Kaczyńskiego na Wawelu. "Będziesz siedział", policja w akcjiPZPN wydał pilny komunikat ws. selekcjonera reprezentacji PolskiJeżeli chcesz się podzielić informacjami z Twojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres [email protected] Źródło: Policja Łódzka
Świadkami nietypowego incydentu byli funkcjonariusze Wydziału Ruchu Drogowego świdnickiej komendy. W ciągu jednego dnia, dwukrotnie zatrzymali pewnego kierowcę. Jak się okazało, mężczyzna w ogóle nie powinien zasiadać za kierownicą pojazdu. Nie ulega żadnej wątpliwości, że nieodpowiedzialni zmotoryzowani to poważny problem publicznych dróg. Niestety, ale bardzo często ich skrajnie nieodpowiedzialne zachowanie może stanowić poważne zagrożenie dla innych uczestników ruchu. Do serii nietypowych sytuacji z udziałem nierozważnego kierowcy doszło kilka dni temu na terenie Świdnicy (woj. dolnośląskie). W środę 12 stycznia tuż po godzinie 9.00 rano jeden z patroli drogówki zatrzymał do kontroli kierującego osobowym fordem. Kierowca przekroczył dozwoloną prędkość ignorując przy tym znaki drogowe i w miejscu, gdzie obowiązuje ograniczenie do 50 km/h, jechał aż 104 km/h. Zgodnie z nowym taryfikatorem otrzymał surowy mandat w wysokości 1500 złotych. Jak się okazało, nie był to jednak koniec jego kłopotów. W toku przeprowadzonych działań, a co za tym idzie sprawdzeniu kierującego w systemach policyjnych okazało się że 35-letni mieszkaniec powiatu świdnickiego nie posiadał uprawnień do kierowania pojazdami mechanicznymi. Nie był to jednak koniec jego niesamowitych przygód z lokalną policją. Tuż po godzinie 16.00 patrol Wydziału Ruchu Drogowego świdnickiej komendy zatrzymał tego samego kierowcę do kontroli drogowej. Jak można się spodziewać policyjne systemy po raz kolejny wykazały, że 35-latek nie posiadał uprawnień do kierowania. Za każde z popełnionych wykroczeń grozi mu po 1500 złotych grzywny, a także obligatoryjne orzeczenie zakazu prowadzenia pojazdów na okres od 6 miesięcy do nawet 3 lat. - poinformowała Magdalena Ząbek ze świdnickiej policji.Bezmyślny zmotoryzowany za popełnione wykroczenia będzie musiał tłumaczyć się przed lokalnym sądem. Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:Sondaż ujawnił prawdę na temat Andrzeja Dudy. Prezydent ma powody do obawŚmiertelny wypadek pod Kutnem. Wśród poszkodowanych są dzieciNie żyje Roman Rybacki. Burmistrz zapisał się na kartach historiiJeżeli chcesz się podzielić informacjami z Twojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres [email protected] Źródło: KPP Świdnica
Świadkami niezwykle niebezpiecznego incydentu byli jastrzębscy funkcjonariusze policji. Pewien kierowca zdecydował się na szaleńczą ucieczkę ulicami miasta, stwarzając ogromne niebezpieczeństwo dla innych uczestników ruchu. Za swoją bezmyślność zapłaci naprawdę wysoką cenę. Lista jego wykroczeń została wyceniona na kilkadziesiąt tysięcy złotych. Piraci drogowi to palący problem, który od lat występuje na publicznych trasach. Niestety, ale pomimo zaostrzenia obowiązujących kar, a także licznych kampanii społecznych, stan bezpieczeństwa na rodzimych trasach się nie zmienia. O tym, że na polskich drogach w każdej chwili może dojść do niecodziennego incydentu, świadczy poniższa sytuacja, która miała miejsce kilka dni temu na terenie województwa śląskiego. We wtorek 11 stycznia bieżącego roku tuż po godzinie 22.00 funkcjonariusze z Jastrzębia-Zdroju postanowili zatrzymać do kontroli drogowej samochód osobowy marki Audi. Jak się okazało, nie było to takie proste zadanie. Właściciel niemieckiej osobówki zignorował wydane przez mundurowych polecenia, po czym rozpoczął brawurową ucieczkę. Swoim nieodpowiedzialnym zachowaniem stwarzał realne zagrożenie dla innych użytkowników dróg, szczególnie pieszych. Początkowo mknął jak szalony ulicami Jastrzębia-Zdroju, Zebrzydowic, a także Kończyc Małych. Pirat drogowy poruszał się całą szerokością jezdni, ignorował obowiązujące znaki drogowe, zjeżdżał na przeciwległy pas ruchu, a także pędził pod prąd. - Swoją agresywną jazdą naraził innych uczestników ruchu drogowego na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. - przekazali funkcjonariusze jastrzębskiej policji. Nie był to jednak koniec jego szaleńczych wybryków. - Kierowca audi spychał radiowozy z drogi, hamował bez przyczyny, utrudniał wyprzedzanie, aby nie dopuścić do jego zatrzymania. W trakcie ucieczki 32-letni kierujący uszkodził dwa radiowozy - dodali policjanci z KMP w Jastrzębiu-Zdroju. Na domiar złego 32-letni kierowca chciał potrącić interweniującego policjanta. Ostatecznie mundurowi oddali strzały, które miały zatrzymać nieodpowiedzialnego kierującego. Finalnie po przestrzeleniu opon w aucie mężczyzna oraz pasażerowie zostali zatrzymani. Wewnątrz samochodu oprócz pirata drogowego znajdował się poszukiwany 30-latek, a także 19-latka. W toku przeprowadzonych działań, mundurowi znaleźli w samochodzie broń gazową, pałkę teleskopową oraz narkotyki. Ostatecznie nieodpowiedzialny pirat drogowy został surowo ukarany za swoje czyny. - Za popełnione wykroczenia: doprowadzenie do dwóch kolizji drogowych, stwarzanie zagrożenia w ruchu drogowym, jazda bez wymaganej przedniej tablicy rejestracyjnej oraz kierowanie pojazdem w trakcie aktywnego zakazu prowadzenia pojazdów mechanicznych, zgodnie z nowym taryfikatorem, mundurowi nałożyli karę grzywny w kwocie 32 500 złotych oraz wnioskują o 3 lata zakazu prowadzenia wszelkich pojazdów mechanicznych. - poinformowali policjanci z KMP Jastrzębie-Zdrój. Wiadomo, że Jastrzębianin dobrowolnie poddał się karze. Dodatkowo mężczyzna usłyszał prokuratorskie zarzuty czynnej napaści na policjantów, niezatrzymanie do kontroli drogowej, posiadanie narkotyków oraz niestosowanie się do wyroku sądu. Warto podkreślić, że poszukiwany 30-letni pasażer odpowie za rozbój.Wczoraj tamtejszy sąd wydał postanowienie o ich tymczasowym aresztowaniu na 3 miesiące. Grozi im wiele lat więzienia.Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:Policjantka pokazała służbowy telefon. Dostała niecodziennego SMS-aKonferencja Adama Niedzielskiego. Zwrócił się do ekspertów, którzy odeszli z Rady MedycznejGroźny wypadek w Najwyższej Izbie Kontroli. Pracownik Banasia poważnie poszkodowanyJeżeli chcesz się podzielić informacjami z Twojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres [email protected] Źródło: KMP Jastrzębie-Zdrój
Jeżeli zastanawiacie się, co jest największą bolączką publicznych dróg, odpowiedź może być tylko jedna. Mowa oczywiście o bezczelnych szeryfach, którzy pragną pouczać innych użytkowników ruchu. Podobnie było również w poniższym przypadku. Pewien furiat w BMW przeszedł samego siebie. Nie od dziś wiadomo, że agresja na drodze była, jest i będzie obecna na publicznych drogach. Szczególnie irytującym zjawiskiem są tzw. szeryfowie, którzy każdego dnia uprzykrzają życie normalnym uczestnikom ruchu drogowego.Nie chcemy generalizować ani wrzucać wszystkich kierowców BMW do jednego worka, ale spory procent sympatyków bawarskiej myśli motoryzacyjnej, momentami wyłącza myślenie. Idealnie obrazuje to antybohater poniższego nagrania. Incydent miał miejsce kilka dni temu na jednym z odcinków autostrady A2. Kierowca poruszający się dostawczym Iveco stał się ofiarą bezczelnego zachowania innego zmotoryzowanego. Nagle tuż przed maską dostawczaka pojawiło się białe BMW serii 7. Właściciel niemieckiej osobówki szukał problemów i jak się później okazało, trafił w dziesiątkę. Według informacji przekazanych przez portal dostawczakiem.pl, zachowanie kierującego BMW było wywołane faktem, że chwilę wcześniej kierowca Iveco zdecydował się na wyprzedzenie ciągu samochodów ciężarowych. Dokładnie nie wiadomo, czy manewr wyprzedzania podjęty przez kierowcę zawodowego był przeprowadzony prawidłowo, czy też może w międzyczasie sprowokował on swoim zachowaniem właściciela białego BMW. Patrząc tylko i wyłącznie na zachowanie sfrustrowanego szeryfa należy podkreślić, że było ono karygodne. To w głównej mierze jego głupota doprowadziła do kolizji, a także uszkodzenia zderzaka. Oglądając nagranie wideo, można odnieść wrażenie, że użytkownik samochodu dostawczego nie zdecydował się na gwałtowne hamowanie, choć miał odpowiednią ilość czasu, a także miejsce, by uniknąć uderzenia. Czy chciał ukarać bezmyślnego szeryfa? Ocenę sytuacji pozostawiamy wam.Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:Policjantka pokazała służbowy telefon. Dostała niecodziennego SMS-aKonferencja Adama Niedzielskiego. Zwrócił się do ekspertów, którzy odeszli z Rady MedycznejGroźny wypadek w Najwyższej Izbie Kontroli. Pracownik Banasia poważnie poszkodowanyJeżeli chcesz się podzielić informacjami z Twojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres [email protected] Źródło: dostawczakiem.pl
Chwile grozy przeżyła pewna rodzina podróżująca jedną z kujawsko-pomorskich tras. Po zmroku przed maskę samochodu osobowego wbiegł masywny łoś. Kierująca pojazdem, jak również dwoje jej dzieci trafili do najbliższej placówki medycznej. Do tego niezwykle niebezpiecznego incydentu doszło w minioną sobotę 16 stycznia na jednym z odcinków drogi krajowej numer 15 na trasie Toruń – Brodnica. Tuż po godzinie 19.00 lokalne służby otrzymały niepokojące zgłoszenie dotyczące wypadku w miejscowości Wielkie Pułkowo (woj. kujawsko-pomorskie). Osoba zgłaszająca poinformowała służby, że kobieta kierująca osobową skodą zderzyła się z łosiem, który nagle wybiegł na jezdnię. Na miejsce zdarzenia bardzo szybko zadysponowano jednostkę policji, a także służby ratunkowe. Gdy mundurowi przybyli we wskazane miejsce zauważyli rozbity pojazd, znajdujący się aż 200 metrów od jezdni. Przy aucie funkcjonariusze zastali 34-letnią kobietę z dwójką małych dzieci w wieku 6 i 3 lat. Wszyscy mieli krwawiące rany okolic twarzy i głowy. Zanim na miejsce zdarzenia dotarło pogotowie, policjanci postanowili udzielić poszkodowanym pomocy przedmedycznej. Kierująca osobową skodą została przebadana alkomatem. Wynik wskazał, że w chwili zdarzenia była trzeźwa. Ustalono, że na prostym odcinku drogi uderzyła w łosia, który wtargnął nagle na jezdnię wprost przed jadący pojazd. Zwierzę nie miało najmniejszych szans na przeżycie i zginęło na miejscu. Rodzina została przetransportowana do lokalnej placówki medycznej. Na szczęście wyniki badań wykazały, że żadna z osób nie odniosła poważnych obrażeń. Policjanci apelują do wszystkich zmotoryzowanych o zachowanie szczególnej ostrożności i dostosowywanie prędkości do warunków panujących na drodze, szczególnie po zmroku na nieznanych nam trasach. Warto podkreślić, że niebezpieczeństwo zderzenia z dziką zwierzyną występuje przez cały rok kalendarzowy, jednak nie przez cały czas jest równie wysokie. Według oficjalnych danych, w styczniu i lutym, groźnych zdarzeń jest zdecydowanie najmniej, od marca aktywność zwierząt wzrasta, natomiast największa aktywność przypada na okres maja-czerwca. W późniejszych miesiącach najwięcej incydentów powiązanych ze zwierzętami odnotowuje się w na przełomie października oraz listopada.Co ciekawe, według statystyk, do zdecydowanej większości kolizji ze zwierzętami dochodzi między 4 a 7 rano, a także pomiędzy godziną 17 a 23.Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:Policjantka pokazała służbowy telefon. Dostała niecodziennego SMS-aKonferencja Adama Niedzielskiego. Zwrócił się do ekspertów, którzy odeszli z Rady MedycznejGroźny wypadek w Najwyższej Izbie Kontroli. Pracownik Banasia poważnie poszkodowanyJeżeli chcesz się podzielić informacjami z Twojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres [email protected]Źródło: KPP Wąbrzeźno
W chwili, gdy samochód jest zaparkowany w danym miejscu, powinna ona być umieszczona w widocznym miejscu, najlepiej na desce rozdzielczej za przednią szybą auta. Warto przypomnieć, że wcześniej obowiązująca kara wynosiła 500 złotych, co oznacza sporą podwyżkę na niekorzyść kierowców. Co ciekawe, drakoński mandat może czekać osoby, które posługują się nie swoją kartą parkingową. W takiej sytuacji kara jest naprawdę surowa i wynosi aż 1200 złotych. W porównaniu z ubiegłym wzrosła aż o 400 złotych. Parkowanie na miejscu dla inwalidów, powszechnie znane jako parkowanie na kopercie przysługuje tylko i wyłącznie osobom z orzeczoną prawnie niepełnosprawnością. Niestety, ale w naszym kraju spora liczba kierowców ignoruje obowiązujące przepisy i w bezczelny sposób korzysta z tego udogodnienia.W sytuacji, gdy sprawa zostanie skierowana do sądu, istnieje możliwość, że kwota mandatu będzie zdecydowanie wyższa. Jeżeli kierujący nie spełni takiego warunku, musi się liczyć z mandatem, punktami karnymi, a nawet z odholowaniem pojazdu, a co za tym idzie również dodatkowymi kosztami. Wraz z wejściem w życie nowego taryfikatora, wszystkie osoby, który w bezczelny sposób łamią ten przepis, są narażone na mandat w wysokości aż 800 złotych. Patrząc na potencjalne kary warto przestrzegać przepisów i parkować na miejscach do tego przeznaczonych. Unikniemy nieprzyjemnych sytuacji, a co najważniejsze nasz domowy budżet nie zostanie narażony na poważne uszczuplenie. Od 1 stycznia 2022 kary za nieprzestrzeganie tego przepisu będą znacznie wyższe. W założeniu ma to zniechęcić kierowców do parkowania na kopertach. Zagrożone mandatem jest również posługiwanie się kartą parkingową przez osoby do tego nieuprawnione. Dotychczas mandat za takie przewinienie wynosił 300 złotych. Aktualnie oszust musi się liczyć z wydatkiem rzędu 400 złotych. W rozmowie z portalem prawo.pl. starszy sierżant z Komendy Miejskiej Policji w Radomiu Kamil Warda przekazał, że to wykroczenie nie jest obarczone punktami karnymi. Nowy, 2022 rok przyniósł sporą liczbę zmian odnoszących się do przepisów ruchu drogowego. Najbardziej popularnym tematem jest zaostrzenie obowiązującego taryfikatora mandatów. Jak się okazuje, zdecydowanie surowsze kary będą obowiązywać w przypadku parkowania na miejscach inwalidzkich przez osoby, które nie posiadają odpowiednich uprawnień. Wysokość mandatu zaskoczy wielu zmotoryzowanych. Jak wiadomo, jest ono dozwolone jedynie dla osób niepełnosprawnych, ale także dla tych zmotoryzowanych, które przewożą inwalidów. W obu przypadkach, by zaparkować na miejscu do tego przeznaczonego, wymagana jest specjalna karta parkingowa wydana na nazwisko osoby niepełnosprawnej.
Wodowanie łodzi nie jest zbyt wymagającą czynnością, szczególnie gdy posiadamy samochód z napędem 4x4. Wówczas przebiega ona szybko i sprawnie, bez większej dawki niepotrzebnego stresu. Jak się okazuje, nie wszyscy kierowcy są w stanie w kompleksowy, a co najważniejsze bezpieczny sposób sprostać temu zadaniu. Idealnym przykładem, mogącym służyć jako przestroga jest bohater poniższego materiału wideo. Kierowca pickupa pokazał, jak nie należy wodować łodzi. Siedząc za kierownicą Forda F-150 popełnił fatalny błąd, za który będzie musiał słono zapłacić. Jego masywny, a co za tym idzie piekielnie mocny pojazd, wylądował w jeziorze wraz z łodzią. Choć wiele osób może napisać, że kierowca wykonał swój plan i łódź w ostatecznie znalazła się na jeziorze, to mimo wszystko, nie tak wyobrażał sobie finał przeprowadzonej operacji. Podczas wodowania istotne są zarówno cierpliwość, jak i dokładność. Wystarczy jedynie zjechać po pochylni i bezpiecznie ściągnąć łódź. Niestety, ale zabrakło któregoś z podstawowych czynników, przez co doszło do dramatycznego incydentu. Dokładnie nie wiadomo, dlaczego kierujący pickupem nie wyczuł, że jego auto traci przyczepność. Być może nie zaciągnął hamulca ręcznego, co w finalnym rozrachunku pogrążyło całą operację wodowania. Komentarze pod filmikiem sugerują, że na nieszczęście kierowcy Forda zareagował właściciel Jeepa Wranglera, który szybko zaoferował swoją pomoc. Ostatecznie zalane auto zostało wyciągnięte z wody. Niestety, ale potencjalne uszkodzenia, a co za tym idzie również i wydatki mogą załamać właściciela wiśniowego pickupa. Samo osuszenie wnętrza będzie niezwykle żmudnym procesem. Dodajmy do tego uszkodzenia mechaniczne i mamy przepis na ogromne koszty naprawy. Niestety, ale jeden, nawet najmniejszy błąd może mieć fatalne konsekwencje. Wyświetl ten post na Instagramie Post udostępniony przez Big Boy Bass 🎣 (@bigboybass_ca) Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:Policjantka pokazała służbowy telefon. Dostała niecodziennego SMS-aKonferencja Adama Niedzielskiego. Zwrócił się do ekspertów, którzy odeszli z Rady MedycznejGroźny wypadek w Najwyższej Izbie Kontroli. Pracownik Banasia poważnie poszkodowanyJeżeli chcesz się podzielić informacjami z Twojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres [email protected] Źródło: Instagram
Nie jest żadną tajemnicą, że w czasie jazdy publicznymi trasami, może dochodzić do wielu kuriozalnych zdarzeń drogowych. Niestety, ale bardzo często dochodzi do nich przez nieodpowiedzialność, wręcz skrajną głupotę niektórych zmotoryzowanych. W tym konkretnym przypadku o fatalnym zakończeniu przesądził jeden, aczkolwiek istotny szczegół. Do niezwykle niebezpiecznego incydentu doszło w minioną sobotę 15 stycznia na ulicy Sulechowskiej w Zielonej Górze. Zwyczajny patrol w jednej chwili przemienił się w koszmarny incydent. Jego uczestnikami stali się funkcjonariusze z zielonogórskiej drogówki, którzy w czasie wykonywania swoich obowiązków nagle zostali zaskoczeni przez innego uczestnika ruchu drogowego. W chwili zdarzenia wykonywali pomiar prędkości poprzedzającego pojazdu. Niestety, ale nie zdołali go dokończyć, ponieważ chwilę później w ich BMW Serii 3 wjechało inne auto. Na nagraniu z policyjnego wideorejestratora dokładnie widać, że mundurowi poruszają się lewym pasem ruchu. W pewnym momencie na prawym pasie doszło do nagłego hamowania, które miało fatalne konsekwencje. Kobieta zasiadająca za kierownicą SUV-a, widząc co się dzieje, instynktownie chciała uniknąć zderzenia z poprzedzającym pojazdem. Niestety, ale wybrała najgorszą z możliwych opcji. Nie spojrzała w lusterka, tylko szybko zjechała na lewy pas ruchu. Chwilę później doszło do groźnego zderzenia z nieoznakowanym radiowozem. Posiadając materiał wideo, policjanci mogli ukarać kierującą koreańskim SUV-em. W toku przeprowadzonych działań wyszło na jaw, że winę ponosił również kierowca BMW, który poruszał się tuż przed nią. Okazało się, że właściciel bawarskiej osobówki celowo hamował awaryjnie tuż przed maską. W rozmowie z funkcjonariuszami przekazał, że kobieta „strzelała długimi”, co go irytowało. Finał tej sytuacji jest zaskakujący. Ostatecznie sprawczyni wypadku została ukarana mandatem w wysokości 1250 złotych. Co ciekawe, kierujący BMW również otrzymał surową karę. Został on zobligowany do zapłaty 1500 złotych za spowodowanie zagrożenia niebezpieczeństwa i nieuzasadnione hamowanie. Na domiar złego stracił on również dowód rejestracyjny swojego pojazdu. Polska policja apeluje do wszystkich zmotoryzowanych o zachowanie szczególnej ostrożności podczas jazdy. Funkcjonariusze przypominają również o zachowaniu odległości od poprzedzających nas pojazdów, a także stosowaniu się do obowiązujących ograniczeń prędkości.Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:Policjantka pokazała służbowy telefon. Dostała niecodziennego SMS-aKonferencja Adama Niedzielskiego. Zwrócił się do ekspertów, którzy odeszli z Rady MedycznejGroźny wypadek w Najwyższej Izbie Kontroli. Pracownik Banasia poważnie poszkodowanyJeżeli chcesz się podzielić informacjami z Twojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres [email protected] Źródło: NewsLubuski.pl
Kompletną bezmyślnością wykazał się pewien 23-letni kierowca, który szalał na publicznej drodze, po czym wpadł w ręce parczewskich funkcjonariuszy. Jak się okazało, mężczyzna zdał prawo jazdy niespełna 3 miesiące wcześniej. Piraci drogowi to wciąż bardzo poważny problem publicznych tras. Skrajnie nieodpowiedzialne zachowanie niektórych zmotoryzowanych może prowadzić do wielu kuriozalnych sytuacji. Skrajną bezmyślnością, zakrawająca na głupotę wykazał się pewien 23-letni mężczyzna, który mknął drogą wojewódzką z prędkością 113 kilometrów na godzinę. Do zdarzenia doszło w niedzielę 16 stycznia na terenie powiatu parczewskiego (woj. lubelskie). Miejscowi funkcjonariusze a jednej z dróg prowadzących do centrum miasta połączonych z drogą wojewódzką W815 byli świadkami popisu nieodpowiedzialnego kierowcy. Młody mężczyzna pojazdem marki Kia Ceed jechał znacznie szybciej, niż zezwalają na to przepisy. W terenie zabudowanym osiągnął prędkość 113 km/h co oznacza, że przekroczył dozwoloną prędkość o ponad 63 km/h. Jak się okazało, za kierownicą zasiadał 23-letni mieszkaniec Lublina. Mundurowi nie mieli dla niego żadnej litości i ukarali go zgodnie z obowiązującym taryfikatorem. Nieodpowiedzialny 23-latek otrzymał grzywnę w łącznej wysokości 2000 złotych oraz 10 pkt karnych. Ponadto zgodnie z obowiązującymi przepisami młody kierujący pożegnał się z prawem jazdy na okres 3 miesięcy. Co ciekawe, w toku przeprowadzonych działań wyszło na jaw, że mężczyzna uzyskał prawo jazdy 3 miesiące temu. Niestety, ale przez swoją bezmyślność, a także brak odpowiedzialności na drodze bardzo szybko stracił swoje uprawnienia. Warto podkreślić, że kierujący, który niedawno odbył egzamin i uzyskał prawo jazdy, w przepisach traktowany jest jako „młody kierowca”, który powinien stosować się bezwzględnie do obowiązujących przepisów przez okres przejściowy 2 lat. Ponadto art. 135 Ustawy Prawo o ruchu drogowym daje również policjantom możliwość zatrzymania prawa jazdy w razie:przekroczenia przez kierującego pojazdem w okresie 1 roku od dnia wydania po raz pierwszy prawa jazdy liczby 20 punktów za naruszenie przepisów ruchu drogowego lubstwierdzenia, na podstawie prawomocnych rozstrzygnięć, że w okresie 2 lat od dnia wydania po raz pierwszy prawa jazdy popełnił on przestępstwo przeciwko bezpieczeństwu w komunikacji lubtrzy wykroczenia określone w art. 86 § 1 lub 2 (kolizja drogowa) , art. 87 § 1 (prowadzenie pojazdu w stanie po użyciu alkoholu lub podobnie działającego środka), art. 92a w przypadku przekroczenia dopuszczalnej prędkości o ponad 30 km/h lub art. 98 (niezachowanie ostrożności przy korzystaniu z dróg wewnętrznych)ustawy z dnia 20 maja 1971 r. - Kodeks wykroczeń (Dz. U. z 2021 r. poz. 281). - przekazała starszy sierżant Ewelina Semeniuk.Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:Policjantka pokazała służbowy telefon. Dostała niecodziennego SMS-aKonferencja Adama Niedzielskiego. Zwrócił się do ekspertów, którzy odeszli z Rady MedycznejGroźny wypadek w Najwyższej Izbie Kontroli. Pracownik Banasia poważnie poszkodowanyJeżeli chcesz się podzielić informacjami z Twojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres [email protected]Źródło: KPP Parczew
Brak doświadczenia, a także podstawowej wiedzy miały poważne konsekwencje. Mamy nadzieję, że początkujący drifter wyciągnie odpowiednią lekcję z tego zdarzenia i następnym razem pomyśli, zanim będzie chciał poślizgać się swoją zabawką. Nie jest tajemnicą, że do "pełnokrwistego" driftu, który dostarczy kierowcy niebagatelnej dawki wrażeń potrzeba pojazdu z tylnym napędem. Oczywiście samochodem wyposażonym w 4x4 również można poszaleć, aczkolwiek wprowadzenie go w poślizg jest zdecydowanie trudniejsze. W przypadku audi warunkiem koniecznym jest posiadanie kultowego quattro ze słynnym mechanizmem Torsen. Kierowca audi chciał skorzystać z uroków zimowej aury i okrasić ten niezwykle piękny okres okazałym driftem. Jak się okazało, połączenie braku umiejętności, a także rozwagi przesądziło o dramatycznym finale. Niedoświadczony drifter przeliczył się ze swoimi umiejętnościami. Jego próba zakończyła się uderzeniem w budkę. Finalnie A6 z wielką siłą wjechało w stojącą na parkingu budkę. Siła uderzenia była tak duża, że doszło do jej przewrócenia. Poniższe nagranie przedstawia kierowcę Audi A6, który wpadł na "genialny" pomysł próby driftu na terenie parkingu przed supermarketem. Na szczęście obyło się bez tragedii, a jedyną ofiarą wygłupów kierowcy jest jego auto, a także nieszczęsna budka. W tym konkretnym przypadku o takim, a nie innym finale przesądził również fakt, że jego audi miało napęd jedynie na przednią oś.
W toku przeprowadzonych działań wyszło na jaw, że kierowca volkswagena nie ma uprawnień do kierowania samochodami. Na domiar złego, jego pojazd nie został dopuszczony do ruchu, a także nie miał obowiązkowego ubezpieczenia OC. Mundurowi ustalili, że 55-letni kierowca volkswagena stracił panowanie nad samochodem, zjechał na prawe pobocze i uderzył w znak drogowy oraz w sygnalizator świetlny przejazdu kolejowego. O tym fakcie w dobitny sposób świadczy wypadek, do którego doszło na terenie województwa pomorskiego. W ręce funkcjonariuszy z komendy miejskiej w Tczewie wpadł kierowca, którego lista wykroczeń była bardzo okazała. Jak się okazało, 55-latek miał na sumieniu znacznie więcej. Do zdarzenia z jego udziałem doszło w środę 13 stycznia w Tczewie. Tuż po godzinie 12.30 miejscowa policja została powiadomiona o kolizji drogowej, która miała miejsce na ulicy Malinowskiej. W ręce tczewskich policjantów wpadł kompletnie nieodpowiedzialny kierowca, który będąc pod wpływem procentów, wsiadł za kierownicę swojego auta. W tym przypadku to właśnie głupota oraz brawura doprowadziły do groźnego zdarzenia. Kierowca skosił znak drogowy oraz sygnalizator świetlny przejazdu kolejowego. Jak się okazało, miał na swoim sumieniu znaczniej więcej. Tuż po zdarzeniu pojazd został odholowany na policyjny parking, a policjanci zatrzymali dowód rejestracyjny. Na miejsce bardzo szybko zadysponowano odpowiednie służby. Bardzo szybko ustalano, co było bezpośrednią przyczyną tego wypadku. Nietrzeźwi kierujący to bardzo poważny problem publicznych tras. Niestety, ale skrajnie nieodpowiedzialne zachowanie niektórych zmotoryzowanych może prowadzić do wielu poważnych zdarzeń drogowych. Policjanci w czasie rozmowy z kierującym od razu wyczuli od niego mocną woń alkoholu. Mężczyzna został poddany badaniu alkomatem. Okazało się, że miał ponad 3 promile alkoholu w organizmie.
W ręce funkcjonariuszy z nowotarskiej grupy Speed wpadł pewien nieodpowiedzialny kierowca. Właściciel osobowego audi mknął prawie 200 km/h w miejscu gdzie obowiązuje ograniczenie do 90 km/h. Mężczyzna został ukarany pokaźnym mandatem. Nowy taryfikator mandatów zbiera swoje żniwo. Warto przypomnieć, że od 1 stycznia 2022 roku w życie weszła rewolucyjna nowelizacja przepisów zaostrzająca kary dla sprawców wykroczeń drogowych. Choć policjanci chwalą się spadkiem liczby przekroczeń prędkości, to wciąż zdarzają się kierowcy, którzy znacznie łamią obowiązujące przepisy. Idealnym potwierdzeniem może być sytuacja, która miała miejsce w miniony czwartek 13 stycznia na terenie województwa małopolskiego. W samo południe w miejscowości Chyżne funkcjonariusze nowotarskiej grupy Speed zatrzymali do kontroli kierowcę audi, który jechał z prędkością 192 km/h przy dopuszczalnej prędkości 90 km/h. Mężczyzna słono zapłacił za chwilę nierozważnej jazdy. Przekroczenie prędkości o 102 km było równoznaczne z mandatem wysokości 2 500 złotych. Przypominamy, że wraz z nadejściem 2022 roku, obowiązują wyższe stawki mandatów karnych za niektóre wykroczenia w ruchu drogowym. Co ciekawe, za przekroczenie dopuszczalnej prędkości powyżej 30 km/h mandat karny wynosi minimum 800 złotych, powyżej 40 km/h minimum 1000 złotych, powyżej 50 km/h minimum 1500 złotych, powyżej 60 km/h minimum 2000 złotych i powyżej 70 minimum 2500 złotych. Warto podkreślić, że za wykroczenia drogowe nie objęte taryfikatorem policjant, w drodze mandatu karnego, może nałożyć grzywnę nawet do 5000 zł, a w przypadku zbiegu wykroczeń do 6000 zł. W przypadku wykroczeń nieobjętych postępowaniem mandatowym, bądź też w przypadku nieprzyjęcia mandatu karnego, o jego wysokości decyduje sąd. Według nowych przepisów za niektóre wykroczenia może on orzec grzywnę do 30000 zł.Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:Dramatyczny wzrost cen pochówku i kremacji. Podwyżki o nawet 1200 złotychŻona Budki o "niszczycielskiej sile" Polskiego Ładu. Pokazała zdjęcie z GliwicAndrzej Duda o "niepokojących sygnałach". Sugeruje utworzenie komisji ws. PegasusaJeżeli chcesz się podzielić informacjami z Twojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres [email protected]Źródło: Małopolska Policja
Świadkowie tego zdarzenia w rozmowie z funkcjonariuszami zeznali, że osobówka zjechała z autostrady tuż przed zjazdem numer 68. Sekundy później, obserwowali jak kierowca notuje okazały lot. Jak się okazało, za kierownicą samochodu znajdował się 25-latek. Wiele wskazuje na to, że w chwili zdarzenia mógł być w stanie nietrzeźwości. Tuż po zdarzeniu został przewieziony do lokalnej placówki medycznej. Na szczęście jego obrażenia nie okazały się zbyt poważne. Postanowił skorzystać z jednego z tamtejszych wiaduktów w brawurowy sposób. Przy niebagatelnej prędkości wjechał na skarpę i z łatwością wzbił się w powietrze. Niestety, ale nie opatentował odpowiedniej techniki lądowania, przez co chwilę później jego auto z łoskotem wylądowało na dachu. Na szczęście w wyniku tego incydentu nikt nie odniósł poważniejszych obrażeń. Bez szwanku wyszedł z niego również kierujący chevroletem, który wydostał się z samochodu, wybijając tylną szybę. Nagranie pokazujące moment zdarzenia został zarejestrowany przez innego kierowcę, poruszającego się tamtejszą trasą. Do scen rodem z filmów akcji doszło na drodze stanowej US 131 w pobliżu rampy zjazdowej w hrabstwie Allegan w stanie Michigan. Kierowca osobowego chevroleta impala sprokurował pewien niestandardowy incydent, który zadziwił innych zmotoryzowanych. O tym, że na publicznych trasach w każdej chwili może dojść do niezrozumiałych zdarzeń, wiadomo nie od dziś. Świadkami kuriozalnej sytuacji byli kierowcy, którzy kilka dni temu podróżowali jedną z tras w amerykańskim stanie Michigan. Pewien zmotoryzowany wzbił się w powietrze, po czym z impetem wylądował na pasie zieleni. Na domiar złego, w trakcie policyjnych działań wyszło na jaw, że miał zabrane prawo jazdy, a także był już notowany za jazdę pod wpływem środków odurzających.
Chwila roztargnienia za kółkiem, a także brak skupienia mogą mieć fatalne konsekwencje. W dobitny sposób przekonał się o tym kierowca osobowej skody, który przez poważny błąd doprowadził do fatalnego wypadku. Wiadomo, że tuż przed zderzeniem nie patrzył na drogę. Jego uwagę zaabsorbował ekran multimedialny. Brak koncentracji, a także nadmierna prędkość to jedne z czołowych czynników, które są odpowiedzialne za ogromną liczbę koszmarnych zdarzeń drogowych. Wraz z rozwojem technologii, pojazdy są wyposażane w różnorakie systemy multimedialne, które skutecznie maksymalizują prawdopodobieństwo wystąpienia groźnych incydentów. Taki stan rzeczy potwierdzają oficjalne statystyki. Z jednego z raportów udostępnionych przez Generalną Dyrekcję ds. Mobilności i Transportu Komisji Europejskiej wynika, że nawet do 30 procent wypadków na terenie Unii Europejskiej przyczynia się rozproszenie uwagi kierowcy. Do niezwykle niebezpiecznego wypadku doszło w minioną sobotę 15 stycznia na jednej z ulic Lublińca (woj. śląskie). Osobowa skoda z impetem wbiła się w forda fiestę, której właścicielka zatrzymał się tuż przed przejściem dla pieszych. Chciała przepuścić osoby przechodzące przez jezdnię w miejscu do tego przeznaczonym. Niestety, ale chwilę później doszło do poważnego incydentu. W tył jej pojazdu z wielką siłą wjechał inny kierowca. Co ciekawe, miał mnóstwo czasu na odpowiednią reakcję. Mimo to nie zdołał wyhamować swojego auta, co pokazuje, że nie był zainteresowanym tym, co działo się tuż przed maską jego pojazdu. Jak się okazało, mężczyzna przez kilka sekund był zaabsorbowany obsługą systemów multimedialnych. Jak się okazało, siła uderzenia była potężna. Osobowa fiesta przemieściła się kilka metrów dalej. Kierowca skody w wyniku tego wypadku nie odniósł poważniejszych obrażeń. Zdecydowanie mniej szczęście miała kobieta kierująca fordem, która bardzo szybko została przetransportowana do najbliższej placówki medycznej. Mamy nadzieję, że już wkrótce wróci do pełni zdrowia. Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:Dramatyczny wzrost cen pochówku i kremacji. Podwyżki o nawet 1200 złotychŻona Budki o "niszczycielskiej sile" Polskiego Ładu. Pokazała zdjęcie z GliwicAndrzej Duda o "niepokojących sygnałach". Sugeruje utworzenie komisji ws. PegasusaJeżeli chcesz się podzielić informacjami z Twojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres [email protected]Źródło: Polscy Kierowcy
Na szczęście w wyniku tej kolizji nikt nie odniósł poważniejszych obrażeń. Sprawca zdarzenia zignorował fakt, że przed włączeniem się do ruchu należy sprawdzić, czy dalsza jazda jest w ogóle możliwa. Nie skorzystał w pomocy lusterek i słono za to zapłacił. Poniższe nagranie jest idealnym przykładem, dlaczego warto zaglądać w lusterka. Oglądając poniższe nagranie, pamiętajmy, by niezależnie od sytuacji zawsze spoglądać w lusterka. W ten sposób zminimalizujemy ryzyko groźnych incydentów i zapewnimy bezpieczeństwo zarówno sobie, jak i naszym pasażerom. Obowiązkiem każdego kierowcy jest zachowanie należytej ostrożności, a także bycie odpowiednio skupionym. Niestety, ale spore grono zmotoryzowanych zapomina o tych ważnych elementach bezpiecznej, a także bezkolizyjnej jazdy, przez co wciąż dochodzi do kuriozalnych zdarzeń drogowych. Niestety, ale tak sytuacja pokazuje, że na publicznych drogach można spotkać ogromną liczbę kierujących, którzy bardzo często prokurują różnorakie, niebezpieczne sytuacje. Rozkojarzenie, a co za tym idzie, brak odpowiedniego skupienia to jedne z głównych czynników, które są odpowiedzialne za zdecydowaną większość groźnych incydentów drogowych. W dobitny sposób ukazuje to poniższa sytuacja. Kierowca opla popełnił prosty, aczkolwiek bolesny błąd. Gdy oba pojazdy znalazły się w odległości kilku metrów, doszło do niespodziewanej kolizji. Kierujący oplem postanowił wjechać wprost przed maskę osobowego seata. Jego właściciel nie miał żadnych szans na odpowiednią reakcję. Incydent miał miejsce kilka dni temu na terenie Krakowa, tuż przy skrzyżowaniu ulic Radzikowskiego i Murarskiej. Na materiale wideo dokładnie widać, że osobowy opel stał zaparkowany wzdłuż jezdni. Poszkodowany kierowca, który był zarazem autorem nagrania, nie mógł się spodziewać, że inny uczestnik ruchu zareaguje w tak nietypowy sposób. Finalnie doszło do potężnego zderzenia. Jego efektem były poważne uszkodzenia obu pojazdów. Wiele wskazuje na to, że były one na tyle poważne, że zostaną uznane jako szkoda całkowita.
Zachowanie niektórych zmotoryzowanych w znaczny sposób odbiega od powszechnie znanych standardów. Brawura oraz pośpiech to bardzo często prokurują różne kuriozalne sytuacje. Kierowca Subaru był tak zdeterminowany, by wyprzedzić ciężarówkę, że w tym celu postanowił wykorzystać pobocze. Kreatywność niektórych użytkowników publicznych dróg przekracza wszelkie granice. Jednak w tym konkretnym przypadku, poszła ona w złą stronę, zakrawając przy tym o głupotę.Kierowca Subaru chciał zaoszczędzić kilkanaście sekund swojego cennego czasu, dlatego zdecydował się na manewr wyprzedzania. Kilkutonowa ciężarówka opóźniała jego jazdę, dlatego chciał w szybki i skuteczny sposób znaleźć się tuż przed nią.W tym przypadku kierujący wykazał się skrajną nieodpowiedzialnością, a także nieumiejętnym odczytywaniem znaków drogowych.Warto zaznaczyć, że to kuriozalne zdarzenie miało miejsce w Karolinie Północnej na drodze US-321. Na nagraniu bardzo dobrze widać, że prawy pas, którym chciał wyprzedzać kierowca Subaru. W pewnym momencie zaczął się on zwężać, co wynikało również z przydrożnych znaków drogowych.Jak się okazało, brak prawego pasa nie zniechęcił kierowcy Subaru, który postanowił dokończyć swój manewr za wszelką cenę.Cóż, finalnie dopiął swego i wyminął kilkutonowy skład, jednak praktycznie nic nie zyskał.W tym konkretnym przypadku zła ocena odległości, czy też możliwości swojego auta, mogły doprowadzić do tragedii.Przykład czystej głupoty, czy roztargnienie?Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:Kaczyński jedzie upamiętnić zmarłą matkę. Media: Wizytę pokaże TVPOchłodzenie relacji Nowogrodzkiej z Pałacem Prezydenckim. Poseł ujawniaEwa Krawczyk zakończy konflikt z Krzysztofem Juniorem? Chce pojednaniaJeżeli chcesz się podzielić informacjami z Twojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres [email protected]
Chwila nieuwagi, a także brak odpowiedniej koncentracji przesądziły o poważnym incydencie, do którego doszło na jednym z odcinków drogi ekspresowej numer 8 w okolicach Warszawy. Kierujący TIR-em chciał zmienić pas ruchu, jednak zrobił to w tak niesprzyjających okolicznościach, że doprowadził do groźnego karambolu. Na materiale wideo zarejestrowanym przez jednego ze świadków zdarzenia bardzo dobrze widać, że kierujący TIR-em w pewnym momencie chciał zmienić pas ruchu. Niestety, ale nie zwrócił uwagi, czy może przeprowadzić manewr w bezpieczny, a co najważniejsze bezkolizyjny sposób. W momencie skrętu, na prawym pasie znajdowało się osobowe volvo, które było w martwym punkcie, przez co kierowca zawodowy nie mógł dostrzec potencjalnego zagrożenia. Finał tego zdarzenia był naprawdę groźny. Doszło do zderzenia trzech pojazdów. Uderzenie w tył nadwozia przesądziło o karambolu. Samochód wpadł w niekontrolowany poślizg i wjechał w Citroena Xsarę Picasso znajdującego się na lewym pasie. Niestety, ale siła uderzenia była tak duża, że francuska osobówka uderzyła w bariery energochłonne, a szwedzkie kombi wbiło się w naczepę TIR-a. Czym jest martwy punkt i jak można bronić się przed potencjalnym wypadkiem?Martwa strefa jest prawdziwą zmorą wielu kierowców, a także bezpośrednią przyczyną wielu groźnych wypadków. W skrócie jest to obszar wokół samochodu, który jest niewidoczny dla kierującego zarówno w lusterkach bocznych, jak i wstecznym. Martwy punkt jest szczególnie groźny podczas jazdy trasami szybkiego ruchu, a także autostradami, gdzie zmotoryzowani osiągają niebagatelne prędkości. W dzisiejszych czasach wielu producentów oferuje specjalne systemy, które mają wyeliminować ten poważny problem. Warto jednak zaznaczyć, że w sporej ilości przypadków są one traktowane jako wyposażenie dodatkowe. W większości samochodów system ostrzegający o obiektach w martwym polu informuje o nich za pomocą specjalnej lampki ostrzegawczej umieszczonej na lusterku. W przypadku braku takiego systemu najskuteczniejszą opcją jest odpowiednie ustawienie lusterek. Boczne powinny jedynie minimalnie obejmować obrys pojazdu, z kolei środkowe powinno ukazywać widok za autem, a także w niewielkiej części tylną prawą stronę za pojazdem. Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:Borys Budka chce w Sejmie alkomatów. Jasno określił, kto miałby być nimi badanyOchłodzenie relacji Nowogrodzkiej z Pałacem Prezydenckim. Poseł ujawniaEwa Krawczyk zakończy konflikt z Krzysztofem Juniorem? Chce pojednaniaJeżeli chcesz się podzielić informacjami z Twojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres [email protected]Źródło: Polscy Kierowcy
Koszmarny finał policyjnego pościgu, do którego doszło na terenie powiatu rybnickiego. Niestety, ale w wyniku potężnego uderzenia w ścianę zginął młody kierowca. Wiadomo, że w momencie tragedii uciekał skradzionym autem. Do niezwykle dramatycznego zdarzenia doszło w sobotę 15 stycznia w Świerklanach na Śląsku. Tuż po godzinie 10 rano, mieszkańcy ulicy Kościelnej byli świadkami koszmarnego finału policyjnego pościgu. Samochód osobowy z ogromną siłą uderzył w budynek mieszkalny. Jakiś czas wcześniej, podczas patrolu lokalnych dróg, policjanci z rybnickiej drogówki zauważyli pojazd, który został skradziony dzień wcześniej. Bez chwili zawahania postanowili zatrzymać kierującego do kontroli. Jak się okazało, nie było to jednak takie proste zadanie. Kierowca nie zareagował zarówno na sygnały świetlne, jak i dźwiękowe i rozpoczął ucieczkę. - Kierowca nie reagował na te sygnały, zaczął uciekać. Niestety, wyprzedzając inne pojazdy, stracił panowanie nad samochodem, w wyniku czego uderzył w budynek - przekazał podkom. Ryszard Czepczor z Komendy Miejskiej Policji w Rybniku. Siła uderzenia była potężna. Niestety, ale życia poszkodowanego 21-latka nie udało się uratować. Mężczyzna zmarł na miejscu w wyniku doznanych obrażeń. Wiadomo, że jest mieszkańcem powiatu rybnickiego. W tym roku skończyłby 22 lata. - dodał Ryszard Czepczor z Komendy Miejskiej Policji w Rybniku. Szczegółowe okoliczności tego koszmarnego zdarzenia będą ustalane przez miejscową policję. Ich pracę będzie nadzorował prokurator. Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:O tym odcinku "Kuchennych Rewolucji" mówili wszyscy. Kucharka zmarła przed jego emisjąNie żyje Witold Antkowiak. Współzałożyciel Duetu Egzotycznego miał 91 latDom Jarosława Kaczyńskiego wymaga pilnego remontu. Stary dach stanowi niebezpieczeństwoJeżeli chcesz się podzielić informacjami z Twojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres [email protected]Źródło: Śląska Policja / Facebook
Jeżeli chcesz się podzielić informacjami z Twojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres [email protected] Ta niezwykle nietypowa, a także wstrząsająca sprawa została skierowana do Wojewódzkiego Inspektoratu Transportu Drogowego w Radomiu.#bezpieczneferie #Policja.nci z #Mława zatrzymali autobus, który rano przywiózł dzieci do szkoły. W pojeździe nie było tylnej szyby. Kierowca otrzymał zakaz dalszej jazdy i mandat. A przed nami ferie. @PolskaPolicja zapowiada szczegółowe kontrole autobusów https://t.co/QzQQ705zGv pic.twitter.com/D8F68nGdpy— Policja Mazowsze (@PolicjaMazowsze) January 14, 2022 Policjanci przypominają, że już wkrótce, bo w poniedziałek 17 stycznia rozpoczynają się ferie zimowe, które potrwają do 27 lutego. W tym czasie na publicznych drogach należy się spodziewać się wzmożonego ruchu, a co za tym idzie również licznych patroli policji.Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl: Gdy mundurowi weszli do środka, dosłownie przecierali oczy ze zdumienia. Mundurowi podkreślają, że kierowcy, którzy nie będą się stosować do przepisów, a co za tym idzie będą łamać obowiązuje prawo, muszą się liczyć z bezwzględnymi karami.Pod szczególnym policyjnym nadzorem będą autokary oraz busy, przewożące dzieci na wypoczynek. Policjanci będą kontrolować stan techniczny aut, trzeźwość kierujących, warunki przewozu pasażerów, a także ilość przewożonych osób. Świadkami niestandardowej, a zarazem kuriozalnej kontroli byli funkcjonariusze, którzy prowadzili patrol w Wiśniewie niedaleko Mławy. Zatrzymali autobus, który chwilę wcześniej przywiózł dzieci okolicznej szkoły. Gdy mundurowi przeprowadzili szczegółowe oględziny pojazdu, dosłownie zamarli. 61-letni kierowca został ukarany mandatem karnym. Dodatkowo policjanci wydali także zakaz dalszej jazdy i zatrzymali dowód rejestracyjny. Wiadomo, że uszkodzony pojazd należy do przewoźnika z Przasnysza. O tym odcinku "Kuchennych Rewolucji" mówili wszyscy. Kucharka zmarła przed jego emisjąNie żyje Witold Antkowiak. Współzałożyciel Duetu Egzotycznego miał 91 latDom Jarosława Kaczyńskiego wymaga pilnego remontu. Stary dach stanowi niebezpieczeństwoŹródło: Policja Mława Co gorsza, powstały otwór został zabezpieczony w kuriozalny sposób. Kierowca postanowił wykorzystać kawałek kartonu i skrzętnie przymocował go na listewce. Do zdarzenia doszło w piątek 14 stycznia w miejscowości Wiśniewo (woj. mazowieckie). W godzinach porannych patrol lokalnej policji zauważył, że kierującego autobusem, który zatrzymał się w pobliżu okolicznej szkoły. Jak się okazało, pojazd nie posiadał tylnej szyby. W toku przeprowadzonych działań okazało się, że tylne miejsca zabezpieczone są za pomocą taśmy, którą przewiązane były fotele. Lokalni policjanci przyznali, że w ciągu swojej wieloletniej pracy jeszcze nie spotkali się z takim rodzajem usterki w autobusie, którym przewożone są dzieci.
- 50-latek czuł się przez chwilę jak średzki Crazy Frog. Lamborghini, którym piratował po mieście w chwili radarowego pomiaru, miało 116 km/h w obszarze zabudowanym. Niektórzy twierdzili, że gdy przejeżdżał miastem zwykłe auta przewracały się na bok - podsumowali tę sytuację policjanci ze Środy Wielkopolskiej. Do zdarzenia z jego udziałem doszło w piątek 14 stycznia w godzinach popołudniowych na jednej ze średzkich ulic. Lokalni mundurowi natrafili na kierowcę, który swoim zachowaniem stwarzał realne zagrożenie w ruchu drogowym. za kierowanie pojazdem bez uprawnień -1000 złza nieustąpienie pierwszeństwa pieszemu - 1500 złza wyprzedzanie pojazdu na przejściu dla pieszych - 1500 złza omijanie pojazdu, który zatrzymał się, żeby ustąpić pierwszeństwa pieszemu -1500 złza jazdę po chodniku lub przejściu dla pieszych - 1500 złza przekroczenie prędkości o ponad 30 km/h - 1500 złza złamanie zakazu wyprzedzania, jeśli kierowca ma na koncie inne wykroczenia popełnione w ciągu 2 lat - 2000 złza omijanie zapór i pół-zapór na przejeździe kolejowym -2000 złza wjeżdżanie na przejazd kolejowy, jeśli po drugiej stronie nie ma miejsca do kontynuowania jazdy - 2000 zł Nowy taryfikator nie ma litości dla piratów drogowych i zbiera kolejne żniwo. Świadkami niestandardowej kontroli drogowej byli funkcjonariusze ze Środy Wielkopolskiej, którzy zatrzymali nieodpowiedzialnego kierowcę Lamborghini. 50-latek mknął w terenie zabudowanym 116 km/h, nie zważając na potencjalne zagrożenia. To, co powiedział w rozmowie z policjantami, przekracza wszelkie wyobrażenie. Piraci drogowi to wciąż bardzo poważny problem, który od lat występuje na polskich drogach. Tym razem skrajnie nieodpowiedzialną postawą wykazał się kierowca Lamborghini, który zdecydował się na chwilę szaleństwa, pędząc na złamanie karku ulicami miasta. Jak zmieniła się wysokość nakładanych mandatów?Kierowca Lamborghini pędził aż 116 km/h w terenie zabudowanym. Zgodnie z nowym taryfikatorem pirat drogowy za swoje zachowanie został ukarany w bardzo surowy sposób. Mundurowi wręczyli mu mandat w wysokości 2500 złotych, a także zatrzymali mu prawo jazdy na 3 miesiące. za wyprzedzanie w niedozwolonym miejscu - 1000 zł Wraz z nowym rokiem łatwiej jest również o utratę prawa jazdy, a punkty karne uzyskane za przewinienia pozostaną na naszym koncie dłużej i nie kasują się automatycznie. Warto wspomnieć, że od 1 stycznia 2022 roku w naszym kraju obowiązuje rygorystyczny taryfikator mandatów. Średzcy funkcjonariusze przekazali, że kierowca w rozmowie z nimi zdradził, że chciał spełnić dziecięce marzenia, dlatego mknął jak szalony grubo ponad 100 km/h.
Nie jest żadną tajemnicą, że wyprzedzanie na przejściu dla pieszych to oznaka skrajnej nieodpowiedzialności. Wraz z nadejściem 2022 roku, takie praktyki są jednak karane zdecydowanie bardziej surowymi mandatami. Przekonał się o tym pewien kierujący osobowym fiatem, który przez swoją nieodpowiedzialność mógł doprowadzić do przerażającego zdarzenia. Nowy taryfikator mandatów jest bezlitosny dla piratów drogowych. Pomimo tego, na publicznych drogach wciąż mamy do czynienia z przejawami skrajnej głupoty. Taki stan rzeczy w dobitny sposób ukazuje sytuacja, która została zarejestrowana na ulicy Poznańskiej w Gostyniu (woj. wielkopolskie). Na materiale wideo dokładnie widać, że kierowca Fiata zdecydował się na ryzykowne, a także kompletnie nieodpowiedzialne wyprzedzanie na skrzyżowaniu, a także przejściu dla pieszych.Od tragedii dzieliły dosłownie centymetry. Jego decyzja zagroziła bezpieczeństwu motorowerzysty, który chciał skręcić w lewo. Na szczęście osoba poruszająca się na jednośladzie zdołała w ostatniej chwili uniknąć zderzenia. Jedynie czujność, a także odpowiednia koncentracja uchroniła tego zmotoryzowanego przed tragicznym finałem tego incydentu. Moment zdarzenia został zarejestrowany przez innego kierowcę. Postanowił on przesłać nagranie miejscowej policji, która bardzo szybko zajęła się identyfikacją nieodpowiedzialnego pirata drogowego. Jak się okazało, za kierownicą osobówki zasiadał 31-letni mieszkaniec Gostynia. Jego zachowanie zostało surowo ukarane przez funkcjonariuszy, którzy stosując się do nowego taryfikatora, nie mieli litości dla amatora mocnych wrażeń. Mężczyzna został ukarany mandatem karnym w wysokości w 3500 zł oraz 16 pkt karnymi.Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:Borys Budka chce w Sejmie alkomatów. Jasno określił, kto miałby być nimi badanyOchłodzenie relacji Nowogrodzkiej z Pałacem Prezydenckim. Poseł ujawniaEwa Krawczyk zakończy konflikt z Krzysztofem Juniorem? Chce pojednaniaJeżeli chcesz się podzielić informacjami z Twojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres [email protected]Źródło: KMP Gostyń
Nie jest tajemnicą, że transport ciężkich przedmiotów musi przebiegać w odpowiedni sposób. Jeden, nawet najmniejszych błąd może doprowadzić do ogromnej katastrofy. W tym konkretnym przypadku gafa kierowcy przesądziła o kuriozalnym incydencie.Materiałów wideo przestawiających nieudolne transporty jest naprawdę dużo. Jak się okazuje, nie jest to taka prosta czynność. Wielu kierowców ma poważne problemy, by w skuteczny sposób, przewieźć ładunek z punktu A do punktu B.Idealnym przykładem, może być kierowca z poniższego nagrania. Przewoził on basen na przyczepie jednoosiowej. Umieścił ładunek w pozycji bocznej i zdecydował się na jazdę.Nie trzeba być znawcą tematu, by stwierdzić, że takie zachowanie było kompletnie nieodpowiedzialne.W tym przypadku swoje trzy grosze dorzuciła pogoda. Wietrzna pogoda uniemożliwiła finalizację transportu, tym samym torpedując kuriozalny pomysł kierowcy.Istotnymi czynnikami, które mogły przyczynić się do niepowodzenia operacji były również nierówna nawierzchnia, a także nadmierna prędkość, z którą przemieszczał się kierujący.Ostatecznie kierowca zakończył swoją jazdę w przydrożnym rowie. Warto podkreślić, że zarówno przyczepa, jak i basem zostały uszkodzone, a ich naprawa będzie niezwykle kosztowna.W tym przypadku chciano zaoszczędzić na transporcie i efekt finalny był po prostu tragiczny. Niech ta sytuacja będzie odpowiednią lekcją dla wszystkich, którzy szukają oszczędności, wszędzie tam, gdzie nie powinni.Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:Koszty pochówków wzrosną nawet o 30 procent. To wynik postępującej inflacjiWP: Morawiecki blokuje dymisję ministra. W PiS chcą, by był "kozłem ofiarnym"Awantura w TVP Info. Poseł PiS wyszedł ze studiaJeżeli chcesz się podzielić informacjami z Twojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres [email protected]Źródło: Youtube
Nowy, 2022 rok w motoryzacyjnym świecie stoi pod znakiem szeroko pojętych zmian. Szerokim echem odbiło się zaostrzenie obowiązującego taryfikatora mandatów. Okazuje się, że nie trzeba być piratem drogowym, by zostać ukaranym surowym mandatem. W tym konkretnym przypadku, o dotkliwej karze może przesądzić chwila nieuwagi, a także zwykłe zapominalstwo. Nie jest żadną tajemnicą, że jazda bez ważnego badania technicznego w świetle obowiązujących przepisów jest nielegalna. Weryfikacja okresowego stanu naszego pojazdu jest określona w art. 81 Prawa o ruchu drogowym. Brak pieczątki zawsze wiązał się potencjalną karą, która mogła zostać nałożona podczas kontroli drogowej. Polski rząd chciał zaostrzyć obowiązujące przepisy i karać wszystkich zmotoryzowanych poruszających się po publicznych drogach bez badania technicznego. Za niespełnienie tego obowiązku miała grozić kara w wysokości 30 tysięcy złotych, jednak ze względu na jej niebotyczną wysokość, pomysł został lekko zmodyfikowany. Wraz z nadejściem 2022 roku, za brak przeglądu technicznego kierowcom grozi mandat w wysokości do 3 tysięcy złotych. Warto zaznaczyć, że w przypadku tego wykroczenia, kierowca nie otrzyma żadnych punktów karnych. Potencjalna kwota mandatu jest uzależniona od indywidualnej oceny danego funkcjonariusza. W sytuacji gdy przegląd miał zostać wykonany stosunkowo niedawno, policjant może nałożyć na nas niższą karę. Im dłuższy okres, w którym poruszaliśmy się bez niezbędnego badania, tym mandat będzie wyższy. Patrząc na obecną sytuację, a także na kwoty mandatów, warto udać się na stację diagnostyczną i wykonać niezbędne badania. Kwota 3000 złotych działa na wyobraźnię. Warto zaznaczyć, że stawki za badanie techniczne od lat pozostają niezmienne. Za standardowe badanie techniczne samochodu osobowego trzeba zapłacić 99 zł. Jeżeli auto ma instalację LPG lub CNG, do tej kwoty trzeba dopisać 64 zł. Co ciekawe, powyższe ceny zawierają opłatę w wysokości 1 zł na rzecz Centralnej Ewidencji Pojazdów i Kierowców.Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:TVP: Nie żyje wokalista zespołu VOXMąż Bogumiły Wander opiekuje się chorą żoną. Pomaga mu przyjaciółkaSzymon Hołownia po raz kolejny został tatą. Zdradził płeć i imię dzieckaJeżeli chcesz się podzielić informacjami z Twojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres [email protected]Źródło: Eurowarsztat.pl